W ostatnich latach marketing odegrał ważną rolę w promocji kina - bez przekonującej kampanii reklamowej nawet świetny film nie może być sprzedany widzowi..
Na temat jakich sztuczek dystrybutorzy nie idą: wydają nieoczekiwane reklamy, organizują kampanie wirusowe, uruchamiają fałszywe strony internetowe i dystrybuują nieistniejące produkty. Jednak reżyserzy i producenci, którzy przekonująco kłamią o swoich filmach w przyczepach, materiałach prasowych i wywiadach, są największymi chytrymi stworzeniami..
Czasami oszustwa przybierają dziwne formy. Postanowiliśmy przypomnieć o tym, jakie fałszywe hasła przyciągnęły do kina zdjęcia, które nie zasługują na szczególną uwagę..
Źródło: Film.ru
"Wracamy do oryginału!"
Publiczność nie jest zbyt przychylna wobec terminu "remake" - nie każdy jest zainspirowany perspektywą obejrzenia nowej produkcji słynnego filmu fabularnego, nakręcony przez innego reżysera z innymi aktorami. Dlatego autorzy remake'ów czasem używają kwiecistego zwrotu: "To nie jest remake, to nowa, przemyślana adaptacja ekranu oryginalnej książki". Wow, myśli widz, teraz będą inaczej. Ale w najlepszym przypadku okazuje się to samo, aw najgorszym - żałosne podobieństwo do poprzedniej adaptacji.
Typowym przykładem jest "Zakręcony piątek" z Jamie Lee Curtisem i Lindsay Lohan, którzy bez względu na to, jak starają się być oryginalni, ale w rzeczywistości pozostają odzwierciedleniem w krzywym zwierciadle tytułowego filmu z 1976 roku z Jodie Foster i Barbarą Harris w głównych rolach. W tym samym czasie, Foster jest milion razy bardziej utalentowany niż Lohan, a to sprawia, że odbicie jest jeszcze słabsze i bardziej rozmyte. Co to za przemyślenie, to raczej parodia.
"To najdokładniejsza adaptacja!"
Karnawał w prozie Karola Dickensa był kręcony w różnych formatach tak wiele razy, że oglądanie wszystkich wersji może być opóźnione podczas długich świąt noworocznych. Jednak w 2009 roku Robert Zemeckis podjął inicjatywę pokazania publiczności obrazu "tylko prawdziwie, jak najbliżej tekstu", zaczerpniętego z tekstu wielkiego angielskiego pisarza.
Przypomnij sobie teraz, jak wyglądała "Christmas Story", wykonana w formie uchwycenia ruchów aktorów. Film wyglądał jak długi teledysk do gry The Sims z niezręcznymi postaciami i absurdalną fizyką. Ale pojawienie się postaci nie jest najgorsze, ponieważ w zasadzie nikt nie wie dokładnie, jak Dickens wyobrażał sobie Scrooge, ale Zemeckis, mimo wszystko, poprawił fabułę dla swoich potrzeb. Czym więc jest ta dokładna adaptacja??
"Spędziliśmy pracę nad robakami!"
Czy twórcy franczyzy powinni jakoś zareagować na krytykę publiczności? Oczywiście, ponieważ ignorując roszczenia lojalnych fanów, ryzykujesz utratę rdzenia odbiorców, który sprawia, że twoje filmy są najbardziej kasowe. Niestety, lekcje przeszłości są niedostępne dla "Przegranych" Michael Bay - po uwolnieniu pierwszych Transformatorów uderzyła go fala krytyki, ale machnął ręką (choć bardzo przekonująco) do oficera dyżurnego. będzie znacznie lepszy niż pierwszy film! ".
I co zobaczyliśmy? "Revenge of the Fallen" nie tylko nie poprawiła się w porównaniu z oryginałem, ale zawaliła się znacznie mniej, tak że Bay musiał przeprosić za to, co przyniósł do kina pod postacią filmu. Tylko te przeprosiny były tylko trzęsieniem powietrza - Transformers toczyli się po zboczu, aż doprowadzili do długo oczekiwanego zamknięcia sieci.
"Używamy 3D zgodnie z jego przeznaczeniem!"
Rozwój technologii 3D w połowie 2010 roku musiał przekształcić się w coś ogromnego, i tak się stało - niesamowity trójwymiarowy świat Avatar przekroczył oczekiwania nawet najbardziej stronniczych widzów..
Co dalej? Co więcej, technologia "przepoczwarza się" i przestała być narzędziem kreatywności, i stała się zwykłą technologią, która komplikuje wynajem i zwiększa koszt biletu. Joseph Kosinski zgłosił się na ochotnika do naprawienia sytuacji - w przededniu premiery Tron: Taśma do Dziedzictwa wygłaszał we wszystkich wywiadach: "Nie widziałeś tego 3D! Użyliśmy technologii nie dla piękna, ale żeby dać filmowi prawdziwą głębię! Twój stosunek do trójwymiarowych zdjęć zmieni się ! " Wiele osób kupiło te telefony, ale film nie zrobił wrażenia przełomu - jest to zwykły zestaw efektów specjalnych, o standardowych głośności i kilku oczekiwanych sztuczkach. Nic specjalnego.
"To nie jest remake!"
