Siergiej Korol donosi: "Roland Barth w Empire of Signs powiedział, że niezliczone morze możliwości tworzy system, który mierzy w oddali, odizolowany od świata zewnętrznego, a jej nazwa to Japonia, William Gibson nazwał cię domyślną przyszłością, która jest tworzona przez zbiorową i nieświadomą wyobraźnię. Nic nie mówię, ale siedzę w deszczu na przystanku autobusowym, pod brzęczykiem przejścia dla pieszych, notuję niewiarygodnie paskudną notkę: "Co ja tu, do cholery, mam tu co roku, jak mam suszyć buty?"
Wszystkie kraje jako kraje, a ty jesteś wyspą. Wszystkie miasta są jak miasta, a ty jesteś samochodem do życia, fabryką niewygodnej egzystencji, jak marzenie Le Corbusiera, doprowadzoną do rozpaczy i odwróconą na lewą stronę. Chwiejny świat neonów i betonu. City-garderoba, która nie pasuje do moich rzeczy. Ludzki mrowisko, w którym jestem chrząszczem. Chrząszcz w mokrych butach. Siedzę i myślę o Andre Hendrixie, który nie mógł znaleźć swojego miejsca w Tokio, kupił okrągły kawałek winylu o średnicy dwóch metrów w moim ulubionym sklepie narzędziowym Tokio Hands, i nosił go wszędzie.
Przez cztery lata i trzy razy nasz związek przeszedł wszystkie etapy: od uroku do rozczarowania iz powrotem. I tylko tym razem nauczyłem się względnie trzeźwo realizować Japonię. Otaczały mnie kolekcje esejów i książek o historii Tokio, kupiłem aparaty fotograficzne i noże piśmienne o szorstkich krawędziach, przyniosłem męską spódnicę i zapomniałem o tradycyjnym i zakazanym pakiecie zapałek w bagażu. I przyniosłem ze sobą dwa tuziny filmów, kilka wrażeń i obserwacji.
Lot
Nie było bezpośrednich lotów z Berlina do Japonii, tylko z transferem. Kocham lotnictwo i dlatego wybrałem lot w taki sposób, aby latać ciekawymi samolotami: jedź tam samolotem Airbus A350, wracaj do Dreamlinera.
Wylecieliśmy z Berlina, aby przenieść się do Helsinek. To były ostatnie dni pracy zrujnowanego "Air Berlin". Loty były ciągle opóźniane i odwoływane, nasze były opóźnione o dwie godziny, niszcząc mały transfer na lotnisku w Helsinkach. W pobliżu, włoski dziadek prosił mnie przez długi czas, co oznacza "lot został odwołany".
Tokio
Ważną częścią przyjazdu do Tokio jest wyprawa na miejską elektryczną linię kolejową Keisei. W pewien nieznany sposób idzie wzdłuż maleńkich pól ryżowych za domami, nurkuje w podziemnym tunelu pod lotniskiem, a po następnej godzinie mija te same pola i domy, które stopniowo rosną w metropolię Wielkiego Tokio. W drodze do pociągu, niskie postacie w białych medycznych maskach siadają i siadają, potrząsając kroplami jesiennego deszczu z przezroczystych parasoli. Patrzę na to z wielkim zmęczeniem i radością, ciągle zasypiam siedząc z głową na walizce, wyczerpany dziewięciogodzinnym lotem i ośmiogodzinnym opóźnieniem w ruchu lotniczym.
Spacerując po Tokio bardzo rzadko można znaleźć pomnik (z wyjątkiem tego samego rodzaju świątyń Shinto), co jest dość zaskakujące dla największego miasta na świecie. Jest to w dużej mierze spowodowane psychologią Japończyków. Dla nich sam pomnik nie jest znaczący, ale poczucie ciągłości, stałości i stabilności, nawet jeśli zmienia się i jest niepowtarzalne. Chętnie pokazują tę zasadę na Świątyni Isej, która jest całkowicie zniszczona i odbudowana co 20 lat - ale dla Japończyków pozostaje ona dokładnie tym samym zabytkiem, co przed wiekami. Strumień niezmienności jest ważniejszy niż rzeczy. A całe życie Japończyków płynie w tym strumieniu, ma na celu jego zachowanie. Podczas ostatniej przebudowy świątyni Isei w 1993 roku wzięło w niej udział ponad 200 tysięcy osób.
