Stoiska każdej uczelni są oblepione natrętną reklamą programu Work & Travel. Uczniów ufających zachęca się do wyjazdu do Ameryki, aby "zarobić przyzwoitą ilość pieniędzy" od pracowników-gości i "zobaczyć odległe państwo". Może ktoś zdołał go ożywić. RoyalCheese był w stanie spytać trzech moskiewskich o swoją podróż w programie Praca i podróże.
(16 wszystkich zdjęć)
Źródło: royalcheese.ru
Według Wikipedii program powstał w 1961 roku. Został stworzony w celu "zapewnienia uczniom możliwości bezpośredniego uczestniczenia w codziennym życiu Stany Zjednoczone Ameryki przez podróże i pracę tymczasową do pięciu miesięcy. "W rzeczywistości jest to taka mini-imigracja.
1.
2.
Mój przyjaciel podróżował kilka lat przede mną. Powiedział, że fajnie jest spędzać czas. Postanowiłem skorzystać z porady. Wcześniej byłem z rodzicami w Nowym Jorku. Chciałem spojrzeć na życie Amerykanów od wewnątrz. Bez żadnych kuratorów, przewodników i tak dalej..
Normalny motyw, aby pojechać do Ameryki. Wziąłem to wyłącznie jako przygodę. Krzycz w młodości.
Musiałem iść z moim sąsiadem. Jest bardzo aktywna i mam coś trudnego w tej okolicy. Wędzone dużo. A potem mówi: "Lesh, przepraszam, zaproponowano mi teraz wyjazd do Belgii, więc nie wybieram się z tobą do Ameryki". Musiałem iść z Egorem. I chciałem pojechać do Ameryki, aby poczuć prawdziwą wolność. Jesteś sam przez trzy miesiące. Rób, co chcesz.
3.
Przejechaliśmy spalone oferty pracy (oferta pracy - dokument od pracodawcy, niezbędny do uzyskania wizy amerykańskiej w ramach programu Work and Travel). Byłem przerażony. Strażnik już w Ameryce przyznał, że nie ma pracy. Spojrzał na mnie uważnie. Ale włóż pieczęć.
Nie znałem chłopców (Alosza i Jegora). Ale zwrócił na nie uwagę nawet podczas przeszczepu w Amsterdamie. Polecieliśmy razem. Skrzydło Alosza, był jak zombi, jakby został wprowadzony do żyły. Wszystko okazało się znacznie prostsze: Alosza szalenie bał się latać. Ja sam nie byłem szczególnie normalny. Pełna butelka wódki została rozbita na mojej głowie na tydzień przed podróżą. Tak to wyglądałem. Strażnik spojrzał na mnie bardzo ponuro - musiałem mu powiedzieć, że "chuligani w Moskwie zaatakowali".
4.
5.
Przyjeżdżamy do Nowego Jorku. Mamy dla trzech poniżej tysiąca dolarów. Gdzie mieszkać - nie wiem. W rezultacie idziemy do grupy Internet Work and Travel. Tam kolesie powiedzieli, że mogą osiąść na Brooklynie, gdzie jest Brighton Beach. Postanowiliśmy się tam przeprowadzić. Dwupiętrowy dom, podzielony na kilka części. Nasz apartament miał ogromny pokój, mały aneks kuchenny i łazienkę. Dudes spali na podłodze, mieszali łydki i faceci. Niektórzy mieli materace. Jedyną wyróżniającą cechą XXI wieku jest nie-hasło sąsiedniego Wi-Fi. Ludzie, którzy tam mieszkali, to mieszanka dawnych narodów ZSRR. Kazachowie, Ukraińcy, Rosjanie. Była nawet dziewczyna z Kabardyno-Bałkarii. Ale głównymi byli dwaj Tatarzy. Byli w bezpośrednim kontakcie z właścicielem domu - jakimś rosyjskojęzycznym Żydem z Brighton. Właściciel, oczywiście, nie mógł sobie wyobrazić, co dzieje się w domu, który wynajmował. Widząc to wszystko, byliśmy zdumieni, ale pierwszego dnia byliśmy tak zmęczeni, że postanowiliśmy zostać w tym wspólnym domu.
6.
7.
8.
