Ekstremalny szczyt Szczytowy szczyt K2

Chogori jest najtrudniejszą górą na świecie do wspinaczki, lepiej znaną jako szczyt K2. W sierpniu zeszłego roku, po pięciu próbach na przestrzeni kilku lat, po zdobyciu pięciu szczytów, udało się zdobyć najwyższy szczyt Kazachstanu: Maksut Jumajew i Wasilij Piastcow. Wyprawa trwała ponad dwa miesiące. Zespół, w którym wzięli udział przedstawiciele Niemiec, Polski, Austrii i Argentyny, stanął w obliczu wszystkich trudności związanych z niebezpiecznym wynurzeniem i przetrwał najróżniejsze złe warunki pogodowe. Vox Populi przedstawia dziennik Maksuta Zhumaeva, który opowiada, jak to wyglądało.

(49 zdjęć łącznie)

Źródło: voxpopuli.kz

1. Ekspedycja "K2" rozpoczęła się w Biszkeku. Siedem osób miało uczestniczyć we wspinaczce K2, ale jeden alpinista ze Stanów nie mógł dołączyć do nas z powodu problemów z wizą. W efekcie nasz zespół składa się z sześciu osób - Basil Pivtsov Tommy Henrici z Argentyny, para Ralph i Gerlinde Kaltenbrunner Dyuymovets z Austrii, videoperatora Darek Załuskich z Polski, a ja, sierżancie CSKA Maksut Zhumaeva (na zdjęciu Ralph wybiera melony, zdjęcia Gerlinde Kaltenbrunner)

2. 17 czerwca. Obudziłem się w jurcie o 6 rano, świeżości i wigoru! Po śniadaniu ładunek ekspedycyjny został przegrupowany wyłącznie w celu ukrycia terminala satelitarnego i telefonu Thuraya, a co najważniejsze kiełbasy! Wyjaśnili nam, że chińskie zwyczaje mają ostrą nietolerancję na produkty cywilizacji

3. W mieście Kaszgar, Autonomicznym Regionie Chin Xinjiang Uygur, dotarliśmy późnym popołudniem. Możesz wejść na K2 z Pakistanu lub z Chin. Tutaj ścieżka do szczytu została nam wskazana przez "dziadka Mao"

4. 19 czerwca. Miejskie dni powszednie zaczęły kupować żywność. "Jedzenie" - to najbardziej palący temat w wyprawie. Ostrzegano nas, że na granicy kirgisko-chińskiej wszelka żywność zostanie zarekwirowana na rzecz "spraw partyjnych". Ale my na własne ryzyko i przetransportowaliśmy 40 puszek gulaszu z końskiego mięsa

5. Nasza karawana zaczęła się od wioski Ilik, tu miejscowi, etniczni Kazachowie i Kirgizi, dzierżawiący wielbłądy. Ta usługa jest bardzo droga, ale są monopolistami, ponieważ transfer śmigłowców dla wspinaczy w Chinach jest zabroniony i nie ma możliwości znalezienia stu tragarzy

6. Dzień wysłania przyczepy kempingowej dla wszystkich mieszkańców - wspaniałe wakacje. W końcu zarabiają na jednej wyprawie przez cały rok. Na naszej wyprawie przydzielono 40 wielbłądów i 10 kierowców. Każdy wielbłąd ma 80-100 kg. Po rozłożeniu wszystkich ładunków rozpoczyna się ładowanie.

7. 24 czerwca. Rano było pochmurno, wietrznie. W górzystym terenie, przez który przeszliśmy do obozu macierzystego, jest wiele bezimiennych szczytów, na które nie wpadli ludzie. W chmurach na szczycie dostrzegłem kamienną figurę przypominającą modlącego się anioła

8. 25 czerwca. Na pustynnym terenie górskiego wąwozu, nawet kamienie odbijały światło, na termometrze było +35 stopni. Oprócz rzeki Shizgam czekała na nią karawana czekająca na przejście przez górską rzekę Chogori. Przejście było najbardziej niebezpieczne, woda zalała wielbłądy na samym brzuchu. A kamienie, które przetoczyły się pod wodę, napędzane prądem, mogły zrzucić ich z nóg. Ale wszystko się udało i bezpiecznie dotarliśmy do bazy

