Wyspa niewoli jest powodem, dla którego trudno jest uciec z Kuby

Pomimo pozornego ocieplenia stosunków między Kubą a Stanami Zjednoczonymi i zniesienia wielu ograniczeń, zbyt mało czasu na życie zmieniło życie na wyspie. Fotograf Lisette Poole (Lisette Poole) w swoim projekcie fotograficznym opowiedziała historię jednej ucieczki z wyspy.

Autorka wspomina: "Mieszkałem na Kubie przez około rok, kiedy spotkałem Martę, która siedziała w samochodzie swojej przyjaciółki Mity, dla której kręciłem projekt fotograficzny, Martha paliła papierosa i miała długie paznokcie w dłoniach..

Zabrali mnie ze posterunku policji. Zostałem zatrzymany za fotografowanie policjanta na ulicy i brak karty prasowej ze mną. Marta miała guarę - na Kubie jest to tak zwana pewna swoboda, gdy nawiązuje przyjazne stosunki z nieznajomymi. Nie pamiętam, co zrobiliśmy tego dnia, ale Martha wzięła mój numer telefonu i często do mnie dzwoniła i dzwoniła do firmy. ".

(16 wszystkich zdjęć)


Źródło: Mashable

Ręka Marthy jest pierwszym zdjęciem, które zrobiłem, zanim zobaczyłem jej twarz..

Zacząłem ją odwiedzać w jej małym domku w Marianao. Dom był stale wprowadzany i pozostawiony przez różne osoby, dzieci mieszkające w sąsiedztwie. - Musisz poznać moją przyjaciółkę, Lizette - powiedziała Marta - ona jest twoim imiennikiem..

Kiedy w końcu spotkałem Lizette, słysząc o niej wiele opowiadań przez kilka tygodni, poprowadziła się kapryśnie i nie zwróciła na mnie uwagi - musiałem ją pokonać. Podobało mi się o niej. Czułem, że Martha ma interesującą historię, rzadko spotykaną w mediach, więc nadal spędzałem z nią czas. Nieco po naszym znajomym wspomniała, że ​​chce opuścić Kubę przez Gujanę, o ile wiem, wielu Kubańczyków. Powiedziałem: "Jestem z tobą" - zgodziła się. Martha była zachwycona, ponieważ bała się iść sama.

Zdjęcie, z powodu którego zostałem zatrzymany i przewieziony na posterunek policji.

Wyjaśniłem, że moim zadaniem jest usunąć ją z subiektywnego punktu widzenia i nie będę w stanie ingerować w jej plany ani zapłacić jej. Zgodziła się. Nie było jeszcze planu. Martha zaoszczędziła pieniądze na podróż. Najpierw sprzedała dom, przeprowadziła się do małego mieszkania w pobliżu domu swojej siostry. Potem powiedziała, że ​​Lizeth chce dołączyć do niej w podróż. Plan był mglisty, wydawało się, że nigdy się nie zmaterializował.

Dom Marty w Marianao - ciągłe zamieszanie wśród przyjaciół i krewnych.

Pod koniec kwietnia ubiegłego roku, kiedy rozmawiałem z Martą przez około sześć miesięcy, zadzwoniła do mnie i powiedziała, że ​​ona i Lizeth zamierzają kupić bilety jutro i planują opuścić Kubę w ciągu około dwóch tygodni. "Idziesz, czy nie? Boisz się, nie zrobisz tego!" - krzyknęła do telefonu.

Poszedłem z nimi do biura Copa Airlines następnego dnia. Martha trzęsła się, paląc jednego papierosa za drugim i była kompletnie przerażona. Lizet był zabawny i przejął wszystkie ruchy. Pomogła jej nawet zapłacić za bilet na samolot, który kosztował 965 CUC (około 880 euro - wyd.). Kupili bilety w obie strony wiedząc, że nigdy nie wrócą..

Lizet w swojej dzielnicy Las Yaiguas, część Marianao.

Kręciłem się wokół nich, robiąc zdjęcia. Lizette pokazała mi zdjęcia Joey'a, jej chłopaka, który zapłacił za podróż. Spotkali się dopiero w styczniu, ale chciał jej pomóc. Byłem niespokojny. Wiedziałem, że chcę iść. Miałem nadzieję, że uda mi się go nakręcić na długi czas. Miałem krewnych, którzy podjęli taką podróż, wielu przyjaciół, którzy przybyli do USA z opowieściami o przeskakiwaniu granicy. Śledziłem taką historię przez ponad rok i na wiele sposobów czułem, że muszę ją nakręcić..

