Zwracamy uwagę użytkownika LJ-user DRO-AD na podróż przez Bawarię - Normandia - Bretania - Dolina Loary - Burgundia - Alzacja od 15 września do 12 października 2012.
Wracając w 2009 roku, po przeczytaniu raportu Siergieja Tichomirowa, który dziś, niestety, nie żyje, i który był wyjątkowo interesującą osobą, po przeczytaniu raportu o autotravelach w Normandii i Bretanii, bardzo chciałem odwiedzić miejsca, o których mówił. tak ciekawie powiedział. Bretońskie tak zwane ogrodzone miejsca kościelne (fr. Enclos paroissial).
Podczas podróży do Hiszpanii i Francji w 2010 roku planowałem zawinąć do Bretanii, ale potem zmieniłem trasę w kierunku Szwajcarii. W zeszłym roku byliśmy na południu Francji. Dlatego, aby zrealizować nasze plany, wyszedł dopiero w tym roku..
(40 wszystkich zdjęć)
źródło: dro-od.livejournal.com
Podróżując po Europie cieszymy się nie tylko odwiedzaniem ciekawych i pięknych miejsc, ale także komunikowaniem się z ludźmi, którzy tam mieszkają, z ich relacji z innymi ludźmi, w tym z nami, co różni się znacznie od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Tym razem tak dobrą postawę doświadczyliśmy na długo przed odlotem, nawet na etapie uzyskiwania wiz. Po złożeniu dokumentów już w domu, z przerażeniem zauważyłem, że zapłaciłem dodatkowe 100 hrywien do centrum gotówkowego w centrum wizowym. Pieniądze w porównaniu z nadchodzącymi wydatkami prawie nic, ale nadal nieprzyjemne. Nie miałem żadnych dokumentów potwierdzających ten fakt, ale nazajutrz zadzwoniłem do kasjera i bez nadziei na sukces powiedziałem kasjerowi o mojej beztrosce. Ku mojej radości i zaskoczeniu kasjerka odpowiedziała, że pamięta o takim fakcie i obiecała przekazać mi pieniądze za pośrednictwem pracownika zmiany, kiedy przyjdę po paszport z wizami, co zrobiłem. Możemy, jeśli chcemy.
Zamiast zażądanych 22 dni w strefie Schengen, pozwolono nam zostać tam przez wszystkie 45 lat, a moja żona musiała ponownie wejść na 3 miesiące. W moim paszporcie był jednorazowy wpis. Dlaczego tak - zagadka dla mnie. Tylko rodzaj nierówności płci. Muszę powiedzieć, że zwiększenie naszego pobytu, Francuzi działali mądrze. W końcu zmieniliśmy plan naszej podróży, zwiększając jej czas trwania z 3 tygodni do 4, co oznacza, że wydaliśmy trochę więcej pieniędzy w naszym kraju, nawet jeśli nie jest on zbyt duży.
1. Więc - idziemy. Tak jak poprzednio, zostawiamy sobie znaczną swobodę zmiany trasy podróży w dowolnym momencie. Kiedyś musieliśmy uciekać się do takiej zmiany, gdy w Niemczech byliśmy dotknięci falą nieznośnego upału, a my uciekliśmy do Belgii, bliżej morza, gdzie pogoda była absolutnie komfortowa. Tym razem my, jak to mówią w Odessie, "obawialiśmy się" deszczów, którymi Internet przestraszył nas. Dlatego zarezerwowano u nas tylko Wrocław, Karlovy Vary i Rothenburg ob der Tauber. W rzeczywistości Rothenburg jest zaplanowany jako początek naszego programu podróży. A Wrocław i Karlovy Vary otrzymały skromną rolę zatrzymania się na drodze. Zgodnie z doświadczeniem z poprzednich podróży, takie grube przystanki często okazały się nieoczekiwanie przyjemnymi niespodziankami. Bez wyjątku i oba te miasta.
