12 marca 2010 r. Mała miejscowość Kyzylagash w dzielnicy Aksu w regionie Almaty zyskała sławę w całym Kazachstanie. Ale w tej sławie dostał zbyt wysoką cenę. Tej nocy zapora zbiornika pękła i woda praktycznie zmiotła z ziemi małą wioskę. Tragedia zabrała ze sobą wiele żyć, wyrządziła szkody mieszkańcom i na zawsze zmieniła ich zwykłe życie.
W tym eseju fotograficznym wszystkie kolorowe zdjęcia są opatrzone datą 18 marca 2010 roku, a czarno-białe pokazują nasze dni
(Łącznie 44 zdjęcia)
Post Sponsor: Zrób sobie przerwę od zabawek i nudnych filmów. Grzebać w witrynach, czytać interesujące książki, a Know-it-all Obzorkin powie im!
Źródło: voxpopuli.kz; zdjęcie autorstwa Carla Nour
1. Teraz pomnik został wzniesiony ku pamięci tej tragedii w Kyzylagash
2. Osiem miesięcy temu sama woda wyczyściła miejsce dla niego.
3. Ersugurova Kalalat. "Na początku 11 marca wyjechałem do następnej wioski i wróciłem dopiero o godzinie 4. Było dużo wody w wiosce, na ulicy i na dziedzińcach, myślałem wtedy - prawdopodobnie z deszczu lub roztopionej wody.W wiosce było spokojnie, wszyscy robili na podwórkach Moja córka wróciła ze szkoły, powiedziała, że mogą wcześnie wrócić do domu Nauczyciel kazał im zebrać wszystkie dokumenty i umieścić je w widocznym miejscu i nie wychodzić z domu, O ósmej wieczorem zgasiliśmy światła i poszliśmy spać ".
4.
5. - Obudziliśmy się z faktu, że na zewnątrz był silny wiatr. Bałam się przełamać dach. Powiedziała mężowi, że wezmę bieliznę. Otworzyłem drzwi i ... woda wlała się do domu! Cała rodzina (mąż, ja, syn i córka) weszła na sofę. Dookoła była ciemność i tylko latarka z plecaka w rękach jego syna oświetlała cały chaos ...
6. - Kiedy woda dotarła do gardła, mąż w rozpaczy krzyknął: "O Boże, czy naprawdę tak umiera?" Spojrzałem na dzieci, płakały w milczeniu. W tym czasie syn powiedział, że musisz przełamać okno. Dopiero wtedy zobaczyliśmy, że wszystko wokół nas pływa. Mąż odszukał patelnię i wybił szybę, syn drugi zasłonił okno zasłoną. Woda zaczęła się zmniejszać. Do trzech wieczorem byliśmy po kolana w gęstej gnojowicy i nie mogliśmy się nigdzie ruszyć. Nikt nie zareagował na nasze krzyki. W martwej ciszy pies szczeknął tylko raz i wymamrotała krowa. I znowu zapadła cisza. Było bardzo zimno ...
7.
8. - Kiedy zaczęło się świecić, kilku wieśniaków, słysząc nasze wołanie, zajrzało do domu i zapytało: "Czy żyjesz?". Odpowiedzieliśmy, że żyjemy, ale już byliśmy zamarznięci. Kiedy zapytaliśmy, co się stało, powiedzieli: "Nasza wioska już nie istnieje" i odeszli. Później przyszło dwóch ustników, którzy przynieśli nam ciepłe ubrania.
9. - Około wpół do ósmej rano przybyli krewni. Kiedy spytałem, dlaczego tak długo, odpowiedzieli, że pół kilometra szedł przez dwie godziny, moje nogi utknęły w błocie, a droga była w dołach. Z ich pomocą dotarliśmy do autostrady, wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy do Taldykorgan. Tam zostaliśmy wysłani do regionalnego szpitala. Badanie wykazało, że mąż i córka są w porządku, a mój syn i ja byliśmy w szpitalu przez długi czas. Teraz wszystko jest w porządku, dostaliśmy zakwaterowanie, zwierzęta. Obiecali pomóc nam kontynuować leczenie. Jedyne, co jest złe: nie ma pracy dla mnie ani dla mojego męża
10. "Zostałem uratowany przed potopem, ponieważ słyszałem krzyki", wspomina pielęgniarka z miejscowej szkoły Moldir. - Potem uciekałem przez bardzo długi czas. Teraz mam zapewnione mieszkania, meble. Osobiście nie jestem urażony. Ale słyszę od ludzi, że nie mają nic do kupienia materiałów budowlanych do budowy gospodarstw rolnych dla zwierząt gospodarskich i że nie ma dla nich pracy w wiosce ...