Jestem Kubańczykiem. Całe moje życie jest zabarwione doświadczeniem kubańskiej diaspory. Mam krewnych, którzy opuścili Kubę w ramach każdej z fal emigracji - wojny porewolucyjnej (moja mama opuściła Kubę z rodziną, gdy miała 12 lat), potem gangi Marielitos w latach 80., kiedy moja babcia zabrała do niej sześciu siostrzeńców , ludzie, z którymi dorastałem, którzy pili, śpiewali piosenki i robili dla mnie Arrose conce. Wtedy pamiętam oglądanie wiadomości z kuzynami mojej mamy w Miami. Mieli kasety wideo z ich własnymi hiszpańskojęzycznymi wiadomościami o tym, jak straż przybrzeżna złapała ich podczas kryzysu kubańskich imigrantów płynących w USA na pontonach. Spojrzałem na matkę: płakała.

Martha i Lizet kupują bilety lotnicze w Hawanie 28 kwietnia 2016 r.

W 2015 roku mój kuzyn i jego para opuścili Ekwador na północy. Śledziłem ich podróż, kiedy byłem na Kubie, okresowo korespondując z nimi, gdy zbliżali się do Stanów Zjednoczonych. Pamiętam, jak zostali zatrzymani na dwa tygodnie w Tapachula i zacząłem dzwonić do miejscowych dziennikarzy, żeby pomogli mi je znaleźć. Byłem wtedy w Hawanie z jego matką, ciotką Felicją. Przez cały czas, kiedy przyjeżdżał do Stanów Zjednoczonych, przez wszystkie dwa miesiące w trasie, widziałem, jak głęboko smutna jest ciotka Felicia, która wyraziła głębokie zatroskanie na twarzy. Nie wiedząc, gdzie jest i co się z nim stało, było to dla niej zbyt trudne..

Bilet Marthy.

Obecna fala migracji przez Gujanę to najnowszy rozdział w tej historii, z którym czuję silny związek. Po pewnym czasie zamieszkiwania na Kubie, widziałem w nim dokładnie przeciwieństwo historii, że Kuba się zmienia, turystyka przyczynia się do gospodarki i wszyscy są szczęśliwi. Wiedziałem, że Marta i Lizet były przeciętnymi kubańskimi kobietami, które czuły, że ich życie nie zmieni się tak szybko i chciałyby dostać się do Stanów Zjednoczonych, zanim anulują politykę "suchych i mokrych stóp". Można je zrozumieć: gdybym urodziła się na Kubie, byłabym też jedną z nich, prawda? Łatwiej było mi to wyobrazić, bo moje imię jest takie samo jak jedna z moich bohaterek. Lizet!

Zgodnie z ruchem wskazówek zegara od lewej do prawej: moja ciocia, Ofelia, babcia Syrah, moja matka Julia i ciotka Syrah w Los Angeles, gdy po raz pierwszy przybyli do USA.

Artykuł w gazecie "San Fransisco Examiner" o tym, jak babcia przyjęła wszystkich kuzynów Marielito w jej domu. Moja matka, babcia, kuzynki matki i dziadek - w fotografii prasowej.

Lizet pakuje rzeczy w domu w Marianao.

Po nakręceniu, jak Martha i Lizette kupują bilety, zacząłem zastanawiać się nad moją przyszłą decyzją. Spędziłem kilka dni w hotelowych lobby z Wi-Fi w Nowym Jorku. Skontaktowałem się z Marcelem, który był wówczas moim agentem, i moimi najlepszymi przyjaciółmi wśród fotoreporterów, Natalie i Kirsten, aby poprosić o radę. Co powinienem zrobić? Nie miałem czasu się przygotować.

Rzeczy Marty, podczas gdy ona pakuje swoje torby..

Lizet w kościele św. Łazarza prosi świętych o błogosławieństwo swojej podróży..

Po rozmowach, modlitwach, napadach złości i kilku nieprzespanych nocach odpowiedź była jasna: strach przed nieudaniem był silniejszy niż strach przed tym, co mogłem spotkać podczas podróży. Byłem gotowy. Sformułowałem plan działania na wypadek niebezpieczeństwa z pomocą kolegów, którzy związali mnie z moimi przyjaciółmi, ludźmi, z którymi nie byłem zaznajomiony, w krajach, do których miałem się udać. Pomogli mi. Jeden z moich przyjaciół przysłał mi sprzęt z USA - kamerę GoPro i film 35 mm. Zebrałem gotówkę. Kupiłem sobie bilet do Gujany. Jeden sposób.

Marta zostaje pobłogosławiona przez kapłana w kościele św. Łazarza kilka dni przed opuszczeniem Hawany.

W ciągu następnych kilku tygodni Lizette i Marta pożegnały się ze swoimi krewnymi, zakończyły niedokończone sprawy i poszły do ​​kościoła, by modlić się o błogosławieństwo. Poszli do swoich matek chrzestnych, którzy praktykują santerię, aby wykonać pewne rytuały ochrony. Zrobiłem zdjęcia.

W piątek, 13 maja 2016 r., Polecieliśmy z krajowego lotniska José Marti.