Rumuńska wioska Jamana tonie w jeziorze przemysłowych odpadów

Rumuńska wioska Jamana kiedyś wygrzebała się w środku żyznej i zielonej doliny, a dzisiaj leży na głębokości 90 metrów pod przemysłowymi odpadami. Podróż fotograf i dziennikarz Amos Chapple (Amos Chapple) wraz z lokalnym fotografem Cyprianem Hordem (Ciprian Hord) przybyli do miejsca, w którym mieszkańcy wioski zostali ewakuowani 40 lat temu. I pozostało tylko kilka..

(19 zdjęć ogółem)


Źródło: Znudzona Panda

Jamana w latach 70. (tak, to jest ten sam kościół co na pierwszym zdjęciu).

Wiosną 1977 r. Dyktator i prezydent Rumunii przesłali geologom wiadomość, aby miejscowi ludzie przygotowywali się do opuszczenia rodzinnej wioski. W górach, u podnóża których znajdowały się osady, znaleźli złoża miedzi. Ludzie otrzymywali rekompensatę za swoje domy - około dwóch tysięcy dolarów. 300 rodzin z Jamany opuściło ojczyznę i zostało rozproszonych po całym kraju.

Prace nad kopalnią Rosia Poieni przeprowadzono w całości. Stała się drugą co do wielkości kopalnią miedzi w Europie.

Władze wybudowały zaporę zamykając dolinę Jaman, a wody zanieczyszczone odpadami przemysłowymi zaczęły wypełniać niegdyś żyzne ziemie osiedli.

Poziom toksycznego jeziora stale rośnie o średnio jeden metr na rok.

Niektóre odcinki jeziora stały się miejscem, w którym przepływa drenaż kopalni..

Pomimo tego, że obszar ten jest absolutnie nieodpowiedni do życia, nie wszyscy opuścili swoją ojczyznę.

Maria Prata - jedna z 20 wieśniaków, którzy pozostali. Gdy poziom jeziora wznosi się, ludzie poruszają się wyżej nad wzgórzami. 70-letnia Maria spędziła całe dzieciństwo w Jaman, spała w stodole: "Ja, z jednej strony, krowy - z drugiej".

Na zdjęciu Maria i jej mąż. Kilka lat po zrobieniu zdjęcia do wioski przybyli geolodzy. Kobieta reaguje zadziwiająco spokojnie na działalność kopalni. "To, co zostało zrobione, jest zrobione, wioska jest zniszczona, przynajmniej ludzie mają miejsce do pracy". Jednak podobnie jak pozostali pozostali mieszkańcy, nie może wybaczyć faktowi, że władze naruszyły jedną obietnicę.

Wieśniacy byli pewni, że groby ich przodków zostaną przeniesione. To się nigdy nie wydarzyło.

Ana Prata dbająca o grób męża zmarłego w 2012 roku. Kobieta chce tu zostać pochowana. Grób znajduje się na wysokim wzgórzu nad toksycznym jeziorem, aby nie poniósł smutnego losu grobów rodziców i dziadków Any..

Dyrektor generalny kopalni, Rosia Poyeni, rozmawia z prasą na tle jeziora odpadów. Oświadczył, że nic nie wie o losie starych grobów, ale zapewnił, że kościół przy kościele zostanie przeniesiony.

Dyrektor generalny powiedział, że mieszkańcy, którzy pozostali w dolinie, po otrzymaniu rekompensaty pieniężnej, "żyją w naszych domach, ale tolerujemy sytuację, o ile nie zakłócają pracy kopalni".

Miejscowy mieszkaniec powiedział fotografowi, że pięć lat temu próbowali rozebrać iglicę kościoła. Prace zostały wstrzymane z powodu złych protestów mieszkańców. Poziom odpadów w jeziorze nadal rośnie, a wkrótce nie będzie już nikogo w dolinie..