Atak radzieckiej stewardessy Nadieżdy Kurczenki

15 października przypada 47. rocznica śmierci 19-letniej stewardessy Nadieżdy Kurczenki, która kosztem własnego życia próbowała powstrzymać terrorystów przed przejęciem radzieckiego samolotu pasażerskiego. Opowieść o bohaterskiej śmierci młodej dziewczyny czeka na ciebie dalej.

Był to pierwszy przypadek schwytania samolotu pasażerskiego w takiej skali (porwanie). Z tego, w istocie, rozpoczęła się długotrwała seria podobnych tragedii, krew niewinnych ludzi rozprysła się po niebie całego świata..

Wszystko zaczęło się tak.

An-24 wzbił się w powietrze z lotniska w Batumi 15 października 1970 roku o godzinie 12:30. Kurs odbywa się w Sukhumi. Na pokładzie samolotu było 46 pasażerów i 5 członków załogi. Czas lotu według rozkładu to 25-30 minut. Ale życie złamało harmonogram i harmonogram. W czwartą minutę lotu samolot ostro zboczył z kursu. Radiooperatorzy poprosili o tablicę - nie otrzymano żadnej odpowiedzi. Komunikacja z wieżą kontrolną została przerwana. Samolot podążał w kierunku bliskiej Turcji.

W morzu poszły wojsko i łodzie ratownicze. Ich kapitanowie otrzymali rozkaz: podążajcie pełną parą do miejsca ewentualnej katastrofy..

2. Zarząd nie odpowiedział na żadne z wniosków. Jeszcze kilka minut - i An-24 opuścił przestrzeń powietrzną ZSRR. Na niebie nad tureckim lotniskiem Trabzon wybuchły dwie rakiety - czerwona, a potem zielona. To był sygnał awaryjnego lądowania. Samolot dotknął betonowego nabrzeża portu lotniczego kosmitów. Telegraficzne agencje na całym świecie natychmiast zgłosiły: porwały radziecki samolot pasażerski. Stewardesa zabity, są ranni. Wszystko.

Georgy Chakhrakiya, dowódca załogi An-24, nr 46256, który 15 października 1970 roku latał na trasie Batumi-Sukhumi, wspomina: "Pamiętam wszystko, pamiętam dokładnie, takie rzeczy nie są zapomniane. Tego dnia powiedziałem Nadyi:" Zgodziliśmy się, że w życiu uważałeś nas za swoich braci Więc dlaczego nie jesteś z nami szczera? Wiem, że wkrótce będziemy mieli spacer na weselu ... "- wspomina pilot ze smutkiem - Dziewczyna podniosła niebieskie oczy, uśmiechnęła się i powiedziała:" Tak, prawdopodobnie, na listopad wakacje. "Byłem zachwycony i, potrząsając skrzydłami samolotu, zamknąłem górę mojego głosu AL: „Dzieci chodzą na święta na ślub!” ... I w godzinę później nie wiedział, że ślub nie będzie ...

Dzisiaj, 45 lat później, zamierzam raz jeszcze - przynajmniej na krótko - przedstawić wydarzenia tamtych dni i ponownie powiedzieć o Nadii Kurczenko, o jej odwadze i jej bohaterstwie. Powiedz o oszałamiającej reakcji milionów ludzi z tak zwanego stagnacyjnego czasu na poświęcenie, odwagę, ludzką odwagę. Opowiedz o tym przede wszystkim ludziom nowego pokolenia, nowej świadomości komputerowej, aby opowiedzieć, jak to było, ponieważ moje pokolenie pamięta i zna tę historię, a co najważniejsze - Nadię Kurczenko - i bez przypomnień. A dla młodych ludzi warto wiedzieć, dlaczego wiele ulic, szkół, górskich szczytów, a nawet samolotów nosi jej imię..

... Po starcie, pozdrowieniach i instrukcjach dla pasażerów stewardesa powróciła do swojego miejsca pracy, wąskiego przedziału. Otworzyła butelkę Bordżomi i sprawiając, że woda nastrelyaetsya błyszczała maleńkimi ziarenkami, wypełniła cztery plastikowe kubki dla załogi. Położył je na tacy i wszedł do kabiny.

