Życie w ogniu

W wiosce Bokapahari w Indiach tysiące ludzi żyje w piekle stałych pożarów węgla, zarabiając prawie dwa dolary dziennie, sprzedając węgiel, który ukradli z kopalni państwowej. Rząd wydał miliony dolarów na budowę nowych mieszkań dla nich, ale na razie mieszkańcy niechętnie się przeprowadzali.

(Łącznie 14 zdjęć)

1. Górnicy wracają do domu po długim dniu w kopalni węgla we wsi Bokapahari. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)

2. Pożary węgla niemal na powierzchni ziemi oznaczają, że ledwo tu chodzisz boso. Trujące gazy wydostają się z pęknięć. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)

3. Dzieci kopią węgiel z kopalni. Rząd wydał 5 milionów dolarów na budowę 2 400 nowych mieszkań dla mieszkańców Bokapahari, ale mieszkańcy twierdzą, że nie będą mieli możliwości zarobienia pieniędzy, jeśli odejdą z kopalni. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)

4. Ponadto mieszkańcy skarżą się, że nowe mieszkania (2,7 x 3,3 m) z dodatkową łazienką i kuchnią są zbyt małe, aby pomieścić rodziny, czasami nawet do 10 osób. Na zdjęciu: wieśniacy zbierają węgiel z kopalni. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)

5. Rząd przywiązuje wielką wagę do procesu rewitalizacji wiejskich Indii. Zainwestował miliardy dolarów w rozwój gospodarczy, aby poprawić złe warunki, w których żyją setki milionów obywateli. Jednak wiele rządowych planów pomocy swoim obywatelom zawodzi z powodu niedostatecznego przemyślenia i słabego wdrażania. Indie nadal próbują pomagać osobom znajdującym się na dole drabiny społecznej. Na zdjęciu po prawej: Yalo Bhuya, który pracuje w kopalniach Jaria. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)

6. Wieśniacy niosą kosze węgla. Przedstawiciele kopalni Bharat twierdzą, że zbieracze węgla przeszkadzają im w życiu. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)

7. Mieszkańcy wioski Bokapahari twierdzą, że prawdziwym powodem, dla którego rząd chce się przenieść, jest fakt, że chce rozszerzyć kopalnię na węgiel, gdzie obecnie mieszkają. Na zdjęciu: mieszkańcy rozmawiają o problemach zanieczyszczenia w wiosce Kujama Basti, kilka kilometrów od Bokapahari. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)

8. Rząd nalega, aby ich pierwszym krokiem było dbanie o bezpieczeństwo ludności. Chociaż nie zaprzeczają temu, że zamierzają wydobywać węgiel w pobliżu wioski Bokapahari, kiedy mieszkańcy ostatecznie raczą się opuszczać. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)

9. Ludzie dzielą wynagrodzenie na koniec dnia roboczego. Jaria i pobliska wioska Bokapahari leżą na terenie kopalni o powierzchni 450 km2, która jest jedną z największych kopalni węgla w Indiach. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)

10. Obecnie ponad 70% źródeł energii w Indiach pochodzi z węgla. W obliczu poważnego niedoboru paliwa dla swoich fabryk i zasilania rosnących miast, rząd Indii próbuje zwiększyć wydobycie węgla. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)

11. Rząd Indii zaczął przenosić mieszkańców ze stref zagrożenia po kilku incydentach, w których ludzie, domy i całe odcinki drogi po prostu padali pod ziemię. W 1996 r. Kilka domów w okolicy spadło na ziemię przez dwie godziny. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)

12. Do 1999 r. Przedstawiciele władz lokalnych i krajowych opracowali plan przeniesienia ludności i transferu dróg i kolei z obszarów niebezpiecznych. Na zdjęciu: mieszkaniec wsi siedzi na kupie węgla. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)

13. Ale dopiero w 2007 r. Rozpoczęła się budowa pierwszego kompleksu mieszkalnego dla mieszkańców wsi. 2400 mieszkań, których budowa została ukończona rok temu, stało się podstawą pierwszej osady pięciu, które zostały zaplanowane dla mieszkańców wsi. W ubiegłym roku rząd federalny przeznaczył prawie 2 miliardy dolarów na przeniesienie 97 000 rodzin żyjących na skraju palnych min. Na zdjęciu: Govinda Bhuya (po lewej) i Arbin Bhuya (po prawej) pracujący w kopalniach Jaria. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)

14. Dyrektor zarządzający ds. Rozwoju, Ajay Singh, odpowiedzialny za plan przesiedleń dla mieszkańców, mówi, że jest to najtrudniejsza praca, jaką wykonał przez 15 lat swojej kariery administracyjnej. (Sanjit Das / Panos dla The Wall Street Journal)