Jak zrobić najniebezpieczniejszy wyczyn przy lądowaniu samolotu na autostradzie w niesamowitych przygodach Włochów w Rosji

Według reżysera Eldara Riazanowa, w filmie "Niesamowite przygody Włochów w Rosji" nie ma ani jednej połączonej klatki - wszystkie sztuczki były "czyste". Aby widz nie miał nawet najmniejszego powodu, by powiedzieć: "To oszustwo, nas tu oszukali, to wszystko jest technika filmowa!" - tak zadecydowali twórcy. Najtrudniejszą sztuczką było lądowanie samolotu na autostradzie. W kinie światowym do tej pory nie powstała podobna klatka na prawdę, a nie filmowanie połączone.

Faktem jest, że gdy odrzutowiec ląduje na pasie startowym lotniska, siła uderzenia jest taka, że ​​grubość betonu lub asfaltu musi wynosić co najmniej 70-80 centymetrów. Autostrady o tak głębokiej pokrywie nie istnieją. Oprócz strategicznego, tajnego. Tam kurs był zamknięty, od cywilów ani jedna autostrada do lądowania wielotonowy Tu-134 był dobry.


Źródło: dubikvit.livejournal.com

Po rozważeniu wszystkich możliwych opcji twórcy postanowili "uzupełnić" lotnisko pod autostradą. Znaki identyfikacyjne, reflektory i inne oznaczenia samolotów zostały usunięte z pasa startowego. Malarze narysowali białe linie na betonie, które są zwykle rysowane na autostradach..

Drzewa posadzono wzdłuż pasa, światła uliczne, kioski, zainstalowano beczkę z kwasem, a także wskaźnik "Moskwa - 140 km". Ale najważniejsze - trzeba było wylądować samolotem wśród samochodów podróżujących. Który lotnik zdecyduje o tym?

Sztuczka została sfilmowana na lotnisku w Uljanowsku, w szkole pilotów lotnictwa cywilnego. Wicedyrektor szkoły, Ivan Taraschan, zasugerował: "Weź list od Ministerstwa Lotnictwa Cywilnego, w którym będę mógł latać z naruszeniem instrukcji, a ja wykonam lewę". Ale kiedy filmowcy dali o tym znać w ministerstwie, po prostu nie rozmawiali z nimi. "To zabójcze! Jest zabronione!" - kategorycznie tam stwierdzone. Nikt nie chciał tego ryzykować. Wśród liderów lotnictwa cywilnego nie było szaleńca. Więc Ryazanov i firma przybyli do Uljanowsk bez listu z ministerstwa.

Pilot Ivan Tarashchan początkowo stanowczo odmówił spełnienia żądania - wylądować samolotem na wybiegu, który będzie kierował samochodami. Ale gdzieś w głębi serca cudowny pilot chciał zrobić sztuczkę, której nikt nigdy nie wykonywał. Rozumiejąc ogromną odpowiedzialność, jaka na niego spoczywa, domagał się: "Samochody są tylko samochodami, tylko piloci są na czele: w tej sytuacji awaryjnej będzie im łatwiej nawigować od razu i dokładnie".

Nazwali wszystkich pilotów, którzy mieli osobiste samochody i "zmobilizowali" ich do strzelania. Wzdłuż krawędzi pasa startowego, samochody osobowe biegły do ​​siebie, a Tarashchan bezbłędnie wylądował olbrzymim samolotem pasażerskim. Fakt, że trik został sfilmowany sześcioma dublami, spotyka się czasem w prasie, a sześciokrotnie Tarashchan doskonale zasadził samochód. Jest jednak mało prawdopodobne, aby włoscy producenci, którzy zaoszczędzili na wszystkim, przeznaczyli fundusze na sześć lotów samolotu pasażerskiego. A złożoność, niebezpieczeństwo samej sztuczki wyklucza możliwość jej powtórzenia sześć razy..

Po filmie nastąpiły strzały, gdy Tu-134 jechał autostradą, samochody podskakiwały pod skrzydłami, wyprzedzając, samolot mijał ulicę miasta. Te fragmenty zostały nakręcone na pasie rezerwowym lotniska, gdzie zbudowano dekoracje domów, zainstalowano sygnalizację świetlną. Ludzie biegali chodnikami, dzieci biegały, za kwasem stała kolejka. I w tym całym naturalnym, ulicznym zgiełku olbrzymi samolot wyglądał jak niezależny, dobroduszny i zabawny gigant wśród Liliputów - samochodów i ludzi..