Joris Beckhrut pisze, że istnieją dwa rodzaje kultur na świecie: jeden buduje wieże, a drugi nie. W kulturach z wieżami miasta mają namacalne centrum (gdzie stoi ta wieża). W Japonii wieże nie są ustawione. Dystrybucja, niezmienność, brak ekspresji, filozofia przestrzeni osobistej jest ważniejsza. W samym centrum Tokio - pałac cesarski, ukryty w parku na wyspie - pustka i próżnia. Nawet nie włączają światła w nocy..
Mogę z łatwością wyłuskać obcokrajowca w tłumie, nawet jeśli wygląda na Japończyka z zewnątrz, tylko dla ludzi Zachodu, inną postawę i chód. Chodzimy swobodniej, krok jest łagodniejszy, plecy prostsze. Ludzie Zachodu są jak pantery wśród pingwinów.
W japońskim zaciętości i zwięzłości istnieje ogromny problem niedogodności, który został wbudowany w absolut. Ciasne buty i obcisły kołnierzyk koszuli Sararimana, obcisła bielizna, grube garnitury szkolne. A gdy Japończycy są ubrani stosunkowo wygodnie, wydaje się, że próbuje to zrekompensować szybkością poruszania się i niezręczności. Listonosz zawsze biegnie, pchając wózek paczkowy przed siebie. Na wózku firmy transportowej "Kura neko tak-o-bin" rysuje się najpiękniejsze logo świata - kotek niosący jej kotka. Mamy wiele wspólnego z Japończykami: tak naprawdę nie wiemy, jak się zrelaksować.
Tokio to miasto schodów. Pod wpływem niszczycielskiego trzęsienia ziemi w Kanto i bombardowania podczas II wojny światowej wymóg szybkiej ewakuacji został włączony do przepisów urbanistycznych. A także sposób ewakuacji ze schodów zewnętrznych ze wszystkich stylów i form. Zastanawiam się, jak to się łączy z faktem, że podczas silnego trzęsienia ziemi klatka schodowa najpierw spada.
Kiedy trzęsienie ziemi złapie Japończyków w barze, podnoszą tylko okulary - tak, aby piwo się nie rozlało. Kiedy nasze wynajęte mieszkanie trzęsło się z prac budowlanych w okolicy, A. wyzywająco spał w pościeli - tak, by nie została znaleziona nago pod gruzami. Ale drugiej nocy jesteśmy całkowicie przyzwyczajeni. Jak ty śpisz w pociągu. Na dziewiątym piętrze.
To niesamowite, że Tokio bez ogólnego planu rozwoju. Plany urbanistyczne i inne transformacje w Tokio również nie istnieją. Utrudnia to bardzo wysoki koszt gruntów w mieście i surowe przepisy dotyczące ochrony własności prywatnej. Podjąć i wyburzyć kilka bloków, aby zbudować park lub zbudować ścieżkę rowerową? To po prostu nie do pomyślenia przedsięwzięcie. Ale Tokio jest jak i nie przeszkadza wcale. Miasto żyje i rozwija się niezależnie - i działa dobrze.
Japończycy są nie płynącym narodem. Jak zabawnie zauważył Christian Fruno, "wygląda na to, że połowa Tokio żyje w nieskończonym ruchu, gdzie robotnik udał się do sklepu-kabini na placek ryżowy, zjadł go i zasnął, stojąc wyprostowany, oparty o szary beton sąsiedniego budynku. Wąski stolik Starbucks, skulony jak martwy pająk, nie ma nic do powiedzenia o metrze - o każdej porze dnia jedna trzecia pasażerów śpi, często od siebie nawzajem, jakby miasto odbierało ludziom czas i kradną od niego może ".
