Anglik Michael Charles Vare, pochodzący z hrabstwa Somerset, zauważył w zeszłym roku, choć nie jest to randka okrągła, ale nadal robi wrażenie. Wrzesień miał dokładnie piętnaście lat, odkąd zamieszkał w syberyjskiej wiosce..
(Tylko 8 zdjęć)
Źródło: republika
1. Jego dzieci, urodzone w Rosji, nie znają ani słowa po angielsku. A sam Michael już zapomniał o zwyczajach odległego królestwa. Przysięga na czystego Rosjanina, chodzi w pikowanej marynarce, kapusty z soli, a wieczorami gra czasem z rodziną w grze karcianej. I wcale nie na moście.
Dlaczego nie dla Afryki?
Po raz pierwszy spotkałem się z zagranicznym rolnikiem, który osiadł w Nowosybirsku, spotkałem się pięć lat temu. Główną rzeczą, która mnie wtedy martwiła, było dlaczego? Co sprawiło, że Brytyjczycy udali się na taką pustynię? Co doprowadziło go do wioski syberyjskiej? "Oficjalna" wersja przeniesienia do Syberia okazał się zarówno prosty, jak i "zabójczy".
- W Anglii wielu mężczyzn kończy się po rozwodzie ze sobą, żona pewnego rosyjskiego farmera szeptała do mnie z ufnością. - Wszystko da, a nawet ty musisz zapłacić ogromne alimenty. I nie ma znaczenia, czy pracujesz, czy nie. Więc żona Michaela zabrała wszystko - zarówno dom, jak i ziemię ... co miał zrobić??
Na Wyspach Brytyjskich Michał ma troje dzieci, z którymi jego była żona z jakiegoś powodu zabroniła mu spotkania. (Chociaż Michael wciąż tęskni za dziećmi i co roku z nową rodziną świętuje swoje urodziny.) Co więcej, zbliżało się kolejne nieszczęście: perspektywa ponownie pojawiła się, podobnie jak w jego młodości, aby zostać zatrudnionym przez angielskich rolników. W robotnikach. A po posiadaniu własnego gospodarstwa ("czterdzieści hektarów pszenicy, własny sprzęt do zbioru, wiele, wiele krów, owiec ..."), nie można nazwać tęczy podobną perspektywą..
Zasadniczo było to spowodowane tym, do czego wejść w pętlę. Ktoś, być może, zrobił to głupio, ale nie Michael. Spakował walizkę i udał się na Syberię z grzechu. Dlaczego, na przykład, nie w Afryce? Są tam cieplejsze i mówią więcej po angielsku ... Okazuje się, że tu właśnie przejawiła się angielska praktyczność. W tym czasie, według Michaela, tylko w syberyjskiej wiosce można było kupić ciągnik za pozostałe dwa tysiące funtów szterlingów.
2. Rodzina syberyjska: Michael, 55 lat, żona Tatiana i dzieci Veronika, 16 lat i Aleksander, 18 lat
Śmiejąc się ...
W Nowosybirsku, gdzie Michael dostał się z delegacją rolników, ktoś poradził mu, żeby reklamował się w gazecie. Miejscowy muzhik z wioski obok Dubinki (akcent na pierwszej sylabie) wsi odpowiedział na wezwanie typu: "Zabrałbym ziemię do wynajęcia jako farmę". Przywiózł do wioski żywego Anglika - oczywiście ze względu na śmiech. I weź to i zostań.
Ziemia, oczywiście, nikt nie dał Michaelowi na początku. Znowu trzeba było zgnić, nie w Anglii, ale w Rosji. Zatrudniony jako pomocniczy robotnik do budowy cielaka w klubie. Wtedy to po raz pierwszy uderzył wszystkich z wrodzoną punktualnością, co nie dziwi tylko samego siebie.
Mówią, że przyszedł godzinę (!) Przed rozpoczęciem dnia roboczego, aby o ósmej rano budowniczowie przygotowali rozwiązanie - inaczej jak będą, biedni, pracują ?! Zrobiłem przerwę na lunch. Wszyscy odpoczywają, ale on ugniata rozwiązanie. Pracownicy, jak mówią, narzekali.
- Aha, i jest ciężko pracującym człowiekiem - Baba Tamara, która każdego dnia oglądała Anglika za ogrodzeniem sąsiada, dzieliła się wrażeniami podczas mojej pierwszej wizyty. - Och, i pracowity! Nie śpi, nie je, tylko wbija ... I wszystko to jedno - zniknie tu bezskutecznie.
- Odpowiedzialny, on jest tak - zgodził się z nią dyrektor miejscowego kołchozu Aleksander Kazakow. - Miałbym tych sześciu pracowników, w ciągu roku wytyczyłbym wszystkie drogi! To tylko jego farma z jakiegoś powodu. Dlaczego? Ale kto wie! Czy śpi, gdy krowy dojadą? ...
