Przez sześćdziesiąt lat Meryl Dunsmore z Kanady każdego roku otrzymywała pocztówkę na Walentynki. Pierwsza walentynka przyszła w 1928 roku, kiedy Meryl miała zaledwie 16 lat. Przez całe życie, aż do swojej śmierci w 1988 roku, kobieta otrzymywała pocztówki, które co roku pochodziły z różnych krajów. Nigdy nie wiedziała, kto jest jej tajemniczym wielbicielem.
Źródło: Cotygodniowe wiadomości ze świata
Przez długie 60 lat mieszkaniec kanadyjskiego miasta Scarborough otrzymywał od Walentego wieści od swojego tajemniczego wielbiciela. Pocztówki pochodziły z różnych części świata: Hongkongu, Tunezji, Australii, Hawajów, Haiti. Tak różnorodne miejsca doprowadziły kobietę do przekonania, że fanem może być jeden z jej kolegów z klasy, który został żeglarzem.
Meryl otrzymała swoją pierwszą walentynkę, kiedy miała 16 lat, a to przesłanie nie było wcale uczciwe - w tym tajemniczy wielbiciel nazwał dziewczynę snobem. A w następnej pocztówce, którą otrzymał w ciągu roku, ochrzcił ją starą panną. Ale z biegiem czasu walentynki stawały się coraz bardziej romantyczne i delikatne. Ich nadawca nie był wcale zakłopotany faktem, że Meryl wyszła za mąż i przez wiele dziesięcioleci była szczęśliwym małżeństwem..
Meryl mogła tylko zgadywać, kto dokładnie przysłał jej te karty, które przez lata zgromadziły całe pudełko. Podpis na walentynkach różni się od znaku zapytania do zwrotów "Ty sam wiesz, kto" lub "Tak, to ja znowu".
Meryl Dunsmore zmarła na atak serca we wrześniu 1988 roku, otrzymując w tym roku 60-lecie karty. Wierny fan wysłał bukiet kwiatów z kartą na pogrzeb: "Spoczywaj w pokoju, mój umiłowany". Kobieta nie rozpoznała jego imienia.