Historia jednego mnicha

Tajski mnich o imieniu Phra Bunphithak Jomthong (Phra Bunphithak Jomthong) służył w jednej z buddyjskich społeczności w Kalifornii, odkąd przybył z Tajlandii cztery lata temu. Teraz chcą deportować go z USA za nielegalne zatrudnienie..

Historia tego mnicha pokazuje, jak amerykański system imigracyjny, pogrążony w biurokracji, może "podnieść" ludzi, którzy chcą pozostać w kraju i żyć w posłuszeństwie prawu..

1) Monk Phra Bungphithak Jomthong, trzeci z prawej na tym zdjęciu zrobionym w Los Angeles, przybył do USA cztery lata temu na wizę religijną i od tego czasu poświęcił się służbie w kwitnącej wspólnocie buddyjskiej w południowej Kalifornii. (Michał Czerwonka dla The Wall Street Journal)

2) Tajski mnich o imieniu Phra Bunphithak Jomthong (Phra Bunphithak Jomthong) służył w jednej z buddyjskich społeczności w Kalifornii, odkąd przybył z Tajlandii cztery lata temu. Teraz chcą deportować go z USA za nielegalne zatrudnienie..

3) Członkowie społeczności przynoszą jedzenie panu Jomthongowi i dwóm innym mnichom. Ich darowizny zapewniają utrzymanie całego kompleksu, który obejmuje staw z liliami i małymi mostami zbudowanymi przez pana Jomthonga, a także kwiaty, które zasadził. Zdjęcie - posiłek w świątyni. (Michał Czerwonka dla The Wall Street Journal)

4) Praktykujący buddysta bierze udział w śpiewach w buddyjskiej świątyni Pomona. Starszy mnich świątyni Cho, Amarayano Bhante, twierdzi, że Jomthong pracował dla tej organizacji non-profit "na zasadzie dobrowolności, uczestnicząc w religijnych rytuałach i wkładając swoją energię fizyczną w dobrobyt społeczności". (Michał Czerwonka dla The Wall Street Journal)

5) Na zdjęciu - posąg Buddy wewnątrz świątyni Pomona. (Michał Czerwonka dla The Wall Street Journal)

6) Pan Jomthong prowadzi codzienną grupę religijnych pieśni, pracuje na 24-godzinnym awaryjnym infolinii dla rodzin i uczy tajlandzkiego. (Michał Czerwonka dla The Wall Street Journal)

7) W oświadczeniu złożonym przez przedstawicieli świątyni oświadczono, że Pan Jomthong nie posiada żadnych nieruchomości i nie posiada konta bankowego w żadnym banku. Na zdjęciu dziewięcioletni Ezra Dierking, do którego pan Jomthong uczy tajskiego, pisze ćwiczenie na tablicy. (Michał Czerwonka dla The Wall Street Journal)

8) Starszy mnich Bhante, po prawej stronie, zbiera materiały dydaktyczne w świątyni. Władze imigracyjne uważają, że religijne zatrudnienie lub zawód to "zatrudnienie" zgodnie z prawem imigracyjnym. (Michał Czerwonka dla The Wall Street Journal)

9) Historia tego mnicha pokazuje, w jaki sposób amerykański system imigracyjny, pogrążony w biurokracji, może "zintensyfikować" ludzi, którzy chcą pozostać w kraju i żyć, przestrzegając prawa we wszystkim. Na zdjęciu - buty przy wejściu do buddyjskiej świątyni miasta Pomona. (Michał Czerwonka dla The Wall Street Journal)

10) Po odmowie wydania zielonej karty 47-letniemu mnichowi, ponieważ pracował on bez pozwolenia w Wat Buddhapanya w Pomona w Kalifornii (na zdjęciu), teraz rząd Stanów Zjednoczonych zamierza go deportować. (Michał Czerwonka dla The Wall Street Journal)

11) Na zdjęciu mnich prowadzi lekcję w świątyni. W ubiegłym tygodniu urząd imigracyjny wysłał Jomthongowi zawiadomienie o stawieniu się w sądzie imigracyjnym na rozprawę deportacyjną. (Michał Czerwonka dla The Wall Street Journal)

12) Pan Jomthong (na zdjęciu) jest obywatelem Tajlandii i walczy w sądzie o prawo do pobytu w Stanach Zjednoczonych. Jego los zależy od tego, czy jego prawnik może przekonać sędziego, że nieodpłatne zatrudnienie w ceremoniach religijnych nie jest zatrudnieniem. (Michał Czerwonka dla The Wall Street Journal)

13) Parafianie, którym przekazano środki czystości, znajdują się w ogrodzie Świątyni. (Michał Czerwonka dla The Wall Street Journal)

Źródło: The Wall Street Journal