Globalizacja ochoczo pochłania wyjątkowość krajów i regionów. Coraz więcej oryginalnych wierzeń i tradycji staje się przeszłością, są one zastępowane przez wszelkiego rodzaju Halloween, które nie mają nic wspólnego z kulturą większości narodów. Ale na szczęście daleko jeszcze do tego, by cały świat stał się jednolitą masą zamerykanizowaną. Na planecie jest wiele miejsc, w których zachowane są niesamowite obyczaje dla obcych. W tym takie ekstrawaganckie jak kanibalizm.
Źródło: Cosmopolitan
Tribe Warri, Brazylia
Głęboko w lasach Amazonii mieszka małe plemię Vari. Zostało nie więcej niż dwa tysiące. To plemię było ostatnim ze wszystkich mieszkańców Ameryki Południowej, który skontaktował się z cywilizowanym światem, stało się to dopiero w latach sześćdziesiątych. Potem został otwarty ich straszliwy rytuał, który po dogłębnych badaniach okazał się być wypełniony moralnością..
Po śmierci umiera ciało, aż wszyscy krewni zmarłego mogą przybyć na miejsce. Zwykle zajmuje to około trzech dni. Kiedy wszyscy zostaną zgromadzeni, ciało zmarłego zostanie upieczone i zjedzone. Krewni zmarłych nie biorą w tym udziału, tylko patrzą, jak jedzą ich dalecy krewni. Ponadto cała własność zmarłego jest spalana..
Sens tego rytuału polega na tym, że pomaga pogodzić się z utratą bliskiej osoby. Nic więcej o nim. Pomysł pozostawienia ciała w wilgotnej ziemi w celu jego rozkładu jest tak samo straszny w gotowaniu, jak myśl o kanibalizmie jest dla nas. Amerykańska Betsy Conklin, która żyła przez 18 miesięcy, wybrała bardzo trafną metaforę: "pochłaniający smutek".
Varanasi, Indie
Założone tysiąc lat przed narodzinami Chrystusa, Varanasi jest jednym ze świętych miast hinduizmu, każdego roku przybywają tutaj dziesiątki tysięcy hindusów z całego świata. Ich zdaniem to starożytne miasto jest centrum wszechświata. Tutaj, choć złowieszcze, ale epokowe tradycje rozkwitają, że nikt nie waży się ich deptać.
Śmierć w hinduizmie to tylko jeden z etapów samsary, kamień milowy w kole odrodzenia. I wszyscy Indianie dążą do Mokszy - koniec tego cyklu, punkt końcowy. Aghori, ascetyczna religijna sekta Varanasi, idzie w niewielkiej odległości. Wykonują nocne rytuały nad szczątkami ludzi, których zwłoki, zgodnie z hinduskim zwyczajem, spłonęły nad brzegiem Gangesu, zyskując możliwość jak najbliżej Moksszy jak najbliżej. Aghori łatwo rozpoznać: są pokryte popiołem kremacyjnym od stóp do głów i noszą naszyjniki z kości.
Teraz w Indiach jest około tysiąca aktywnych członków sekty. Pomimo szokujących rytuałów aghori są protekcjonalni. Indianie wierzą, że jeśli zapobiegną mnichom, "wybranym z Shivy", umrą i odprawią rytuały, ich dusze będą przeklęte. Nie ma żadnych prawnych ograniczeń w tym zakresie w kraju..
Tribe Karawai, Papua Nowa Gwinea
W Papui-Nowej Gwinei kanibale są większe niż supermarkety. Ze względu na brak żywności białkowej, aborygeni często jedzą lunch z towarzyszami. To prawda, że w ostatnich latach skala kanibalizmu znacznie spadła z powodu epidemii choroby Kuru-kuru. Ale nie w plemieniu karawany. Dla jego przedstawicieli jedzenie zmarłej osoby jest zemstą..
Australijski dziennikarz Paul Raphael, który kiedyś podróżował po lasach Papui Nowej Gwinei i Indonezji, mówi: "Dla chleba, jeśli ktoś wypadnie z domu na drzewie lub zginie w bitwie, przyczyna jego śmierci będzie oczywista. Ale śmierć z powodu choroby jest dla nich tajemnicą, przecież nie wiedzą nic o drobnoustrojach i infekcjach ".
"Karawai są przekonani, że ich plemię zostało zniszczone przez Hahua - czarnoksiężnika, który przybył z niebytu, Hahua chwyta ciało i zaczyna je pożerać od środka, a on musi spłacić to samo: jedzcie, jedzcie osobę, która umarła z powodu Hahua".
Cannibals Fidżi
Wszyscy kanibale opisani powyżej nie są niebezpieczni dla obcych i nigdy nie zabijają ludzi, aby je zjeść. Ale nie można tego powiedzieć o niektórych rdzennych mieszkańców Fidżi. Oczywiście Fidżi nie jest już tak dzikim miejscem jak w XIX wieku, kiedy nawet misjonarze bali się tu przyjechać. Jednak plemiona nadal żyją w lasach, pozostając wierne tradycjom. Nadal zabijają swoich ludzi na rzecz jedzenia.
Nie tylko plemiona często się ze sobą kłócą (starcia te prawie zawsze kończą się krwawą ucztą nad pokonanymi), więc mogą również zjeść obiad dla turystów, którzy przypadkowo wędrują tam, gdzie nie powinni. Jeszcze w zeszłym roku w wiadomościach pojawiła się wiadomość, że małżeństwo zniknęło na Fidżi bez śladu. Prawdopodobnie został zjedzony przez kanibali..