Jedną z najbardziej niezwykłych rzeczy w Tokio jest mnóstwo małych sklepów spożywczych, kabini. W mieście jest ich kilkadziesiąt tysięcy, jeden mały sklep dla 1800 mieszkańców Tokio. Każdy jest obszarem ze średnim rosyjskim mieszkaniem, w kilkunastu półkach z najbardziej potrzebnymi: ryżem, szybkim makaronem, napojem, alkoholem, ciastkami. W kącie stał regał z czasopismami i mandżurami. Przy kasie znajduje się mała płytka, w której wędlina pracująca wiernie obraca się. A wszystko działa przez całą dobę, jak mała maszyna. Z dnia na dzień, z roku na rok.
Conbini otwiera dziesięcioletnią franczyzę. Zwyczajni właściciele to para starszych Japończyków, którzy oszczędzają w sklepie. Jednak ogromna, trudna konkurencja często zmniejsza zysk z posiadania sklepu do zera. Drużyna gospodarzy zmaga się z rywalami, zamykając i otwierając sklepy w subtelnym poczuciu popytu. Ludzie z Tokio codziennie jeżdżą do Conbini na ciastka ryżowe, piwo i głupie napoje witaminowe na wesołość..
Tokio to niezwykle spokojne i pozbawione centrum miasto, często pozbawione materialnego systemu urządzenia, może rozciągać się na dziesiątki kilometrów bez żadnych zmian. Dla zrozumienia topografii Tokio, nisin, suribashi odgrywa wielką rolę. Płaskowyż, na którym stoi Tokio, miejscami naciekane przez niziny - i płynie w nich ich własne szczególne życie.
W starożytności topografia miasta miała wpływ na miejsce zamieszkania Tokio. Zamożni ludzie, samurajowie i przedstawiciele szoguna osiedlili się na wzgórzu, podczas gdy zwykli obywatele żyli na nizinach w Suribashi. I taki system jest w dużej mierze zachowany dzisiaj. Dopiero teraz na grzbietach wzgórz wznoszą się budynki biurowe i drapacze chmur.
Suribashi to gęste, lokalne obszary składające się z małych prywatnych domów. Ze względu na to, że ziemia jest pocięta na wiele drobnych strzępów, trudno ją kupić na dużą skalę. Mieszkańcy wsuwają się do swoich małych mieszkań na stromych drogach, a nawet schodach i tam żyją. Suribashi - najciekawsze miejsca do spacerów. Pójdę tam i ja.
Japonia wydaje się być krajem, który albo nie wszedł w walkę o równość płci, albo stracił ją dawno temu. Liczba pracujących kobiet maleje, liczba kobiet-polityków oscyluje wokół zera, a rzadkie, odnoszące sukcesy kobiety udają się na wiece ze słowami, których potrzebujemy, aby lepiej zadbać o naszych mężczyzn..
W tym samym czasie w Japonii około połowa kobiet ma wyższe wykształcenie. Wynik rekordu!
W Tokio małe produkcje są wysoko rozwinięte, mecze Koba to maleńkie małe fabryki zatrudniające kilkunastu pracowników, które zwykle znajdują się na pierwszym piętrze domów. Dziś w Japonii jest ponad 5 milionów meczów w Koba, w których zatrudnionych jest 99% prywatnych przedsiębiorców. To jest podstawa gospodarki: kończą, przerabiają, przepakowują produkty dużych fabryk. W każdym meczu Koba możesz ręcznie wybierać garnki, części Shinkansen i sprzęt do NASA..
Widać rolę odgrywaną przez mecze Koby w japońskiej gospodarce. Rozpraszają tradycyjne miasta firmowe na zwykłych ulicach. Idziesz na kawę, a w pobliżu w podziemiach domu dziadkowie są zajęci. W rezultacie miasto wydaje się bardziej solidne, żywe. I nikt nie musi iść do pracy w ogromnej strefie przemysłowej przez pół godziny - możesz dotknąć patelni nawet na swoim podwórku.
Ponadto mikroprodukcja wpływa na kulturę szacunku dla pracy fizycznej, zaangażowanie w proces tworzenia rzeczy. W telewizji są programy telewizyjne o meczach Koba: "Zbudowaliśmy niezniszczalną ścianę!", "Haha, jeszcze nie widziałeś niszczyciela ścian, które zebraliśmy!" Och, ten kraj ciężko pracujących dzieci w ciałach dorosłych.
