76-letni Ljubow Morekhodova mieszka samotnie na odległej farmie Khali, nad brzegiem jeziora Bajkał. Nie ma tu normalnych dróg i transportu publicznego, a gdy kobieta musi gdzieś dotrzeć zimą, wkłada na siebie łyżwy, wykonane w 1943 r. I jeździ na lodzie Bajkał.
Źródło: "Present"
W 2011 roku mąż Michaiła, z którym mieszkali razem przez 47 lat, zmarł w Morekhodovaya. Od tego czasu Ljubow Nikolajewna mieszka samotnie i tylko w lecie wnuki i siostrzeńcy odwiedzają ją.
Emeryt mieszka w skromnym domu i opiekuje się zwierzętami: psami, kotami, kurami, kogutami, bykami i krowami z cielakami.
Rano o wpół do piątej wstała, zalała piec, zjadła, ugotowała coś dla siebie i dla psów, a potem czekam, aż piec się zatopi, by go zamknąć, a potem wychodzę na stada (bydło), posprzątam obornik, rozpadam siano, rano i wieczorem daję siano krowom Następnie wyciągam obornik, zimą wydrążam dziurę, śpiewam cielęta, a latem po prostu bierzemy wodę z Bajkału i pijemy ją ".Każdego ranka Lubow Nikołajewna wysyła krowy na pastwisko. Aby skrócić trasę, codziennie jeździ na łyżwach i jeździ po jeziorze: to jest szybsze.
"Są cztery i cztery z powrotem, tylko osiem kilometrów, przyzwyczailiśmy się do tego od dzieciństwa: do szkoły też były cztery kilometry, zaczęliśmy jeździć zimą od pierwszej klasy i chodzić pieszo wiosną i latem. Gdy krowy są daleko, idź wzdłuż śnieg ... Lepiej zwiążę łyżwy, ucieknę, popatrzę, krzyczę, a oni wszyscy wloką się do domu ".Kobieta lubi jeździć po jeziorze, ale jednocześnie boi się upaść.
"Nie wiem, jak się czuję, wydaje mi się, że tak powinno być. Szybko, dobrze, moje plecy bolą, a ja jeżdżę na łyżwach i nie wydaje mi się, bym zranił." Dobrze, kiedy wiatr wciąż przemija, to po prostu się zagoszczę. ogólnie rzecz biorąc, jak żagiel, śpieszysz się, ale ty też się boisz, bo jeśli grzbiet wpadnie w pęknięcie, to żurawie: cała kufa zostanie zerwana ".Ljubow Nikołajewna nauczył się jeździć na łyżwach w wieku siedmiu lat, jej ojciec robił łyżwy z drewna i brzeszczot.
"Moje łyżwy zostały wypuszczone w 1943 roku. Czy możesz sobie wyobrazić, ile robią? Tak to zrobili, są we mnie norwescy, nazywają się też ścigającymi, nie odeszli, głupi przez długi czas".Od końca lat 50. do 2002 r. Morekhodova mieszkał w Irkucku i pracował w fabryce: najpierw jako puncher, a następnie jako spawacz, tokarz i inżynier procesu. Wyszła za mąż, miała czworo dzieci. A w 2011 roku, kiedy jej mąż przeszedł na emeryturę, wrócili do Khali, do domu ojca: kupili krowę i zaczęli farmę.
"Nie było tu nawet światła, nie założyliśmy nawet filaru w 2011 r. I nie padło, nie znam ludzi, którzy żyliby tu samotnie, głównie ośrodki rekreacyjne, ale ja tu mieszkam sam i niczego się nie boję".Emeryt na co dzień kotlety drewna i niesie wiadra z wodą.
"Dokuczałem bardzo dobrze od dzieciństwa i nauczyłem dzieci, jak je kłuć, a ja uczyłem każdego, żeby założyły sieci ... Już wcześniej to zakładałem, ale teraz nie mam ryb i nie idę na morze, generalnie mamy zakaz, nie możemy budować sieci!"Miłość przyznaje, że jest bardzo zmęczona: ma tachykardię od młodości i nie trzyma kręgosłupa. Boi się, jakby jego uszy zniknęły: "Wtedy całkowicie głuchy". Jednocześnie kategorycznie nie chce iść z Bajkału do miasta Morekhodov. Mówi, że jezioro daje jej radość.
"To szorstkie, Baikal, patrzysz na to - to jest jak lustro, to gdzieś falujące. Siedzę sam w kuchni i patrzę - i jest jakaś radość! Nastrój jest dobry. Zawsze myślę: było i zobaczy, co za piękno! Niesamowite piękno ".Chociaż rodzina oferuje kobietę do przeprowadzki do miasta, nie chce opuścić Bajkału. Lyubov Nikolaevna przyznaje, że ten dom i kawałek ziemi nad jeziorem są dla niej wszystkim.
"Prawdopodobnie byłbym w stanie to wszystko po śmierci męża, ale nie mogłem tego zrobić, wiedziałem, że bardzo ciężko tu żyć, bo mieszkam tu od wczesnego dzieciństwa, ale to wszystko jest ojcowskie i żal mi go. z mamą, jak mogę to zrobić? Zabiorą to wszystko i spalą, jeśli nie, tylko najmłodszy syn poradzi sobie z farmą: zrobi wszystko dobrze ".Lyubov Nikolaevna żałuje, że większość turystów na jeziorze Bajkał traktuje jezioro w sposób konsumyczny..
"Latem, kiedy przyjeżdża dużo ludzi, czasami mówię im:" Odbierzcie za siebie, nie zostawiajcie śmieci, bo to wszystko idzie do Bajkału! "Czy to naprawdę niemożliwe, aby je spalić, zebrać i zabrać? Ale zawsze zostawiają wszystko, rozpraszają, i to wszystko leci do Jeziora Bajkał, i to bezpośrednio mnie deprymuje, jestem zły, zły na tę hańbę, to mnie denerwuje, czasami rozpalam ogień, zdarza się, że odszedłem, zostawiłem ogień, a wiatr wiał, a wszystko spłonęło. ? "