Historia wzięcia zakładników, po czym pojawił się termin syndrom sztokholmski

Termin "syndrom sztokholmski" oznacza stan psychiczny, który pozwala osobie, która została uprowadzona lub nadużyta, poczuć sympatię i współczucie dla agresora, zamiast lęku i nienawiści. Podstawą tego jest mechanizm ochrony psychologicznej. Sam termin został po raz pierwszy użyty przez kryminologa i psychiatrę Nielsa Bejrutu, kiedy analizował niezwykłą sytuację podczas wzięcia zakładników i napadu na bank Kreditbanken, który uderzył cały świat..

23 sierpnia 1973 r. Skazany przestępca Jan-Erik Olsson wszedł do budynku banku na placu Norrmalmstorg w centrum Sztokholmu, zamierzając go okraść i wykrzyknął: "Impreza dopiero się zaczyna".

(Łącznie 10 zdjęć)

Sponsor postu: Forum radioamatorów: Projektowanie i tworzenie różnych urządzeń elektronicznych, pytania z wyboru, zakup, obsługa i naprawa różnych urządzeń AGD.
Źródło: vintage

Złodziej wziął trzy kobiety jako zakładniczki - Birgitta Lundblad, Kristin Enmark, Elisabeth Oldgren - i Svena Sefströma i trzymał je przez 131 godzin. Zawiesił zakładników za pomocą materiałów wybuchowych i wysłał ich do skarbca banku. Przestępca zażądał, aby jego przyjaciel i celownik Clark Olofsson został przyprowadzony. Poprosił także o trzy miliony koron szwedzkich, dwa pistolety, kamizelki kuloodporne, hełmy i szybki samochód. Olsson nie był obcy kryminalnemu światu. Był już oskarżony o akty przemocy i popełnił pierwszy rabunek w wieku 16 lat.

Zdjęcie zostało zrobione przez policję 26 sierpnia 1973 r., W czwartym dniu zatrzymania zakładników.

Policja chowa się za samochodami podczas napadu.

Cellmate Clark Olofsson został przywieziony następnego dnia po przedstawieniu warunków. Olsson zażądał samochodu do ukrycia, ale odmówiono mu. W południe tego samego dnia sprawca został związany z obecnym premierem Olofem Palme. Jedna z zakładników, Kristin Enmark, powiedziała podczas rozmowy telefonicznej: "Zdenerwowałeś mnie, nie boję się tych dwóch mężczyzn, oni nas chronią". Ponadto błagała o pozwolenie na dołączenie do przestępców. Cała Szwecja była zdezorientowana i zdezorientowana z powodu zachowania dziewczyny.

Snajperzy przed bankiem, gdzie przestępcy trzymali zakładników.

Trzeciego dnia porwania za pośrednictwem kanałów radiowych poinformowały, że policja planuje wywiercić dziurę w ścianie w celu przeprowadzenia ataku gazowego. Oczywiście porywacze i ich ofiary również słuchali radia. 28 sierpnia Jan-Erik Olsson zaczął tracić cierpliwość i stracił panowanie nad sobą, strzelając do sufitu i raniąc policjanta.

Policja podczas 4-dniowego oblężenia banku.

W tym samym czasie zakładnicy całkowicie przestrzegali porywaczy, wykonali wszystkie rozkazy, a nawet sympatyzowali z nimi. Olsson później stwierdził w sądzie, że "zrobili tak, że po prostu nie mogliśmy ich zabić". W swoich wspomnieniach Olsson napisał także, że "kilkakrotnie zakładnicy stali z ludzką tarczą, aby policja nie mogła nas zastrzelić".

Policja w banku.

O godzinie 9 ataku gazowego miało miejsce, agenci byli w stanie włamać się do budynku banku i zneutralizować przestępców. Podczas operacji uwolnienia Christine Enmark krzyknął: "Nie dotykaj ich, nie zrobili nam nic". A przy wyjściu z banku przed setkami przyciśniętych do nich kamer prasowych rzuciła Clark Olofsson: "Do zobaczenia wkrótce".

Aresztowanie Jana-Erika Olssona.

Zachowanie Enmark i innych ofiar uprowadzenia pogrążyło kraj w konflikcie. "Już się ich nie boję, ale boję się gliniarzy" - powiedział Enmark. Elizabeth Oldgren przyznała później, że uważała Olssona za "bardzo życzliwego", ponieważ pozwolił jej się poruszyć, gdy leżała na podłodze banku. Sefström powiedział, że był nawet wdzięczny porywaczom. "Kiedy Olsson traktował nas dobrze, uważaliśmy go za prawie boga"..

Jan-Eric Olsson (na zdjęciu) wszedł w amnestię po 8 latach więzienia, a po podjęciu starości i znalazł się na liście poszukiwanych krajowych i międzynarodowych, przeniósł się z rodziną do Tajlandii. Nawiasem mówiąc, w więzieniu Olsson otrzymał wiele listów od fanów, z których jeden później ożenił się.

Policjanci w maskach gazowych usuwają Olssona w kajdankach..

"Przesłuchiwano nas przez wiele dni po wyzwoleniu, ale nikt nie dbał o nasze potrzeby i pragnienia, pytali tylko o syndrom sztokholmski" - wspomina Enmark. Później opuściła bank, studiowała socjologię i stała się psychoterapeutą dla narkomanów, napisała i opublikowała książkę I Had Stockholm Syndrome.

Christine Enmark.

Enmark przyznał, że miała szczególne uczucia do jednego z przestępców, Clarka Olofssona. Nawet kilka miesięcy po uprowadzeniu regularnie odwiedzała go w więzieniu, wymieniała listy.