Mówi Aslan Shauya: "Po obejrzeniu kilku zdjęć z tej niezwykłej podróży na Facebooku, nie mogłem nie wspomnieć słowa" My szaleństwo sławimy szaleństwo! Odważne szaleństwo jest mądrością życia! "Rzeczywiście, musisz mieć nie tylko odwagę, ale także małe szaleństwo, aby zdecydować w tak ekstremalnej podróży - trzech z nas na "Zaporożecach", które trwają ponad jedną trzecią wieku, w takich miejscach, których nie pokona każdy jeep ".
Poprosiłem o informacje o tym głównym organizatorze ekstremalnych podróży Aleksandrowi Elikov.
(Tylko 22 zdjęć)
1. Ogólnie rzecz biorąc, cała historia zaczęła się od tego, że od dawna chciałem dostać się do Magadanu. Ale po zgromadzeniu kierowcy ciężarówki i spędzeniu wolnego czasu na autotrawowaniu (przez prawie dwie dekady), już dawno przestałem uważać prostą podróż za nowoczesny samochód za interesujący zawód. Nudne, wiesz, wprowadzając "rejs" i "klimat", toczą się po drogach publicznych przez miesiąc. Gdzie jest adrenalina? Gdzie jest ekstremum? Gdzie jest ciągły strach, że teraz coś się złamie? A przyjemność daje stałą kontrolę nad temperaturą, ciśnieniem i ciągłym wsłuchiwaniem się w pracę silnika i skrzyni biegów! Krótko mówiąc, powoli doszedłem do wniosku, że aby spełnić marzenie, trzeba kupić staromodne, najlepiej radzieckie auto-śmieci. Patrząc w przyszłość, powiem, że teraz "Zaporoże" nie mają języka, który mógłby mówić o moich śmieciach. No i oczywiście stary wrak musi koniecznie mieć zestaw kartek papierowych, namiot na płótnie, bambusowe pręty, prymusowy piec, starą, ocieplaną kurtkę i słomkowy kapelusz. To będzie interesujące.!
A potem zaświtało. "Zaporoże"! Właśnie to musisz odwiedzić w Magadan! Rozpocznij wyszukiwanie samochodu. Ku mojej radości okazało się, że można kupić samochód ZAZ-968 w bardzo dobrym stanie do 20 000 rubli, a do wyboru jest mnóstwo rzeczy. Im bliżej czasu rozpoczęcia, tym jaśniej stało się, że tak wiele czasu nie mam ani ja, ani ci zaufani przyjaciele, którzy z radością popierali taki pomysł. A jak stało się jasne, podczas badania materiałów o maszynie w Internecie, że był to również bardzo dobry samochód terenowy, zaczęli odwiedzać urojeniowe pomysły, aby jeździć nie tylko na drogach, ale przejść przez ciekawą trasę off-road. Co tam mamy? Tak, Przełęcz Dyatlova, Wyżyna Manpupunyor. Świetnie! Przybliżono zdjęcia i raporty wideo. Hmm ... Normalnie wydaje się. Gdyby tylko nie było dużej wody.
W rezultacie "Zaporożec" został kupiony w Omsku za 20 000 rubli. Tak, tak! Za "dwadzieścia" został kupiony samochód, który w stanie technicznym był gotowy nawet na krańce świata. W Moskwie za te same pieniądze zakupiono wciągarkę ATV-shnaya, za 10 000 rubli trzy opony Luazova zakupiono dla lepszego terenu, a nową baterię zakupiono za 2000 rubli. To wszystko przygotowanie. "Zaporoże" były na bardzo dobrym torze, a naprawy, które przeprowadzono przed podróżą, miały charakter bardziej diagnostyczny.
2. Od lewej do prawej: Elkin, Dąb, Lapshin. I tak jak powinno być - klapsy w skarpetki, nic więcej! A fakt, że w centrum jest to możliwe i bez skarpet - ma słomkowy kapelusz.