Załoga zawsze była zadowolona z przebywania w kokpicie pięknej, młodej, niezwykle przyjaznej dziewczyny. Prawdopodobnie odczuła takie podejście do siebie i, oczywiście, była szczęśliwa. Być może nawet o tej godzinie śmierci z wdzięcznością pomyślała o każdym z tych facetów, którzy z łatwością zaakceptowali ją w swoim profesjonalnym i przyjaznym gronie. Traktowali ją jak młodszą siostrę, z troską i zaufaniem. Niewątpliwie Nadya miała wspaniały nastrój - wszyscy, którzy widzieli ją w ostatnich chwilach jej czystego, szczęśliwego życia, twierdzili.

3. Po podlaniu załogi wróciła do swojego przedziału. Pięć minut po starcie (na wysokości około 800 metrów) mężczyzna i facet siedzący na przednich fotelach wezwał stewardesę i dał jej kopertę: "Daj dowódcy załogi!" Koperta została wpisana na maszynie do pisania "Numer zamówienia 9":

1. Rozkazuję latać określoną trasą.
2. Zatrzymaj łączność radiową.
3. Za nieprzestrzeganie nakazu - śmierć.
(Darmowa Europa) PKK.Z..
Ogólne (Krylov)

Na arkuszu znajdował się znaczek, na którym napisano po litewsku: "... rajono valdybos kooperatyvas" ("spółdzielnia kierownictwa powiatu"). Mężczyzna był ubrany w mundur sowieckiego oficera. Nadia wzięła kopertę. Ich oczy z pewnością się spotkały. Prawdopodobnie była zaskoczona tym, jak te słowa zostały wypowiedziane. Ale niczego nie znalazła, ale podeszła do drzwi bagażnika - wtedy były drzwi pilota. Prawdopodobnie uczucia Nadii zostały napisane na jej twarzy - najprawdopodobniej. A wrażliwość wilka, niestety, przewyższa wszelkie inne. I prawdopodobnie właśnie z powodu tej wrażliwości terrorysta widział w oczach wrogość Nadii, podświadome podejrzenia, cień niebezpieczeństwa. To wystarczyło chorym wyobraźni, by zadeklarować niepokój: porażkę, zdanie, naświetlenie. Samokontrola odmówiła: dosłownie wyrzucił z krzesła i rzucił się za Nadią. Udało jej się zrobić tylko krok w stronę kokpitu, kiedy otworzył drzwi jej przedziału, który właśnie został przez nią zamknięty.

- To niemożliwe! - zawołała.

Ale zbliżał się jak cień bestii. Rozumiała: wróg jest przed nią. W następnej chwili uświadomił sobie: złamie wszystkie plany. Nadya znów krzyknęła. I w tej samej chwili, zatrzaskując drzwi kabiny, odwrócił się do gangstera rozwścieczonego takim przebiegiem spraw i przygotowanym do ataku. On, podobnie jak załoga, usłyszał jej słowa - bez wątpienia. Co pozostało do zrobienia? Nadia zdecydowała: nie dopuścić atakującego do kokpitu za wszelką cenę. Dowolny!

Mógł być maniakiem i zastrzelić załogę. Mógł zniszczyć załogę i pasażerów. Mógł ... Nie znała jego czynów, swoich zamiarów. I wiedział: skacząc do niej, próbował ją powalić. Położyła dłonie na ścianie, Nadya wyciągnęła rękę i dalej opierała się. Pierwsza kula trafiła ją w udo. Pochyliła się bliżej drzwi pilota. Terrorysta próbował ścisnąć jej gardło. Nadia - wyrzuć broń z prawej dłoni. Szalony pocisk podszedł do sufitu. Nadia biła nogami, rękami, nawet głową.

Załoga natychmiast oceniła sytuację. Dowódca nagle przerwał skręt w prawo, w którym samolot znajdował się w momencie ataku, i zaraz potem rzucił ryk samochodu w lewo, a potem w prawo. W następnej sekundzie samolot podskoczył stromo: piloci próbowali strącić napastnika, wierząc, że jego doświadczenie w tej sprawie jest niewielkie i Nadya wytrzyma. Pasażerowie wciąż mieli pasy - w końcu deska nie wyszła, samolot tylko zyskał wysokość.

W kabinie, widząc pasażera pędzącego do kokpitu i słyszącego pierwszy strzał, kilka osób natychmiast rozpięło pasy i wyskoczyło z foteli. Dwóch z nich było najbliżej miejsca, w którym siedział przestępca, i pierwsi odczuli katastrofę. Galina Kiryak i Aslan Kaishanba nie mieli jednak czasu, aby zrobić krok: wyprzedzili tych, którzy siedzieli obok tych, którzy uciekli do kabiny. Młody gangster - a był znacznie młodszy od pierwszego, bo okazało się, że był ojcem i synem - wyrwał ściąganą strzelbę i strzelił do kabiny. Kula przeleciała nad głowami zszokowanych pasażerów..

