Projektant i podróżnik Artemy Lebiediew, który niedawno założył kanał w Telegramie, opowiadał o niesamowitej historii o szacownym angielskim arystokratce, któremu udało się zdobyć zaufanie wielu bogatych ludzi - w tym Lebiediewa. Całkowicie podamy jego historię.
Ta historia rozpoczęła się w marcu 2015 r., Kiedy około 60 szalonych podróżników, w tym ja, zaokrętowało się na statek "Ortelius", który wcześniej należał do Akademii Nauk ZSRR i nazywał się "Marina Cwietajew". Dawny kadłub naukowy ze wzmocnionym kadłubem jest idealny do osiedlania turystów w domkach i odkrywania wybrzeży Arktyki i Antarktyki.
Zaczęliśmy w Argentynie Ushuaia i od razu ruszyliśmy przez Cieśninę Drake'a na południe, w kierunku Antarktydy. Potem mieliśmy prawie trzy tygodnie na wypłynięcie na północ - aż do Zielonego Przylądka. Krótko mówiąc, cały Ocean Atlantycki jest od dołu do góry z wizytą w najbardziej odległych wyspach świata, w tym na wyspie Bouvet i Świętej Helenie (gdzie Napoleon spędził ostatnie dni).
Ponad połowa podróżnych wykupiła ten rejs, aby dostać się na wyspę Bouvet - najbardziej równoleżnikową z kontynentu kawałek skały w środku oceanu. Ta wyspa, której nikt nie potrzebuje, to terytorium Norwegii, a w ogólnorosyjskim klasyfikatorze krajów na świecie jest osobna linia, a nawet ma oddzielną domenę (.bv).
Statek był wypełniony głównie starymi dziadkami, którzy zajmują pierwsze pozycje we wszystkich ocenach światowych podróżników i kolekcjonerów krajów i terytoriów. Jestem na ich tle. Ale statek był najbardziej niesamowitą postacią - William Bakeland.
Miał tylko 22 lata. Podróżował pół świata, zna geografię bardzo dobrze, chętnie wspiera rozmowę o atolu Rokol, nie przegap okazji, aby wynająć prywatny lot na Taimyr. Jego pradziadkiem był Leo Bakeland, wynalazca bakelitu, pierwszego masywnego plastiku, który stał się niezwykle bogaty w swój wynalazek. Jego babka była jedną z pierwszych kobiet na świecie, które podróżowały po całym kraju w latach trzydziestych.
William nie wygląda jak zwykły młody człowiek w jego wieku. Elegancko ubiera się, ma garnitur z muszką, którą stawia na jedną z kolacji na ważnych wycieczkach, nie interesuje się kobietami i, jak się wydaje, mężczyznami. Ma genialne wykształcenie polityczne, jeździł na nartach w Aspen jako dziecko, zna kilka języków, mówi bezbłędnie w angielskim społeczeństwie. Ma trochę ekscentryczne maniery - powiedzmy, że wyskakuje ze stołu, jeśli ktoś stawia cytrynę w coli. Nie pije, nie pali, nie słucha odtwarzacza, nie wie, jak posługiwać się sprzętem, ale gra na klawesynie i uczy się jeździć helikopterem. Większość życia spędza w podróży.
Nie może być bardziej odpowiedniego miejsca, by spotkać wszystkich ludzi niż statek, który płynie przez 35 dni na oceanie. A William dołączył do naszego rdzenia - grupy około 10 najbardziej konsekwentnych, regularnych, entuzjastycznych podróżników. Przy każdym śniadaniu, lunchu i kolacji zajmowaliśmy te same stoły w pobliżu, nie pozwalając im na to. I wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni, że tak wykształcony i miły podróżny znajduje pocieszenie w naszej firmie. Wkrótce William został w pełni przyjęty do społeczności i stał się całkowicie jego.
Kiedy zbliżyliśmy się do wyspy Bouvet, pływaliśmy przez dwa dni, ale wciąż nie mogliśmy lądować. Pogoda była okropna, fale były ogromne, a lider ekspedycji nie chciał rzucić 80-letnich dziadków w lodowatą wodę. Dlatego jechaliśmy dalej, ale wszyscy pozostali z wpłatą z niespełnionego snu. A William wymyślił plan - zorganizowanie wymarzonego rejsu przez trzy miesiące wokół całej Antarktydy. Z wizytą we wszystkich najbardziej pożądanych miejscach, w tym w tym samym Bouvet, Heard Island i McDonald Island, Kerguelen Island i innych. William siedział z atlasem i planował logistykę. Jego osobisty asystent w Londynie rozpoczął już negocjacje towarowe z właścicielami odpowiednich statków..
Oczywiście, nasz cały klub podróżnych chciał się przyłączyć - kto jest na całej trasie, który jest jednym z co najmniej jednej trzeciej. Bezpiecznie dotarliśmy do mety i rozproszyliśmy się do domu. Po pewnym czasie otrzymałem list od Williama: odbędzie się podróż po Antarktydzie, mam zagwarantowane wino i szybki internet na pokładzie. Czego jeszcze potrzebujesz do szczęścia? Dokonaj depozytu. I wnosiłem wkład, oczywiście. W podróż, która odbędzie się w 2018-2019. A takie poważne wyprawy nie są planowane szybciej, wszystko jest jasne. Każdy poważny podróżnik ma wszystkie plany na dwa lata..