3. Sam opuściłem Omsk i po przejechaniu 650 kilometrów bez żadnych problemów dotarłem do Tiumienia, gdzie czekał na mnie przyjaciel testowany na trudnych wyprawach - Dubovoy Michaił z Nowego Urengoja i Lapshin Dmitry z Nadymu. W Tiumeniu i Dmitriju Kuliku, dzięki czemu podbicie Czelusińska zostało zdobyte nie tak dawno temu, zainstalowaliśmy "siłacza" - kwadratową rurę o wadze 40? 60 z platformą wyciągarki, zainstalowaną i podłączoną do wciągarki i odkuwaną "błotną" gumę od LuAZ do tylnej osi. Guma ma ten sam rozmiar co tubylec Zaporoże, ale ma bardzo zębatą protektorę. Szybko opuściły śpiwory, namioty, kanistry, jedzenie i posunęły się dalej na trasie o długości prawie tysiąca kilometrów: Tiumeń - Irbit - Nizhny Tagil - Serow - Ivdel - Północ.
4. Od północy, ostatniego ogniska cywilizacji w drodze do przełęczy Diatłowa, wykonali kontrole nad swoimi rodzinami i ruszyli skalistym wysypiskiem w kierunku gór. I w pierwszym brodzie przez rzekę Vizhay, kopiąc kamyczki, usiadł trochę pośrodku. To prawda, że poświęciłem czas na nawigację - nie zakopałem się, chłopaki natychmiast pchnęli, a po kilku sekundach samochód był po drugiej stronie. Stało się jasne, że nie zwalniając nacisku na tylne koła, nie przekraczamy rzeki. Doświadczenia związane z używaniem niskociśnieniowych, usztywnionych starych sowieckich opon, które znajdowały się za nimi, mówiły, że konieczne będzie obniżanie za każdym razem bezpośrednio przed trudnym odcinkiem, a następnie natychmiast pompowanie, tak aby opony nie popękały i nie zaczęły żuć kamer.
5. Druga rzeka na drodze dała nam kilka niespodzianek na raz. Po pierwsze, stało się jasne, że rzeka jest tam, gdzie wszyscy ją poruszają, nie będziemy mogli się ruszyć. Zbyt głęboki i silny prąd. Po drugie, kiedy poszliśmy wzdłuż wybrzeża, by szukać płytkiej wody, Dima Lapshin, który szedł do przodu, natknął się na niedźwiedzia siedzącego nad wodą. I po trzecie, po znalezieniu mniej więcej odpowiedniego przejścia na trzysta metrów w górę i próbując dostać się tam przez wąwóz, nagle uświadomiliśmy sobie, że wciągarka przestała działać. Tak, w ten sposób! Nowa wciągarka "Stokrat" przy pierwszym załadunku przestała pracować na zwijaczu - wewnątrz czegoś okropnie zgrzytającego i klinowego. I na szczęście, w narzędziach nie było heksu. A wszystko to pod niekończącym się deszczem i podnoszącym się poziomem wody w górskich rzekach. Tak, nadszedł jeszcze wieczór ...
6. Spać kładę się z ciężkimi myślami. Obudziłem się rozmawiając z facetami. Mianowicie, z tego, że zamierzają poszukać niedźwiedzia. Kiedy rozdzierałem oczy, ukryli się za krzakami w kierunku miejsca, gdzie wczoraj widywano stopę końsko-szpotawą. Zauważyłem, że z broni mieliśmy mecze, dwa noże i dwa fałszywe flary. I jakoś natychmiast poczułem się zarażony ich lekkomyślnością i wszystko od razu zaszło we mnie na miejscu. Czy wyciągarka pracuje nad odwijaniem? Działa! Teraz zwijamy kabel, odpuścimy zwijanie! Wczorajszy rów, w którym cierpiałyśmy zepsutą wciągarką, spadł w ciągu kilku minut. I zaczęliśmy brody, kałuże, znowu brody, znowu kałuże.
Wodne przeszkody od rzeki Vizhay i do samej podstawy Iljicza to tylko nieskończona ilość. Woda w kabinie stale znajdowała się pod największą liczbą miejsc. Ale każdy z nas miał pod gulaszem słoik i szybko dostosowaliśmy je do zręcznego władania nimi i, zgodnie z odczuciami, wypompowano wodę z kabiny szybko, niż dobrą pompę zęzową..