9. Tutaj w oazie wśród pustynnych kanionów w zaroślach krzewów żyje stado chłodni. Spotkaliśmy te piękne zwierzęta w 2007 roku, kiedy podjęliśmy jedną z prób wspięcia się na K2. Ustawiliśmy obóz bazowy na skraju oazy, a po drugiej stronie żyli Kulani

10. 1 lipca. Od pierwszego dnia przybycia do bazy, wszystkie działania zespołu miały na celu zbliżające się wejście. Rozstawienie obozu jest jedną rzeczą, trzeba jeszcze iść do góry. Specyfika wejścia K2 jest taka, że ​​trzeba pokonać 20 kilometrów na morenach i lodowcach. Podzielamy tę drogę na trzy obszary: od obozu bazowego do obozu naprzód, a następnie do obozu 1. Każde wyjście na górę jest wydarzeniem, regularnie musiałem wysyłać informacje do mojej Ojczyzny. W naszym zespole tylko dwie osoby miały doświadczenie wspinania się na wybraną trasę. W 2007 r. Wyprawa zakończyła wspinaczkę na wysokości 8450 metrów. Powyżej czwartego obozu na dużej wysokości trasa była dużym problemem. I musieliśmy rozwiązać ten problem "śmiertelnego niebezpieczeństwa" (fot. V. Pivtsov)

11. Nasz główny dom to ABC (Advanced Base Camp, z angielskiego Advanced Base Camp). Trawa i kwiaty wciąż tu rosną, ale warto iść 100 metrów i jesteś na martwym lodowcu. W obozie każdy ma własny namiot, jedną stołówkę, mesę, w której cały zespół zbiera i spędza wolny czas. Obok wielkiego namiotu pod namiotem znajduje się kuchnia, na której nasz kucharz tworzy kulinarne cuda. Śnieg w obozie zaawansowanym spadał, co do zasady, w nocy, a każdego ranka myliśmy namioty ze śniegu. Przy dobrej pogodzie przetworzyliśmy trasę, a przy złej pogodzie usiedliśmy w bazie. Ale w całym swoim wdzięku. Kiedy nadciąga zła pogoda - jest to lawina niebezpieczna i przerażająca dla życia, kiedy pada śnieg - nostalgia za zimą jest w środku lata

12. Ralph i Gerlinda stale informowali o postępach wyprawy.

13. W obozie sytuacja jest spartańska, przez pierwszy tydzień zerwałyśmy wszystkie trzy termosy. Czajnik, kubki, łyżki - to wszystko nie jest ważne, najważniejsze - szczyt

14. Darek Załuski - nasz filmowiec na dużej wysokości. Pochodzi z Warszawy (Polska). Łączy nas przyjazna, długa przyjaźń. Darek jest słusznie jednym z najbardziej doświadczonych filmowców-wieżowców na świecie. Nagrywanie filmów w górach to bardzo trudna i trudna praca. Aby pokazać huragan śnieżny, twarze zamarznięte na mroźnym zimnie, aby przekazać całe piękno i głębię gór - nie każdy może

15. 5 lipca. Pierwszy dzień dobrej pogody. O 8:40 rano opuściliśmy obóz. Ralph z Gerlindą szukali nowej drogi. Ale tak czy inaczej wszystkie ścieżki prowadzą do tego samego głównego koryta morenowego, który prowadzi do podstawy Chogori

16. W naszym namiocie Ralph i Gerlinda zawsze byli lekka i przestronna, która przyszła pić herbatę z cytryną i omawiać plany na jutro. Pierwsze przejście zajęło dużo energii, więc po herbacie wszyscy szybko zasnęli (fot. Darek Załuski)

17. 06 lipca. Wyjście na górę zaplanowano na 5:00 rano. Ralph Dümovich - mąż Gerlindy, pierwszy przedstawiciel Niemiec, który ukończył program 14 ośmiu tysięcy metrów. Jest odnoszącym sukcesy biznesmenem, szefem największej firmy turystycznej Amical i po prostu dobrym wspinaczem.

