57-letni Doug Jones zyskał sławę jako "zamaskowany mężczyzna". Role, które zdobywał przez całą swoją karierę obejmowały kilogramy makijażu i lateksu. Jest jednym z najbardziej płodnych aktorów Hollywood, z ponad 150 rolami. Można było zobaczyć, jak gra w takich hity, jak Buffy Zabójca wampirów, Hellboy i The Faun's Labyrinth. Tej jesieni zabłysnął na ekranach telewizyjnego serialu telewizji CBS "Star Trek: Discovery" oraz w nowym filmie Guillermo del Toro "Forma wody", nagrodzony Złotym Lwem na Festiwalu Filmowym w Wenecji.
"Potwór musi mieć unikalny zestaw cech, musi być pół-mimem i półmaratonem, aby móc pokazać swoje umiejętności aktorskie dzięki wielu warstwom lateksu, Doug jest jedną z tych osób, którym udaje się pozostać utalentowanym, nawet gdy wymagana jest niesamowita wytrzymałość", - mówi reżyser Guillermo del Toro.
Źródło: Życie
Doug Jones bez makijażu.
Film losu.
Film "Legion".
"Mężczyźni w czerni 2".
Jones w obrazie bohatera filmu "Nosferatu", film ukaże się w 2018 roku.
Jones jako Mack Tunite z McDonald's (po lewej), Gentleman z Buffy the Vampire Slayer (w środku) i Billy Butcherson z Focus Hocus (po prawej).
Guillermo del Toro Doug Jones spotkał się w 1997 roku podczas pracy nad horrorem Mutanty, w którym grał rolę gigantycznego karalucha. Pięć lat później Del Toro ponownie zaprosił Jonesa, tym razem do roli ludzkiego płaza Abe Sapiena w filmowej adaptacji popularnego komiksu "Hellboy". "Tylko zastosowanie odpowiedniego makijażu zajęło siedem godzin, nikt nie poradziłby sobie z tą pracą lepiej niż Doug" - mówi reżyser.
Ale pomimo faktu, że Abu Sapienu otrzymał znaczną ilość czasu na ekranie, Jones był nieszczęśliwy. Zamiast własnego głosu podczas dubbingowania w celach marketingowych korzystali z usług aktora Davida Hyde Pierce. "Gdy się o tym dowiedziałem, zalałem się łzami" - wspomina Jones.
Sytuacja powtórzyła się w 2006 r. Podczas kręcenia "Labiryntu Fa" Del Toro. Według reżysera film opowiadający o przygodach młodej bohaterki w bajkowej rzeczywistości, która istnieje równolegle z Franco Hiszpania, jest skierowany do latynoskiej publiczności. Tym razem Jones nie stawiał oporu. "Kiedy przeczytałem scenariusz, chciałem za wszelką cenę zagrać w tym filmie, ale zdałem sobie sprawę, że nie umiem mówić po hiszpańsku na odpowiednim poziomie, Guillermo powiedział mi, że będę brzmieć" - mówi Jones.
W filmie zagrał faunę - starożytne stworzenie, które stało się przewodnikiem dla dziewczyny w świecie fantasy. Jones musiał siedzieć na krześle wizażysty przez pięć godzin i przez cały dzień pozostawać w stroju fauna. Zrobili nawet dla niego specjalny rower, aby mógł poruszać się po planie zmechanizowanym ogonem..
Jones jako Pale Man z filmu "The Labyrinth of the Faun".
Jednak nie jest to jedyna rola, jaka przypadła Jonesowi w Labiryncie Fauna. Zagrał także Pale Mana - straszne stworzenie z oczami na dłoniach, jedzące dzieci. Blady mężczyzna pojawia się tylko w jednej scenie, ale może nawet przestraszyć najbardziej wyrafinowanego widza..
W rezultacie "Faun's Labyrinth" zdobył trzy Oscary, w tym jedną z nominacji "Najlepszy makijaż i fryzury". Według ekspertów, zwycięstwo to było w dużej mierze spowodowane talentem Douga Jonesa.