Ostro było pytanie o pracę. Planowaliśmy przenieść się z tej gminy do wygodniejszego mieszkania tak szybko, jak to możliwe, ale w końcu utknęliśmy tam. Natrafiliśmy na dziwne opcje pracy. Tutaj, na przykład, Zhora pracował kilka dni jako ładowacz. Ja i Alosza nie lubiliśmy szczególnie pracy fizycznej. Wałęsaliśmy się po Brighton szukając pracy. Nie znaleziono nic skutecznego. Jedyną rzeczą, którą Alyosha i ja poważnie uważaliśmy, była dziwna praca w Żydowskim Centrum Humanitarnym, gdzie jedliśmy (było tam szalenie tanie jedzenie - można się objadać za dolara). Tutaj w tym ośrodku zaproponowano nam monitorowanie niektórych osób. Jak detektywi. Ale nie udało nam się wykonać tej pracy. Inny typ z Brighton oferował organizowanie wystaw. Ale to generalnie jakiś nonsens. Myślał, że skoro jesteśmy Rosjanami, mieliśmy związki z artystami. W rezultacie rodzice przysłali nam pieniądze. I nadal wykonywał różnego rodzaju zadania. Są to na przykład: widzimy materac w sklepie za 20 dolców, mówimy komuś z naszego domu, że materace są sprzedawane za 40 dolarów. Pobieramy opłaty w wysokości 40-20 USD.
Pracowałem jako ładowacz przez kilka dni. Jest to bolesna praca: trzeba było wstać o 5 rano, by ją zaciągnąć do New Jersey, aby tam aktywnie wejść i wrócić do domu około 22.00. Nasi pozostali sąsiedzi również pracowali jako ładowarki. Jałówka wszystkie sondaże pracowały gogami go-go. Część z nich została przyniesiona do domu przez kilku niezrozumiałych rosyjskojęzycznych kolesi na samochodach.
9.
Ogólnie rzecz biorąc, mieliśmy taki podział. Na pierwszym piętrze byli ludzie, którzy pracowali i przyzwoici idioci. Na drugim piętrze - element marginalny i pół-kryminalny. Zbrodnia dla studentów Praca i podróże - całkiem normalny sposób na zarabianie pieniędzy. To jest pewnego rodzaju oszustwo finansowe. Tak się dzieje: ktoś oferuje studentom otwarcie rachunku bankowego, na którym przesyłają do 10 000 tysięcy dolarów i wypłacają tylko 10% całkowitej kwoty. Więc możesz zrobić tyle, ile chcesz. Ale łupy są brudne, a policja może cię łatwo złapać. Kazachowie z naszego domu natychmiast zaczęli oferować nam otwarcie konta. Odmówiliśmy. Generalnie jeden z naszych sąsiadów zrobił wielkie oszustwo: zachował całą zieleń dla siebie i natychmiast rzucił go do domu. Potem wszyscy go szukali. Ale takie zbrodnie to zła historia: wejście do Ameryki będzie zamknięte, jeśli odejdziesz, a jeśli nie, to więzienie jest zabezpieczone. Były historie, że jakiś koleś za oszustwa finansowe lutował życie. Oto zielona karta.
10.
11.
12.
13.
Stopniowo przyzwyczailiśmy się do życia w komunie i zaczęliśmy się denerwować. Nie mieliśmy domu, ale prawdziwy pokaz dziwaków. Na przykład mieszkał z nami na pierwszym piętrze rosyjskiego murzyna o imieniu Vlad. Zaprojektował podróż do pracy i podróży, aby wziąć udział w koncertach Lady Gagi. Brał udział w trzech koncertach. Pieniądze zostały wysłane do rodziców, a on nawet nie próbował znaleźć pracy. Była dziewczyna z Kabardyno-Bałkarii o imieniu Asya, która wydawała się być bardzo konserwatywna. Byłem przerażony tym, w jakiej atmosferze się znalazłem, ale praca kontynuowała. Byli nasi przyjaciele z Naberezhnye Chelny - Yasha i Vanya Karas. Wania studiował w Wyższej Szkole Ekonomii. W Moskwie pisał artykuły, otrzymał dobre pieniądze. W Nowym Jorku zaproponowano mu pracę - napisanie artykułów do funduszu ekologicznego, ale z jakiegoś powodu był nieśmiały. On dziko ebashil. To Wania zaproponował zabashit DXM. Kto wie, czym jest Tussin +, zrozumie, o co toczy się gra. Pomalowaliśmy wszystkie ściany na drugim piętrze pod DXM, z bardzo osobliwymi rysunkami i hasłami. Większość domów pochodziła z prowincji i WNP, a oni nienawidzili Moskali. Złapaliśmy również napis na ścianach: "Mam MASKVICHEY". Do zabicia rosyjskiego zabrano też klin. Nasze narkotyczne rysunki były początkiem faktu, że ostatecznie cały dom został namalowany.