Hollywood często odnosi się do udanych oryginalnych zdjęć zrobionych w Azji, Europie i Ameryce Łacińskiej, ale ponieważ amerykański widz nie lubi napisów i ponownie brzmi, w Stanach Zjednoczonych wolą przepisać zagraniczne hity. Ale nie daj Boże nazywania tego remake'em, niech to będzie "adaptacja", "źródło inspiracji", "podstawa fabuły".
I wszystko będzie dobrze, ale jeśli chodzi o takie filmy jak "Let Me In Saga", w których plagiat z oryginalnego szwedzkiego filmu jest jednoznacznie określony, sceny powtarzają się w ramie, a nie świeże spojrzenie na oryginalną książkę, widz jest oszukany. . Nie ma nic strasznego, szukającego spisków na boku, ale nie ma potrzeby oszukiwać - widz nie jest głupcem, zrozumie, co jest.
"Żadnej polityki!"
Chęć stworzenia rzeczywistego kina i tym samym przyciągnięcie do kina dodatkowej publiczności często zmusza reżyserów do kręcenia filmów o dzisiejszych bohaterach - czy to Mark Zuckerberg, Julian Assange czy Edward Snowden. Ale jeszcze częściej wraz z wydaniem kolejnej biografii filmowej autorzy deklarują, że są dalecy od polityki, a bohater interesuje się twórcami taśmy wyłącznie jako osoba.
Oto, co Phillida Lloyd stwierdziła w swoich wywiadach przed wydaniem dramatu "Żelazna dama": "Thatcher to przede wszystkim kobieta, która przeżyła trudne chwile w swoim życiu osobistym, a jej polityka była tylko przedłużeniem jej osobowości". No tak, oczywiście, jaka może być polityka w filmie o Margaret Thatcher? Ale film nie jest szczególnie zainteresowany ciemną stroną działań państwa premiera, strajki górników i konflikty z ministrami, wojna o Falklandy i fabuła konkurentów są na pierwszym planie. Tak, a te wydarzenia są bardzo jednostronne - i to tylko prawdziwa polityka.
"Robimy coś nowego!"
Od czasu do czasu duże koncerny zmuszone są do ponownego uruchomienia, choćby dlatego, że aktorzy "wyrastają" z ich obrazów, zmieniają technologie, a nowe pokolenie widzów zaczyna przychodzić do sal kinowych..
Smutno było rozstać się ze Spider-Manem Samem Raimim, ale trzy filmy były wystarczającą spuścizną, a tym bardziej interesujący był film "New Spider-Man" sfilmowany przez Marka Webba, człowieka nie zepsutego dużymi budżetami i hitowymi szablonami. Mark z entuzjazmem powiedział, że na zdjęciu pojawi się zupełnie nowy Peter Parker, że będzie to film bardziej mroczny i bardziej dojrzały, że wiele uwagi poświęcimy historii bohaterów tytułowej postaci. W rzeczywistości reklama "New Spider-Mana" okazała się prawdopodobnie najbardziej pozbawiona skrupułów w historii kina - obraz okazał się prosty i bezpretensjonalny, a wraz z wydaniem sequela stało się oczywiste, że jest to ślepa uliczka.
"Naprawimy błędy poprzedniego filmu!"
Nikt nie chce przyznać, że nie ma świeżych pomysłów i oryginalnych rozwiązań, więc studia i autorzy sięgają po najróżniejsze sztuczki, uzasadniając ich intencje, by nakręcić kolejny remake. To niedorzeczne, niektórzy próbują poprawić klasykę, ale dzięki łasce słoni w sklepach z garncarstwem niszczą własne szklane zamki..
Kto poprosił Lenę Wiseman o oświadczenie, że jego wersja "Przypomnij wszystko" będzie nie tylko bliższa tekstowi Philipa Dicka, ale także wyeliminuje logiczne i fabularne niespójności z filmu Paula Verhoeven z 1990 roku? Wygląda na to, że Wiseman nieco przeszacował swoje możliwości - jego kaseta nie stała obok filmu, w którym Arnold Schwarzenegger pokazał swoją najlepszą formę, której efekty specjalne wciąż zachwycają oko, a fabuła jest pełna niesamowitych zwrotów. Co to jest w wersji 2012? Nic tylko puste ambicje.
"Wydarzenia odbywają się w prawdziwym świecie!"
Trylogia Christophera Nolana o Mrocznym Rycerzu wyznaczyła bardzo wysoki poprzeczkę dla adaptacji komiksowych, więc nic dziwnego, że naśladowcy zdecydowali się użyć niektórych ruchów, a nawet całej warstwy historii najbardziej udanych zdjęć o Batmanie..
Na przykład Zack Snyder we wszystkich materiałach marketingowych dla "Człowieka ze stali" zauważył, że jego Superman będzie istnieć w naszym znajomym świecie, znacznie bardziej realistycznym niż ten, który Richard Donner zbudował na swojej klasycznej taśmie. I rzeczywiście, na początku nowy Krypton był bardzo blisko widza, by uwierzyć w jego prawdziwe istnienie. Jednak pod koniec sezonu taśma przetoczyła się do banalnej, przebojowej fikcji z niedorzecznymi sztuczkami bohaterów, z opuszczonym miastem, które przechodzi ogromne zniszczenia z minimum ofiar, z fantastycznymi trikami i fantastycznym zakończeniem. Nie, to nie jest prawdziwy świat, Zach. To jest kinokomiks, taki sam jak 30 lat temu..