Starzejące się społeczeństwo japońskie stoi przed nowymi wyzwaniami, których nigdy wcześniej nie było. Wśród tych problemów - przestępczość starcza. Od smutku i samotności w podeszłym wieku, nawyki kulturowe zaczynają zawodzić, co nie pozwalało im w młodości być niegrzecznym wobec innych ludzi. Starzy ludzie są bardziej skłonni do popełniania przestępstw. Państwo wydaje miliardy jenów na tworzenie specjalnych więzień dla osób starszych - w rzeczywistości domów opieki.
Wiele starszych osób jest zamkniętych i prowadzi życie nietowarzyskich ludzi, hikikomori. Kiedy w ramach przygotowań do corocznego Dnia Starszych, urzędnicy poszukiwali 111-letniego Sogena Kato, okazało się, że bohater dnia został zmumifikowany. Według jego krewnych, przez ostatnie 30 lat, Kato mieszkał sam i nie przyjmował gości. Przypomniałem sobie, że obejrzałem krótki film o tym. W swoim finale wszyscy Japończycy po prostu przestali wychodzić z domów, a roboty przyniosły im jedzenie..
Onomichi
Onomichi to małe miasto portowe między Hiroszimą a Osaką. Rozciąga się na dziesiątki kilometrów wzdłuż wybrzeża, ale w każdym miejscu wydaje się mały, od wybrzeża do wzgórza, po drugiej stronie można chodzić przez dziesięć minut. Przez całe miasto przebiega linia kolejowa, do której przyjeżdżają nieliczni turyści i zapaleni rowerzyści do Onomichi.
Nie rozumiem powodu, ale Onomichi to miasto rowerzystów. Zaczynają demontować swoje osłony tuż przy małej stacji kolejowej, gdzie dla wygody zbudowali nawet specjalny wiata. W Onomichi znajduje się nawet specjalny hotel rowerowy, w którym można wjechać samochodem z ulicy i zaparkować w nim.
Raz w roku odbywa się tutaj duży festiwal rowerowy, na cześć którego blokują część ogromnego mostu, który prowadzi z miasta w kierunku dużych wysp Sikoku. W normalnym czasie nie można na nim chodzić..
W Onomichi zamieszkaliśmy w tradycyjnym hotelu. Poprzednie doświadczenie życia w ryokanie było nieco katastrofalne, z papierowymi ścianami i stałym chłodem, którego nawet chytry wbudowany klimatyzator nie był w stanie strawić. Obawiałem się powtórzenia, szczególnie gdy zobaczyłem, że hotel okazał się schroniskiem - na drugim piętrze tuzin osób pilnie ogrodzonych ślizgowymi ścianami. Na podłodze leży zwinięty futon, tradycyjny japoński materac.
Ale w rzeczywistości reszta w hotelu była cudowna. Musiałem się umyć w małym oddzielnym budynku, ale potem wdychałem mnóstwo nadmorskiego powietrza i widziałem wystarczająco dużo gwiazd, by odczuwać ból w mojej szyi. Od spania na twardych futon, ciało zrobiło się trochę czerwone, ale rano świt spojrzał przez okno, uzasadniając drugie imię Japonii. Szkoda tylko, że zostaliśmy tu tylko na jedną noc..
Onomichi zostanie zapamiętany przeze mnie na wspaniały obiad w maleńkiej rodzinnej restauracji rybnej na dwóch stołach. Prawie zapomniałem, jak jestem zakłopotany ilością uwagi, jaką szef kuchni poświęca każdemu gościowi i prawie postanowiłem spróbować - ale w ostatniej chwili zmieniłem zdanie z jakiegoś powodu. Tak rzadko zdarza się w prowincjonalnych miastach-w-które-nic-nie, że chodzenie w nocy Onomichi było szczególną przyjemnością, z której się cieszysz i której nie zdecydujesz się powtórzyć.
Cóż, Onomichi jest również uważane za miasto z jednym z najwyższych koncentracji kotów. Koty są wszędzie, są nawet na zwykłych japońskich tablicach pamiątkowych na maleńkiej kolejce linowej, która biegnie minutę od podnóża wzgórza na jego szczyt. Wyjeżdżasz ze stacji - i jest pomnik zakochanych kotów.
