19 sierpnia 1990 r. Grupa sowieckich jeńców, eskortowanych samolotem, rozbroiła eskortę za pomocą broni przewożonej z góry i przejęła samolot pasażerski. W rękach piratów powietrznych było ponad 40 pasażerów i członków załogi. Grożąc, by wysadzić bombę, więźniowie zażądali dostarczenia ich do Pakistanu, gdzie mieli nadzieję uniknąć oskarżeń o swoje zbrodnie. Ale tam czekały na zupełnie inny los..
Źródło: Life # History
Samolot Tu-154 linii lotniczej "Aeroflot" miał odbyć regularny lot na trasie Neryungri - Jakuck. Odległości w Jakucji są ogromne, sieć dróg jest dostępna, ale najprostszym sposobem na komunikację między miastami jest transport lotniczy. Od Neryungri (drugiego co do wielkości miasta w regionie) do stolicy Jakucji jest ponad 800 kilometrów. Najłatwiej więc dostać się do samolotu..
Neryungri Airport, stolica Republiki Sakha
Z tego powodu w Jakucji istniała dość niezwykła praktyka w czasach sowieckich: transportować aresztowanych ludzi wraz z regularnymi pasażerami podczas regularnych lotów. Chociaż formalnie zawsze towarzyszyli im strażnicy konwojów, często było tak, że były to znacznie więcej niż strażnicy.
Tak było 19 sierpnia 1990 roku. Grupa 15 osób przebywających w tymczasowym areszcie w mieście podejrzanym o popełnienie poważnych przestępstw miała opuścić Neryungri. W grupie byli naprawdę niebezpieczni przestępcy, na przykład oskarżeni o morderstwo, rabunek, wymuszanie, ciężkie uszkodzenie ciała, wielokrotni przestępcy, drobni złodzieje i złodzieje samochodów..
Towarzyszyła tej grupie tylko trzy konwoje. Co więcej, z jakiegoś powodu w ogóle nie było wystarczająco dużo kajdanek (były tylko trzy kopie), a prawie wszyscy niebezpieczni pasażerowie poszli bez kajdanek. Prawdopodobnie wydział zdecydował, że i tak nigdzie nie wyjadą z samolotu.
Na pokładzie
Zdjęcie: © flickr.com/Comrade Anatolii
Rankiem siedmiu członków załogi, 36 pasażerów i 15 potępionych przestępców wsiadło na pokład Tu-154 na lotnisku w Neryungri. Wkładka wystartowała bezpiecznie i zaczęła się wspinać. Kilka minut po starcie otrzymano alert od stewardesy w kabinie. Po minucie weszła do kokpitu i wręczyła im kartkę, z której wynikało, że samolot został porwany. Terroryści grozili wysadzeniem samolotu, jeśli dowódca samolotu nie wykona rozkazów.
Okazało się, że kilka minut po starcie jeden z przywódców gangsterów o nazwisku Isakow (były sportowiec oskarżony o wymuszenie haraczy) wyciągnął ściąganą strzelbę i poprowadził go do kobiety z dzieckiem, grożąc zastrzeleniem ich, gdyby strażnicy nie oddali broni. Inny kryminalny przywódca imieniem Evdokimov (który miał za sobą trzy wyroki) wyjął torbę z wystającymi z niej drutami i oświadczył, że jest to bomba, a jeśli ich żądania nie zostaną spełnione, samolot zostanie wysadzony w powietrze.
Jak się później okazało, przestępcy nadal nie mieli bomb, wydali za to duży kawałek mydła. Ale krawędź była prawdziwa. Jeden z przestępców przekupił pracownika tymczasowego aresztu, który na krótko przed przejęciem podarował mu ściąganą strzelbę..
Gangsterzy dobrze pomyśleli o tej sytuacji. Milicjanci, choć uzbrojeni, nie ryzykowali rozpoczynania wymiany ognia w kabinie. Po pierwsze, ryzyko trafienia zwykłych pasażerów było zbyt duże, po drugie istniało ryzyko uszkodzenia samolotu, a po trzecie terroryści grozili detonacją bomby w przypadku strzelania. Strażnicy złożyli ramiona i dołączyli do pozostałych zakładników..
Załoga lotu 4076 Neryungri - Jakutsk, 1990. Fot. © news.ykt.ru
Tymczasem Isakov wszedł do kokpitu i zażądał odesłania samolotu do Neryungri. Bandyci chcieli zabrać ze sobą dwóch wspólników z miejscowego aresztu. Na ziemi już czekali na grupę schwytanych. Jednak lokalne władze nie odważyły się działać.