7. Skazani na opuszczenie rzeki Ushma
8. Tak więc, dowcipami i żartami, gdzieś nurkując przez kaptur do wody, gdzieś między drzewami i krążyjąc przeszkodami wodnymi śladami ATV, przemknęliśmy przez podstawę Iljicza i dotarliśmy do chaty w lesie cedrowym. Było popołudnie, ale ze względu na fakt, że z niekończących się deszczów i ciągłego zalania kabiny, tylko sufity "Zaporoże" pozostały suche, zdecydowano się na pół dnia na wysuszenie ubrań i śpiworów.
9.
10. Właśnie zobaczyłem niedźwiedzia. Wydaje się, że sami się śmiejemy, ale nikogo nie odstawisz od samochodu.
11. Rano, niemal natychmiast po chatach, odpoczywali na torfowisku, którego tak bardzo się baliśmy przed wyjazdem. Rozejrzałem się. Hmm, więc nic takiego nie jest straszne. Wybrali trajektorię, wyjęli kłody z koleiny, gdzieś, wręcz przeciwnie, posadzili ją i dotarli prawie do samego końca. Jeden bieg i jesteśmy ciężko. To wszystko bagno. Ale potem zaczął się wznosić na grzbiet Charkanur. Faktem jest, że najważniejszą i najważniejszą różnicą między Zaporożecami a pełnoprawnym SUV-em nie jest formuła koła, ale brak niskiego biegu. A jeśli ta maszyna była zaskakująco dobrze podróżowana przez błoto, koleiny i brody, a następnie na stromym wzniesieniu z dużymi kamieniami, przeciążone "Zaporożce" po prostu nie mogły się ruszyć..
12. Musiałem uzyskać dużą prędkość obrotową silnika, potem puścić sprzęgło i, zaczynając, po prostu nacisnąć pedał gazu, że jest moc. Ale nie mogłem iść szybko z powodu korzeni, wystających kłod i kamieni, więc musiałem stale zwalniać pedał gazu, samochód natychmiast przestał ciągnąć i wstawać. Z tak szybkich skoków na kamienie tłumik został oderwany. Las bardzo szybko wypełnił się wonią płonącego sprzęgła i ryku, a bliżej końca wspinaczki sprzęgło zaczęło się zsuwać coraz mocniej, aż przestało okazywać oznaki życia. A teraz patrzymy na co najmniej jakiś obszar na stromym zboczu, aby zastąpić sprzęgło. I do tego trzeba całkowicie usunąć silnik z samochodu za pomocą skrzynki, która w zespole waży prawie 200 kilogramów. Postanowiliśmy zrobić statyw z drewna i wyciągnąć silnik ręcznie przez urządzenie.
13. Ale jak tylko wszystko było gotowe do demontażu, usłyszeliśmy odgłos silników. Trzy samochody czołgały się pod górę - Patriot UAZ i dwie Niva. Ci goście z Perm poszli na płaskowyż Manpupunyor. I natychmiast byliśmy po prostu zakrywani od stóp do głów z ich uwagą i troską! Siergiej, kierowca UAZ, zasugerował, abyśmy usunęli silnik za pomocą wciągarki jego samochodu. Jego pilot zaczął karmić nas pysznymi kanapkami. Chłopaki z dwóch "Nivów" szybko zorganizowali biwak i już wkrótce najsmaczniejsza owsianka została przygotowana na ogniu. Nie tylko to, Siergiej kategorycznie odmówił kontynuacji, dopóki nie przeszliśmy przez sprzęgło i jego wciągarkę, on nie włożył silnika na miejsce.
Chłopaki z "Niwakh" nawet zdecydowali się zostać na noc blisko nas. Do tego wszystkiego mieliśmy silną wątpliwość, czy będziemy mieć dość benzyny przed przełęczą Diatlov, i, dowiedziawszy się o tym, od UAZ-a dostaliśmy puszkę benzyny, i nawet bez znoszenia jakichkolwiek zastrzeżeń, chłopcy ułożyli na nas całą górę jedzenia. To są prawdziwi Permowi obywatele!
14. Następnego dnia, z nowym sprzęgłem, samochód stał się o wiele bardziej interesujący, a stroma wspinaczka już się skończyła. To prawda, że nawet po przekazaniu nam benzyny poziom alarmowy poziomu paliwa był alarmująco szybki do poziomu zerowego. Faktem jest, że oprócz tego, że musieliśmy maksymalnie wzbogacić mieszaninę w gaźniku, w rozdzielaczu występował również luz, a szczelina między stykami nie mogła zostać ustawiona. I z takim bukietem, silnik zaczął po prostu połykać benzynę, strzelając głośno podczas peregazovkah.
