Pakistan Dużo o nim wiemy? (8 części)

Kontynuujemy historię użytkownika LJ se-boy o podróży do Pakistanu: Czy kiedykolwiek musiałeś pieprzyć się na wysokości 5 400 metrów w pakistańskim Kaszmirze? Mam na myśli naprawdę. Zdarzyło mi się tu być. A anegdota o wróżce na całe życie jest pamiętana.

Mężczyzna zmienia koło uderzeniowe samochodu. Ciepło Opuszczona droga. Nie ma wody i nikogo w pobliżu. Nagle na drodze pojawia się piękna wróżka i pyta:
- Co robisz??
Człowiek (zło):
- Nie widzisz tego? E * VCL!
- Hm Czy naprawdę chcesz? - pyta wróżka.
Chłop nadaje jej figuratywnemu spojrzeniu i mówi:
- Cóż, chodź.
Wróżka znika od razu, a wszystkie cztery koła samochodu są rozebrane..

Poprzednie części: część 1, część 2, część 3, część 4, część 5, część 6 i część 7.

(28 zdjęć razem)

1. Nasze odciski stóp. W tej bajce nie było nikogo innego.

Fakt, że przełęcz Mazeno, która i tak nie jest darem, będzie trudna, stało się jasne przed dwoma dniami. Pewne błędy w planowaniu podróży stawały się coraz bardziej wyraźne, kiedy się wspinaliśmy. O nich warto powiedzieć więcej.

Przede wszystkim producenci urządzeń napędzających szczere małżeństwo, muszą strzelać bez procesu. Oczywiście, to nasze błędne obliczenia (głównie moje), że Xyushin nie sprawdził śpiwora, ufając temu, co zostało napisane. Ale kto by pomyślał, że śpiwór o zadeklarowanej temperaturze do minus 7 naprawdę wcale nie ogrzewa się już przy 0? Zero i minus dwa były na poziomie 4000, to na tej wysokości wymienialiśmy śpiwory - byłem znacznie mniej podatny na zimno.

Jednak o 4700, kiedy noc była znacznie zimniejsza, zacząłem zamarzać. To nie pomogło, że Ksyusha schodzi na dół w moim śpiworze, który trzyma do minus 20 (sprawdzone!) I którą rozpakowała, przykrywając mnie. Kolba wypełniona wrzątkiem ostygła w ciągu około dwóch godzin, a potem nie rozgrzałem się, ale raczej było mi zimno. Z dna było zimno. Oznacza to, że jest nawet gorąco z góry, ale z ziemi przez dywan był po prostu kokititovym zimny. Ostatecznie znaleziono rozwiązanie: przez 15-20 minut spałem na plecach, a kiedy zamarzła, przewracała się na boku, potem na brzuchu itp..

Oczywiście nie było mowy o śnie - tylko o lepkim pół-delirium, uzupełnionym wizjami, które są szalone z braku tlenu. Podświadomy umysł poruszył góry, ludzi, fragmenty rozmów, sytuacje z minionych dni i lat - i to wszystko w jasnych, ostrych barwach i surowej jasności tkwiącej w wysokich górach. Jak życie kilku żyć. Od czasu do czasu, sugerując smutek, całkiem świadomy czekan najechał na wizje. Smutek wynikał z myśli, że przewodniczący zabrał siekierę i linę tylko dlatego, że nie byłoby możliwe zejście w inny sposób z przełęczy. Logika jest żelazna, ale po raz pierwszy ta myśl pojawiła się przede mną teraz w Sivka-Burka. I zrobiło się jeszcze zimniej.

Drugie „ale” polegała na tym, że zdobyliśmy wysokość zbyt szybko: po pierwsze, 4000, 4700 na następnej nocy, a rano wracał Pass w 5400. Z takiej choroby wysokościowej zwinność dostarczone, ponieważ planowano spędzić noc na wysokości innej aklimatyzacji 4700. Jednak W dietetycznej sypialni zredukowano dodatkowy czas. Zimna noc, a więc pozbawione siły, nie chcę powtarzać (tym bardziej, że na wysokości 5000 po karnet czekał na jedną noc), a ponadto nie wiadomo, jak długo będzie dobra pogoda, która zmienia się z dnia na dzień.