Uwolnienie samolotu zostało odroczone. Wkład został zatankowany. Ponadto spełniono inne żądania gangsterów. Dostali dwa karabiny maszynowe, dwa pistolety, trzy walkie-talkie i kilka kamizelek kuloodpornych. Chcieli także dostać spadochrony, ale potem udało im się przekonać ich, że nie są potrzebni. W przypadku próby skoku z pełnym spadochronem z takiego samolotu, natychmiast zamieni się w krwawy farsz.
W zamian za dwóch swoich wspólników z ITT, broni i radia, wypuścili na pokład wszystkie kobiety i dzieci. Kolejne cztery (według innych danych - sześć) więźniowie odmówili udziału w tej terrorystycznej epopei i dobrowolnie opuścili samolot. Byli to głównie ludzie oskarżeni o nie najpoważniejsze zbrodnie. Groziło im zdanie warunkowe lub bardzo krótkie wyroki, a oni nie podejmowali ryzyka i nie uczestniczyli w piractwie lotniczym, co automatycznie przedłużyło ich o 15 lat..
Stewardesa Natalia Filipenko i inżynier lotniczy Alexey Kamoshin. Zdjęcie: © news.ykt.ru
Ostatnia próba wpłynięcia na bandytów "w przyjazny sposób" nastąpiła, gdy policja sprowadziła na lotnisko jednego z bandytów, Isakova. Jednak ich próby zwrócenia się do ich syna zawiodły..
Samolot z pozostałymi zakładnikami udał się do Nowosybirska. Ale bandyci po drodze zmienili zdanie: obawiając się pułapki, kazali pilotowi zmienić kurs. Teraz samolot poleciał do Krasnojarska. Tam liniowiec był wypełniony, po czym przeniósł się do Taszkentu..
To był ostatni punkt radziecki. Oczywiście najeźdźcy zamierzali polecieć za granicę. Ale gdzie dokładnie oni nawet nie wiedzieli. Najwyraźniej mieli plan porwania samolotu, ale nie było planu dalszych działań. W Taszkiencie ponownie rozważono opcję szturmowania porwanego samolotu, ale ponownie postanowiono go porzucić. Zakładnicy wraz z załogą i bandytami spędzili noc w Taszkiencie. Załoga została zwolniona, by spędzić noc poza samolotem, podczas gdy pasażerowie i bandyci pozostali w środku..
Pakistan
Około wpół do szóstej rano 20 sierpnia samolot wystartował z Taszkientu. Najwyraźniej wtedy najeźdźcy wpadli na dziwny pomysł wysłania samolotu do Pakistanu. Trudno dokładnie określić, co skłoniło ich do tego. Radzieckie siły bezpieczeństwa, przez pilotów statku, próbowały przekonać przestępców, by udali się do Indii. Ale podejrzewali, że coś jest nie tak i zażądali lądowania w Pakistanie. W każdym razie, gangsterzy zrobili bardzo zły wybór, ponieważ porwanie samolotu w tym kraju jest zagrożone karą śmierci..
Gdy samolot wszedł do pakistańskiej przestrzeni powietrznej, poleciały do niego dwa myśliwce przechwytujące. Załodze udało się z wielkim trudem przekonać konceptorów, że są to cywilne jednostki skonfiskowane przez terrorystów..
Bandyci zażądali wylądowania samolotu w Karaczi. Jednak już po zbliżeniu się do lotniska dyspozytor zabronił lądowania. Przez ponad godzinę sowiecki samolot krążył nad pakistańskim lotniskiem, dopóki nie skończyło mu się paliwo. Dopiero potem piloci zdołali przekonać dyspozytorów do udzielenia im pozwolenia i udali się na ląd.
Załoga opuszcza samolot na lotnisku Neryungri. Zdjęcie: © news.ykt.ru
Od Air Prison do Earth Hell
Na lotnisku schwytany samolot został powitany przez urzędników. Odbiór był serdeczny. Wszyscy się uśmiechnęli, uścisnęli sobie dłonie i przytulili się. Terroryści zostali oddzieleni od zakładników i bardzo grzecznie zostali eskortowani na lotnisko. Po drodze nawet zrobiliśmy grupowe zdjęcie wszystkich najeźdźców. Prawdopodobnie nawet pomyśleli, że dokonali właściwego wyboru po przyjeździe do Pakistanu, a teraz będą mieszkać tutaj dla przyjemności..
Ale gdy Pakistańczycy upewnili się, że wszyscy terroryści powietrzni w swoich rękach i ci z nimi nie mają już broni, zamknęli ich na lokalnym posterunku policji. Wszystkich więźniów natychmiast nałożono na kajdany, które nie były już usuwane, dopóki nie zostały zwolnione..