Ale najpierw wszystko. Hotel Mirage w Sudovie, Cherry, który podobał nam się rok wcześniej, że blisko samej granicy polskiej znacznie podniósł ceny i zdecydowaliśmy się zostać w motelu w tym hotelu, w którym cena nie mogła nie zadowolić oszczędnego podróżnika - 150 UAH. do pokoju z udogodnieniami. Nie trzeba długo szukać w Kijowie, droga do tej strony jest teraz dobra, więc wyjechaliśmy po obiedzie i do 21.00 już tam byliśmy. Pod Lwowem dokonano koniecznego zwrotu i zdecydowaliśmy się włączyć nawigatora. Nawigator z nami - oparty na PDA na Windows Mobile z programem IGO, sprawdzonym i godnym zaufania weteranem, nagle przerażającym. To znaczy, wydawał się pracować, ale z okropnymi hamulcami. Pokazano, gdzie skręcić, gdy tura została już zaliczona. Okay, na Ukrainie - tutaj ostatecznie znajdziemy drogę. Co będziemy robić dalej? Po przybyciu do motelu najpierw wyciągnąłem laptopa i spróbowałem naprawić sytuację. Próbowałem zmienić kartę pamięci, zmniejszyć liczbę map, POI, wyłączyć ostrzeżenie o fotoradarach ... Parafrazując Mi.Mikh. Żwanetski "wszystkie moje próby przywrócenia nawigatora do życia doprowadziły do sukcesu, po którym dopingowaliśmy i spędziliśmy noc". Tylko my wszyscy spędziliśmy noc, ale tylko ja. Ponieważ w sąsiednim pokoju za cienką ścianą z płyt kartonowo-gipsowych spędziły noc gigantyczne, potężne chrapanie, a zatyczki do uszu zostały zabrane same. Żona bezmyślnie odmówiła takiego niezbędnego urządzenia w podróży budżetowej. Za co natychmiast zapłacił za to.
Następnego dnia wstaliśmy wcześnie, przekroczyliśmy granicę szybko i bez nowych jaskrawych wrażeń. Jak dwa lata temu nawigator poprowadził nas przez Polskę małą, obciążoną wąską drogą lokalną, która wciąż była w dobrym stanie i opustoszała. Dalej do Krakowa droga, choć naprawiona, z nowym doskonałym okryciem, ale wszystko jest pokryte znakami ograniczenia prędkości. A po Krakowie wsiadamy na prawdziwą autostradę.
2. Polska jest zauważalnie ładniejsza. Na obiad jesteśmy we Wrocławiu. Zatrzymaliśmy się w hotelu Etap niedaleko stadionu piłkarskiego. Prawdopodobnie zarabiają tam w czasie meczów piłkarskich, a w przerwach między nimi cena jest bardzo atrakcyjna - 29 euro. Etaps są teraz przemianowane na ibis Budget i wydają się modernizować pokoje. Naszym zdaniem stają się one bardziej komfortowe..
3. Zapytałem dziewczynę na recepcji, jak możemy lepiej dojechać do centrum miasta - samochodem lub komunikacją miejską. Oczywiście tramwajem, 20 minut i jesteś tam - odpowiedziała. - Ale nie mamy polskiego złotego. - Nie martw się. Opłatę można uiścić kartą bezpośrednio w tramwaju. I dał nam mapę miasta.
Na przystanku tramwajowym znajdował się rozkład jazdy wskazujący czas odjazdu. Wokół widzą, Polacy starają się, aby ich transport był wygodny dla pasażerów. Kompozycje są nowe, wygodne. Wewnątrz - tablice elektroniczne z wyraźną informacją o kolejnych przystankach i miejscach transferów.
I oto jesteśmy na rynku. Słyszałem, że Wrocław to piękne miasto. Ale nie myślał tak pięknie. Taki piękny ratusz, który ma, nadal musi wyglądać.
4.
5. Chodziłem po placu. Najpierw przeszukali, a potem zaczęli się spotykać - lokalny punkt orientacyjny - brązowe gnomy.
6. Na Rynku przyglądano się zdjęciom opowiadającym o odbudowie miasta z ruin po II wojnie światowej. Oblężenie miasta w 1945 roku trwało od 13 lutego do 6 maja. Poszliśmy do kościoła św. Elżbiety i udaliśmy się do parku na wyspach Odry (Niemcy - Odra). Mosty z wyspy na wyspę.
7. Wikipedia mówi, że we Wrocławiu jest 220 mostów, a przed wojną było ich 300. Dotarliśmy do wyspy Tumsky, gdzie znajduje się przystojna katedra św. Jana Chrzciciela.