14.
15.
16.
W naszej gminie można było ustalić, jak żyją prowincjanie. Jesteśmy Moskalami i nie spotykamy się szczególnie z gośćmi z prowincji. Jest wielu dobrych facetów, ale pułap ich ambicji jest jeść w McDachnaya. Dziwne, że się zachowywali. Na przykład z nami jeden koleś, rosyjski blondyn z Bashkirii, poszedł do Mutki w dzielnicy Negro w białych spodniach, białej koszuli i białych butach..
Kiedyś jednak prawie otpizdili na mój strój. Całkowicie upuściłem. Przyszedł do Murzynów w Uzkachach i sweter na nagim ciele. Negros obiecał mnie zabić.
Nie myślisz. Nie tylko mieliśmy narkotyki podczas naszej podróży do Ameryki. Mieliśmy nawet pójść do Hamleta, gdzie Al Pacino zajmuje główną rolę. Ale to nie zadziałało..
O narkotykach myślę, że wielu będzie zainteresowanych. Zaakceptuj wszystko i wszystkich. Policja pracuje tam bardzo interesująco: nie szukają nikogo, nie są zainteresowani twoim stanem: bądź pijany, nawet jeśli jesteś nieczysty. Taki liberalizm.
Nasza komuna prędzej czy później upadłaby. Przyjąłby nas wszystkich i deportował, obiektywnie mówiąc. Ale wtedy byliśmy na huyam. Bawiliśmy się. Kiedy wracamy do domu z chodu, a tam Kazan, który ledwo mówi po angielsku, rozjaśnia nieletnich Murzynów. I nadpisuje po angielsku: "palisz śnieg". Następnie rosyjskojęzyczni ludzie z Brighton ciągle przebywali z naszymi pisklętami. Kiedyś nasze najgorsze zdziwienie sprawiło, że przyszedł z nami policjant. Podczas jego wizyty wszyscy poszliśmy na spacer po Brighton Beach. Dzięki Bogu, pojawił się tylko raz.
Osobno należy powiedzieć o Brighton Beach. To jest taka szufelka. To było jak wycieczka do lat 70-tych. Tam wszystko jest nieszczęśliwe: niechlujne sklepy, kawiarnie, bardzo brudne. Są gazety, na przykład dla rosyjskojęzycznych. Słowo "rosyjski", moim zdaniem, jest napisane w cudzysłowach. Ludzie w Brighton - nie wkładajcie palca w usta, nie mylcie i ciągle oszukuj studentów. Istnieje również promenada przy plaży, gdzie można spać..
Nasze życie było bardzo zabawne. I, co najważniejsze, jest to bardzo zabawne.
Do tego czasu zdążyłem już wrócić do Moskwy, bo moi rodzice byli zmęczeni przesyłaniem pieniędzy i domagali się pilnego powrotu.
I zostaliśmy z Zhorą. I obserwował upadek komuny, który był w duchu jego istnienia. W naszym domu przesiadywaliśmy po rosyjskojęzycznych gościach z naszym go-go. Z jakiegoś powodu jedna z piskląt narysowała buźkę w domu sąsiada. Rosjanie mówili huk i anteny - Hitler okazał się. Cóż, nadal spędzali wolny czas, zapomnieli o tym. A sąsiedzi i tak nas zahańczy (żyła rodzina: matka i dwie córki), wezwali policję. Kiedy doszło do skandalu, wszyscy cicho uciekli z domu. W końcu musiałem zająć się z sąsiadami Żydem, który przeszedł przez dom do przedsiębiorczych obywateli Kazań.
Wkrótce Jegor i ja wyjechaliśmy do Waszyngtonu na krótką chwilę, a potem wzięliśmy bilety do Moskwy.