Wyprawa Kręgosłup Rosji - Grzbiet Rosji Nickel i Superdeep

12 października ekspedycja rozpoczęła The Spine of Russia - "grzbiet Rosji". W ciągu czterech tygodni dwóch dziennikarzy pojedzie samochodem wzdłuż autostrady E105 - drogi przebiegającej przez europejską część naszego kraju od dalekiej północy na południe.

Zespół The Spine of Russia jest fotografem Michaiłem Mordasowem znanym stałym czytelnikom Bigpikchi (pamiętajmy na przykład, że, jego Teriberku?) i redaktor naczelny rosyjskiego magazynu Life Paul Richardson. Autorzy projektu chcą opowiedzieć o życiu zwykłych Rosjan, których spotkają po drodze, rysując w ten sposób portret współczesnej Rosji..

Autorzy wyprawy pieniądza zgromadzone na platformie crowdfundingowej Kickstarter. Głównym rezultatem wyjazdu będzie książka. W międzyczasie możesz śledzić projekt na swoim blogu w języku angielskim: http://spineofrussia.org/ru/blog/.

nie mógł trzymać się z dala od tak dużego projektu. Będziemy regularnie publikować nowe materiały z wyprawy. Dzisiaj - pierwsza część, miasto Nikiel w obwodzie murmańskim i studnia Kola..

Zdjęcie: Mikhail Mordasov i Paul Richardson.
Tekst: Paul Richardson i Nadezda Grebennikova.

(Łącznie 10 zdjęć)

Nikiel nie jest najmilszym miejscem na ziemi. Słowa "brudny" i "brzydki" są zbyt prymitywne, aby opisać to miasto. Jest zaniedbany, zaniedbany, zaniedbany - i smutny.

W Nikel mamy spotkanie z wiceszefem administracji dystryktowej ds. Rozwoju gospodarczego - z Aleksandrem Molodcowem. Zastanawia się, jak zamienić ponure pozostałości sowieckiej nauki w cel turystyczny. Jego pomysł jest zarówno elegancki, jak i absurdalny: odnowienie studni Kola i sprowadzenie tutaj turystów z całego świata..

"Dziś Kola Superdeep mówi o CERN od trzydziestu lat", powiedział Molodtsov "Zasadniczo odbudowa wymaga nie tyle inwestycji, a zobaczysz, że jeden budynek jest w bardzo dobrym stanie, musisz wstawić okna i możesz otworzyć Muzeum Superdeep.

Zastanawiałem się, czy naprawdę sądzi, że ludzie są gotowi, by podróżować setki kilometrów, by oddychać zanieczyszczonym powietrzem i patrzeć na dziurę w ziemi o głębokości 12 kilometrów. (Przyznaję, że zadałem to pytanie w sposób bardziej poprawny). Dobra robota, jak się wydaje, nie usłyszałem wezwania w moich słowach: "Cudzoziemcy bardzo interesują się studnią, ostatnio pojawił się niemiecki artysta - specjalnie po to, aby go zobaczyć".

Po raz pierwszy od początku rozmowy Molodcow się uśmiechnął: "Musiałeś słyszeć o legendach okrytych Superdeepem, na przykład jest mit, że wrzucono do niego mikrofon i nagrano dźwięki piekła".

I naprawdę powinniśmy na nią spojrzeć.

Wiercenie rozpoczęło się w 1970 roku - taki dziwny prezent na 100. rocznicę Lenina. Po 20 latach odwiert osiągnął głębokość 12 263 metrów, a prace zostały wstrzymane. Były trudności z finansowaniem, a wiercenie na takich głębokościach było niezwykle trudne..

Kola Superdeep to czysto naukowy projekt, który dał naukowcom wiele nowych, często nieoczekiwanych informacji o strukturze skorupy ziemskiej. Ale studnia jest znana masom tylko dzięki mistyfikacji i legendzie "Studni do piekła": Studnia do piekła.

"Kaczka" została uruchomiona przez fińskich dziennikarzy, a następnie została poderwana przez amerykańskich kolegów i wstrząśnięta na całym świecie. Historia okazała się taka: gdzieś na Syberii Rosjanie wywiercili studnię i na głębokości 14 kilometrów odkryli wnękę, w której temperatura osiągnęła 1100 stopni. Wrzucili do studni odporny na ciepło mikrofon i usłyszeli krzyki i jęki torturowanych grzeszników. Jeden norweski nauczyciel, który zdecydował się bawić z radością, dodał do opowieści pieprz. Powiedział reporterom telewizyjnym, że wiedział na pewno o uskrzydlonym cieniu, które uciekło ze studni, kiedy dotarło do krańców.

Przeszukaliśmy mapę do Superdeep zgodnie z mapą sporządzoną przez żonę Molodcowską, Lizę, w moim notesie. Ta droga nie znajduje się na żadnej mapie, nawet w Mapach Google. "Jedź tam przez 20 minut, ponieważ nie jesteś lokalny - 40 minut".

Po półtorej godziny wędrówki wciąż nie straciliśmy nadziei na znalezienie Superdeep. Nasz Polo wspiął się na pętle technologicznej drogi pokrytej chrupiącą skórką lodu. Ostrożnie ruszyliśmy się między gigantycznymi czarnymi, czarnymi ludzkimi górami - odpadami z kopalni. Z jednego ze wzgórz, na którym wspięliśmy się przez pomyłkę, otworzyliśmy widok na dolinę i nikiel, przykryty całunem toksycznego smogu. Dalej na horyzoncie rozciąga się międzynarodowa rezerwa "Pasvik".

Nadal znaleźliśmy Superdeep. Nad brzegiem jeziora, wśród kamiennego placyku, sproszkowanego pierwszym śniegiem, stały ciche ruiny dwóch lub trzech ceglanych budynków. Przywitały nas stosy skręconego metalu, skorodowana beczka, przez którą przepływała czerwonawa kałuża, biurko z nogami i śnieżnobiała kąpiel. Natknąłem się na plastikową tablicę, na której znajdowały się duże kondensatory i półprzewodniki, kawałek jakiegoś zaawansowanego technologicznie urządzenia sprzed pół wieku..

Przerażające jest podejście do budynków. Nie zdziw się, jeśli rozpadną się, gdy spróbujesz włożyć do nich nowe okna. Nie odważyliśmy się oczyścić śmieci i gruzu budynku, aby znaleźć samą studnię. Tak, i wiadomo, że jest on zamknięty pokrywą i szczelnie zespawany.

Wędrowaliśmy przez ruiny - niesamowity i malowniczy, zamarliśmy pod niemal zimowym wiatrem, wypiliśmy łyk herbaty ze zmagazynowanego termosu i ruszyliśmy z powrotem. W powolnym pełzającym mroku przejechaliśmy obok wysypisk. Odprowadził nas czarny kruk, nisko nad szarymi i czarnymi kamieniami. Jedyną istotą żywą, którą spotkaliśmy w tych górach.

Zobacz także - Co przetrwa w najbardziej wysuniętym na północ porcie Rosji