8. Zaczęło świtać. Bezsenna żona przestała wykazywać zainteresowanie zabytkami miasta i zaczęliśmy cicho kierować się do hotelu. Po drodze patrzyliśmy na wciąż piękny budynek miejscowego uniwersytetu i fontannę z postacią nagiego szermierza. Zaskoczyło nas, że Kościół greckokatolicki posiada harmonogram usług w języku ukraińskim. Miałem na sobie koszulkę z logo Euro 2012, podarowaną przez mojego syna, który latem pracował dla komitetu organizującego mistrzostwa. Studentka polki zaczęła do mnie mówić i powiedziała, że pracowała również jako wolontariuszka w UEFA i dlatego moje ubrania przyciągnęły jej uwagę. Oczywiście, ominęło nas wiele ciekawych rzeczy w tym mieście. Jest to pomnik Światowego Dziedzictwa - Hala Stulecia, Ogród Japoński i Panorama Racławicka. Co zrobić, nie doceniliśmy tego.
9. Nie spodziewaliśmy się również specjalnych wrażeń z naszego następnego przystanku. Nie mogę przytoczyć fragmentów opinii z przewodnika Lonely Planet, który szanujemy w tym mieście: "Jeśli pies projektant lub efektowne okulary przeciwsłoneczne leżą w twoich walizkach, to Karlovy Vary jest twoją szansą, by wyciągnąć je na światło dzienne ... Bogata hipochondryka z Niemiec, Austrii, Rosjanie i coraz częściej z krajów arabskich pielgrzymują tutaj, aby skorzystać z drenażu limfatycznego lub kursów hydroterapii jelita grubego, które są zabronione przez szereg umów międzynarodowych ... Ośrodek był popularny wśród arystokratów. Najpierw król pruski Fryderyk I i austriacka cesarzowa Maria Teresa, a jego popularność wzrosła jeszcze bardziej, gdy doktor David Becher wynalazł Becherovkę - mocny likier nasycony ziołami leczniczymi, pozwolił reszcie upić się na zielony smark i jednocześnie być zdrowym ... Dzisiaj, jeśli tutaj i są gwiazdy, a potem z drugiego rzutu, którzy na lokalnym festiwalu filmowym lamentują, że ich zaproszenie na festiwal filmowy w Cannes zgubiło się gdzieś podczas wysyłania ... ".
Z takim bagażem wiedzy o mieście zmierzamy w kierunku granicy niemiecko-czeskiej w pobliżu miasta Chemnitz. Droga przechodzi przez niskie zalesione góry. Bardzo piękne. Po przekroczeniu granicy zwrócili uwagę na opłakany widok fasad na czeskiej wsi. W Karlowych Warach przebywaliśmy w małym hotelu Escrime, który należy do bazy szkoleniowej szermierzy i znajduje się w dzielnicy mieszkalnej miasta na przeciwległym brzegu rzeki Ohře. Pokój jest duży, czysty, stylowy. Dziewczyna, która nas przyjęła, powiedziała, że 15 minut iść do centrum. Wątpiliśmy, ale później przekonaliśmy się, że to prawda. W drodze do centrum musieliśmy przekroczyć linię kolejową przez stary, zrujnowany most. Po lewej stronie mostu znajdowała się stacja kolejowa. Nie sądzę, że przyjeżdżają tu goście z kurortu. Prawdopodobnie gdzieś powinna być lepsza stacja. Ponieważ pojawienie się tego było, łagodnie mówiąc, przygnębiające.
10. Chodziliśmy po centrum, kierując się trasą do chodzenia z Lonely Planet, i muszę przyznać, że podobało nam się miasto. Przytulne, położone w pięknym miejscu fasady budynków w doskonałym stanie, bogato zdobione kwiatami.
11. Źródła pokryte są architektonicznie wykwintnymi galeriami, tzw. Kolumnadami.
12.
13.
14. Fontanny biją od rzeki. Na promenadzie wzdłuż rzeki Tepla spacerowiczów. Kategoria wiekowa - przeważnie starsza niż 55 lat. Wydawało się, że nagle przerwaliśmy podróż zagraniczną i wróciliśmy do domu - wszędzie słychać było tylko Rosjanina. Czy hipochondrycy z innych krajów już tu nie podróżują, czy wszyscy milczą. Uważa się, że podróżują teraz do sąsiednich Franciszkowe Łaźnie i Mariańskie Łaźnie, które nie są tak popularne wśród rosyjskojęzycznych turystów..