Ogólnie rzecz biorąc, "żyliśmy słabo i zostaliśmy okradzeni" (c). Sensowne było przyjmowanie hipoksenu i ryzyko przejścia na przełęcz. Jeśli jednak hipoksen nie działa, to będzie bardzo interesujący.

2. The Otherworld. Geometria jest niemożliwa, ale horyzont nie jest przytłoczony - tragarze na stoku stoją pionowo. Wiele kamieni jest niewiarygodnych niezależnie od wielkości. Dlatego rośnie, zachowuje dystans

Dyrygent cudem znalazł drogę wśród fantasmagorii samolotów i sterty chaosu z kamieni-śniegu. Kilka razy mamy złożone rundy (dwa kamienie, położyć jeden na drugim), wskazując, że kierunek jest poprawny. Pomijanie jest przedłużeniem trasy przez co najmniej kilka godzin, a następnie pod warunkiem, że znajdziemy ścieżkę, którą znaleźliśmy. Ale wszystko to było później. W międzyczasie ...

***

Rano Za górami na wschodzie krawędź nieba ledwo się rozjaśnia. Dyrygent bierze lód i idzie modlić się do Allaha. Łamie lód w pobliskim jeziorze, aby umyć twarz i ręce przed modlitwą. Kilka garści wody ledwo zdoła go zdobyć - jezioro zamarzło do dna. Mówiąc o tym, Samandar drży i przesuwa swoje zamrożone dłonie bliżej palnika gazowego. Ona syczy i pluje gazem, i to jest jedyny dźwięk w ciszy przed świtem, wszystko inne jest zmarznięte. Siedzimy i patrzymy na ogień, spotykając nas pięciu pod baldachimem. Słońce powoli jedna po drugiej wyłania się z pobliskich szczytów zmierzchu.

Wreszcie, pierwsze oznaki życia - załamują się i kamienie staczają się po zboczach, rozmrażają się w słońcu, z hałasem. Są daleko od nas - parking jest dobry. Na palniku umieszczony jest czajnik ze śniegiem i lodem. Woda bardzo szybko się gotuje (na tej wysokości około 80 stopni), a tragarze podgrzewają czapati nad parą. Mam kawałek w gardle - jest mało aklimatyzacji, więc proponuję zbadanie i otwarcie puszki konserw brzoskwiń. Samandar i tragarze wolą miód z herbatą, ale nie są zadowoleni z brzoskwiń, zamarzają w moich ustach i bolą mnie zęby.

Dzięki mocy jem kilka połówek i pompuję, jak roztwór, do siebie pół puszki syropu - hipoksanu nie można przyjmować bez jedzenia. Wyjaśniam dyrygentowi, dlaczego Kusha i ja potrzebujemy tabletek, kiwa głową zgodnym tonem.

Trzecia "ale", jak się okazało, była reakcją na hipoksję. To dobry środek, zneutralizował górnika, ale wkrótce po zażyciu tabletek zacząłem wpadać w anabiozę. Stan jest niesamowity - nawet podczas chodzenia, zamykasz oczy, zaczynają się sny. I już na postojach popadłem w zdrowy i zdrowy sen. I tylko ja zareagowałem w ten sposób, Ksyusha była w porządku. Po przyjeździe do domu, nieco googled, okazało się, że hipoksen ma taki wpływ na niektórych ludzi. Zastanawiam się, dlaczego? Na szczęście klarowność umysłu i koordynacja tabletów nie wpłynęły.