Wkrótce miał szansę zagrać naprawdę dużą rolę: Jones pojawił się na ekranach na obrazie Srebrnego Surfera - antagonisty Fantastycznej Czwórki. Sam wyraził swoją postać, a Chris Evans i Jessica Alba, z którymi pracował nad filmem, od czasu do czasu rozpowiadały mu komplementy na temat jego głosu. Tym bardziej rozczarowującym Dougiem było, gdy prasa doniosła, że Srebrny Surfer będzie głosił Laurence Fishburne. Jones chwycił się za głowę: "Znowu!"
"Hellboy 2: Złota Armia", Anioł Śmierci.
Do czasu rozpoczęcia zdjęć do Hellboy sequel, Guillermo del Toro wiedział na pewno, co Jones był w stanie. Nie tylko pozwolił mu wydobyć charakter Abe Sapiena głosem, ale także zaproponował wykonanie dwóch kolejnych ról, w tym cholernego Anioła Śmierci. Mechanizm napędzający skrzydła demonicznego stworzenia był tak ciężki, że pod koniec procesu fotografowania całe ciało Jonesa było pokryte siniakami, siniakami i siniakami..
Jones jako Death Angel z Hellboy 2: The Golden Army (po lewej), Sara from Star Trek: Discovery (środek) i Amphibian Man from the Form Film o wodzie (po prawej).
W 2013 r. Jones otrzymał rolę w serialu o inwazji obcych lądów "Zwinięte Niebiosa" na Ziemi. Przez trzy sezony aktor grał kosmitę o imieniu Kochis. Musiał nosić maskę i makijaż codziennie przez kilka miesięcy w roku. "Prawie popadłem w depresję" - przyznaje Jones - "czy te maski są moim przekleństwem?"
Rok po wydaniu ostatniego odcinka "Collapsed Heavens" Dagu otrzymał ofertę od twórców Star Trek: Discovery, pierwszego serialu telewizyjnego od 12 lat w uniwersum Star Trek. Pisał o roli dziesięciokrotnej humanoidalnej Sary. Jednak aktor określił swoje własne warunki. W rezultacie postać stała się dwuokim, a oczy Daga nie były niczym zakryte. Tym razem na ogół było dużo mniej makijażu: przygotowanie do strzelania zajęło mniej niż dwie godziny. Pozwoliło to Jonesowi w pełni zademonstrować swoje umiejętności aktorskie, które zazwyczaj zostały zrównane kilkoma warstwami lateksu i makijażu..
Jones na obrazie bohatera filmu "Nosferatu".
A potem - kolejny telefon od del Toro. Jones miał kluczową rolę w najnowszym dziele reżysera, Form of Water. Grał bezimiennego płaza, który w przeciwieństwie do Abe Sapiena nie może mówić. Film opowiada o swoim związku z głupią kobietą o imieniu Eliza, która pracuje w tajnym laboratorium, które bada niezwykłe stworzenie na tle konfrontacji między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim w czasie zimnej wojny. Krytycy zrobili zdjęcie z hukiem, a ona już zdołała zdobyć najwyższą nagrodę festiwalu filmowego w Wenecji.
"Moim najważniejszym zadaniem było zakochać się w płazie widza tak samo jak Eliza zakochała się w nim" - mówi Jones. Wspomina także słowa Del Toro, który poprosił starego przyjaciela, aby "był prawdziwym aktorem, a nie tylko Dougiem Jonesem".
Wkrótce przybył i wiadomość, że serial "Star Trek: Discovery" przedłużony o kolejny sezon. Teraz Jones nie czuł się pozbawiony swoich praw: kariera aktorska w końcu zaczęła się rozwijać w pożądanym kierunku.
"Kiedy zapytali mnie, jaką postać chciałabym zagrać, odpowiedziałem: wampirowi" - mówi Jones. Teraz ma szansę spełnić to cenne pragnienie. W 2018 roku na ekranach zostanie wydany remake klasycznego niemego horroru z 1922 roku "Nosferatu". Jones dostał główną rolę, a on - w końcu! - konieczne będzie wypowiedzenie uwag. "Moje marzenia się spełniają" - uśmiecha się aktor.