11.
2. - Nazywam się Ryszhamal, pochodzę z rdzennej ludności. Mam pięcioro dzieci i męża. Tej nocy usłyszeliśmy, jak chłopiec sąsiadów krzyczy, że powinniśmy uciekać, więc szybko zebraliśmy się i uciekliśmy. Aż do dnia tragedii w domu nie było dwóch dni światła. Mąż powiedział, że akim zapewniał wszystkich, aby nie martwili się o możliwość zalania..
13. - Mieliśmy dużo zwierząt, dzięki czemu mogliśmy normalnie żyć. A to, co dało nam państwo, to tylko niewielka część naszej poprzedniej gospodarki. Bez pracy, pieniędzy, ubrań. Pomoc humanitarna uratowała nas tylko na początku, teraz nie ma zimowych rzeczy. A ponieważ nie ma pracy, nie możemy sobie pozwolić na normalne ciepłe ubrania
14. - Nazywam się Ismailova Rysbala. Mam sześcioro dzieci i mój mąż jest niepełnosprawny. Dzisiaj mamy przygotowania do święta, jutro zamierzam poślubić mojego syna. Krewni pomogli nam zorganizować wakacje, my sami byśmy sobie nie poradzili. Nie mamy pieniędzy nawet na ubrania. 120 tysięcy tenge, obiecane nam przez państwo, nie zostało wydane. Za te pieniądze moglibyśmy kupić węgiel i zimowe ubrania dla dzieci.
15.
16. "Jutro będziemy mieć asa na cześć naszego sławnego dziadka" - mówi Marzhan Kydykenova, szef lokalnej szkoły. - W czasach sowieckich jedna z ulic wsi Kyzyłagasz została nazwana jego imieniem
17. - Z powodu powodzi nasza rodzina straciła cztery domy, sklep, kawiarnię. Mój brat miał stację benzynową, samochód, ciągnik i bydło. Wymieniłem wszystkie dziesięć owiec, jednego konia i krowę ...
18. - Tej nocy wykonałem dwa loty - powiedział Uldan, Brat Marzhan. - Wziąłem w samochodzie osiem osób. Za pierwszym razem pojechałem moimi ludźmi na ring i w drodze powrotnej policja drogowa zablokowała mi drogę. Musiałem im wytłumaczyć, że wciąż mam tam krewnych i jestem zobowiązany do ich powrotu. Zrozumieli i otworzyli mi drogę. Tej nocy straciłem stację benzynową, mój jedyny dochód, teraz jestem bez pracy.
19.
20. - Jestem matką dwójki dzieci. Moja córka studiuje w instytucie, a jej syn ma 8 lat ", mówi nauczycielka wychowania fizycznego Gulmira Nurbaeva (stojąca obok swojego męża na zdjęciu). - Nikt nie zastąpi naszej byłej wioski. W gospodarstwie mieliśmy 60 głów owiec, cztery krowy, trzy konie, w sumie było to ponad milion tenge. Państwo spłaciło nam 575 tysięcy tenge. I odpowiedzieli na nasze niezadowolenie w sądzie - zbudowali dla ciebie dom, dali nam lodówkę i telefon! Jakbyśmy wcześniej nie mieli domów i mebli ...
21. - Wcześniej mieliśmy duży dom z pięcioma pokojami, we wszystkich pokojach były dywany i dywany - mówi Gulmira. - Dobrze się żyło, bydło nas karmiło. Dlatego uważam, że ponosimy dużą stratę. Z naszej rodziny chciałbym podziękować rektorowi uniwersytetu pedagogicznego dla kobiet, gdzie studiuje moja córka, Nurbaeva Aizhan. Na uniwersytecie, dowiedziawszy się o mojej córce z Kyzylagash, natychmiast przenieśli ją do grantu. To oczywiście pomogło nam bardzo
22. "Tej nocy zabrano nas z łóżka w środku nocy" - mówi ojciec Gulmira Escozha. - Moja żona jest niewidoma, została przeniesiona do szkoły w jej ramionach, a stamtąd poszliśmy na tor
23.