3. Nachylenie jest bardziej strome. Już tu i tam można zaobserwować kąt ujemny.

Po 5100 zaczyna się solidny śnieg. Trudniej jest chodzić, buty się ślizgają, ale z drugiej strony zamarznięte kamienie już nie wychodzą spod nóg. Idziemy w okularach lub w maskach, ponieważ połysk śniegu jest nie do zniesienia. Pogoda powoli pogarszać - niebo od czasu do opóźnień szarości, szary jest wszędzie, a kiedy pokazał przepustkę, to wygląda nieprzyjemnie - pokrytych grubą śniegu i pokrywy lodowej towarzysza siodle jak mrożone falą.

4. Przełęcz Mazeno (około 5400 metrów), widok z południa

Przed ostatnim rzutem decydujemy się na kolejny oddech. Jak tylko wpadłem na mój tyłek, natychmiast się rozłączam i budzę tylko wtedy, gdy jestem wezwany. Szara mgła zniknęła, lekkie chmury szybko przemykały po niebie. Ale w mojej głowie wciąż mgła. Czuję trochę strachu - górnik nie wystartuje tuż przed przełęczą.

5. Nie daleko od przełęczy. Już się obudziłeś

Ostatnie metry płaszcza siodła są trudne - bardzo śliskie i trzeba użyć kija. Nad urwiskiem po drugiej stronie wisi baldachim, zasłaniający widok. Nie ma potrzeby zbliżania się do krawędzi, ponieważ wspina się wyżej. Samandar, który jako pierwszy się wspina, krzyczy, że znalazł bezpieczne miejsce do zejścia - nie ma przyłbicy i wjeżdża siekierą na zbocze aż do dołu..

6. Prawy daszek, za nim urwisko. Wspinamy się wyżej

7. Wiał chłodny wiatr, od którego chronił nas stok. Wreszcie możesz spojrzeć w dół. A tutaj ...

Cała senność natychmiast zniknęła gdzieś. Czy idziemy tutaj? Zejdziemy TUTAJ ??? Ale możesz tu tylko spaść! Północna strona przełęczy Mazeno to olbrzymi klif. Nachylenie przypomina lej, z tą tylko różnicą, że początkowa część ścieżki jest bardzo stroma. W połowie zejścia ze śniegu widoczne kamienie tam jakoś doczołgać możliwe, ale po piargi początek multimetr, i nie obchodzi mnie, że to minie. Dolna część lejka jest tak zgięta, że ​​nie jest widoczna z góry. Oznacza to, że nie będzie tam łatwo. Rzeczywiście, Samandar mówi, że na samym dole ubezpieczenie będzie potrzebne ponownie..

8. Widok z przełęczy na lodowiec. Przed nim około 400 metrów pionowych. Dalej w dół Karakorum jest prawie bez życia pustynna pustynia górska.

50 metrów liny przywiązuje się do kostki lodu, po czym pasmo leci w dół, a jeden z tragarzy zostaje wysłany, by sprawdzić, jak lina się położyła i naprawiła. Z drżeniem obserwuj go. Nie mniej się wzdrygam, patrzę na przeciwne nachylenie. Istnieje olbrzymie pole śniegu i lodu o grubości kilku pięter, wydaje się, że zaraz spadnie i spadnie. Jeśli tak się stanie, gdy schodzimy na lodowiec, nie ma szans na przetrwanie. Podążając za moim wzrokiem, Samandar kiwa głową:

- Poniżej musisz natychmiast iść w prawo i do przodu, w przeciwnym razie ...
- Co jeszcze?
- Na początku lat 50-tych zbiegło tu dwóch żołnierzy armii pakistańskiej i postanowili iść prosto w dół zbocza. Taki kawałek spadł na nich. Zmielone kości po czterdziestu kilku latach znaleźliśmy przy ujściu lodowca. Ledwie rozpoznałem je po jednolitych strzępach.

