Deputowana do Dumy Państwowej Tamara Pletniewej (jest także przewodniczącą Komisji ds. Rodziny, Kobiet i Dzieci), w wywiadzie dla radia "Moskwa mówi", jasno stwierdziła, że jest przeciwna rosyjskim relacjom z obcokrajowcami. Nie w zasadzie, ale wyłącznie w Pucharze Świata w Rosji. Tamara Wasiljewna z napisem "Nie jestem nacjonalistką, ale mimo wszystko" oświadczyła, że boi się powtórzenia sytuacji, gdy wyjeżdżają zagraniczni turyści, a dzieci olimpiady (czyli 80 igrzysk) pozostały. Bez ojców iw ciasnych okolicznościach.
"Te dzieci cierpią i cierpią od czasów władzy radzieckiej Dobrze, jeśli inna rasa, a jeśli jest innej rasy, to musi, musimy urodzić nasze dzieci. Pletnevoy na stronie stacji radiowej "Moskwa mówi".Według zastępcy, po tak krótkotrwałych związkach najbardziej ucierpią dzieci urodzone na świecie - wychowują je rosyjskie samotne matki, a ojcowie wracają do Tunezji, Peru, Kolumbii, Brazylii i tak dalej. Jednak parlamentarzystka zatrzymała się na czas i dodała, że nie ma nic przeciwko międzyrasowym małżeństwom, jeśli związek utrzymuje miłość i para konsoliduje stosunki legalnie - to znaczy idzie do urzędu stanu cywilnego.
O stwierdzeniu, że Pletnevoy stał się znany kilka godzin temu, a społeczeństwo natychmiast podzieliło się na dwa obozy. Ci pierwsi wspierają "zastępcę rodziny", odnosząc się do faktu, że takie zjawisko, jak dzieci Olimpiady, nie chciałoby się powtórzyć. Ci drudzy, wręcz przeciwnie, z góry utrzymują krótkotrwałe więzi między rosyjskimi kobietami a zagranicznymi fanami. Według nich, w XXI wieku, kiedy granice są otwarte i nie zaskakują nikogo z dziećmi z mieszanych małżeństw, ludzie mają swobodę wyboru, z kim iw ramach których mistrzostw śpią.