Cała prawda o walkach w sowieckich szkołach

Obecnie akceptuje się idealizację lub demonizowanie stosunków szkolnych w Związku Radzieckim. Ktoś, kto ma słowa "dziękuję za to przyjęcie", wspomina szczęśliwe dzieciństwo, ktoś opowiada o zaciekłej masowej rzezi między gangami terytorialnymi. Obaj mówią prawdę.

W rzeczywistości istniały dwie równoległe wspólnoty, z których każda miała swoje własne zasady. Radzieccy kryminolodzy uważali, że prawa, którymi żył uliczny nastoletni świat, zostały napisane w porewolucyjnym środowisku bezdomnych. Dlatego "trudni nastolatkowie" walczyli zaciekle, próbując zranić przeciwnika. W tym samym czasie walki na pięściach w klasach szkolnych były regulowane innymi zasadami, przede wszystkim "nie kalecząc" lub "nie uderzaj w leżącego". Porozmawiajmy o tym, na podstawie wspomnień studentów z lat 70. i 80. ubiegłego wieku.

(Łącznie 6 zdjęć)

Stanowisko sponsorskie: Usługi szkoleniowe. Oddzwonimy do Ciebie w ciągu 15 minut lub wyślemy listę odpowiednich kandydatów na adres e-mail.
Źródło: Trendymen

Pierwszy raz w czwartej klasieJeśli po wojnie dzieci były najczęściej wychowywane przez samotne matki lub w internatach, to w latach 70. i 80. niewiele było sierot. Co więcej, coraz więcej chłopców i dziewcząt wychowywało się w inteligentnych rodzinach. Zgodnie z ogólną opinią sowieckich nauczycieli, w szkole podstawowej dzieci zachowywały się dość przyjaźnie. Pierwsze siniaki, otarcia i złamane nosy zaobserwowano tylko w czwartej klasie. Ale pytanie, kto bije, próbował nie odpowiedzieć.

"Inicjatorami takich pojedynków byli z reguły chłopcy z dużych rodzin", mówi była nauczycielka, Anna Iwanowna Krasnova. "Bili ich starsi bracia w domu, więc mieli dobre doświadczenie, jak uderzyć"..

Przed pierwszymi łzamiKonflikty wśród dzieci w czwartej klasie były swoistą formą socjalizacji. Tak więc chłopcy, podobnie jak przyszli mężczyźni, zajęli miejsce w ich małym świecie. "Walki mogły wybuchnąć w klasie, ale zazwyczaj zbiegały się z oczu dorosłych, w szkolnym za toaletą", wspomina 55-letni Yuri Niekrasow. "Ciekawi ludzie gromadzili się wokół myśliwców. lub coś w tym stylu, a następnie jeden chwytał szyję drugiego i obaj padli na ziemię, a jednocześnie próbowali szturchnąć przeciwnika pięścią w nos. " Ten, który pierwszy zaczął przegrywać.

Bokserki przeciwko sambistomW piątej klasie większość studentów, a nawet horoshists, uważała, że ​​walka jest ważniejsza niż nauka. Niektórzy poszli na ring, inni - w sekcji zapaśników. Co ciekawe, w szkołach sportowcy rzadko odkrywali związek, wydzielając, oczywiście, swoją agresję w zajęciach sportowych. By the way, nauczyciele zauważyli, że sport miał pozytywny wpływ na oceny.

W wieku trzynastu lat chłopcy znali już swoje miejsce w hierarchii swoich kolegów z klasy, więc coraz częściej dochodziło do konfliktów ze studentami z innych klas. W każdym razie najlepsi uczniowie starali się nie bić. Nie można było podnieść ręki na rozstaniu. W liceum nie walczyli do pierwszej krwi, ale przed oczywistym zwycięstwem. Jeśli jednak nauczyciele dowiedzieli się o takich starciach, zadzwonili do swoich rodziców, a nawet do młodocianego inspektora. Jednak nie wszyscy nauczyciele przerywali walkę u podstaw.

"Walka jest możliwa, okaleczanie jest niemożliwe"Z reguły dyrektor wojskowy, emerytowany wojskowy o randze nie niższej niż major, kierował się poleceniem w szkole. Jego obowiązki obejmowały nie tylko szkolenie wojskowe, ale także kształtowanie szkolnego porządku światowego. "Nazywaliśmy go dziadkiem", mówi Igor Smirnow, absolwent lat 70. "Powiedział, że powinniśmy być w stanie walczyć: wstańcie za dziewczynę, a generalnie nagle, jutro jest wojna. Kiedy byłem świadkiem, kiedy uderzył naszego najbardziej złośliwego łobuza szkoła za pokonanie kolegi z głową opartą o ścianę Instruktor wojskowy wprowadził wojownika do sali konwersacyjnej, po czym facet wyszedł ze spuchniętymi uszami, a później dowiedziałem się, że "dziadek" dawał mu mankiety z napisem: " to niemożliwe "".

A la karate doPod koniec lat 70. i na początku lat 80. karate-kopniaki zaczęły używać kopnięć w szkolnych walkach. Stało się tak dzięki popularyzacji w Związku Radzieckim tego rodzaju sportów walki. 13 listopada 1978 r. Wydano nawet rozkaz Komitetu Centralnego KPZR "O utworzeniu Komisji ds. Rozwoju karate-do w ramach Państwowej Komisji Sportowej"..

"Było szaleństwo dla technik kopania", wspomina emeryt wojskowy Andrei Sankov. "Na ulicach iw klasach można było zobaczyć nastolatków, którzy próbowali zadać mawashi (okrągłe kopnięcia) i tobi-geri (uderzając w skoki) u wyimaginowanego przeciwnika. nie było sensu prawdziwej walki, więc walki nadal były bite pięściami, próbującymi kopnąć krocze ". Jednak do tego czasu niepisane prawa stały się trudniejsze. Zwycięzca mógł zadać kilka ciosów już pokonanemu przeciwnikowi..

Ulica rodzimaPoza szkołą były już inne zamówienia. Ale twierdzenie, że tłum zdominował ulice, było również błędne. Oczywiście, chłopcy mogli zostać pobici za udanie się na "obce terytorium". Ale najczęściej dotyczyło to członków ulicznych gangów lub "rozpoznawalnych dzieci". Z całą słusznością policja wraz z młodocianymi inspektorami ogólnie sprawowała kontrolę nad sytuacją.