- Nie miejsce! krzyknął. - Nie ruszaj się!

Piloci o jeszcze większej ostrości zaczęli wrzucać samolot z jednej pozycji do drugiej. Młody ponownie strzelił. Kula przebiła skórę kadłuba i przebiła go. Rozprężanie samolotu jeszcze nie było zagrożone - wysokość była niewielka. Otwierając kokpit, Nadya krzyknęła do załogi z całej siły:

- Atak! Jest uzbrojony!

W drugiej chwili po drugim uderzeniu młodzieniec otworzył szary płaszcz przeciwdeszczowy, a ludzie zobaczyli granaty - przywiązano je do paska.

- To jest dla Ciebie! krzyknął. - Jeśli ktoś inny wstanie - wysadź samolot!

Było oczywiste, że nie było to puste zagrożenie - w razie niepowodzenia nie mieli nic do stracenia. W międzyczasie, mimo ewolucji samolotu, starszy pozostał na nogach iz bestialską wściekłością próbował oderwać Nadyę od drzwi pilota. Potrzebował dowódcy. Potrzebował załogi. Potrzebował samolotu.

4. Uderzony niesamowitym oporem Nadi, rozwścieczony własną bezsilnością, by poradzić sobie z ranną, cholernie kruchą dziewczyną, bez celowania, bez namysłu przez sekundę, strzelił z bliskiej odległości i rzucając desperackim obrońcą załogi i pasażerów w róg wąskiego przejścia, wpadł do kabiny. Za nim jest jego geek z karabinem..

Następna była rzeź. Ich strzały były stłumione przez ich własne okrzyki:

- Do Turcji! Do Turcji! Wróć na radzieckie wybrzeże - wysadź samolot!

"Kule leciały z kabiny, jedna przechodziła przez moje włosy", mówi Vladimir Gavrilovich Merenkov z Leningradu, on i jego żona byli pasażerami niefortunnej podróży w 1970 roku. "Widziałem: bandyci mieli pistolety, karabin myśliwski, jeden granat od starszego wisiał na piersi Samolot został rzucony w lewo i prawo - piloci prawdopodobnie mieli nadzieję, że przestępcy nie staną na nogach ".

Strzelanie nadal trwało w kokpicie. Wtedy będzie 18 dołków, w sumie 24 kule wystrzelono. Jeden z dowódców uderzył w plecy.

Georgy Chakhrakiya: "Nogi zasnęły, przez moje wysiłki odwróciłem się i zobaczyłem okropny obraz: Nadia leżała bez ruchu na podłodze przy drzwiach naszej kajuty i krwawiła, nawigator Fadejew leżał obok nas, a człowiek stanął za naszymi plecami i potrząsając granatem krzyknął: : "Zachowaj wybrzeże po lewej stronie! Kieruj się na południe! Nie wchodź w chmury! Słuchaj, zamiast tego wysadźmy samolot!"

Sprawca nie stał na ceremonii. Wyciągnąłem słuchawki z pilotów. Tłoczyli się na leżących ciałach. Inżynier lotu Hovhannes Babayan został ranny w klatce piersiowej. W drugim pilocie Suliko Shavidze również został zastrzelony, ale miał szczęście - kula utknęła w stalowej rurze oparcia. Kiedy nawigator Valery Fadeev doznał zmysłów (płuca zostały zastrzelone), gangster zaklął i uderzył mocno uszkodzoną stopą..

Vladimir Gavrilovich Merenkov: "Powiedziałem mojej żonie:" Lecimy w kierunku Turcji! "- i baliśmy się, że mogą nas zastrzelić zbliżając się do granicy Moja żona również zauważyła:" Jest pod nami morze, czujesz się dobrze, umiesz pływać, ale ja nie! " I pomyślałem: "Co za głupia śmierć! Przeszedłem całą wojnę, podpisałem Reichstag - i ciebie!"

Pilotom udało się jeszcze włączyć sygnał SOS. Georgy Chakhrakiya: "Powiedziałem do bandytów:" Jestem ranny, moje nogi są sparaliżowane, mogę kontrolować tylko rękami ... Drugi pilot powinien mi pomóc ". A gangster odpowiedział:" Wszystko dzieje się na wojnie, możemy nawet umrzeć. "Myślałem nawet o wysłaniu" Annushka " "Na skałach - umrzeć samemu i wykończyć bękartów, ale w kabinie 44 osoby, w tym 17 kobiet i jedno dziecko.