15. Następnego dnia, rano, mamy zaplanowaną wizytę w miejscowości Loket na Ohre, którą Lonli Planet opisała jedynie jako "nieznośnie malowniczą". Pomimo tego, że istnieje około 15 kilometrów od Karlowych Warów, a można nawet jeździć na rowerze po ścieżce rowerowej, nawigator zdecydowanie zabrał nas na autostradę. I tam trzeba zapłacić, ale to nie było częścią naszych planów. Koszt korzystania z autostrad w Czechach wynosi około 13 euro za 10 dni. Przed Niemcami musielibyśmy jeździć po nich tylko 40 km. Zdecydowaliśmy się więc zrobić to w ten sposób na darmowe drogi. Na najnowszych mapach IGO ten odcinek drogi nie jest jeszcze oznaczony jako płatny. Ogólnie rzecz biorąc, podczas tej podróży wielokrotnie i w różnych krajach spotykamy się z tym, że IGO nie nadąża za zmianami w infrastrukturze drogowej. Ale te niedociągnięcia nie wpłynęły znacząco na proces nawigacji. Nie mieliśmy szczegółowej mapy dróg lokalnych, atlas samochodowy nie jest wystarczająco szczegółowy dla tego miejsca. Dlatego lekko zagubiony. Poprosili o pomoc chłopca z tej samej wioski, mówił uprzejmie w języku angielskim i czeskim, i powiedział nam, jak się tam dostać, a na koniec powiedział, że kiedyś uczył rosyjskiego. Miasto Lokot (jak sama nazwa tłumaczy) znajduje się na szczycie wzgórza, które z kolei znajduje się na półwyspie, prawie wyspie utworzonej przez zakole rzeki.
16. On jest naprawdę malowniczy. W niektórych miejscach wymaga naprawy. W centrum miasta znajduje się średniowieczna twierdza, w której nie uczestniczyliśmy, ponieważ wciąż mamy wiele do zrobienia. Jedną z nich jest pojechać do Niemiec najkrótszą trasą i "bez zapłaty", czyli na bezpłatnych drogach. Zadanie, powiem wam, nie jest trywialne. Zapytaliśmy i ustaliliśmy, które miasta mają przejść. Widzimy wskaźnik do miasta, którego potrzebujemy. Przy następnym rozwidleniu już go nie ma, są inne nam nieznane. Musiałem kilka razy zapytać o drogę. Zapytali więc, czy to konieczne, mówią, do Niemiec, ale "bez zapłaty". Niezmiennie otrzymałem przyjazną i szczegółową odpowiedź. Szczególnie szczęśliwa z ostatnią damą, która podróżowała w kierunku, w którym potrzebowaliśmy i po prostu zaproponowała, że pójdzie za nią. W rezultacie spędzili oni dodatkowe 40 minut, jeśli wiedzieli z góry, co może oznaczać próba uratowania, łatwiej będzie zapłacić. A może nie. Spojrzeliśmy na czeski busz. Zapoznaliśmy się z ich systemem oznakowania. Rozmawiałem z ludźmi. Wyprawa jednak.
17. Zyski w Bambergu. Dlaczego Bamberg został wybrany w Bawarii? Planeta Lonli Planet - raz, historyczne centrum miasta znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa - dwa. Opuściłem podziemny garaż. Gdzie iść? Dzwonnice katedr, które można zorientować, są widziane z różnych stron. Poproszę tego wuja.
- Guten Tag. Enshuldigen zi bitte. Woo est Centrum?
Zapytał czysty Niemiec. Otrzymał również szczegółową odpowiedź. Nic nie zrozumiałem, złapałem tylko kierunek. Jednak mój wujek zobaczył, że wypowiadam wszystkie znane mi niemieckie słowa i zapytał po angielsku, w jakim języku mówimy. Dowiedziałem się, że po rosyjsku też przerzuciłem się na całkiem znośnego Rosjanina. Jego rodzice pochodzą z Rosji. Jest nauczycielem języków obcych. Dwa razy w tygodniu prowadzi obieralny rosyjski.