Po zakończeniu prac użytkowych (szybko się skończyły - nie było pieniędzy na budowę w wiosce), Michael dostał się na farmę jako mechanik. Tutaj musiał pracować za darmo - chłopi nie otrzymywali wtedy wynagrodzenia. Ogólnie rzecz biorąc, wiele mamusiu, ale wieczny uśmiech ("Chees!") Z twarzy, jak widzisz, nie zniknął.
Dziś w Dubince są nie tylko drogi asfaltowe, ale także marzyciel Kazakow: kolektywna farma, która nie znalazła jeszcze pięciu robotników, została całkowicie zniszczona dwa lata temu. Nie ma tam kobiet Tamary - sąsiad został zabrany w nieznanym kierunku przez swoje dzieci. Tylko w brytyjskim locie wszystko jest takie jak wcześniej: nie je, nie pije, nie śpi. Wstrzyknięcia.
3.
Biznes w bluzie
Powiedzieć, że pojawienie się Michaela Vare'a w wiosce miało jakiś znaczący wpływ na jej życie ... Nie, nie. Nie dotyczy.
Tymczasem Cudgel stopniowo znika z mapy Rosji - a Brytyjczyk, paradoksalnie, jak się wydaje, pozostaje jednym z ostatnich mieszkańców. Piętnaście lat temu we wsi było czterdzieści dziedzińców. Teraz mieszkańcy koła - pół tuzina. Z drugiej strony, optymista Michael Vare uśmiecha się, przez lata wioska stała się całkowicie trzeźwa, oni prowadzili wyścig własny w prawie każdym stoczni.
Podczas gdy Dubinka przeżywa kryzys demograficzny, Anglik nadal pracuje nad wynajmem dziesięciu hektarów ziemi. Wcześniej siał pszenicę i owies jako paszę dla bydła, którą czyścił za pomocą kombajnu kolektywnego. Teraz kombajnu już nie ma i przerzucił się na ziemniaki - warzywa można z zyskiem sprzedać dealerom, którzy okresowo wjeżdżają do Dubinki.
Mleko i twaróg "angielskiej" produkcji trzeba przetransportować autobusem ponad czterdzieści kilometrów - na rynek w centrum dzielnicy. Aby wydoić pięć krów i nakarmić swoją małą trzodę, Michael wstaje o szóstej rano. W stodole ma też byki i świnie. Jest kilka koni - to jest transport. Niestety, choć jedyny. Przez piętnaście lat rolnik uzyskał tylko ciągnik T-40. Tak, i ciągle się łamie.
Jednak Michael wciąż ma jakąś technikę. To prawda, że nie jest rolnictwem. Duma Anglika to stara japońska kamera. Vare uwielbia robić zdjęcia i można powiedzieć, że sławił Batonę całej Europie: wysłał zdjęcie znanego angielskiego magazynu buldożera z 1986 roku, który w sąsiedniej wiosce wciąż ma śnieg. Dla rubryki poświęconej rzadkiej technologii. W sierpniu zdjęcie zostało opublikowane wraz z maleńką, ale ekscytującą notką o Brytyjczyku, który przeżył tak wiele syberyjskich zim.
Magazyn, z którego Michael jest tak dumny, został wysłany do niego przez brytyjskich przyjaciół. I osobiście żona Tatiany doręczyła ją w ramiona - kilka miesięcy temu pracowała jako listonosz i nosi teraz prasę z sąsiedniej wioski. Pieniądze, które zarabiała, były skąpe, ale nie miały gdzie pójść. "Cóż, czy ktoś musi to zrobić?", Mówi Tanya. "W przeciwnym razie, ani listy, ani emerytury tutaj nie będą czekać".
Ogólnie rzecz biorąc, z postępem w pałce jakoś nie bardzo. Na przykład tutaj komunikacja komórkowa jest wciąż niestabilna. Ale przynajmniej jest! Ale przed rozmową "partnerzy biznesowi" od Michaela Vare trwało co najmniej godzinę. Włożył tylko buty i przeszedł trzy kilometry na autostradzie, aby "złapać" sieć. Trzy minuty powiedział, po czym wrócił.
4.
Kłótnie ze słownikiem
Mówią, że rosyjskie dziewczęta prowadzą cudzoziemców do burzliwej radości. Michael, widocznie, nie z takich. Do mojego zalotnego pytania: "No i jak ci się podobają nasze kobiety?" - odpowiedział: "Wszędzie są takie same! Języki i ..." Nie zatrzymując się zatrzymał się.
Aby zapytać dalej, byłem na baczności. Lepiej, jak sądzę, dowiem się o cechach małżeństw międzyetnicznych z "Tanyi" - tak Michael Vare nazywa swojego małżonka. Czuły "Tanya", "Tanya" przez dziesięć lat, nie opanował.
Okazało się, że 34-letnia Tatiana również nie widzi w swoim zagranicznym księciu żadnych szczególnych różnic między Rosjanami, z tym wyjątkiem, że pije znacznie mniej. Ale z drugiej strony często przysięgają - tu nawet angielskie ograniczenia i małe słownictwo nie kończą się.