Powiedziałem drugiemu pilotowi: "Jeśli stracę przytomność, weź statek na prośbę bandytów i ląduj. Musimy uratować samolot i pasażerów! "Próbowaliśmy wylądować na terytorium ZSRR, w Kobuleti, gdzie znajdowało się lotnisko wojskowe. Ale porywacz, kiedy zobaczył, gdzie kieruję samochodem, ostrzegł, że zastrzeliłby mnie i wysadził statek. Postanowiłem przekroczyć granicę. A po pięciu minutach przekroczyliśmy go na małej wysokości ".

... Wizualnie znaleziono lotnisko w Trabzon. Dla pilotów nie było to trudne. Georgy Chakhrakiya: "Zrobiliśmy koło i wystrzeliliśmy zielone rakiety, dając jasno do zrozumienia, że ​​uwalniają zespół, odeszliśmy od zbocza góry i usiedliśmy, aby wylądować na morzu, natychmiast zostaliśmy otoczeni, drugi pilot otworzył frontowe drzwi i Turcy weszli. Gangsterzy poddali się w kokpicie i przez cały ten czas, dopóki nie przybyli miejscowi, byliśmy pod bronią ...

Wychodząc z kabiny za pasażerami, starszy zbir z pięścią uderzył pięścią w samochód: "Ten samolot jest teraz nasz!" Turcy zapewnili wszystkim członkom załogi pomoc medyczną. Natychmiast oferowane tym, którzy chcą pozostać w Turcji, ale żaden z 49 obywateli radzieckich nie zgodził się. Następnego dnia wszyscy pasażerowie i ciało Nadyi Kurczenko zostali zabrani do Związku Radzieckiego. Nieco później skradziony An-24 został wyprzedzony. Za odwagę i bohaterstwo Nadieżda Kurczenko otrzymała Order Czerwonego Sztandaru, samolot pasażerski, asteroida, szkoły, ulice itd. Nazwano imieniem Nadi. Ale najwidoczniej należy powiedzieć o drugim.

Skala rządu, działania publiczne związane z bezprecedensowym wydarzeniem były ogromne. Członkowie Komisji Państwowej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych ZSRR prowadzili negocjacje z władzami tureckimi przez kilka dni z rzędu bez jednej przerwy..

5. Następnie: wybrać korytarz powietrzny do powrotu uprowadzonego statku powietrznego; korytarz powietrzny do transferu rannych członków załogi i pasażerów pilnie potrzebujących pomocy medycznej ze szpitali w Trabzon; Oczywiście ci, którzy nie zostali fizycznie ranni, ale znaleźli się w obcym kraju nie z własnej woli; korytarz lotniczy był wymagany do lotu specjalnym lotem z Trabzon do Suchumi z ciałem Nadi. W Suchumi jej matka wyleciała z Udmurtii.

Matka Nadieżdy, Henriette Iwanowna Kurczenko, relacjonuje: "Natychmiast poprosiłem Nadię, by została pochowana w Udmurcji, ale mi na to nie pozwolili, mówili, że z politycznego punktu widzenia nie można tego zrobić.

6. Przez dwadzieścia lat jeździłem do Sukhumi każdego roku na koszt Ministerstwa Lotnictwa Cywilnego. W 1989 roku mój wnuk i ja przyjechaliśmy po raz ostatni i tam zaczęła się wojna. Abchazi walczyli z Gruzinami i rozpoczęto grób. Do Nadyi szliśmy pieszo, strzelaliśmy w pobliże - wszystko było ... A potem bezczelnie napisałem list adresowany do Gorbaczowa: "Jeśli nie pomożecie przy transportie Nadii, pójdę i powiesię się przy jej grobie!" Rok później moja córka została pochowana na miejskim cmentarzu w Glazowie. Chcieli zakopać osobno, na Kalinin Street, i zmienić nazwę ulicy za Nadi. Ale nie pozwoliłem. Umarła za ludzi. I chcę, żeby leżała z ludźmi ".