18. Wiszące poręcze linowe na zboczu z opadami lawinowymi. Dalej pracuje Basil, na ubezpieczeniu Ralph. Patrząc w przyszłość, powiem, że na tym stoku spadła lawina w jeden z dni napadu. Ale przetrwaliśmy, trzymając się poręczy liny, którą wcześniej zawiesiliśmy. Taktyka zawsze wspólne polecenie pierwsze trzy wspinaczy obsługuje trasy proveshivajut balustradę, druga trójka wspinaczy w tym czasie sprawia, nadające się do sprzedaży samochodów ciężarowych, Podnośniki dla trasy, liny, uprzęże udziały śnieżne, śruby lodowe, haki. Każda praca jest ciężka i ważna.

19. Życie w namiocie jest proste i nieskomplikowane. Jedna duża patelnia dla czterech osób. Głównym zadaniem jest przywrócenie równowagi wodnej. W ciągu dnia wspinacz traci do 3 litrów płynu, głównie poprzez oddychanie. Woda jest potrzebna, aby krew nie zagęściła się, ale w przeciwnym razie wzrasta prawdopodobieństwo odmrożeń (fot. Pivtsov V.)

20. 07 lipca. Wzrost o 3 rano. Zgodnie z planem, aby wziąć maksymalnie liny i powiesić je do 2. obozu. Dziś jest nas szóstka: pierwszymi z obozu są Ralph i Gerlinda, potem Wasilij i ja, ostatni - Darek i Tommy

21. Naprzód poszliśmy tupać razem z Wasilij. Zmieniamy się co 100-200 kroków. Gerlinde prosi, aby się zgłosić, uprzejmie prosimy ją, by oszczędzała siły i pozwoliła nam pracować. Razem wracamy do namiotów pierwszego obozu po godzinie 18.00. Ciężki dzień pracy, który przyniósł satysfakcję z wykonanej pracy. Udało nam się powiesić liny na wysokość 6300 metrów. Wieczorem po kolacji Ralph ogłosił, że jutro obiecują wzmocnienie śniegu i wiatru. Wspólnie decydujemy, że jutro wszyscy schodzimy do obozu Depo, bierzemy liny i przynosimy ich na 1 obóz do dalszej pracy. Po tym możemy z czystym sumieniem zejść do odpoczynku w ABC. W naszym namiocie panował spokój i panował pokój. Zmęczeni, zapadamy w głęboki sen

22 lipca. O szóstej rano wszyscy zebrali się na śniadanie, gdzie żywo omawiali prognozę pogody, która obiecuje długą odprawę. Po śniadaniu każdy dostał legalną porcję chipsów. Jak powiedział Ralph: "Ziemniaki to nie tylko magazyn energii, ale także źródło witaminy C i minerałów". Z tej okazji nie możesz z nim dyskutować

23 lipca. O trzeciej nad ranem na moim telefonie sygnał zadziałał - czas wstać. Będziemy na zmianę, potem zapalimy palnik i podgrzamy wodę w rondlu. Na śniadanie tylko kawa "3 w 1" i jedna czekolada dla dwóch osób (fot. V. Pivtsov)

24. Mieliśmy szczęście, lawina utorowała drogę do rockowego couloira. Za nim dotarliśmy do początku balustrady i dalej wzdłuż lin zaczęliśmy powoli podnosić się. Gerlinde biegnie z przodu, idzie potężnie na dwóch szakali (szakal jest specjalnie zaprojektowany do przechodzenia stromego lodu), ciągnąc linę spod śniegu i lodu. Cała reszta poręczy krok po kroku, wymierając metry-centymetry za pomocą gumaru (zhumar to urządzenie do przesuwania się wzdłuż poręczy liny). Idę obok, tylko Tommy podąża za mną, chodzi bez hełmu. Z góry ciągły strumień czegoś wystrzępionego, potem śnieg, potem kawałki lodu. Często pojawia się w hełmie, a Tommy próbuje uniknąć ucisku z góry. Za moimi plecami coraz częściej słychać przekleństwa i krzyki. "Nie więcej lodu!", Krzyczy Tommy, ale nikt go nie słyszy, wszyscy są już wysoko i zaczynają wspiąć się na grzbiet śniegu.

25 lipca. Rano zaczął padać śnieg, stanęliśmy przed dylematem: iść do obozu 2 z noclegiem lub zejść do zaawansowanego obozu bazowego na odpoczynek. Postanowiliśmy poczekać na dwóch Darek-Tommy i wspólnie zdecydować, co dalej. Dla naszej czwórki spędzenie nocy w drugim obozie nie zaszkodzi, ale przy ogólnym zmęczeniu. Darek i Tommy podeszli, upuszczając ciężkie plecaki, pokazali swoim wyglądem, że dziś nie dotrą do drugiego obozu. Decyzja przyszła sama, wszyscy upadli (fot. Darek Z.)