9. Jeden z porterów zostaje wyłączony. Naprzeciwko tego "kawałka". Za nim jest inny mniejszy.

Myślę o czasie. Poszliśmy do przełęczy około dwóch dni i jest oczywiste, że zejdziemy dopiero wieczorem. A przecież na lodowcu pełnym pęknięć, najwyraźniej trzeba się udać do względnie bezpiecznego miejsca, w którym można postawić namioty. Samandar jest zajęty tymi samymi myślami:
- Możemy spędzić tutaj noc i zejść następnego ranka..
- Tutaj?!
- Tuż poniżej minęliśmy małą platformę. Tam możesz postawić namiot.

10. Jestem w zamyśleniu na skraju urwiska. Wysokościomierz jeszcze nie zdołał się dostosować i pokazuje niższą wysokość. Temperatura też się kłamie - wysokościomierz leżał w czarnym plecaku i rozgrzewał się na słońcu

Noc na 5400 w zimnym śpiworze na przenikliwy wiatr i nawet pod bardziej wątpliwymi skutkami hipoksji jest dobrą alternatywą do latania w dół! Wciąż jestem przekonany, że konieczne jest zrobienie co najmniej kroku wzdłuż tego stoku, a następnie będziemy go kontynuować. A potem będziemy cierpieć. O ile, oczywiście, nie znajdziemy tego, co pozostaje. Ale usunięcie tu kopyt z zimna lub obrzęku mózgu, gdy kończy się efekt hipoksji, również nie jest opcją.
- Samandar, mówię, zejdźmy teraz. Okay?
- Okay-mokey, odpowiada i uśmiecham się.

To bardzo "w porządku-draniem" stało się przysłowiem - Samandar używa go często i odpowiednio do sytuacji. Ta sama infekcyjna i stabilna fraza, a także "kultura-multum".

- Następnie robimy to: wezmę teraz Xenię (to prawda, ponieważ Ksyusha boi się wysokości i nigdy nie było w takich kłopotach), za chwilę podążymy za tobą. Czy możesz to zrobić sam? - pyta Samandar.
- Oczywiście! - radośnie odpowiadam, daremnie próbując pozbyć się obsesyjnego wizerunku pilota-bohatera Gastello i zapomnieć o pakistańskiej armii, która opuściła ten świat przedwcześnie.

Kolejność zejścia jest następująca: na niebezpiecznych częściach zbocza lecimy lekko i tragarze wahadłowców z ładunkiem. Abdul bierze mój plecak i idzie. Z jakiegoś powodu nie mam nic przeciwko.

11.

12. Ksyusha myśli o sensie życia. Przepraszam, nie bierz pod uwagę oka? Abdul widoczny jest poniżej.

Ksyusha powiedziała, że ​​spoglądając w dół z przełęczy, sądziła, że ​​nadszedł czas, aby napisać wiadomość tekstową do krewnych i przyjaciół. Zapomniała, że ​​nie ma połączenia.

Wbrew oczekiwaniom początkowo łatwo zejść. Lina zapewnia dobre wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Najważniejsze to nie pozwolić jej odejść, ale to nie wchodzi w grę, być może żaden Schwarzenegger nie wyciągnie jej z moich rąk..

Po 50 metrach kończy się lina - tuż spod skał śnieżnych. Rasa jest szara, mocno uszkodzona, ale śnieg i lód trzymają kamienie, a ty możesz zejść w dół. Samandar kiwa głową w mój plecak, który Abdul zgłosił do końca liny i zapytał, czy mogę go nieść dalej. Możesz to zrobić na skałach - mam takie doświadczenie. Ale dzięki plecakowi przybieraję na wadze - na dowód, kostka brukowa zrywa się spod stopy i szybko podnosząc prędkość, skacze w dół. Decyduję się pozostać trochę bokiem, aby Samandar i Ksyusha, którzy jako pierwsi odeszli, nie wpadli pod skałę z mojej winy.

Niewygodnie jest zejść - jest duży plecak na plecach, plecak fotograficzny na brzuchu, jestem w ciąży po obu stronach i muszę się przesuwać na boki wzdłuż stoku. Stopniowo dochodzę do początku piargi. Wygląda to nieprzyjemnie - jedna z tych, po których można się wspiąć, ale potem zejść ... Gdzieś na piargu widać duże kamienie, część skarpy ukryta jest pod śniegiem. To jest jeszcze niższe, teraz nawet nie chcę myśleć. W chwilach odpoczynku próbuje zrobić zdjęcia.