Wspaniały budynek starego ratusza, zbudowany w połowie rzeki, z pięknymi mostami, natychmiast nadaje ton naszej wizyty..
18.
19. Zabrali plan miasta w biurze turystycznym i pojechali dalej. Byli zbyt leniwi, aby po prostu udać się do twierdzy Altenburg i klasztoru św. Michała. Miasto znajduje się na 7 wzgórzach i chodzenie w górę iw dół męczyło mojego współmałżonka. Jednak otrzymane wyświetlenia były więcej niż wystarczające. Katedra Bamberger Dom, stara i nowa rezydencja arcybiskupów, mała Wenecja - wszystko to jest spektakularne, wszystko to robi wrażenie.
20.
21. Tak, i jeszcze nie próbowałem lokalnego "wędzonego" piwa Rauhbir. Przeoczone. Wydaje się, że Navigator Bamberg polubił nas bardziej niż my, a on nie chciał nas z tego wyciągnąć. Zaprowadził nas do głuchych ślepych zaułków, stref dla pieszych. Musiał po prostu odjechać z centrum, a potem poprowadził nas w prawo.
Spędzić noc, aby znaleźć się w mieście Rothenburg ob der Tauber (Rothenburg ob der Tauber). "Genialny szlif diamentowy od średniowiecza, główny obiekt turystyczny wzdłuż niemieckiego romantycznego szlaku" - tak charakteryzuje Lonli Planet.
22. Kiedy po drodze pojawiła się ta brama, spojrzałem na nawigatora z niedowierzaniem. - I nie kłamiesz znowu, kolego? "Mogę umrzeć w tym miejscu, mistrzu." Ehay i nie wahaj się. Okay, wierzę, wchodzimy do średniowiecznej fortecy.
23. Kiedy przybyliśmy, było już bardzo ciemno. Przy pomocy przypadkowego późnego przechodnia znalazłem mój hotel. Zadzwoniłem do drzwi, czekając - nic. Tylko tutaj zauważyłem, że coś się mówi z domofonu w pobliżu połączenia. Okazało się, że właściciele tu nie mieszkają, ale w sąsiedztwie. Po 3 minutach mężczyzna przyjechał na skuterze, pokazał mi pokój i miejsce parkingowe pod średniowieczną ścianą twierdzy.
24. Przez cały następny dzień spacerowaliśmy po Rothenburgu. Według średniowiecznego Rothenburga. Miasto wydaje się małe, ale jest tu coś do zobaczenia..
25.
26. Miejscowy burmistrz w czasach wojen religijnych uratował miasto przed zniszczeniem przez napastników, unieważniając spór, nie podnosząc wzroku z kręgu 3 litrów wina. Nasz brat nie jest zaskoczony. A Niemcy nazywają to Gulpem Mistrza (Meistertrunk), a to jest uwiecznione w marionetkowym przedstawieniu granym co godzinę na głównym placu..
27. Rano było dużo turystów. Zwłaszcza wiele krajów w regionie Azji Wschodniej. W drugiej połowie, a szczególnie wieczorem, ulice stają się puste.
28. Próbowałem lokalnej krówki kulinarnej - ciasteczek Schneeballena. Rodzaj ciasta na śnieżki. Nie podobało.
29. Udaliśmy się do sklepu z zabawkami świątecznymi Kathe Wohlfahrt. Jak mówią o sobie, oferujemy "najwyższej jakości ręcznie wykonane dzieła sztuki, stworzone zgodnie z niemieckimi tradycjami z doskonałym kunsztem". Niedyskretnie? Ale prawda jest. Ten sklep to tylko muzeum. Przy okazji, z tego można przejść do prawdziwego muzeum tradycji bożonarodzeniowych. Nie poszedłem do muzeum, ale moja żona poszła. Mówi, w porównaniu ze sklepem - słabe.
30. Na lunch wyszliśmy poza bramę, poszliśmy do supermarketu i zjedliśmy dobry obiad w chińskiej restauracji za 12 euro za dwa. Następnie przeszliśmy się wzdłuż muru twierdzy, skąd roztaczały się dobre widoki na miasto. Podczas II wojny światowej miasto bardzo ucierpiało. Został zniszczony i znaczna część ściany. Za przywrócenie zbierania funduszy w sensie dosłownym, "ze światem" na sznurku. Nazwy renderowanej pomocy są wyryte na płytach osadzonych w ścianie..
