Dzisiaj minęły dokładnie dwa tygodnie, od kiedy trzęsienia ziemi uderzyły na Haiti. Opublikowaliśmy już wiele raportów ze zrujnowanej wyspy, ale dziś chcielibyśmy wam pokazać jeszcze jedną. Oto historia mężczyzny, ojca i męża, który kilka dni po trzęsieniu ziemi wyleciał z Miami, by znaleźć swoją żonę i dwuletnią córkę w Port-au-Prince po katastrofie..
(Tylko 20 zdjęć)
1. Mark Henry Bigot pali w swoim domu w Miami na Florydzie, 16 stycznia. Tego dnia jego żona Olinia zadzwoniła do niego z Port-au-Prince, by powiedzieć, że ona i jej córka żyją, ale potrzebowali pomocy. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
2. "Nie mamy nic do jedzenia", powiedziała, zanim połączenie telefoniczne zostało odcięte. "Przynieś nam jedzenie." Na zdjęciu pan Bigot patrzy na zdjęcia swojej żony i córki Aldinii. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
3. Po telefonie od swojej żony, zdecydował się polecieć na Haiti w niedzielę - już następnego dnia. Już zaczął zbierać pieniądze - pożyczać od przyjaciół i krewnych. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
4. W niedzielę poszedł do apteki, kupił apteczkę, puszkę sardynek i inne jedzenie na wycieczkę, w tym pudełko Snickersa. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
5. Pan Bigot ma dwie nastoletnie córki, które mieszkają z nim w Miami. Na zdjęciu przytula jednego z nich przed wylotem na Haiti w niedzielę. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
6. Ponieważ loty komercyjne zostały odwołane, Pan Bigot zamiast tego poleciał do San Domingo na Dominikanie, a następnie przekroczył granicę autobusem. Na zdjęciu przedstawia paszport w oknie celnym na granicy z Haiti. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
7. Jadąc do Port-au-Prince, zobaczył prawdziwy horror zniszczenia. Jednak pan Bigot wyjrzał przez okno autobusu, nie wierząc własnym oczom. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
8. W końcu, dotarłszy do rodzinnych ulic, zobaczył rodziny śpiące na zewnątrz. Bigot reszta drogi poszła pieszo, oświetlona reflektorami przejeżdżających samochodów i motocykli, krzycząc: "Marek wrócił". Po drodze poznał kilku swoich sąsiadów, których domy zostały całkowicie zniszczone. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
9. Po dotarciu do własnego domu, pan Bigot długo obejmował swoją żonę i córkę. Potem postanowił sprawdzić, czy wszystko jest w porządku z jego dziewczyną, podczas gdy jego żona sprawdza, czy połączenie telefoniczne zostało przywrócone. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
10. We wtorek Mark sprawdził uszkodzenia zadawane jego domowi, który wciąż stoi, ale w którym jest już niebezpieczny. Na drugim piętrze domu spadło kilka ścian. Będzie to wymagało znacznych napraw. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
11. We wtorkowe popołudnie pan Bigot usnął, narzekając, że nie czuje się dobrze. "Czuję się przygnębiony przez wszystko, co się wydarzyło" - powiedział. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
12. Około szóstej rano w środę kolejne trzęsienie ziemi nastąpiło na południowy zachód od Port-au-Prince, zmuszając ludzi, by w pośpiechu opuścili swoje domy. Ludzie zgromadzili się w domu pana Bigota i zaczęli dzień śpiewając chrześcijańskie pieśni i gotując śniadanie. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
13. W środę wieczorem pan Bigot został z żoną i córką. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
14. Jeden z sąsiednich domów wciąż stoi, ale jest poważnie uszkodzony i nikt tam nie mieszka. Pomoc jest potrzebna w tej dziedzinie, ale pomoc nie dotarła do Impasse Cayman Street. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
15. W środę pan Bigot opuścił swój dom po raz pierwszy po przybyciu na Haiti. Na zdjęciu ocenia uszkodzenia w domu jego kuzyna. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
16. Na rodzimej ulicy pana Bigota ludzie śpią na ulicach. Mieszkańcy uporządkowali wszystko po katastrofie, włączając w to spalanie zwłok. Ludzie pozostają pochowani pod gruzami budynków. Zapach śmierci unosi się w powietrzu. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
17. Mężczyzna śpi w złamanej furgonetce na ulicy Mr. Bigota. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
18. Oprócz uzyskania wszystkiego, co jest potrzebne dla rodziny, głównym zadaniem pana Bigota jest znalezienie sposobu, aby stąd wydostać żonę i córkę. W czwartek pan Bigot utknął w korku w drodze do amerykańskiej ambasady. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
19. W czwartek pan Bigot w końcu zdał sobie sprawę z całkowitego rozmiaru zniszczenia. "Przyzwyczajam się do tego", powiedział. Na zdjęciu jest w domu wuja na wschód od Port-au-Prince. Jeden dom został całkowicie zniszczony, a drugi pozostał nietknięty. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)
20. Kiedy pan Bigot przybył do ambasady amerykańskiej w czwartek, linia wychodziła poza budynek i postanowił nie czekać. Rodzina miała przyjechać w poniedziałek, ale biorąc pod uwagę okoliczności, pan Bigot nie był pewien, czy wyznaczony czas jest nadal ważny. (Jason Henry dla The Wall Street Journal)