15. Następnie, na drodze z punktu kontrolnego, wyleciał napęd, przekazując moment do koła, ale to nie ma znaczenia, oni się rozmontowali - oni zebrali się i zaczęli. Potem transmisje zniknęły, okazało się, że przednie mocowanie pudła zostało wyrwane. Ale mieliśmy dobry drut, z którego skorzystaliśmy..
16. I znowu pojechaliśmy. Dzienniki zostały usunięte z drogi, korzenie zostały odcięte, szukano objazdów. Bereznyak już się rozpoczął, pierwsze kamienne wychodnie są już widoczne przez drzewa. Kilka razy zaczepione w glinianym torze, więc musiałem ciągnąć za wciągarkę. Wyjście, trochę więcej ... I nagle samochód, uderzając jedną stroną w dół i silnie przechylając się na lewą stronę, nagle się zatrzymuje. Przekręć rozrusznik - nie uruchamia się. Próbuję zacząć od nowa i rozumiem, że nasza bateria jest bardzo zła - wciągarka i słaby generator wykonały swoją pracę. Otwórz osłonę - filtr jest pusty. Zabrakło nam gazu. Dokładniej, całość płynęła na lewą stronę, a paliwo wciągało powietrze. Staje się zabawne.
17. Jesteśmy trzy lub cztery kilometry od przełęczy Dyatlov bez baterii i bez benzyny, prawie nikt nie ma, a następny tydzień jest mało prawdopodobny, a nawet do wszystkiego deszcz zaczyna padać dla pełnego szczęścia. Nie przychodzi mi nic ciekawszego niż chodzenie do pomnika, ponieważ jest on w zasięgu nas. Chodźmy. Wyszliśmy na otwartą przestrzeń i doszło do takiej zamieci, że zanim dotarli do miejsca około pięciuset metrów, powiedzieli sobie: "Och, chodź, chodź". Wróciliśmy do Zaporożców, znaleźliśmy pustą plastikową butelkę, nalaliśmy do niej benzynę i napełniliśmy przewód paliwowy z butelki. Samochód został uruchomiony przy użyciu małej baterii - ładowanie gadżetów. Następnie wybrali płaską platformę, udali się tam "Zaporoże" i zaczęli wyposażać obóz.
18. A kiedy się trochę rozchmurzyło, poszli jeszcze raz na przełęcz. Najbardziej interesujący czekał na nas w drodze powrotnej. Okazało się, że podczas naszej nieobecności przyszedł do nas niedźwiedź z niedźwiedziem, a przynajmniej nic się nie dotknęło.
19. Powinniśmy spróbować wrócić, ale pech - wciągarka nie chce przejechać przez jednostkę z rozładowaną baterią, a przed nami jest poważna zasadzka, przed którą nie możemy się dostać bez wciągarki, a my mamy tylko 5-7 litrów benzyny w naszym zbiorniku. odejdźmy. Zabawne jest to, że jedzenie, nawet biorąc pod uwagę ten, który nam dał Permiaks, zaczęło się kończyć. Trzy ciężkie czoło z bezczynności w dwa dni pochłonęły prawie wszystkie ich rezerwy. A po nadejściu drugiego zmierzchu w naszym środowisku, nagle z lasu zostaliśmy oświeceni światłem. Tak, nawet tak dobrze, LED. Samochód! Dwaj koledzy z Jekaterynburga na zupełnie nowej "Toyocie Hilux" postanowili w weekend rzucić się na przełęcz Dyatlova. Jak się okazało, pojechali na noc do trudnej i bardzo dużej liczby jeeperów niesfornej części Ivdel - Przełęcz Diatłowa - Ivdel. W jeansach, butach, z Muzychką. To oznacza doświadczenie i pewność siebie w samochodzie i jego siłę.
A teraz ci faceci wydostają się z bezdennego ciała pickupa, generatora gazu, ładowarki, kanistra gazu, skrzynek z jedzeniem. To było coś! Tak jakby zostały do nas specjalnie wysłane! Glatskikh Artem, dziękuję bardzo! Nie tylko nam pomogłeś, uratowałeś nas!