13. Portier zstępuje nieco na bok. Śnieg, który mu przeszkadza, nie może się zatrzymać i toczy w bryłach bez przerwy

Czołganie się na piargu. Spodnie po bokach zamoczyły się, a buty pełne śniegu. Nachylenie jest bardziej strome, więc próbuję przejść z jednego dużego kamienia na drugi, wykonując przekątną. Cholera, skalny ogród, po prostu włóż księdza! Rozrzut tylko nieskończony, znacznie więcej niż myśl. Wszystko z powodu rzadkiego powietrza i braku zabytków - nie ma nic do porównania rozmiarów.

Stopniowo pojawia się beznadziejność - oczywiste jest, że w jednej chwili stromość stanie się taka, że ​​stracę przyczepność z powierzchnią. Wkrótce czołgam się do ostatniego kamienia - tylko szara, żwirowa powierzchnia zbocza, w niektórych miejscach przecięta paskami śniegu. Nie wiem, jakie to fajne, ale naprawdę mi się to nie podoba. Żałuję, że nie ma kotów.

W tym czasie jestem sam na stoku. Daleko w dole Samandar przywiózł Kotiszę do miejsca, gdzie można się schować, gdzie można nawet stać prosto, a teraz siedzą i patrzą na mnie. Będą czekać, aż wszyscy się z nimi spotkamy - dla dalszego zejścia znowu potrzebujemy liny. Patrzę w górę. Portierzy coś wahali - nikt nie jest widoczny. I nie chcę iść dalej, czuję, że zejście zejdzie na krawędź. Lepiej usiądź i odpocznij.

To mniej więcej środek zbocza. Chcę pić, ale w słoiku jest bardzo mało wody. Popijam kilka łyków i schowaj kolbę w kieszeni plecaka. Lodowiec i okoliczne mury zamarzły, jakby czekając. Tylko chmury zamiatają w cienkim powietrzu. Przekazywanie tej wielkości jest niemożliwe. Co gorsza, trudno jest samodzielnie oszacować odległość i rozmiar. Patrzę na lodowiec, próbując zrozumieć, co tam czeka, kiedy schodzimy. Jeśli pójdziemy w dół ... Nagle zauważam jakiś ruch. Na lodowcu są dwie osoby! Nie widać ich stąd, nie ma nawet z czym porównywać. Wyciągam kamerę.

14. Tutaj jest rzadka okazja do przekazania skali. Na dnie około 200 metrów pionowych. Podpowiedź: ludzie idą na prawo od dużego głazu na lodowcu

15. Maksymalna soczewka zoomu 300 mm. Dwie osoby na środku zdjęcia

Krzyczę do Samandaru, wskazując w dół. Dostrzega także ludzi i krzyczy coś w odpowiedzi na mnie, ale nie da się rozróżnić słów - za daleko. Zastanawiam się, czego te dwa potrzebują? Może nas zauważyli? Ale kto to jest? Najbliższa wioska znajduje się na samym dole drogi (odpowiednio od 2 do 2 na górze). Żaden z mieszkańców nie po prostu idzie tutaj na spacer. Czy obcokrajowcy? "Co jeśli", szepcze wewnętrzny głos, "czy są talibowie?" Spoglądam ponownie na telewizor. Ludzie nie widzą plecaków za plecami, poruszają się szybko i znają teren - ich droga w zygzakach zdaje się ominąć pęknięcia. Wygląda na to, że to alpiniści. Jest niejasne i nieprzyjemne, ale tutaj czuję się bezpiecznie - tylko kamikaze będzie wspinać się na takim zboczu. Jednak nic do siedzenia.

