Przyzwyczailiśmy się do tego, że w tym świecie ktoś stale depcze komuś prawa i wolności. Liczne protesty, migające tu i tam, już nikogo nie zaskakują. Któregoś dnia, przy następnej jawnej niesprawiedliwości, protestowali pracownicy seksualni, których obraził serwis randkowy Tindera i ... sam prezydent.
Źródło: Lenta
Zgodnie z zasadami usługi Tinder, wszelkie reklamy usług seksualnych na stronie są zabronione, ale w tym przypadku nie jest to kwestia pracy, ale prywatności. Prostytutki są oburzone tym, że ich osobiste, niepowiązane konta zostały zablokowane.
Wiadomo, że "pod dystrybucją" moderatorów Tindera były tylko te akta osobowe, gdzie w kolumnie "Zawód" wskazano najstarszy zawód. Kobiety twierdzą, że wskazały, że praca jest absolutnie szczera wobec potencjalnych wyborców.
Pracownik agencji towarzyskiej z Vancouver w USA, która przedstawiła się w prasie jako Clementine, w wywiadzie dla dziennikarzy powiedziała, że jej konto zostało zablokowane natychmiast po dodaniu pracy. Dziewczyna uważa, że działania moderatorów Tinder są powiązane z ustawą SESTA-FOSTA, podpisaną przez prezydenta USA Donalda Trumpa w kwietniu 2018 r..
Zgodnie z nowym prawem sprzedaż usług seksualnych za pośrednictwem Internetu w Stanach Zjednoczonych została zakazana, a wiele usług z frywolnymi zdjęciami i stawkami, które są popularne wśród "nocnych motyli" i ich klientów, nie są już dostępne..
W biurze Tindera odmówili rozmowy na ten palący temat, ale zapewniali, że nie ma dyskryminacji w profesjonalnych działaniach w działaniach moderatorów, a wszystkie działania są prowadzone w ramach prawa zakazującego sprzedaży usług seksualnych online, podpisanego przez prezydenta USA..
Czy podoba ci się to? Chcesz być na bieżąco z aktualizacjami? Subskrybuj naszą stronę w Facebook i kanał w Telegram.