Nasz klub zaczął się częściej spotykać, jeździć więcej, wybierać bardziej egzotyczne miejsca. I kilka razy w roku, wszystkie w jakiś sposób przecinały się. Ktoś podróżował z Williamem do Republiki Środkowoafrykańskiej, kimś na wyspę Clipperton, podróżowałem z nim do Darfuru. Jeśli czytelnik wie coś o Darfurze, to rozumie, że tylko bardzo celowy podróżnik może tam pojechać, nie ma normalnych..
W tym samym czasie William zaplanował różne podróże - na rzadkich wyspach i mało znanych atoli - a nawet obiecał mi, że otrzymał pozwolenie na lądowanie w Silend. Czekałem na tę podróż, ponieważ przez wiele lat nikt nie był w Silend.
William pisał podsumowania wydarzeń swojego życia wybranym przez siebie znajomym: dokąd udał się i zobaczył, co wydarzyło się w jego życiu. W 2016 roku jego siostra Mugette zmarła w Nowym Jorku, który był w klinice osiem miesięcy wcześniej. Ceremonia pożegnania była prosta, tylko bliski krewnych był obecny, wykonano kompozycję "Abide with Me"..
Szczególnie wzruszający był szczegół - jego matka wysłała z Londynu pierwszą klasę w samolocie swojego ulubionego pluszowego misia, Mugetta, aby on również uczestniczył w pogrzebie. Bogaci mają swoje dziwactwa, a to jest tak odmienne od wszystkiego, co spotykamy w naszym prostym życiu..
Należy zauważyć, że William, podobnie jak wszyscy ekscentryczni milionerzy, jest nieco dziwny w zachowaniu. Może nie odpowiadać na listy przez wiele miesięcy, nie korzysta z telefonu, może zorganizować wycieczkę, ale sam nie przyjdzie. W ciągu dwóch lat, które znamy, miał kilka przypadków siły wyższej. Miał dwie siostry i ojca. Cała nasza społeczność podróżników bardzo martwiła się tymi stratami..
Ostatnim razem byłem na tej samej wycieczce z Williamem w sierpniu na Wyspach Spratly. Nikt go potem nie widział..
Tydzień później otrzymaliśmy list od jego asystenta: William jest w szpitalu, to jest dla niego bardzo złe, jak wiele tam pozostanie, nie wiadomo, proszę traktować ze współczuciem. Dwa tygodnie przed podróżą do Mali, w której wielu już się zebrało, kupiło bilety i inne rzeczy.
W tym momencie różni członkowie klubu zaczęli podejrzewać, że coś jest nie w porządku: okazało się, że wielu ludzi płaciło zaliczki na najdroższe i najbardziej interesujące podróże, ale nie wszystkie odbywały się pod różnymi pretekstami..
Założyciel klubu, Harry Mitsidis, rozpoczął śledztwo. I okazało się, że absolutnie wszystko od początku do końca na temat Williama jest kompletne x *** ja (w nonsensie - ok. BigPcci) w oleju roślinnym. W tym imię i nazwisko.
Chłopak z biednej rodziny Birmingham, Jesse Gordon, właśnie zmienił nazwisko (które odbywa się w Anglii w jeden dzień i kosztuje pensa). Okazało się, że jego siostry nie nazywają się Mugett i Arianda, i są całkiem żywe dla siebie. A jego ojciec też żyje. I nie wychował się w Szwajcarii i Hiszpanii. A jego matka nie ma prywatnego funduszu, z którego finansuje federalne programy ochrony ptaków na odległych wyspach USA..
A najbardziej interesującą rzeczą jest piramida, którą Jesse-William zbudował od swoich podróżników. Przedpłacone pieniądze wydał na podróże. I nie odmawiał sobie niczego. Nawet przeciwnie - jeśli klasa biznes miała okazję przenieść się do pierwszej, wyzywająco kupił ulepszenie na oczach wszystkich..
W jednym przypadku zapłacił udział za lot prywatnym odrzutowcem, w którym nie mógł wziąć udziału ze względu na ból głowy. I, oczywiście, wszyscy uczestnicy tego lotu nie mogli w niczym wątpić, a także dokonywali zaliczek na nowe wyjazdy..
Spadkobierca trzystu milionów funtów z arystokratycznym akcentem i nieskazitelnymi manierami nie mógł na przykład (oszukać - ok. BigPikchi) za parę dziesiątek tysięcy - wszyscy tak sądzili. Osobiście dostałem 60 tysięcy euro. To mój wkład w podróże marzeń, które pozostaną w marzeniach. I w sumie, William jest w *** podróżującej społeczności za 650 tysięcy euro (ile był w stanie policzyć).
I na wszelki wypadek zarejestrował kilkadziesiąt kont pod nazwą William Baeckeland w różnych sieciach, aby ci, którzy chcą go google, zostali zepchnięci z toru. Jeden z Williama jest 14-krotnym laureatem nominacji do Oscara z relacją na temat Vimeo, innym Williamem jest francuski mediewista i poeta, a trzeci jest koordynatorem programu na Facebooku.
Wszyscy pojawili się niedawno. I będzie więcej nowych, pod różnymi nazwiskami i nie mniej zadziwiającymi biografiami.
Morał, niestety, jest tak stary jak świat:
Ile razy oni powiedzieli światu,
To pochlebstwo jest nikczemne, szkodliwe; ale wszystko nie jest w magazynie,
A w sercu pochlebca zawsze znajdzie róg..
A jaki jest rezultat? William jest teraz w Anglii, założył nową firmę i bierze przedpłaty na wycieczki w 2019 roku.