Natychmiast po porwaniu w ZSRR pojawiają się skąpe wiadomości TASS:

"15 października samolot cywilny AN-24 latał regularnym lotem z Batumi do Suchumi, gdzie dwóch uzbrojonych gangsterów, używając broni przeciwko załodze, zmusiło samolot do zmiany trasy i lądowania w Turcji w mieście Trabzon, podczas zderzenia z bandytami zginęła stewardesa samolotu, który próbował zablokować gangsterom wejście do kokpitu, dwóch rannych zostało rannych, pasażerowie samolotu byli nietknięci, rząd sowiecki poprosił władze tureckie o ekstradycję przestępców morderców, którzy przywieźli ich na izbę sowiecką, a także do powrotu samolotu i obywateli radzieckich, którzy byli na pokładzie An-24.

7. Następnego dnia, 17 października, "tassovka" poinformowała, że ​​załoga samolotu i pasażerowie wrócili do swojej ojczyzny. To prawda, że ​​szpital w Trabzon został poważnie ranny w nawigatorze klatki piersiowej samolotu, który był obsługiwany. Nazwiska porywaczy nie są wywoływane. "Jeśli chodzi o dwóch przestępców, którzy dokonali zbrojnego ataku na załogę samolotu, w wyniku którego zabito stewardesę N.V. Kurczenko, dwóch członków załogi i jeden pasażer zostało rannych, rząd turecki oświadczył, że zostali aresztowani, a prokuratura została poinstruowana, aby przeprowadzić pilne dochodzenie w sprawie okoliczności sprawy ".

8. O osobistościach piratów lotniczych opinii publicznej dowiedział się dopiero 5 listopada, po konferencji prasowej Prokuratora Generalnego ZSRR Rudenko..

Brazinskas Pranas Stasio urodzony w 1924 r. I Brazinskas Algirdas 1955 r.

Pranas Brazinskas urodził się w 1924 r. W litewskim regionie Troki.

Zgodnie z biografią napisaną przez Brazinskasa w 1949 roku, "leśni bracia" wystrzelili przez okno i zabili przewodniczącego rady i śmiertelnie rannego ojca P. Brazinskasa, który akurat był blisko. Z pomocą władz lokalnych P. Brazinskas kupił dom w Vievis, aw 1952 r. Stał na czele magazynu artykułów gospodarstwa domowego spółdzielni Vievis. W 1955 r. P. Brazinskas został skazany na 1 rok pracy naprawczej za defraudację i spekulacje materiałami budowlanymi. W styczniu 1965 r. Decyzją Sądu Najwyższego został ponownie skazany, już na 5 lat, ale już wydany na początku czerwca. Po rozwodzie z pierwszą żoną wyjechał do Azji Środkowej..

Był zaangażowany w spekulacje (na Litwie kupił części zamienne do samochodów, dywanów, tkanin jedwabnych i lnianych i wysłał je do Azji Środkowej, miał zysk 400-500 rubli za każdą paczkę), szybko zaoszczędził pieniądze. W 1968 r. Przyprowadził do Kokanda trzynastoletniego syna Algirdasa, a dwa lata później opuścił drugą żonę.

W dniach 7-13 października 1970 r., Po raz ostatni odwiedził Wilno, P. Brazinskas i jego syn zabrali bagaż - nie wiadomo, gdzie nabyta broń, zgromadzone dolary (według KGB, ponad 6000 dolarów) - i poleciał na Zakaukaziu.

W październiku 1970 r. ZSRR zażądał natychmiastowej ekstradycji przez Turcję przestępców, ale wymóg ten nie został spełniony. Turcy sami postanowili osądzić porywaczy. Sąd pierwszej instancji Trabzona nie uznał ataku za zamierzony. W swojej obronie Pranas oświadczył, że porwali samolot w obliczu śmierci, rzekomo grożąc mu za udział w litewskim ruchu oporu..

45-letni Pranas Brazinskas został skazany na osiem lat więzienia, a jego 15-letni syn Algirdas na dwoje. W maju 1974 r. Ojciec podlegał ustawie o amnestii, a wyrok dla Brazinskasa Seniora został zastąpiony aresztem domowym. W tym samym roku ojciec i syn rzekomo zniknęli z aresztu domowego i apelowali do amerykańskiej ambasady w Turcji z prośbą o przyznanie im azylu politycznego w Stanach Zjednoczonych. Po odmowie, Brazinskas ponownie poddali się tureckiej policji, gdzie przetrzymywano ich przez kilka tygodni i ... wreszcie zwolniono. Następnie przez Włochy i Wenezuelę poleciały do ​​Kanady. Podczas postoju w Nowym Jorku Brazinskowie opuścili samolot i zostali "zatrzymani" przez US Migration and Naturalization Service. Nigdy nie otrzymali statusu uchodźców politycznych, ale na początku otrzymali zezwolenie na pobyt, aw 1983 r. Przekazali im amerykańskie paszporty. Algirdas oficjalnie został Albert Victor White, a Pranas - Frank White.