24. - Mam 65 lat. Mieszkam w Kyzylagash, jak się ożeniłem w 1966 roku, mówi Alshinbayeva Nesipjamal. - Nie podoba mi się nowy dom, bardzo mały niż przed potopem. Żadnych oficyn, stodoły, kąpieli ...
25. - 11 marca zadzwonili do mnie późno w nocy, ale mam astmę i mam serce, dokąd pójdę? I zostałam z moimi wnukami w domu do rana. W nocy nazwała swojego przyjaciela i brata niepełnosprawnymi.
26. - Gdzieś rano nadciągała woda. Obudziłem wszystkich, ubieraliśmy się i podeszliśmy do stołów. Było mało wody, więc udało mi się zachować wiele moich rzeczy: meble i dywany. Wcześniej nie miałem zwierząt hodowlanych, dzięki - rozdali dziesięć owiec. Wszystkim dano konia i krowę, ale dali mi pieniądze. Trzy miesiące dostały zasiłek, ale teraz się zatrzymały. Wiem, że około 45 osób zginęło w naszej wiosce, ale ilu z nich zmarło, nie mogę nawet podać przybliżonej liczby.
27. - Dziękuję, że dałaś nam bydło, ale nie mamy stodoły, gdzie możemy ją zatrzymać - mówi Ekaterina Bedarewa, matka siedmiorga dzieci. - Wszystkie moje dzieci chodzą do szkoły. W tym roku dali mi tytuł "Altyn Alka" jako matki wielu dzieci, choć medal nie został jeszcze rozdany. Pracowałem w terenie, ale teraz go nie ma, co oznacza, że jest też praca. Nie ma ogrodu, piwnicy, ziemniaków. Teraz musimy kupić wszystko
28. - Tej nocy usłyszeliśmy okrzyki na ulicy. Dzięki zięciowi, który przywiózł nas do swojego samochodu o godzinie 12 w nocy. W swoim starym Audi mieści 14 osób. W bagażniku siedziało czworo dzieci. I miałem w ramionach wnuczkę, która miała wtedy zaledwie miesiąc
29. Z Zhanatem udało nam się spotkać osiem miesięcy po tragedii.
30. Na tle jego domu
31. - Przyjechaliśmy z Chin w 2006 roku, mówi mąż Zhanat Salemkhan Kasymkanov. - Mamy wielu krewnych, przyszliśmy tu sam. Przed potopem mieliśmy 100 głów baranów, 10 krów, z których pięć powinno już być osiadłych, dwa konie, ciągnik, motocykl, samochód. I wszystko zostało zmyte wodą, tylko my przeżyliśmy.
32. - Uratował nas fakt, że 11 marca krążyły plotki wokół wsi, że tama miała się złamać, o 11 rano opuściliśmy nasz dom. Po powodzi państwo dało nam siedem kóz i trzy owce, ale nie dały one krowy i konia i prawdopodobnie już by im nie dały. Nie mamy ziemi, zwierząt i pracy, żyjemy tylko na zasiłkach. Moi dwaj synowie uczą się w instytutach Almaty, dwaj więcej mieszkają ze mną. Jesteśmy zadowoleni z tego, że zbudowali dla nas dom, dali nam meble, lodówkę, telewizor i pościel..
33. - Dywany przywoziły krewnych z Chin. Dzwonią do nas z powrotem, ale nie chcemy wyjeżdżać, już otrzymaliśmy obywatelstwo Kazachstanu.
