Prawdziwe Włochy. Część pierwsza

Mówi Alexey Mihailovi: "Zwykle czas leci ... Dni, tygodnie, miesiące - jakby szybko, szybko, ale zdarza się, że tylko dwa lub trzy tygodnie, wypełnione ruchami i wrażeniami, w towarzystwie najpiękniejszych widoków, rozciągają się jak łyżeczka miodu zamienia się w nieskończoną nić przepływającą do słoika lub kubka herbaty ".

Źródło: WJ / lelique

Za drugim razem stworzyłem firmę dla mojej matki podczas jej tradycyjnej dorocznej wycieczki po Włoszech. Jeździ tam regularnie i przez wiele lat dużo wie, czyta, głupia, rozumie, dziwnie nie jest przewodnikiem, więc jeśli nagle ciekawe jest, aby ktoś odwiedził historyczne Włochy i wino, polecam się skontaktować, a ponieważ mama nie jest również w turystyce przez pierwszy rok, w zasadzie może pomóc zorganizować nie tylko trasę, ale wszystko inne. Jak mówią dzisiaj - "Drogie. Gwarancja." Ale warto. Kontakty mogą dawać.

Więc ... To właśnie ten przybytek powinien stać się wynajętym samochodem i stał się nim. Głównym celem było odwiedzanie trudno dostępnych miejsc, które są już trudne, lub drogie, lub jedno i drugie. Samochód, jak wiadomo, daje o wiele więcej swobody, rozwiązuje z ram czasowych, pozwala iść tam, gdzie nie można wsiąść do autobusu.

Przyjechaliśmy po południu do Mediolanu, z lotniska, z przystanku autobusowego i dworca głównego, stacja była zupełnie nieoczekiwana na poniedziałek, pełny dom, ale co ważniejsze - nie było biletów do Florencji. Whuuuut? Najbliższe dostępne tylko we wtorek. Nie jest opcją. Jest to konieczne dzisiaj. Teraz Zapytali taksówkarza, cóż, tylko ze względu na zainteresowanie ... coś jest ponad 300 euro. Powrót do kasy. Okazuje się, że z Trenitalii jest włamanie: kup najłatwiejszy bilet na pociąg regionalny, usiądź z nim w Frecciarossa (według nas "Czerwona strzałka"), usiądź w przedsionku i jedź, czekając na konduktora, który wyjaśnia sytuację i zapłać pełny koszt biletu na miejscu konkretny pociąg. Tak, myślą o zawyżonej cenie, ale jedziecie samochodem i nie spędzacie nieplanowanej nocy w innym mieście. Nawiasem mówiąc, prawie wszystkie przedsionki były zajęte przez tych samych ludzi, którzy chcieli odejść, a nie pozostać i czekać.

Ogólnie rzecz biorąc, docieramy do Florencji, kawę, wskakujemy do autobusu ponownie i już po półtorej godziny w Sienie, które było celem pierwszego dnia. Łącznie około 17 godzin od drzwi do drzwi.

Siena. Jeśli nie serce, to kolejny ważny organ Toskanii. Ponieważ nie jestem silny w historii, zamierzam zacytować Wikipedię tutaj i dalej: "To? Na, lub Siena (Italia Siena [? Sj ?? na]), jest miastem we włoskim regionie Toskanii, centrum administracyjnym prowincji o tej samej nazwie, jednym z Największe centra turystyczne Włoch, w średniowieczu stolica potężnej Republiki Sieny, centrum artystycznego życia epoki trecento, dobrze zachowane średniowieczne centrum Sieny jest chronione przez UNESCO jako miejsce światowego dziedzictwa ".

Główny plac w Sienie. Piazza del Campo.

Jest to niezwykłe samo w sobie, ale także dlatego, że posiada tradycyjne ... wyścigi konne dwa razy w roku do dnia dzisiejszego! Wyścigi konne na koniach bez pleców! Tak, do diabła, na placu. Napełniają go piaskiem, ludźmi pośrodku i naokoło obwodu, a także wyścigiem między tłumami! Nie zwariuj? Nie widziałem tego, ponieważ tutaj są dwa zdjęcia z Google, prezentacja wspólnej.

Wiki: "Siena Palio (znany jako Il Palio we Włoszech) jest tradycyjnym wyścigiem dwa razy w roku, 2 lipca i 16 sierpnia, w Sienie, we Włoszech Z 17 kontr-incydentów w Sienie dziesięciu rywalizuje 2 lipca, a 16 sierpnia - pozostała siódemka, w następnym roku uczestnicy zmieniają miejsca (te siedem pojawiają się 2 lipca, a trzej inni uczestnicy z tuzina ubiegłego roku są do nich dodawani losowo) .Każdy contrado ma swoje własne godło i tradycyjne kolory, którymi jeźdźca reprezentujący ją wjeżdża. ".

Po południu wzięli taczkę, trochę okrążyli miasto i odjechali. W "obozie podstawowym", który stał się winnicą gościnną Willa Il Poggione. Temat agroturystyki rośnie, więc wiele gospodarstw oferuje podobne usługi. Po drodze widzieliśmy wiele znaków. Ale to właśnie w dolinie, z dala od dróg asfaltowych (aczkolwiek dość spokojnych), u podnóża wzgórza, na szczycie którego znajduje się małe miasteczko Sant Angelo w Colle, ale co ważniejsze, dosłownie 5-6 kilometrów od Montalcino, o czym następny numer.

Późną nocą dotarłem na miejsce. Krajobrazy takie, że nie mogłem się powstrzymać, by nie zatrzymać się na innym zdjęciu, upewniając się, że nadal będę podróżował w tę iz powrotem w tym tygodniu, ale kilka klatek oczywiście kliknęło. Przybywając do domu, poznałem świnie nad stawem (bez zdjęcia, natychmiast uciekły), okazało się, że przyszły z niewłaściwej strony, wtedy wszyscy i wszyscy znaleźli to, dostali klucze, wjechali na terytorium przez niezbędną bramę, a potem - opa! - Bażant przetoczył się przez winnicę - nieźle! NatGeo Wild prosto. Potem zobaczyłem zając kilka razy, a raz wieczorem jelenia błysnęły w reflektorach, przebiegły przez drogę.

Pośrodku kadru, ukrytego za koronami drzew, na wzgórzu znajduje się ten sam dom, w którym miał szczęście spędzić kilka dni.

Następnego ranka, po przebudzeniu pod mierzoną tarakhtenie, mały traktor nieco wcześniej niż słońce wyjrzał zza wzgórz, wyruszył, aby strzelać w okolicy. Dzielnice były mile zaskoczone i zdumione, i ogólnie wydawało się, że błagała o pozostanie.

Tak, będzie wiele takich zdjęć, ale być może to właśnie one chciałem. Trudno jest się zatrzymać, chcę uchwycić wszystko od nowa, nie tylko w głowie, ale także w zera, bez względu na to, jak to brzmi.

Ciąg dalszy nastąpi ...