Lysy Kamrad mówi: "W 1980 roku, niedaleko krematorium, polski student znalazł termos, zawierający 12 kartek napisanych drobnym pismem, list z 1944 roku napisany przez więźnia, który nie liczył na przetrwanie, ale wierzył, że naziści powinni odpowiedzieć wszystkie ich okrucieństwa ".
Strony przed i po przetworzeniu.
Niestety wilgoć dostała się do wnętrza kolby, a tekst był prawie nieczytelny. Trudno to odczytać na jednej stronie, ale na innych w najlepszym przypadku można wyróżnić tylko pojedyncze słowa..
W tym roku, 37 lat po odkryciu, rękopis był całkowicie czytelny dzięki cyfrowemu przetwarzaniu obrazu..
Czytamy te słowa: "Często chciałem umrzeć z innymi, aby położyć kres udręce, ale zawsze jedno tylko przeszkadzało mi w tym, chciałem żyć, by pomścić śmierć mojego ojca, matki i mojej kochanej siostry"..
Autorem manuskryptu był członek zespołu, który czyści komory gazowe i zabiera ciała do pieców krematoryjnych, tak opisuje on swój zwykły dzień.
"Krematorium to duży budynek z szerokim kominem i 15 piecami, na dziedzińcu znajduje się wejście do dwóch ogromnych piwnic, w jednym z nich ludzie się rozbierają, a drugi ma komorę śmierci ...Ludzie wchodzą tam nago, a gdy jest ich około 3000, drzwi zamykają się i uwalniają gaz. Po sześciu lub siedmiu minutach cierpienia umierają. ".
Gaz "Cyclone-B" był używany do niszczenia szczurów w magazynach i ... do niszczenia ludzi w Auschwitz.
Pisał także o tym, jak hitlerowcy ukryli komory gazowe pod strefami prysznica, instalując tam instalacje sanitarne i prysznice. Były używane do prania lokalu..
"Puszki i kanistry z gazem zawsze były dostarczane przez niemiecki samochód Czerwonego Krzyża z dwoma esesmanami, a potem wyrzucały puszki przez otwory, a po pół godzinie rozpoczęły się nasze prace ... Wciągnęliśmy ciała tych niewinnych kobiet i dzieci do windy, która doprowadziła do pieców".Wskazuje ludzi zabitych w komorach gazowych. Auschwitz.
Ostateczna podróż dla większości więźniów.
Znaleziono nazwisko autora rękopisu, który okazał się greckim Żydem Marcelem Najari. W 1944 r. Miał 26 lat..
Marcel Najari w mundurze żołnierza, zdjęcie do Auschwitz, przypuszczalnie w latach 1940-41.
Co zaskakujące, okazało się, że Najari przeżył. Został zwolniony z obozu koncentracyjnego Mauthausen w Austrii, gdzie został przeniesiony w tym samym 1944 roku. Ożenił się i przeprowadził do Nowego Jorku w 1951 roku, gdzie zarabiał na życie pracując jako krawiec. Niestety, zmarł w 1971 roku w wieku 53 lat, na 9 lat przed znalezieniem swoich zapisków w Auschwitz.
Niedawno tekst tego manuskryptu został po raz pierwszy opublikowany w języku niemieckim w Monachium. Co sprawia, że tekst ten różni się od wspomnień więźniów po wojnie? Dwie rzeczy to podkreślają, powiedział rosyjski historyk Pavel Polyan, który przygotował rękopis do publikacji: "Pragnienie zemsty i ciągłych myśli o swojej straconej rodzinie".
Po 73 latach, przeglądając te kartki z rozmytymi literami, jesteśmy w kontakcie z historią - z najstraszliwszymi ze swoich stron. I nie ma już tego faceta na świecie, który napisał wiersz dla nas wszystkich w zmierzchu za pomocą tych chemicznych ołówków: "Wiedzieć, pamiętać, nie zapomnieć! I nigdy nie wybaczyć".