Schowam kamerę, zakładam oba plecaki i zostawiam ostatni niezawodny kamień - jakbym żeglował. Trzeba zejść jak poprzednio z boku, ale teraz nie można toczyć się z boku na bok - ziemia jest niewiarygodna, czuję gruz pod stopami. Strona długo była mokra i zimna ...

Nagle wsparcie wychodzi spod prawej nogi, potem lewa noga zrywa się i zsuwam się. Szalenie próbuje się trzymać, zakopać stopy w żwirze - nic się nie dzieje - tylko kamienie wybuchają i toczą się, toczą w otchłań. Naciskam moje ciało na zbocze, chwytam żwir rękami, rozprowadzam go najlepiej jak potrafię i wreszcie zwalniam po przejechaniu około czterech metrów. Leżałem rozciągnięty, przy najmniejszym ruchu gleba pode mną jest karmiona przez centymetr lub dwa. To jest złe. Stopniowo, moimi stopami, podeptuję pewną półkę gruzów. Wydaje się trzymać. Pić.

Konieczne jest usunięcie dużego plecaka, jest zbyt ciężki, pociąga w dół i ogranicza ruch. Bez tego możesz się czołgać, a może nawet w czterech punktach. "Spróbuj uwolnić ramię", mówię sobie, ale gdy tylko oderwam rękę od zbocza, półka kruszy się pod moimi stopami i znowu zaczynam jeździć. Tym razem mnie złapali - nie mogę przestać, ślizgam się, stopniowo przyśpieszam i, jeśli nie będę zwlekał, umrę szybciej niż na dole.

Czas sięga. Wyraźnie widzę, jak łapię małe kamyki, połykając uniesiony kurz, pachnący jak mokra skała rozgrzana słońcem. Nie ma strachu, po prostu naprawdę chcesz żyć, niesamowicie chcesz. To pragnienie było skoncentrowane w całym ciele, w nogach i rękach, przylgnąłem do zbocza z całą siłą, jakbym zamienił się w jeden wielki hak, w trop. Ale jedzenie i jedzenie na. Rękawica pęka z hukiem, a także możesz usłyszeć coś pękającego w plecaku (plastikowa klamra).

Zatrzymaj się Nie wiem jak, ale się skończyło. Teraz jestem uwięziony między dwoma plecakami i wcale nie chcę się ruszać - bez pragnienia ponownego poczucia beznadziejności, kiedy podnoszą górę pod tobą. Na górze wciąż nie ma nikogo, Samandar patrzy na ludzi idących wzdłuż lodowca. Są już pod stromizną i niedługo znikną z oczu ... Przychodzą do nas.

<… >

Ile czasu minęło? Nieznane. Półtorej godziny? Dwa? Widzę, jak wędrowali po lodowcu do Samandaru z Ksyushą, mówi im coś, a jeden z odwiedzających zaczyna się do mnie wspinać. Rozumiem, że to nie są talibowie, ale ludzie Samandaru, którego cudownie wezwał z wioski poniżej. Jednak alpinista, który dostaje się do mnie, wygląda jak zamachowcy-samobójcy są przedstawieni - z grubą czarną brodą, twardymi rysami, w Moskwie policjanci złapaliby w jednej chwili, nawet nie pytając.

Przytakuję plecak i pytam: "Możesz to zdjąć?" Wujek ściąga mój plecak i kładzie go na mnie. Wstaję, trzymamy się za ręce i zaczynamy schodzić na sztywnym sprzęgu - jestem trochę niższy, on jest wyższy. Kiedy nagle wsparcie opuści mnie, a kamienie polecą w dół, wspiera mnie. Kiedy traci równowagę, odgrywam rolę kopii zapasowej. "Powoli" - powtarza monotonnie alpinista i najwyraźniej jest to jedyne słowo, jakie zna po angielsku. Ubezpieczając się nawzajem, chodźmy. Musimy trochę skręcić w prawo, ponieważ teraz Samandar z Ksyushą jest tuż pod nami i muszą unikać kamieni, które są rozdarte z naszych stóp..