9. Henrietta Iwanowna Kurczenko: "Aby wydać Brazinskas, poszedłem nawet do ambasady amerykańskiej na spotkanie z Reaganem, powiedziano mi, że szukają mojego ojca, ponieważ on nielegalnie mieszka w USA, a jego syn otrzymał amerykańskie obywatelstwo i nie można go ukarać. 1970, a ustawa o ekstradycji gangsterów, gdziekolwiek byli, rzekomo wyszła w 1974 roku. I nie będzie powrotu ... "

Brazinskas osiadł w mieście Santa Monica w Kalifornii, gdzie pracowali jako zwykli malarze. W Ameryce, w społeczności litewskiej, stosunek do Brazinskas był ostrożny, szczerze się ich bali. Nie udało się zorganizować funduszu na własną pomoc. W Stanach Zjednoczonych Brazińscy napisali książkę o swoich "wyczynach", w których próbowali usprawiedliwić porwanie i porwanie samolotu "przez walkę o wyzwolenie Litwy spod sowieckiej okupacji". Wybielając się, P. Brazinskas oświadczył, że przypadkowo trafił stewardesę w "strzelaninę z załogą". Później A. Brazinskas twierdził, że stewardesa zginęła podczas "strzelaniny z agentami KGB". Jednakże wsparcie organizacji Brazinskas przez litewskie organizacje stopniowo zanikło, wszyscy o nich zapomnieli. Prawdziwe życie w USA bardzo różniło się od tego, czego oczekiwali. Przestępcy żyli słabo, w podeszłym wieku Brazinskas Sr. stał się drażliwy i nie do zniesienia.

Na początku lutego 2002 roku zadzwonił dzwonek w służbie 911 w kalifornijskim mieście Santa Monica. Dzwoniący natychmiast się rozłączył. Policja ustaliła adres, z którego dzwonili, i dotarła do domu 900 na 21 ulicy. Drzwi policji otworzyły 46-letniego Alberta Wiktora White'a i poprowadziły służbę prawa do zimnego ciała jego 77-letniego ojca, na którego czele naukowcy sądowi liczyli osiem ciosów z hantli. Rzadko giną w Santa Monica - była to pierwsza gwałtowna śmierć w mieście w tym roku..

Jack Alex, prawnik Brazinskas Jr .:

- Sam jestem Litwinem, a jego żona Virginia zatrudniła mnie, bym bronił Alberta Victora White'a. Tutaj, w Kalifornii, jest dość duża litewska diaspora, i nie sądzicie, że my, Litwini, w jakikolwiek sposób popieramy zdobycie samolotu z 1970 roku..
- Pranas był okropnym człowiekiem i zwykł chodzić po pistoletach u dzieci sąsiadów w napadach wścieklizny..
- Algirdas jest normalną i rozsądną osobą. W chwili ataku miał zaledwie 15 lat i nie mógł zrozumieć, co robi. Całe życie spędził w cieniu wątpliwej charyzmy ojca, a teraz, z własnej winy, zgnije w więzieniu.
- To była niezbędna samoobrona. Ojciec wysłał do niego pistolet, grożąc zastrzeleniem syna, jeśli go opuści. Ale Algirdas znokautował swoją broń i kilka razy uderzył staruszka w głowę.
- Jury uznało, że po znokautowaniu broni Algirdas nie mógł zabić starca, ponieważ był bardzo słaby. Grał także przeciwko Algirdasowi, ponieważ zadzwonił na policję zaledwie dzień po incydencie - przez cały ten czas był blisko zwłok.
- Algirdas został aresztowany w 2002 roku i skazany na 20 lat więzienia na podstawie artykułu "Celowe morderstwo drugiego stopnia".
- Wiem, że to nie brzmi prawnik, ale pozwólcie mi wyrazić moje kondolencje Algirdasowi. Kiedy ostatni raz go widziałem, był w strasznej depresji. Ojciec terroryzował syna najlepiej, jak mógł, a teraz, kiedy tyran w końcu zniknął, Algirdas, człowiek w kwiecie wieku, nadal gnije przez wiele lat w więzieniu. Najwyraźniej jest to przeznaczenie ...

.