Pisze bloger AL-31F: "W końcu, dzisiaj znajdujemy się w miejscu docelowym. Za kilka godzin będziemy pływać w naturalnym basenie wypełnionym wodą, która spada z wysokości prawie kilometra przez najwyższy na świecie wodospad, Krepakupai Meru..
Słońce w tym regionie rośnie o 6 rano, wraz ze wschodem słońca i naszym rozmownym przyjacielem Roberto, który przesuwając się z drzewa na drzewo, w różnych językach, życzy śpiącym turystom dzień dobry. Turyści nienawidzą go całym sercem, ale po 7 zaczynają się czołgać z domów i, jakby nic się nie stało, ustawiają się w kolejce, szczęśliwie komunikują się z Roberto.
Śniadanie serwowane jest wkrótce, po czym trzeba opuścić pokoje. Trzeba wziąć ze sobą wszystkie najcenniejsze, a pieniądze i dokumenty włożyć do plecaka i zostawić w obozie. Około dziewiątej nasza grupa udała się nad rzekę tuż nad wodospadami, załadowała łódź i rzuciła się do bramki.
Przez pół godziny łódź powoli szła szeroką, spokojną rzeką, pasażerowie robili zdjęcia otaczających spokojnych krajobrazów i czekali, czekali, a kiedy już płynęliśmy.
(Tylko 30 zdjęć)
Sponsor postowy: Cena ogłuszenia pistoletu: Wykwalifikowani doradcy ds. Doradztwa powiedzą Ci, jakie klasy paralizatorów istnieją i pomożemy Ci wybrać najlepszą opcję dla ciebie..
Źródło: WJ / al-31f
1. Żeglował. Łódź zacumowana przy brzegu, na której stała chata. Wewnątrz rynku chaty z wszelkiego rodzaju marnościami i koralikami. Jak już powiedziałem, roztropnie zostawiliśmy pieniądze i dokumenty w obozie, abyście mogli chodzić i podziwiać sawannę, podczas gdy Niemcy są zapakowani w śmieci.
2. Wokół, oczywiście, nie było wodospadów, szczególnie najwyższych na świecie. Ale dlaczego tu parkujemy? Tak, oczywiście, aby odwiedzić minimarket. Ale ten rynek tutaj, wprost przeciwnie, pojawił się, ponieważ turystów ląduje się w tym miejscu. Faktem jest, że nieco pod prąd rzeki są nieprzekraczalne bystrza, które, jeśli spróbujesz, możesz pokonać bez pasażerów, ale załadowana łódź ich nie przejdzie. Generalnie czeka nas droga..
3. Czterdzieści minut trekkingu, podczas których musisz zdjąć buty i cieszyć się delikatnym, gorącym piaskiem.
4. Naprzód, przez chmury, okresowo pokazywał ogromne tepui. Najwyraźniej Angel ukrywa się gdzieś w zakolu..
5. Spacer się skończył, znów zbliżyliśmy się do brzegu rzeki. Kilka minut później pojechaliśmy naszą limuzyną. Płyńmy dalej.
Łódź z silnikiem idzie bardzo szybko wzdłuż rzeki, rozrzucając wokół niej miliony aerozoli, które z kolei podnoszą wiatr i wprowadzają go do łodzi bezpośrednio na pasażerów. Najlepiej, gdy miejsce jest na nosie, ale siedzi tam "wyglądający mężczyzna", wskazując drogę i lekko się kłaniając w odpowiednim momencie. Innym dobrym miejscem jest karma, ale siedzi tam kierowca. Ogólnie rzecz biorąc, cokolwiek się mówi, po drodze będziesz cały mokry. Nie wiedząc, co nas czeka z wyprzedzeniem, z wyjątkiem miesiąca podróży, na wszelki wypadek schowałem aparat w hermetycznej torbie i postanowiłem po prostu cieszyć się jazdą.
Niecałe dziesięć minut przed nami były progi. Łódź przyspieszyła do maksymalnej prędkości, wpadła w ulewny strumień i zahamowała. W tej chwili byliśmy trochę skręceni, a ogromna (w sumie wcale nie wielka, czterdzieści centymetrów nad krawędzią) falowała nas fala.