31. Ponadto nasza ścieżka leży w Heidelbergu (Heidelberg). To miasto ma tzw. Strefę ekologiczną (niem. "Umweltzone"), gdzie wszystkie samochody mogą wjeżdżać tylko wtedy, gdy znajduje się odpowiednia naklejka, która dla samochodów benzynowych z ostatnich co najmniej dziesięciu lat wydania wydana jest na podstawie tylko prezentacji karty pojazdu. Moim zdaniem, nonsens. Ale kogo to obchodzi mój widok. Chcesz Heidelberg, potrzebujesz naklejki, ale nie to - grzywna w wysokości 40 euro. Odjęta w Internecie, że wydała biura Dekra i TUV. W nawigatorze wśród punktów POI wokół Rothenburga istniało jedno biuro Dekra. Poszliśmy tam. Okazało się, że można nakleić tylko naklejkę na samochód zarejestrowany w Niemczech. Radzili, aby udać się do ich większego biura. A drogę pokazał mi facet na motocyklu, który jechał w tym kierunku. Tam też coś im nie wyszło i wysłali mnie do TUV. Tym razem podali adres i pojechałem na nawigatorze. TUV może zrobić wszystko! 5 euro + 5 minut = cenne zielone kółko, które pracownik TUV osobiście przylgnął do mnie na przedniej szybie, życząc przyjemnej podróży. Od razu chciałem odwiedzić ponad 50 miast z Umweltzone.
Rozkosz z Heidelbergu była trochę powolna. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego. Miasto jest miłe. Być może oczekiwałem od niego więcej.
32.
33. Przeszedł przez centralną część i udał się do zniszczonego zamku.
34.
35. Można było wspiąć się na kolejkę linową, poszliśmy pieszo - ponad 300 stopni, wszystkie ponumerowane.
36. Powyżej - wspaniały widok na miasto. A jeśli pójdziesz do parku za zamkiem - wtedy widok na miasto z zamkiem nad nim.
37. Karmiony apetytem zaczął szukać miejsca na lunch. Przypomniał sobie, że Lönli Planet wspomniała o stołówce studenckiej niedaleko uniwersytetu (nawiasem mówiąc, najstarsza w Niemczech). Jakoś łatwo było go znaleźć. Okazało się, że jest to samoobsługowa restauracja bufetowa. Bierzesz co i jak chcesz, płacisz za całkowitą wagę. Nie takie tanie, ale tanie. Za dwa pełne talerze zapłacono 22 euro. Kiedy jadł, rozważał młodzież studencką. Przyjemna młodość. Pozytywny.
38. Następnie przeszedł stary most..
39. Przed mostem - piękna brama.
40. W pobliżu znajduje się rzeźba z brązu przedstawiająca małpę podkreśloną przez mężczyznę z lustrem, robiącego kozę prawą łapą. Dalej - brązowa mysz. Jest wiele miejsc na tej rzeźbie, które trzeba wcierać, tylko musisz wiedzieć, która z nich pomaga, aby nie pomylić.
Przed opuszczeniem miasta udaliśmy się do znanej niedrogiej restauracji "Nordsee" i zabraliśmy z nami na obiad porcję filetów rybnych z sałatką ziemniaczaną. Nocleg został zarezerwowany w małym rodzinnym hotelu w wiosce niedaleko Heidelbergu. Gospodyni hotelu powiedziała nam, że w tym roku miała kilku gości z naszych miejsc (z Ryusland i Vaysryusland). Mówi, że przybyli do Heidelbergu na leczenie. Następnego ranka po prostu wkładaliśmy rzeczy do bagażnika, niedaleko naszego hotelu kroiliśmy gałęzie drzew. Jak już powiedziałem, była to mała wioska, a hotel znajdował się na końcu wąskiej, pokręconej ulicy. Tak więc pracownicy odcięli gałęzie, załadowali tapicerkę do samochodu i ... odkurzając, zebrali wszystkie śmieci, które się uformowały. Wydaje mi się, że ta gra z odkurzaczem została wykonana specjalnie dla nas..
Ciąg dalszy nastąpi ...