Powoli, krok po kroku, kładąc nogi na boki, schodzimy w dół, balansując, gdy nogi zaczynają iść. Może odetchnąć.

Nagle z góry słychać odległy okrzyk. W tej samej sekundzie Samandar krzyczy coś w języku urdu. Wyciąga rękę w górę. Odwracamy się, a tu staje się nieswojo. Nasze klopoty lecą na nas. I wszystko.

Portierzy przeciągnęli bagaż po skałach i złożyli go na ostatnich kamieniach przed piargami. Wygląda na to, że temblak został osłabiony, a plastikowa beczka z żywnością wyślizgnęła się. Teraz stacza się, coraz szybciej przyśpieszając szybkość. W każdej chwili skacze coraz bardziej, długo pozostaje w powietrzu, aż w końcu zaczyna się śpieszyć w gigantycznych skokach, ledwie łapiąc stok i wirując dziko. Wszystko dzieje się w ciągu kilku sekund - mam czas, aby pomyśleć, że to coś spada na nas, i nie ma sposobu na uniknięcie - mamy niezwykle ograniczony manewr..

W następnej chwili lufa, osiągając szczyt następnej paraboli, ponownie uderza w zbocze i tym razem nie wytrzymuje uderzenia - odrywa pokrywę, a żywność, tryskając, jest równomiernie rozmieszczona wzdłuż północnego zbocza przełęczy Mazeno. Makaron, mąka, konserwy, chleb itd. Lecą w powietrze. Prawdziwie ofiara bogom wspaniałomyślnym! Zalicz płatność jest więcej niż wystarczająca. Przepraszamy za skondensowane mleko, które nie zostało specjalnie otwarte - chciały zaznaczyć wzrost. Ale teraz lufa jest pusta i zmieniła tor lotu, jasne jest, że nie dotkniemy. Z głośnym hukiem leci obok nas, potem mija Samandara z Ksyushą, a ostatni gigantyczny skok pokonuje pozostałe 150 metrów do lodospadu. Nie widzieliśmy go ponownie, bez względu na to, jak bardzo tego szukaliśmy, najwyraźniej lufa wpadła w jedną z pęknięć.

Kolejne zejście odbyło się w szał - tragarze zabrali jedzenie po drodze, ostatnia sekcja znowu musiała iść na linie, i stało się całkiem zabawnie - nachylenie wygięte jak spirala, i zeszliśmy nie tylko w dół, ale poszliśmy wzdłuż krętej ścieżki w śniegu. W końcu przestałem wierzyć w geometrię ...

16. Zszedłeś na dół. Ja i mój ratownik wyrzucamy śnieg z moich butów

17. Poprosiłem Samandara, aby zrobił nam zdjęcie.

Teraz, gdy wszystko się skończyło, jest reakcja, czuję się całkowicie przytłoczony (w późniejszej analizie stało się jasne, że mamy dobre odwodnienie i zaczęła się reakcja na hipoksję), przeciwnie, Ksyusha ma się dobrze. Szkoda, że ​​poczucie zagrożenia jest przytępione - patrzymy na pole lodu, które teraz wisi nad nami, i nie spieszymy się, aby wydostać się spod niego. Jednak słońce zaczyna się ustawiać.

18. To samo pole lodowe. Widok z dołu

Po zebraniu części jedzenia w torbie, tragarze odrzucają go. Leci, a następnie ślizga się po pochyłym zboczu i dociera prawie do nas. Mam zamiar odebrać. Zastanawiam się, co przeżyłem? W tym czasie jeden z tych wujków, którzy przybyli z dołu, próbujący znaleźć beczkę, ale na próżno. Na lodowcu jest wiele pęknięć, w jednym z nich zniknął.

19. Jedzenie

Samandar, trzymając swój znak, powoli zapala papierosa i jako dowódca armii patrzy, jak opuszczają się tragarze.
- Samandar, ile razy przekroczyłeś ten przełęcz?
- Ponad pięćdziesiąt. I nigdy moje jedzenie nie odleciało - śmieje się zaraźliwie.