26. 20 lipca. Nastawiamy się na ciężką pracę, walcząc z głębokim śniegiem na grzbiecie śniegu. Pogoda nam sprzyja, chmury poniżej. Czasem zachmurzenie z wiatrem, a potem chodzimy jak mgła. W porze obiadowej dotarliśmy do skał i tam też obóz był w zasięgu ręki (fot. Darek Z.)

27. 21 lipca. Tommy i Darek szykują się do wyjścia. Pomimo złej pogody zbieramy i zabieramy namiot z nami. Opuszczamy w górę o godzinie 9 rano

28. Ze szczytu klifu wiatr napędza małe lawiny. Wasili wyciąga balustradę spod śniegu i powoli idziemy na górę. Po południu udaliśmy się jednak do obozu 2. Tutaj na szerokim śniegu śnieg nad kolanem, ale tylko 100 metrów pozostało do obozu

29. Gdy przybyli Ralph i Gerlinda, udało mi się zrobić z miodem dzbanek zielonej herbaty (zdjęcie Darka Z.)

30. (zdjęcie Pivtsov V.)

31.

32. 23 lipca Gerlinde znajdowało się 100 metrów od nas, gdy nagle lawina się zbliżyła. W kierunku lawinowym było jasne, że nie będziemy uzależnieni, ale wiatr był w naszym kierunku. I po 10 sekundach przykryliśmy się chmurą pyłu śniegu. To nie było straszne i nie chcieliśmy myśleć, że możemy być w promieniu stożka lawinowego. Wstaliśmy, otrzepaliśmy śnieg i czekaliśmy na naszych przyjaciół (fot. Darek Z.)

33. 25 lipca. Według prognozy - burza na górze będzie gościć tydzień. Postanowiliśmy wyjechać na wakacje do niższego "chińskiego" obozu bazowego. Szansa, aby udać się na górę w nadchodzących dniach. Według naszych danych prędkość wiatru wzrosła do 100 km / h. Przy tej pogodzie nie ma nic do zrobienia na górze. Pozostaje tylko zejść do obozu bazowego, aby odpocząć (fot. Pivtsov V.)

34. 4 sierpnia. Słońce oświetlało namiot o 7 rano. W tym dniu pracowaliśmy cały dzień, a po piątej dotarliśmy do trzeciego obozu, mogliśmy zrobić to wcześniej, ale głęboki śnieg spowolnił nasze tempo ruchu. O zachodzie słońca mieli spotkanie i jednocześnie świętowali urodziny Darka. Zrobiliśmy co w naszej mocy, aby pogratulować urodzonemu mężczyźnie, potraktowali mnie mięsem, a Wasili wydzielił kilka miligramów alkoholu, które wylał z wodą.

35. Sierpień 05. 6 rano, wczoraj były urodziny Darka, a dziś mój syn ma 3 lata. Życzenie mojemu synowi: "Tak się złożyło, że kiedy się urodziłeś, ugniatałem śnieg w Szczycie Lenina w Pamirach, a na każde twoje urodziny twój tata jest zimny, daleko od ciebie, ale z całym ciepłem mojej miłości do ciebie, mój synu Isatay, życzę dorastasz zdrowy i ku naszej radości! " (zdjęcie Pivtsov V.)

36. Ilość wykonanej dzisiaj pracy dała duże szanse na zawieszenie trasy do czwartego obozu następnego dnia. Na końcu poręczy pozostały liny i sprzęt rockowy. Rozpoczął się dobry początek, tylko zatwierdzić ogólny plan działania na jutro. Postanowiliśmy przejść w ten sam ciężki styl: zabieramy ze sobą wszystkie trzy namioty, a także bierzemy jedzenie, rzeczy i gaz, jest szansa, że ​​pojawi się okno dobrej pogody i być może będziemy mieli szansę podejść na szczyt (fot. Darek Z. )

37. 6 sierpnia. Tommy postanowił zejść do bazy i czekać na nas. Ten fakt wprowadził pewne poprawki, zabieramy Wasilija i mnie do namiotu Darka. Nie wpłynęło to na wagę plecaków, ale musiałoby zostać poważnie wymienione w namiocie. Wiatr nie podążał ścieżką od wczoraj, więc nie było trudno chodzić. Przed skalnym grzbietem znaleźliśmy plątaninę starych arkan. O godzinie 16 dotarliśmy do miejsca obozu 4-go dolnego, na wysokości około 7900 metrów (fot. Darek Z.)