20. A rano byliśmy już radośnie i głośno rycząc z resztkami tłumika pędzi do domu. I znowu benzyna zaczęła wyparowywać z oczu. To nie jest wydatek, to jakaś dziura w zbiorniku, do cholery! I znowu cud. Jak tylko zrozumiemy, że benzyna się kończy, UAZ odejdzie, jak na żądanie. Maxim z Perm, zaocznie poznałem go w Internecie. Bez wahania zaczynają nas zaopatrywać w benzynę. Musiałem nawet ich powstrzymać, w przeciwnym razie wylałoby wszystko do nas, ale nadal muszą wrócić do domu. To właśnie są prawdziwi Uralowi - byli gotowi oddać ostatnich tych żebraków na Zaporoże. I znowu pędzimy w kierunku domu. Pozostaje tylko zejść z grzbietu Charkanur, a potem droga jest ogólnie dobra. A potem cios. Dobry kopniak na prawe tylne koło. Samochód został rzucony na kamień, a dźwignia była zgięta od uderzenia. Był tak zgięty, że koło stało się domem, spoczywało na stojaku, a jazda była krytycznie wygięta.
21. Szukaliśmy - na miejscu, by niestety nic nie robić. Powoli próbujmy iść tak. Ale cud się nie wydarzył, a trzon złamał się na pół. Wszystko już przybyło. Nie mieliśmy takich części zamiennych u nas. Nie zastanawiając się dwa razy, wyciągnęli samochód z drogi za pomocą wyciągarki, położyli ją na konopie, rozłożyli na części i odkryli, jakich części potrzebowaliśmy. I, pisząc notatkę, która poszła na części, udał się na wycieczkę do domu.
22. Powinniśmy byli przynajmniej zacumować do rzeki Auspia, na której brzegu odwracają się ciężarówki, które przewożą i zabierają turystów. Wszystko wyszło około 25 kilometrów i pora obiadowa na podwórku. Musiałem się spieszyć, aby noc nas nie wyprzedzała. I przeszliśmy tę drogę dość szybko i bez większego wysiłku. Wydawało mi się, że chodzenie tutaj pieszo jest o wiele łatwiejsze i szybsze. I to pomimo faktu, że nie specjalnie przygotowaliśmy się na pieszą wycieczkę i przeszliśmy całą drogę w gumowych butach, a jeden z nas zrobił to w rejonie bagien..
Zbliżając się do biwaku na brzegu Auspii, poczuliśmy zapach dymu. Oznaczało to tylko jedno - jest grupa peshechik, która czeka na swój transport w drodze powrotnej. I okazało się, że właśnie "Ural" z Ivdel miał ich dopaść. Nasza radość nie znała granic. W końcu następna taka grupa może być tutaj za tydzień lub nawet dłużej, a Ivdel jest dalej niż sto kilometrów stąd. Przybył "Ural", zażądał od nas 10 000 rubli, aw ciągu 7 godzin "rzucił" nas rano do miejscowości Polunochnoye. Tam usiedliśmy na starym lokalnym autobusie linii lotniczych, który zabrał nas na dworzec autobusowy w Ivdel. Ze względu na to, że jeden z nas zgubił gdzieś nasz paszport, droga do stacji została nam nakazana. Tak więc do autobusów dotrzemy do domu! Wsiedliśmy do autobusu, a wieczorem byliśmy już w Jekaterynburgu, gdzie czekał już na nas Aleksiej Makarow (śnieg Makar i pojazdy bagienne).
Po umyciu nas z sadzy spędziliśmy na dworcu autobusowym, skąd wyruszyliśmy w nocy w kierunku Tyumen. Ponieważ byłem już spóźniony do pracy, nie mogłem wrócić do "Zaporoże", ale Dima Kulik, gdy tylko dowiedział się, że musi odejść, natychmiast rzucił wszystko i zaczął przygotowywać się do podróży. A kiedy dotarliśmy do Tiumenu, znalazł już wszystkie części zapasowe i samochód, po którym jechali do Przełęczy Diatłowa. Chłopcom przez trzy dni udało się naprawić "Zaporoże", przejść pieszo do przełęczy i wrócić do Tiumeń. To prawda, niestety, ja w tej historii, która, według opowieści, była nie mniej fascynująca, nie brała w niej udziału.