Po omacku na tor wodny kapitan wypuścił gaz i pewnie wsunęliśmy szorstką wodę.
Cieszyłem się, że ukryłem kamerę, ale kilka smutnych twarzy przyniosło mi jeszcze więcej radości. Większość naszych towarzyszy podróży przeżyła przygodę..
Gdzieś przez trzy i pół godziny szliśmy pod prąd, sawanna powoli ustępowała miejsca dżungli, a strome ściany tufy unosiły się na boki.
Powiedziałem tysiąc razy, że Angel jest celem, ale droga do celu jest czasami ważniejsza i bardziej interesująca. Jeśli kiedykolwiek chcesz iść do Angel, w żadnym wypadku nie martw się na drodze z powodu upału lub zimna, słońca lub deszczu. Weź ze sobą krem z filtrem przeciwsłonecznym, na wypadek złej pogody i płaszcz przeciwdeszczowy, na wypadek zimna - nie dmucha razem z nim. Cóż, odwróć głowę.
Okresowo nad powierzchnią wody latały lazurowe motyle wielkości naszego gołębia, a łódź zmniejszała prędkość.
- To nie budzić Kokodrilova - uspokoiłem Angielkę Izzy, z którą zaprzyjaźniliśmy się "przeciw" "niemieckiemu obozowi" (większość uczestników naszej "wyprawy" pochodziła z Niemiec).
Rzeka stała się wąska. Kamienie u dołu, kamienie na brzegu, słońce zastąpiono deszczem - wszystko wskazywało, że jesteśmy na celu.
- Czy mówisz po angielsku??
- Tak!
- Cóż, więc skręć, b ... .!!!
6.
7. Gdy dotarliśmy do spokojnej wody, poszliśmy na brzeg, aby wziąć oddech i zjeść posiłek. Chmury wirowały nad tepuis, za którym już słychać było hałas. Jeśli mierzysz ten hałas za pomocą instrumentów, możesz prawdopodobnie porównać go z hałasem moskiewskiej obwodnicy, ale nie możesz oszukać swojego ucha. Jesteśmy na miejscu!
8. Po obiedzie przepłynęliśmy kolejne pięć minut i wydostaliśmy się na skrzyżowaniu dwóch rzek - dużej, do której wspinaliśmy się tutaj przez prawie 5 godzin, i małej, która, sądząc po wszystkim ... Tu jest!
9. Następnie pieszo. W dżungli. Jest duszno, jak w cieplarni, przeraża, bo między innymi dżungla to krokodyle, lwy i goryle, a także węże, pająki i inne niewidoczne niebezpieczne zwierzęta. Ponad głową zbierającą gałęzie.
10. I pod stopami kamienie, korzenie i jadowite węże splecione w węzły.
11. Dalej, pot i co jeszcze? ) Chodź, możesz podziwiać. Ale nasza ludzka wyobraźnia nie może sobie wyobrazić całej wielkości tego cudu natury, nawet jeśli patrzysz na nią na żywo. Cóż, wodospad, cóż, prawie kilometr ...
12. Przyjaciele górali powinni lepiej wyobrażać sobie spadek Anioła - prawie 20 wysokości czystej ściany.
13. Podczas gdy ludzie rysowali łuki, a my nagrywaliśmy noworoczne pozdrowienia, wierzch gry powoli zaczął znikać w chmurach..
14. Zanim zdecydowałem się zrobić zdjęcie, zaczął padać deszcz..
Strumień Anioła powoli, jak śnieg przy spokojnej pogodzie, osiadł na ziemi, a my przekazaliśmy taras widokowy kolejnej grupie i poszliśmy popływać w basenie, który znajduje się pod dolnym stopniem wodospadu - na zdjęciu powyżej ten krok widać obok mnie.
Śliskie kamienie, szybki przepływ i krople oderwane od przepływu, przeplatane deszczem. Fajnie, fajnie, ale było mi zimno.
Potem powoli zaczęły spadać. Deszcz szarpał na dachu dżungli, pod którym był jeszcze duszny, tylko bardziej wilgotny.
15. O piątej wieczorem łódź przetransportowała nas na drugi brzeg rzeki, gdzie była kolacja i schronienie przed deszczem. Hamaki są pod baldachimem. To jest nasz dom do rana.