38. Sierpień 07 Kiedy się obudziliśmy, padał śnieg. Podczas opadów śniegu nie ma sensu wchodzić na górę, kurtki są mokre. Zadzwoniliśmy do meteorologa Charliego, namawiał nas, że śnieg przestanie padać, gdy zapadnie noc. Wkrótce zaczęły nam brakować jedzenia i gazu

39. Sierpień 08 Pogoda jest doskonała, gęste chmury pod naszymi stopami. Na niebie tylko jasne słońce, śnieg leży w grubej warstwie na skałach. Czuliśmy, że spadł około 40-50 cm. Nad naszymi namiotami, stare balustrady są pod śniegiem, kierunek ruchu jest trudny do odgadnięcia. Wszędzie lawina, nawet na kopule namiotu. O 9 rano wychodzimy do przetwarzania przez trzy, Wasilij najpierw pracuje, na ubezpieczeniu ja i Gerlinde przynosimy liny. Najniebezpieczniejszy był trawers na stoku śnieżnym. Tylko Vasily zaczął przecinać zbocze, bo pod nim znika snowboard, ale opierał się, ostro wpędzając szakala na zbocze. Potem poszło schludniej (fot. Darek Z.)

40. 20 sierpnia. Dzisiaj przez cały dzień panował silny wiatr, w 6 godzin dotarliśmy do trzeciego obozu. Na grzbiecie jest dużo śniegu. Walka z wiatrem, który niósł śnieg, pochłaniała dużo energii. Wszystko w porządku!

41. W przypadku takiej wspinaczki mamy specjalne buty "cat", które są mocno przymocowane do buta wspinacza, aby pokonać relief lodowy (zdjęcie Ralph D.)

42. Kolejny problem - po przejściu z obozu 1 do 2, woda stopiona spływała na couloir, lina kolejowa stale zamarzała i zamarzała w lodzie (fot. Ralph D.)

43. Musieliśmy się ukryć przed silnym wiatrem, byliśmy zgrupowani (fot. V. Pivtsov)

44. (fot. Pivtsov V.)

45. 21 sierpnia. Obudziłem się o 4 nad ranem, pogoda jest dobra. Wyjechałem o godzinie 6 w czwartym obozie. Bez wiatru, bez chmur, tylko słońce, aw niektórych miejscach głęboki śnieg (fot. Pivtsov V.)

46. ​​22 sierpnia. Ostatniej nocy podjęliśmy trudną decyzję, aby wykorzystać ten dzień do odpoczynku i pracy na trasie. Spędziliśmy bardzo zimną noc na wysokości 8000 metrów (fot. Pivtsov V.)

47. 23 sierpnia - dobra pogoda już nie będzie i mamy ostatnią szansę, aby wspiąć się na szczyt. Nie wiem skąd pochodzą siły, ale 12 godzin nieludzkiego wysiłku, ale możemy. O godzinie siódmej wieczorem cała nasza ekipa szturmowa dotarła na szczyt! (zdjęcie Pivtsov V.)

48. Rano Wasilij Pivtsov i ja przenieśliśmy się z naszego postoju na noc na wysokości 8300 mw kierunku czwartego obozu. O 10:30 z powodzeniem dotarłem do niego. Wszyscy czujemy się normalnie, planujemy zejść dzisiaj tak nisko, jak to tylko możliwe.

49. Dla Maksuta Zhumajewa, Wasilija Piwcowa i Gerlindy Kalterbrunnera - to czternasty ośmiotysięcznik! Zrobiliśmy to! Teraz Kazachstan zajmuje 1. miejsce w rankingu światowym, spośród 28 osób na świecie, które wstąpiły do ​​wszystkich 14 x 8000+, trzy z Kazachstanu! A co najważniejsze, wszyscy trzej - Maksut, Wasilij i Denis wykonali wszystkie wejścia bez użycia urządzeń tlenowych! (fot. Darek Z.)