20.

21.

22. Zmęczony Rahim

Musimy iść dalej, musimy przezwyciężyć drugą połowę lodowca, ale z jakiegoś powodu zaczynam czuć się coraz gorzej. Radość z minięcia przełęczy szybko zanika. Chcę pić, ale nie ma wody. Gardło jest bardzo suche, nie można go połknąć. Samandar mówi, że aby przejść wzdłuż lodowca dokładnie za nim, pod śniegiem są pęknięcia, które mogą wpaść w końce. Wchodzę na maszynę. W niektórych miejscach stopy schodzą w śniegu na podudzie, pod wodą. Wsuwanie butów, ale jeszcze nie zimno - utrzymuje nerwowe napięcie.

Stopniowo ulga staje się coraz trudniejsza, skaliste grzbiety i krawędzie lodowca ponownie wznoszą się, kamienie są niewiarygodne, a udręka to podążać za nimi. Teraz, przy każdym połknięciu, zaczynają się moje wymioty - moje gardło jest tak suche, że reaguje na każdy wysiłek. W ciągu następnej godziny mimowolnych eksperymentów okazało się, że impulsy odruchu bólu można powstrzymać przez napinanie mięśni brzucha. Jednak czasami nawet nie trudzę się naprężeniem - nadal nie mam nic do poczucia mdłości - brzoskwinie długo były trawione, a żołądek jest tak suchy jak gardło. Naleganie na próżno. Okresowo pluje grubą lepką śliną, nie można połknąć.

Zmierzch zapada. Góry są pomalowane w kolorach zachodu słońca. Idziemy wśród dzikiej piękności - są też grzyby lodowe (masywne kamienie na lodowym "łodydze"), a nawet niski skruszony lód, ale zauważam to wszystko jak przez całun. Już tak. Ksyusha zabiera mi aparat, więc dzięki jej inicjatywie możesz zobaczyć Przełęcz Mazeno w świetle zachodzącego słońca.

23. Tak wygląda poniższy przełęcz. Po prawej jest pole lodowe. Na pierwszym planie Abdul

24. Czerwony oznacza przybliżoną ścieżkę naszego zejścia. Te 400 metrów schodziliśmy przez kilka długich godzin. Utknąłem na piargu tuż poniżej środka stoku

Karnet jest gigantyczny, ale najciekawsze jest to, że w porównaniu z Nanga Parbat wygląda zupełnie inaczej.

25. Po lewej stronie znajduje się Nanga Parbat (8125 m.), W środku jest grzbiet Mazeno (7 000 z kopiami), po prawej stronie jest przełęcz Mazeno (oznaczona kwadratem), 5400 m.

Trochę piękniejsza od Ksyusha - boczny grzbiet z fantazyjnymi wieżyczkami i jednym ze szczytów w świetle zachodzącego słońca.

26.

27. W końcu docieramy do bezpiecznego miejsca z kamienia. Jest już noc. Ustawiamy namioty tuż nad kamieniami. Sen tutaj jest gorszy niż na bruku i prokrustowym łóżku. Zagotować wodę. Myśl o jedzeniu jest obrzydliwa. Piję poltermos i kładę się w śpiworze. Wet przez buty na zewnątrz. Natychmiast pojawia się kusząca potrzeba - ledwie mam czas, aby odpiąć wyjście, a Lodowiec Mazeno zostaje ogłoszony nieartykułowanymi dźwiękami - Serozha przeraża ziemię. Śmiej się To zabawne - wypiła tylko pół litra wody, a ona natychmiast ssała, bo nie wróciła kropla.

A rano ... Rano nasze przygody były dalekie od zakończenia..

28. Widok z lodowca Mazeno na górskiej pustyni Predgimalaya. Gdzieś pomiędzy nimi jest sucha Dolina Indusu. Ośnieżone góry za - Karakorum

Ciąg dalszy nastąpi ...