Cześć wszystkim! 1 tydzień naszego maratonu odchudzającego minął wraz z blogerami Ilya Valiev i Sergey Martirosyan. Pozwolę sobie przypomnieć, że maraton potrwa 5 tygodni, a my staramy się schudnąć przy pomocy książki "Szybka dieta 5: 2". Nagroda główna jest tak fajna, że nie da się nie schudnąć :).
W pierwszym tygodniu nie pracowałem od samego początku: zdecydowałem się natychmiast trafić "na wszystkie fronty". Od pierwszego dnia poszedłem na dietę (jeśli w skrócie chodzi o sedno sprawy - przez dwa dni z rzędu siedzisz za 600 kcal, a w pozostałe dni tygodnia nie ograniczasz się zbytnio, ale w granicach rozsądku). Oprócz diety postanowiłem rano iść na siłownię, a wieczorem urządzić 1,5-godzinny spacer..
Pierwszego dnia poszedłem idealnie na siłownię, na obiad zjadłem wszystkie moje 600 kcal (jako niedoświadczony "dietetnik" na dietach), a wieczorem nie dostałem absolutnie żadnej przyjemności od spaceru :(.
Następnego dnia postanowiłem rozprowadzić 600 kcal bardziej równomiernie, tak żebym "miał dosyć" przez cały dzień, w wyniku czego zostałem prawie bez zwykłego obfitego śniadania. W bardziej smutnym i głodnym stanie poszedłem na siłownię, gdzie nie mogłem dostać prawie nic. Dla siebie od razu stwierdziłam, że w dniach "diety" nie można mówić o żadnym pokoju. No cóż, udało mi się wybaczyć trochę po wieczornym spacerze: (.
Po tych wszystkich 2 dniach udręki, rano znalazłem minus 800 gramów, co wcale nie było zgodne z oczekiwanym. Potem była tylko jedna myśl - "Wszystkie te diety nie są dla mnie" i to właśnie z tą myślą, że w dniu 3 strzeliłem na siłowni i spacerów (znajomy? :)) i puściłem wszystko poważnie, dobrymi przyjaciółmi z Piotra przyszli :).
Przez pozostałe 4 dni nie ograniczałem się do niczego. Starałem się wyeliminować jak najwięcej alkoholu (raz mi się nie udało :)), słodko (kiedyś jadłem czekoladę Ritter Sport przed śniadaniem, teraz ograniczam się do jednej czwartej tego kafelka), mąki (nie jadłem ciasteczek) i smażono. Wróciłem na salę i jeszcze raz poszedłem na spacer.
W rezultacie, kiedy dotarłem do ważenia kontrolnego w Dolkabar, okazało się, że pozostałem dokładnie w mojej wadze, gram na gram. Chociaż 2 z moich przeciwników spadło o 2-3 kg. Można wyciągnąć tylko jeden wniosek - czy zdecydowałeś się schudnąć? - nie spiesz się do basenu z głową, lepiej zrobić to stopniowo, aby nie denerwować ani ciała, ani psychiki :).
Niepowodzenie pierwszego tygodnia jeszcze bardziej mnie pobudziło, teraz jestem już pewny, bo o 200%, że zgodnie z wynikami zawodów przeciwnicy absolutnie nie mają szans!