Naoshima
Onomichi był punktem tranzytowym do jednego z głównych i najdalszych punktów podróży z Tokio - wyspy Naoshima. Mała wyspa w kilku wioskach stała się japońską mekką dla miłośników sztuki współczesnej: zbudowano na niej już trzy muzea, nie licząc znacznej liczby obiektów i instalacji artystycznych.
Podróż na Naoshimę trwa pół godziny, chociaż odległości są absurdalne nawet według japońskich standardów: trzeba kilka razy przejechać się z elektrycznego pociągu do elektrycznego pociągu, popłynąć promem, a następnie stąpać na półpustynnej wyspie. Głodując na drodze, kusiło mnie pudełko bento z rybą i warzywami, ale szybko zrozumiałem mój błąd i nie powtórzyłem go ponownie..
Miejscem mocy Naoshima jest Muzeum Benesse, które zostało zbudowane przez niezwykłego japońskiego architekta Tadao Ando (później w Kioto przypadkowo znajdziemy książkę o jego pracy). Muzeum zostało zorganizowane przez japońskiego przedsiębiorcę Soichiro Fukutake. Zszokowany śmiercią ojca powrócił na rodzinną wyspę i ponownie przemyślał swój udział w życiu. Aby pomóc zagrożonemu Naoshimie, biznesmen postanowił zorganizować tutaj gromadę sztuki - aby przybyli "nowi ludzie" pomogli mieszkańcom wyspy poczuć się potrzebnymi. Zainspirowany, zmienił nawet nazwę swojej firmy "Benes", co oznacza "dobre istnienie" z łaciny..
Niestety, muzeum nie może robić zdjęć, ale spieszę się poświadczyć - jest to jedno z największych muzeów sztuki nowoczesnej, w którym byłem. Przestrzenna betonowa architektura Ando tworzy specjalną przestrzeń, w której nie czujesz się gościem w siedzibie korporacji Tyrell od Blade Runner, czy bohatera Piątego Elementu. A co z uczuciem obrazów Claude'a Moneta, zanurzonych w tej atmosferze!
Podobnie jak większość innych wysp, Naoshima wygląda jak stożek, gdzie wszystkie najciekawsze są uformowane wyżej. Dlatego z każdej strony muzeum roztacza się wspaniały widok na zatokę i zachód słońca. Co ciekawe, oprócz muzeów w "Benesse" działa na wyspie specjalny hotel sztuki, w którym można zatrzymać się w środku dzieł sztuki.
Jednak mieszkaliśmy w maleńkim hostelu, w którym nie było nikogo oprócz nas - łącznie z kierownikiem. I tylko bliżej nocy w sąsiednim pokoju wpadła szczupła kobieta europejska, a ona biegła po wyspie, mimo swojej górzystości. Spędziłem kolejną trudną noc na futonie, patrząc na okno, które migało na skrzydłach samolotów wysłanych na daleką transazjatycką drogę z Tokio dokładnie nad moją głową..
Oprócz muzeów i obiektów sztuki w Naoshimie, nic nie ma: tylko kilka wiosek, przystań i fabryka Mitsubishi za wzgórzami, które nie mają dostępu: ani fizyczne, ani nawet topograficzne. O ósmej wieczorem wyspa wymiera: cudzoziemcy czołgają się wokół swoich hoteli, w nocy świecą tylko latarnie, okno maleńkiej automatycznej pralni i mała rodzinna kabina, która zamiast tradycyjnej całodobowej zamyka się o dziesiątej..
W Naoshimie naprawdę warto spędzić kilka dni: spędzić noc w hotelu sztuki, dotrzeć do sąsiednich wysp, gdzie Benesse zbudował nie mniej niezwykłe muzea, jeździć na rowerze elektrycznym, iść pieszo na wzgórza, odwiedzić stare świątynie Shinto przebudowane na nowoczesne progu Ale następnego ranka uciekliśmy z wyspy, obiecując, że kiedyś wrócimy..
Osaka
Osaka jest dużym miastem, Tokio jest zupełnie inne. Początkowo zakładałem, że Osaka będzie takim Petersburgiem, rozwiniętą prowincją z własnym kodem kulturowym. W rzeczywistości wygląda bardziej jak jakiś Rostow (w którym ja, prawdę mówiąc, nigdy nie byłem).
