Szkocki metalowcy pili piwo i udali się na wyspę, by odpocząć, ale policja i strażacy rzucili się, by ich uratować.

Strażacy, pogotowie ratunkowe, policja uruchomiła całą akcję ratunkową z powodu grupy Szkotów, których nie można było uratować. Chcieli po prostu odpocząć w naturze.


Źródło: The Guardian

Trzej mężczyźni delektowali się piwem, siedząc przy ognisku na wyspie na Lough Leuven, podczas gdy ich dzieci spały w namiocie. Sielanka gwałciła migacze policyjnych łodzi płynących na brzeg.

"Z jakiegoś powodu policja zdecydowała, że ​​jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie i rzuciła się, aby nas uratować, wykonali naprawdę świetną robotę, ale jedynym problemem jest to, że nie musieliśmy być zbawieni" - powiedział Panagiotis Phyllis, wykładowca na Uniwersytecie w Aberdeen..

Operacja ratunkowa przeprowadzona z powodu podejrzenia samobójstwa. Najwidoczniej jeden z przechodniów zobaczył porzucony samochód na brzegu jeziora i pomyślał, że jego właściciel utonął. Jeden policjant złamał nawet okno samochodu w poszukiwaniu notatki o samobójstwie..

Urlopowicze "ewakuowali się" na "ląd stały", gdzie czekali już na 20 samochodów służb ratowniczych i 50 osób, wśród których był ten sam policjant, który przeszukał samochód z zakrwawioną ręką. Strażnicy zakonu przeprowadzili wywiady z wczasowiczami i okazało się, że to tylko grupa fanów heavy metalu, którzy lubią kemping i piwo.

Po incydencie cała grupa turystów musiała spędzić noc w samochodzie na plaży, ze względu na alkohol, którym wolno jeździć, były one zabronione.