16. Mówiąc o kolacji. Czy to on? Sooo przepyszne.
17. W dżungli robi się ciemno nawet szybciej niż w mieście. Od rozrywki - tylko spanie w hamaku. Przed pójściem spać postanowiłem pójść do toalety. Chodził zgrabnie do wolnostojącego domu, w którym zadziwiała szafa na wodę, zapalił latarkę i prawie "odszedł" nie osiągając pół metra. Na framudze drzwi była żaba. Cokolwiek, ale spróbuj sobie wyobrazić (lub udać się do najbliższych drzwi i dotknąć) ościeżnicy i wielkości żaby. Dokładnie to samo obrzydzenie patrzyło na mnie z samych drzwi..
Są tu tysiące takich potworów i śpiewają piosenki przez całą noc. Okresowo tylko ulewny deszcz.
Znowu, z powodu wilgoci w nocy, wcale nie byłam gorąca.
W Canaima dwie standardowe wycieczki do Angel. Jeden, najczęstszy, jeden dzień w lagunie Canaimy, jedna droga do Anioła, a rano powrót do obozu, w porze lunchu samolot do domu. Druga opcja - dzień w Canaima, droga do Anioła i kolejny pełny dzień na kontemplację wodospadu.
Dla tych, którzy się nie spieszą, kochają przyrodę i, na przykład, robią jej zdjęcia, ta opcja spodoba się im, ale ci, którzy są głodni ruchu i przygody, prawdopodobnie się znudzą..
Mieliśmy mało czasu i pieniędzy, chcieliśmy się przenieść, więc Thomas, od którego kupiliśmy trasę, zdecydował o wszystkim doskonale i wybrał pierwszą opcję. Po śniadaniu ruszyliśmy do domu..
18. Krepakupai-meru był całkowicie pokryty chmurami, a deszcz padał z nieba. Niektórzy z tych, którzy zostali jeszcze przez jeden dzień, byli trochę zazdrosny o nas, a dwóch z nich w ostatniej chwili wskoczyło do łodzi żaglowej..
19. W drodze do domu z powodu chmur była jeszcze bardziej stroma niż po drodze. Tylko brak trochę popsuł mi nastrój - brak tłuszczu we mnie, dlatego byłem bardzo zimny na wietrze. Ale im niżej schodziliśmy w dół rzeki, tym cieplej było.
20. Po deszczu na ścianach gór pojawiają się dziesiątki i setki nowych wodospadów..
21. Tylko na pierwszy rzut oka wydaje się, że wokół ciszy i spokoju.
22. W rzeczywistości pędzimy przez czas i przestrzeń. Ryk silnika i spray we wszystkich kierunkach.
23. W 100001 powiedzmy, że przechodząc z punktu A do punktu B, trzeba odwrócić głowę, a nie pocić się, ponieważ jest zimno i mokro.
24.
25. Znajdź wodospad na zdjęciu ??
Droga powrotna zajmuje znacznie mniej czasu. Po kilku godzinach zatrzymaliśmy się na wodospadzie, gdzie kilku z nich chciało pływać (większość z nich jest już zmęczona, ale zamarłem).
26. Na przykład nasz przewodnik Churun myje się w wodospadzie. Zgodnie z oczekiwaniami - za pomocą mydła i szamponu. Zgadzam się, bo w obozie pod prysznicem wcale tak nie jest)
27. Ale w rzeczywistości sam wodospad.
28. Jeszcze trochę i znowu rozładowujemy się na brzegu, by ominąć niebezpieczne bystrza..
29. Nie pada już więcej, przez chmury, jak uśmiech Chaveza, ciepłe boliwariańskie słońce wenezuelskie. Na koniec możesz zrzucić płaszcz przeciwdeszczowy, zdjąć buty i iść.
30. I to jest początek wodospadów, pod którymi chodziliśmy w ostatniej części opowieści. Tu żegnaliśmy się z łodzią i pojechaliśmy do obozu..
Po obiedzie odprawiamy się na wybiegu na pasie startowym, wspinając się na trasę powietrzną i powtarzamy drogę, którą odbyliśmy kilka dni temu..
Wieczór obejdzie Ciudad Bolivar, ale o tym następnym razem.