W przeciwieństwie do czystego i nazbyt zorganizowanego Tokio, Osaka wydawał się zbyt gruby, taki japoński Hongkong. Być może dlatego w Osace jest wielu chińskich turystów - idą w jednorodną linię wokół butikowej dzielnicy. Uległem pokusie powszechnej i kupiłem bezprzewodowy zestaw słuchawkowy w sklepie Apple Store. W tym samym czasie po raz pierwszy odwiedziłem go, teraźniejszość.
W Osace wszystko było w jakiś sposób pomieszane i ostatecznie okazało się, że jest niewyraźne: nie pamiętam nawet, co było niezwykłe. Odwiedziłem słynny sklep z używanymi kamerami filmowymi, który okazał się dość kiepski w praktyce. A. uciekł do akwarium, o którym nie chciała nic mówić. Spędziliśmy dwa dni szukając okonomiyaki, nie podejrzewając, że to słowo oznacza coś w stylu "jedzenie" - za każdym razem podawano tam różne i coraz bardziej dziwne dania..
Nara
Z Osaki udaliśmy się do Naru. Nara, Osaka i Kioto tworzą trójkąt równoboczny - między nimi około 80 kilometrów w linii prostej. Zaskakujące jest nawet to, jak Nara i Kioto potrafiły pozostać tak proste, uczciwe i zgrabne na tle rolniczego, zbyt azjatyckiego sąsiada..
Nara jest popularnym miejscem turystycznym wśród samych Japończyków. W okolicach Nara zjednoczyły się plemiona japońskie, po których rosło państwo. Nadal uważa się, że jakiś rodzaj japońskiego ducha jest przechowywany w Nara, który jest tak ważny do nauki i zachowania. Szukałem, ale niczego nie zauważyłem.
W Naru do północy dotarliśmy do shankenah. Przy drzwiach zamkniętego hostelu napotkał nas znak: "Drogi Siergieju i Annie, jesteśmy zamknięci, ale ty, proszę, wybierz kod 1234 na tylnych drzwiach i wejdź". Wewnątrz znajdowało się skrzyżowanie ryokanu ze statkiem kosmicznym. Szkoda, że goście nocowali tam iz powrotem.
W Nara nie ma absolutnie nic do roboty. Spośród atrakcji - park z jelonkiem, który można karmić specjalnymi ciasteczkami i prasować. Jeleń nietypowo przylepia się, pokrywa muślinem brzegi koszulki i wymaga ciasteczek. Chińscy turyści hałaśliwie machający rękami. Japoński duch jest obecny. Pociąg w Kioto przyciąga - nie można się oprzeć.
Kioto
Kioto jest jednym z ulubionych japońskich miast. Zauważyłem, że wszędzie szukam mojego abstrakcyjnego Petersburga - miejsca, które jest przeciwieństwem w duchu do jakiegoś centrum, czymś rozproszonym, kulturowym, spokojnym, gastronomicznym. Tak więc, Kioto jest prawdziwym lokalnym Petersburgiem.
Znam już wszystkie moje ulubione kawiarnie i ulice, pamiętam ich położenie z topograficzną atmosferą - mapa mentalna z Kioto została mocno odciśnięta w świadomości. W każdym ulubionym miejscu chcę krzyczeć: "Co, naprawdę mnie nie pamiętasz? Tak, siedziałem tu rok temu!" Cóż, usiadłem i usiadłem, od tego czasu jest tu mały gaijin.
Jedną z najprzyjemniejszych przygód gastronomicznych jest lunch i kolacja w małych rodzinnych restauracjach - izakaya. Jedzenie tam jest demonstracyjnie niedrogie i proste, a gospodarze starają się dać gościom cały czas. Ma zatańczyć z nimi taki taniec grzeczności i usposobienia: "Cieszę się, że odciąłem wam najlepszy kawałek mojego tuńczyka". - "Och, dziękuję bardzo, lubimy spędzać z tobą tyle czasu!"
W Kioto tradycyjnie chodzę do japońskiej łaźni, sento. Chociaż uważa się, że najgorętsze kąpiele są w Tokio, na 46-47 stopni, Kioto jest również dobre.