34. - Urodziłem się tutaj, mój dziadek położył pierwszą fundację w Kyzylagash - powiedziała lokalna mieszkanka, która nie chciała się przedstawić. "Z powodu powodzi straciłem swój dom i bydło". W czasie, gdy wszyscy rozdawali pomoc humanitarną i budowali dom, wynająłem mieszkanie w Taldykorgan i mieszkałem tam z trzynastoma wnuczętami. Teraz otrzymujemy wsparcie dla dzieci, ale to ledwo wystarczy na jedzenie. Oszczędzam zasiłek dla zwierząt gospodarskich, aby przywrócić utracone gospodarstwo. Wkrótce w zimie ja i moje dzieci nie mamy nic do noszenia na zimę.
35. - Wówczas pomoc humanitarna z ubrań nie została ustalona, została wydana losowo. Ktoś komuś wszystko dostał. Jedzenie wciąż jest nam dostarczane, ale ta ilość nie wystarcza dla dużej rodziny..
36. - Nazywam się Kasymkhan, mieszkam w Kyzylagash od 34 lat. Teraz pracuję jako stróż w szkole. 11 marca byliśmy w domu, nie było światła i wcześnie poszliśmy spać. O 11 w nocy zadzwonił przyjaciel mojego męża i powiedział, że tama pęknie. Cała rodzina, pobiegliśmy do szkoły. Wspięliśmy się na drugie piętro, ale potem krzyczono, że zejdziemy i pobiegniemy pod górę. Ale kto będzie biegał pod górkę, gdy na zewnątrz jest zupełna ciemność, śnieg i wiatr? Wszyscy biegli w kierunku drogi, złapali gazelę i wyjechali do Taldykorgan. Przy wejściu do miasta zobaczyliśmy, jak Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych odjeżdżało w kierunku wioski
37. Rano powiedziano nam, że po naszym wyjeździe woda wlała się do wioski. Mój brat, 30 lat, jego żona i dwoje dzieci zginęli podczas powodzi. Przeżyłem pozostałych dwoje ich synów. W dniu tragedii jeden z nich zadzwonił do nas i zapytał, czy wiemy cokolwiek o niebezpieczeństwie z tamy, ale nic nie wiedzieliśmy. Powiedział też, że zadzwonił do wioski akim, ale odpowiedział, że nie trzeba się martwić ...
38.-11 marca akim z Kyzylagash wszedł do szkoły, ale nic nie powiedział. Uniwersalne powiadomienie nie było - to fakt. W przeciwnym razie opuściliśmy nasze domy po południu. Tydzień później, kiedy wróciliśmy do wioski, widzieliśmy straszną dewastację.
39. - Tylko meczet, szkoła, dom kultury i szpital pozostały nienaruszone
40. - Nazywam się Kurmanali. Dzięki naszemu prezydentowi wrócili do swojej pierwotnej ojczyzny. Przed potopem mieliśmy ponad 60 głów owiec, krowy, maszyny i motorówki. Uprawialiśmy 4-5 hektarów ziemi, sadziliśmy buraki. Wszystko to jest teraz zmywane wodą. Żywiec został nam przywrócony w niewielkich ilościach i jest bardzo zły, chudy i chory. Nie wiem nawet, czy przetrwają tę zimę. Przywieźliśmy sprzęt z Chin i nie mieliśmy czasu na rejestrację, więc nie można udowodnić, że należy on do nas.
41. - Oczywiście, dobrze, że zbudowaliśmy drogi, jest woda, elektryczność, telewizja kablowa, telefony. Budowali domy, dawali żywy inwentarz, przez trzy miesiące wydali piętnaście tysięcy tenge dla każdego członka rodziny. Ale martwimy się, jak będziemy dalej żyć, bo to nie może trwać tak długo. Tama nie została odnowiona, nie ma pracy w wiosce. Co zrobimy i jak przetrwamy zimę?
42. Domy budowane obecnie w Kyzylagash są naprawdę piękne na zewnątrz, ale dla mieszkańców są one odpowiednikami złotych komórek. W wiosce nie ma pracy, a ludzie żyją z zasiłków i pomocy humanitarnej.
43. W Kyzylagash występowały dwa główne rodzaje dochodów: praca w terenie i sprzedaż zwierząt gospodarskich. Nie ma więcej pól, a obecna liczba zwierząt nie wystarcza, aby zacząć zarabiać
44. Kolejnym szczegółem wskazującym na tragedię jest to, że w prawie każdym domu teraz tylko małe kocięta i szczenięta ...