5. Sąsiedzi przypominają, że w pewnym momencie, na samym początku życia rodzinnego, młodzi małżonkowie ulegali wypadkowi. Michael, szaleńczo przeglądając swoją "książkę zwrotów", w której zapisał wszystkie słowa, nie mógł znaleźć koniecznego epitetu. Po nałożeniu stron dwa - nie. Ponownie pomyślałem i wreszcie wyrzuciłem: "Twój mąż jest całym pałką!"
Nawiasem mówiąc, małżeństwo Michaela i Tanyi było obchodzone dwa razy. Piętnaście lat temu ślub był hucznie otguyali, a dwa lata później świętowano oficjalną rejestrację - czekali na pozwolenie z Anglii. Kiedy w paszportach pojawiły się cenne znaczki, nowożeńcy nawet połknęli szampana, ale nie udało im się przekonać praktycznych Brytyjczyków do restauracji. "Nie ma pieniędzy" - warknął Michael. Po raz pierwszy Tatiana i jej dzieci odwiedziły hrabstwo Somerset dopiero w zeszłym roku..
6. Ale Michael Vare rozkoszuje się dziećmi tak bardzo, jak tylko może. Zwłaszcza Veronica, "inteligentna" dziewczyna, która nie boi się handlować mlekiem samodzielnie na rynku, a przede wszystkim w swoim życiu chce prowadzić własny samochód. Dzieci nie chcą uczyć się angielskiego, frustrując ojca w trójkach z obcym językiem, chociaż bardziej lubią Anglię niż Baton. Tutaj, oprócz nich, dzieci już wyjechały. Dlatego, jeśli tak się stanie, będziesz musiał zadzwonić do wioski nie Dubinka, ale do Dublina. Na cześć brytyjskiego miasta.
Czasami Michael zabiera dzieci do szkoły lub ze szkoły na traktorze. Szkoła, podobnie jak poczta, znajduje się w sąsiedniej wiosce. Do jej stąpnięcia cztery kilometry nad wzgórzami. Na butach z kilogramem brudu, a nawet tornistra ramiona zwlekają. Ale miklovichi nie narzeka - wytrwały, wszyscy w tacie.
Goście
Przez lata Vare przyzwyczaił się do tego, że są to ludzie publiczni. Jakoś przyszli do telewizji z Moskwy. Oczywiście, w sianokosowaniu. Niemal siłą wyciągnęli Anglika z pola, zmusili kłody na podwórku, by przeciągnąć je z miejsca na miejsce. Ogólnie rzecz biorąc, zrobili niezatarte wrażenie na niewzruszonym Angliku..
Ale wizyty dziennikarzy wciąż mogą być tolerowane, mówi grzecznie Michael. Z niektórymi rosyjskimi telewidzami sytuacja wygląda znacznie gorzej. "Jesteś taki dobry, mam syna, narkomana i złodziejarza, jutro dzisiaj wsadzą go do więzienia, proszę, weź go na wychowanie!" - pisze na przykład do Michaela z Tatianą kobietą z Saratowa. I podrapują się w głowę i myślą, jak zmienią adres ...
7. Kiedyś był nieopisany przypadek. Siedzi słynną rodzinę i spokojnie pije herbatę. Nagle w chatce pojawia się nieznajomy z torebką: "Cóż, cześć!" Usiedli przy stole i nalali herbaty. Nieznany wędrowiec powiedział mi, że dowiedział się o Michaelu z gazet, sam mieszka w europejskiej części Rosji i podróżował tu przez tydzień. Rodzina oszołomiona porzucona. Ale potem prawie ze sklepu nie upadł. "Będę z tobą mieszkał przez dwa miesiące" - mówi nieznajomy mimochodem - "aż do wiosny!" Michael już miał nerwy.
"Tylko wszystko się uspokoiło, więc znów jesteś tori" - skarciła nas Tatyana. W końcu radzimy wszystkim: w swojej wyobraźni nie zmieniajcie Michała w nauczyciela czy proroka. Nie zamierza pokazywać nikomu żadnych cudów natury ekonomicznej. A do podnoszenia tak wygórowanych ciężarów, jak syberyjska wioska, też niczego nie potrzebuje.
Osoba po prostu żyje, działa. Dzieci są miłe. Niech Bóg zabrania Michaelowi karmienia ich. I tylko.
Nawiasem mówiąc, narzekając na kraj, z którego pochodził z własnej woli, Michael nie pozwala sobie. Może, oczywiście, w myślach czasami oddaje się czysto angielskiej formie, ale nigdy nie głośno skarcił Rosji.
P.S.
Dla całego Cudgelu zostało tylko troje dzieci. I wszyscy są dziećmi Michaela Vare.
Maykovichi. Czasami ojciec przyprowadza dzieci do szkoły. Na ciągniku T-40.
8.