Dla Japończyków kąpiel jest odpowiednikiem pubu dla Brytyjczyków: miejscem, w którym bogaci i biedni mieszają się, tracą elitarność i mogą po prostu komunikować się ze sobą, dzielić się nowościami. Istnieje nawet specjalna aplikacja mobilna do wyszukiwania w pobliżu sento. Na fotografiach wojskowych, domowe sento zostały schwytane z Wysp Marshalla schwytanych przez Japończyków, które oficerowie zbudowali dla siebie w gęstej dżungli. Nic dziwnego, że istnieje jeszcze jedno, częściowo zapożyczone słowo "sikinshippu", z angielskiej skórki - "braterstwo naga skóra".
Za każdym razem zarzucam sobie, że tak krótko przychodzę tutaj.
Niemal przypadkiem odwiedziliśmy Hiroszimę - nie chcieliśmy siedzieć cały dzień w Osace w deszczu. Od Osaki do Hiroszimy, okazało się, że zaledwie kilka godzin na szybkich shinkansenach. Chmury zniknęły, a słońce wyszło w połowie drogi.
Hiroszima wytwarza podwójną sensację. Z jednej strony niesamowite jest odwiedzić miejsce tak strasznej i słynnej katastrofy militarnej. Stałem na słynnym mostu T-way, który amerykański nawigator wycelował w bombę atomową dziesiątki lat temu. Wygląda na to, że w Rosji powstanie na tym miejscu ogromny park z pomnikami, a miasto stanie się stolicą narodowego żalu. Ale Japończycy są inni: mała stela, kilka muzeów i to wszystko. Tylko pomyśl, bomba atomowa - życie toczy się dalej!
Z drugiej strony, oprócz poprzedniej tragedii w Hiroszimie, nic tak naprawdę nie pozostało. To popularne, nudne miasto japońskie: turystów domowych, tramwajowych, amerykańskich i chińskich. Czy to festiwal gastronomiczny i wspaniałe ostrygi Hiroszimy lekko rozjaśniły wrażenie.
W pobliżu kawiarni rozmawiał z kochanką Siba Inu. Pytam, czy to prawda, że ten cudowny pies dobrze dogaduje się z innymi zwierzętami i dziećmi? "Tak, tak!" - zapewnia mnie kochanka. Nieco później, w Tokio, moi przyjaciele odradzili: "Czy jesteś szalony? Schronienia są wypełnione Sibami, którzy zostali zwerbowani po sukcesie" Hachiko ", ale nie mogli naprawdę oswoić".
Chciałem żartować, że chciałem nazwać moje Siba pięknym japońskim słowem, na przykład "Kusai". Natychmiast okazało się, że ugryzienie po japońsku oznacza "śmierdzący".
I jeszcze Tokio
Uwielbiam te domowe zbocza - jak gdyby ich wierzchołki zostały przecięte nożem pod ostrym kątem. Przebiegła kombinacja szerokości drogi, do której przylega dom, powoduje konieczność obniżenia jego wysokości w ten sposób. Inne zasady ograniczają wysokość domów, które wychodzą na fasady autostrad, a budynki muszą być zbudowane w kształcie buta - zwykle wysoka bootlega i mała skarpetka, która wychodzi na ulicę..
Tokio to miasto, w którym średnia wieku domów jest dwa razy mniejsza niż średnia wieku mieszkańców. Budynki nowe są w budowie, około 14% (porównaj z 65% we Francji i 80% w Wielkiej Brytanii). Japończycy powoli pełzają przez całe życie wzdłuż drabiny mieszkaniowej, przechodząc od małych mieszkań do większych mieszkań. A jeśli nie ma zasobów, to żyją tak, jak żyją. Co to jest tylko jeden blog wideo na temat organizacji maleńkich japońskich apartamentów.
To zabawne, że w kulturalnych dzielnicach miasta znajdują się budynki mieszkalne skupione na samotnych kobietach. Pilnie reklamują obraz mocy, niezależności: teatry w godzinach wieczornych, joga rano, koktajle z fajnymi facetami. Carrie Bradshaw, ale w japońskim stylu.
