Podczas indyjskiego hitu Robot jest sequelem, który czasami zwraca IT

Widzowie filmu akcji Bollywood "Robot" jeszcze nie zdołali wyleczyć swojej emocjonalnej traumy, a indyjscy autorzy filmowi, produktywni jak koty podwórkowe, przygotowują się do nowego sabotażu, prezentując ciąg dalszy zwiastuna. O dziwo, mając chroniczne zapalenie fantazji, filmowcy z jakiegoś powodu stali się zdezorientowani i nazwali to arcydziełem - "2.0". Dalsza część, w której już i tak bardzo popularny bożek rodu Bombaju, Rajnikant, również świeci, jak mówią w Odessie, okazał się być pikantny.


Dla tych, którzy nie są świadomi tego, co się dzieje, przypominamy, że pierwsza część tej mieszaniny tlenku węgla została opublikowana na ekranach w 2010 roku. Film, który opowiadał o uczonym i stworzonym przez niego androidie (obie grała gwiazda Bollywood, Rajnikant), okazał się jedną z najdroższych indyjskich taśm w produkcji..

Już w pierwszym zwiastunie staje się absolutnie jasne, że gwiazda Bollywood o nazwie podobnej do nazwy leku z powodu zaparć nie porzuci swojej pozycji, ale przeciwnie, zamachnęła się na decydujący cios w przestarzałej Overseas Dream Factory.

Jeśli myślisz, że widziałeś wszystko w tym życiu, będziesz musiał poważnie przemyśleć swoje nudne codzienne życie, ponieważ po obejrzeniu "2.0" nigdy nie będziesz taki sam.

Strzał z pierwszego filmu

Jest oczywiste, że w ostatnich latach część indyjskich informatyków powróciła do ojczyzny, by umrzeć bliżej świętej Gangesu. W serii filmów jest pełno wszystkiego - stada ptaków Hitchcocka naprzemiennie z milionami latających mobilnych gadżetów, ogromne ptaki atakują megalopolie, hordy androidów pędzą w poszukiwaniu ofiar, a główny złoczyńca z wydmuchanymi brwiami eksploduje pojazdy opancerzone jednym kliknięciem palców.

Miejmy milczeć na temat jakości efektów specjalnych, z których niektóre zostały zdradziecko skradzione ze starej szkoły "Adventures of Electronics", a niektóre są wykonane przy użyciu najnowszych technologii - nie jest to dla nas osądzanie geniuszu, zwłaszcza przez półtorej minuty. Ale główna bohaterka, której misja zawsze ma bezpośredni wpływ na ocalenie planety, jest godna uwagi.

Jest oczywiste, że Rajnikant, który pojawił się (na minutę) już w 201 filmach, nie przejdzie na emeryturę do swoich niepełnych lat 70. i planuje przebić serca kobiet strzałami Kupidyna co najmniej do 120 roku życia. Dzięki wizażystom i geniuszom komputerowym wygląda jak Elvis w dniu pożegnania z królem i ma mniej więcej tę samą zwinność.

Najlepiej zarabiająca aktorka w Indiach, choć roztrzepana jak tancerka baletowa na protezującej nodze, w pełni wypracowała sobie karmienie i odgrywa odważną rolę w pełnym rozwoju. Rajnikant unosi się na niebie nad New Delhi jak ptak, biegnie jak gepard i, oczywiście, tańczy, jeśli nie jak Bóg, to tak jak Saint Witt dokładnie.

Nikt nawet nie wątpi, że zdradziecki wróg zostanie skonfundowany, a indyjski terminator ponownie zajmie jego miejsce w szklanej szafie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Indii, czekając na kolejne nieszczęście i kolejny miejski szaleniec ze scenariuszem "3.0" w spoconej dłoni opiatów.

Każdy znawca indyjskich arcydzieł zapewne da co najmniej jeden rzut oka na cały fantastyczny film akcji, ale, niestety, będzie musiał cierpliwie czekać do 28 listopada, kiedy to całe arcydzieło zostanie wylane z ekranów i monitorów na widowni i da im niezapomniane wrażenia.

Czy podoba ci się to? Chcesz być na bieżąco z aktualizacjami? Subskrybuj naszą stronę w Facebook i kanał w Telegram.