"Barev dzes, ortodoksi! Włącz duduka, popatrz na Sevan, kontynuujemy naszą podróż po kraju z przecenionym współczynnikiem gościnności" - mówi Peter Lovygin specjalnie dla Bigpikchi..
(27 wszystkich zdjęć)
.
1. Umieściłbym skale na granicy granicy ormiańskiej. Do wsiadania i wysiadania z niej. Aby wiedzieli, jak bardzo żywieniowe dobro armeńskie wzięli w siebie.
2. Wjeżdżasz do Erywania tylko jedną nogą, a ty jesteś wciągany ze wszystkich stron.
3. Pierwszy pijący z lokalnych slumsów (i Kond nie jest najbardziej szanowaną dzielnicą Erewanu, muszę przyznać) powiedział, że Noe zszedł z Araratu na Konda i właśnie w Kond zaczęło się rodzić życie na Ziemi. Według innej wersji Kobzon kupił tutaj niedokończony hotel. Następnie obie wersje połączyły się w jedno i rozpoznały Noego w Kobzonie oraz Kobzon w Noah. Hotel nigdy nie został ukończony.
4.
5.
6. Konduje liśćmi. Babcia Knarik (to "lira" w języku ormiańskim), potrząsając wszystkimi częściami ciała z powodu chorób i starości, siada na stoliku swojego zrujnowanego domu, wiszącego nad ulicą Saryan. Umieszcza na niej zawartość całej lodówki, wlewa wódkę z morwą.
7.
8. Na podłogę sąsiedniego domu wychodzi wiadomość ustna, że Knarik (to "lira" w języku ormiańskim) ma kilku rosyjskich gości. Sąsiedzi schodzą.
9. Knarik (jest to "lira" w języku armeńskim) nosi stare zdjęcia męża i własne. W młodości Knarik patrzy na nas na pomniki VDNH.
- Nic nie jadłeś! - ubolewa Knarik. Ale wydaje mi się, że pożeraliśmy biedną staruszkę - bądź zdrowy! Według armeńskich standardów "niczego nie jedliśmy" ...
10. Przechodzę we wszystkich kolejnych sklepach obuwniczych pod pretekstem usunięcia wnętrza. Wpadam w królestwo butów, takie jak Alicja w Krainie Czarów.
11. A teraz szewc już działa dla gości. Ponownie wycina się arbuz, butelkuje wódkę. A okna warsztatu wypełniają twarze ciekawskich przyjaciół..
W wieczornych restauracjach chłopak w czarno-białym garniturze, z nosem, wydaje się być tak labiryntem na fortepianie kompozycja z repertuaru VIA Cream i Angelica Varum. W swojej wersji miesza kaukaska kolorystykę i jazzowe przetwarzanie ... + Wyobraź sobie, że pianista gra ją niemal swoim nosem. Gra tak, aby po raz pierwszy zgadnąć, że kompozycja jest niemożliwa.
W The Club Yerevan, zmontowana ormiańska diaspora z Niemiec dokonuje takich nurtów, śpiewając się do tańca, do partii operowych, które bezwiednie chcą śpiewać do wszystkich swoich piosenek, nawet jeśli "Barev dzes" jest twoim górnym limitem wiedzy ormiańskiej.
Od bulbulaca do bulbulaca tym razem lubiłem Erewana jeszcze ponad dwa lata temu.
12.
13.
14. Przez półtorej godziny z Erewania Sevan jest rozproszony. Ten do obejrzenia podczas słuchania duduka.
15. Nasze przystanki autobusowe znajdują się w pierwszej dużej wiosce. Rozstawiliśmy się na obrzeżach. Nie ma tu telefonów - z odległego końca wioski na drugi koniec, jeśli coś jest potrzebne, po prostu krzyczą. Wszystkie tajemnice ormiańskiego zaplecza otworzyły się przed nami. Wszyscy byli szczęśliwi mogąc pomóc, a jeśli ktoś siedział w kadrze, ktoś aksakal siedział pod drzewem, czyjeś krowie łajno było rzucone przy drodze, radość właściciela nie znała granic.
16. W każdym domu jest samoprzylepna szmatka. Ormianie utrzymują rekord świata pod względem położenia stołu. Przez 1 minutę 20 sekund koniak, pomidory, ogórki, ser, chleb pita i palone ziemniaki zajmują całą powierzchnię stołu. Wydawało się, że czekaliśmy tutaj przez całe nasze życie. Nie pamiętam, żeby ci, którzy poszli ze mną, przynajmniej raz wrócili do autobusu na czas.
17. Mój stary przyjaciel, miasto Gavar, jest zaśmiecony sklepami mięsnymi. Podobnie jak trofea, głowy krowy i baranka zwisają na ich drzwiach. Sprzedawczynie pojawiały się w sklepie, aby zrobić zdjęcie na tle towarów.
18.
19.
20. Ludzie w szanowanych garniturach od Armiani sieką mięso w środku. Gavar jest najpiękniejszym zaułkiem na świecie. I to nie było słońce.
21.
22.
23.
24.
25. Chodzę do lokalnej szkoły, powiesiłem z dziećmi takimi jak Bonifacy w Afryce. Na szczęście dla jakiejś klasy - mają nieproszonych gości. Pozostali studenci wtargnęli do drzwi - aby spojrzeć na odwiedzających gości.
26. Od Gavar do Martuni. W środku Martuni wart warty.
Trochę przekomarzamy się o strażnika rozkazu, podchodzimy do niego, jakby z inspekcją: "Cześć, jak się masz?" Czy wszystko w porządku?
"Tak, to oczywiście, jeśli cokolwiek - odwołanie!"
27. Po tym jestem zwolennikiem spokoju Martuniego przez wiele następnych lat. Tak jak w przypadku całej Armenii jako całości.