W przeciwieństwie do krajów europejskich Japonia nigdy nie eksperymentowała z mieszkaniem komunalnym. Tokio zawsze żyło we własnym, nawet bardzo małym.
Mieszkańcy Tokio często wydają się być narodem synów, którzy są zmęczeni życiem pod wpływem silnych i pracowitych ojców, zdezorientowanych i zdesperowanych. Niektórzy z nich podejmują pracę w Conbini w nadziei na złapanie rosy (straty) - produktów, których ważność się skończyła. Inni zostają rozczarowani życiem seksualnym, kulturalnym i społecznym i zamieniają się w shoshok-danshi, roślinożerne: żyją z matkami, piszą siedząc i często noszą bieliznę.
Ludzie na ulicy zwykle pamiętają dziwnie ubranych ludzi: dziwaków, punków, dziewczyny w kostiumach uczennic, które zalewały niektóre ulice miasta. I to wszystko naprawdę istnieje. Rozwój street fashion Tokio jest obowiązkiem dwóch osób: Wajiro Konu i Shoichi Aoko.
Cohn spędził swoją młodość w okresie międzywojennym w regionie Ginza, gdzie obserwował szał młodości w europejskich strojach i europejskim stylu ubioru. Japońscy dandysi nazywali się Mogah (nowoczesna dziewczyna) i mobo (nowi chłopcy). 80 lat później, w 1996 roku, Shoichi Aoko zaczęła fotografować niezwykle ubraną młodzież w rejonie Harayuki. Po drugiej wojnie światowej Harayuki był lokalnym domem armii amerykańskiej, a po opuszczeniu tego obszaru pozostawał centrum wolności, niezależności i autoekspresji. W latach osiemdziesiątych stał się miejscem regularnego zgromadzenia "zaginionego pokolenia", które powstało po hossie przemysłowej i demograficznej lat sześćdziesiątych. Aoko sfotografował lokalnych maniaków i opublikowane zdjęcia w opublikowanym przez niego magazynie Frut. Magazyn stał się tak popularny wśród nastolatków, że zaczęli specjalnie spędzać wolny czas w swoich ulubionych miejscach w okolicy, mając nadzieję spotkać się z Aoko i dostać się do magazynu. W tym samym czasie pojawienie się magazynu mody freak zaczęło legalizować japoński styl wyrażania siebie - i ta legalizacja dała twórczą moc wielu projektantom, takim jak Yoshi Yamomoto lub Rei Kawakubo.
Japończycy i Tokio przez lata stali się nieco starsi, bogatsi i coraz bardziej sami. Za dziesięć lat w kraju będzie 3,5 miliona rodzin, a liczba osób samotnych wzrośnie do 18,5 miliona osób. Spośród nich 13 milionów singli przejdzie przez 45 lat. Tylko w Tokio będzie 2 miliony samotnych i starszych. Osoby w podeszłym wieku i samotne.
Podczas podróży jestem obcokrajowcem wszędzie, ale tylko w Japonii czuję się tak obcy i obcy. W biednych krajach azjatyckich biali ludzie nieświadomie odczuwają swoją wyższość (choć jest to dla nas żenujące), w krajach zachodnich nie wyróżniają się one szczególnie i stanowią jedną wielką, słabo mówiącą mszę angielską. W Japonii cudzoziemiec jest wyobcowany, ale uważa, że równość, a nawet wyższość środowiska, w którym się znajduje, budzi szacunek. Podobnie czułem się tylko w klasztorze prawosławnym.
Jeśli wyglądasz inaczej, mów i myśl inaczej, możesz wreszcie odpocząć i poczuć się inaczej - to znaczy sam.
Kończę te linie miesiąc po powrocie. Filmy są pokazywane, rzeczy zdemontowane przez długi czas, nawet niewielka podaż owoców morza i wina śliwkowego została prawie wyczerpana, co udało nam się zabrać ze sobą. Ale poczucie Japonii nadal pozostaje. Wciąż pamiętam zapachy i dźwięki, niejasno wyczuwam metro w Tokio, ciągle kłania się w instytucjach i od czasu do czasu szepczę do siebie "Arigato kudasai-mastaa" - dzięki za to, co było.
Nie przegap, do zobaczenia wkrótce.