Zostali również ogłoszeni, że zostali oskarżeni o porwanie i terroryzm lotniczy, który zgodnie z prawem Pakistanu podlega karze śmierci. Tego samego wieczora radziecki samolot z pasażerami-zakładnikami wrócił do ZSRR. Trzymali uwięzionych gangsterów dłużej niż jeden dzień.
Porywacze aresztowani przez władze Pakistanu. Zdjęcie: © wikipedia.org
Ale dla sowieckich piratów powietrznych wszystko dopiero się zaczynało. Początkowo zostali skazani na śmierć, ale później, jako obcokrajowcy, postanowili żałować i zastąpić karę dożywotnim więzieniem. A następnie całkowicie obniżyli warunki do ponad 20 lat, co dało szansę na wolność..
Ale przedtem nadal trzeba było żyć. Pechowi terroryści ukarali się, że nie można ich ukarać w ZSRR. Oczywiście sowieckie więzienia były dalekie od ideału, ale w porównaniu z pakistańskimi były praktycznie sanatoriami. Początkowo przestępcy obawiali się nawet, że zostaną ekstradowani do ZSRR. Ale po kilku miesiącach chcieli tego bardziej niż czegokolwiek..
Radzieccy porywacze zostali umieszczeni w kilku różnych więzieniach na południu kraju, gdzie panowały najtrudniejsze warunki klimatyczne. W niektórych okresach temperatura powietrza w dusznych więzieniach wzrosła do 55-60 stopni. Było bardzo mało wody. Jedzenie było złe, podczas gdy nie było pomocy z woli, w przeciwieństwie do ZSRR, gdzie więźniowie mogli otrzymywać paczki od krewnych. Szakle nie zostały usunięte na czas trwania zdania..
Moralność w lokalnych więzieniach była bardzo prosta: jeśli strażnicy czegoś nie lubili, bili więźniów kijem. Ponieważ żaden z sowieckich jeńców nie znał miejscowego języka i nie mógł nawet poprosić o wodę, musieli zwrócić na siebie uwagę, krzycząc i pukając do drzwi, które prowadziły do części patyków. Jednak te brutalne środki wychowawcze zmusiły wszystkich więźniów do opanowania lokalnego języka tak szybko jak to możliwe - Urdu.
Nic dziwnego, że po kilku miesiącach przebywania w pakistańskich więzieniach dwóch zbiegów ze sowieckiej sprawiedliwości popełniło samobójstwo, a trzecie zmarło nie z powodu udaru cieplnego czy ataku serca. Reszta zaczęła bombardować listy władz sowieckich. Powiedz, wszyscy rozumieją i żałują, wracają do domu, chcemy tam usiąść.
Jeszcze przed upadkiem kraju sowieccy przedstawiciele odwołali się do Pakistanu z prośbą o ekstradycję przestępców do ich ojczyzny. Jednak stosunki między ZSRR i Pakistanem w tym czasie były dalekie od najlepszych ze względu na niedawną wojnę afgańską, więc strona pakistańska kategorycznie odmówiła.
W 1992 r. Podjęto próbę ekstradycji i nowych rosyjskich władz, ale także bezskutecznie. A potem takie procesy polityczne i gospodarcze w kraju zaczęły się kręcić, że sowieckich porywaczy po prostu zapomniano.
Wróć do domu
Niemniej jednak sowieccy piraci nie musieli obsługiwać czasu do końca. To prawda, że na ich los wpłynął czynnik losowy, a nie liczne petycje i apele. W 1998 r. Pakistan obchodził 50. rocznicę niepodległości. Przy tej okazji ogłoszono szeroką amnestię, zgodnie z którą wszyscy cudzoziemcy przebywający w pakistańskich więzieniach padali.
Po ośmiu latach uwięzienia zwolniono porywaczy sowieckich samolotów. W tym czasie ich szeregi się ścieliły. Trzy z nich nie żyły do wyzwolenia. Kolejny poważnie podkopany stan zdrowia w trudnych warunkach lokalnych więzień i doznał zawału serca. Co więcej, uciekinierzy nie mieli gdzie pójść, nie mieli nawet pieniędzy na powrót do domu.
Sześć z nich miało szczęście, zostali zabrani do Rosji. Tam grozi im nowy termin, ale nawet to było drobnostką w porównaniu do pakistańskich więzień. Dwóch tubylców Ukrainy pozostało w Pakistanie, ponieważ ich nowa ojczyzna nie chciała ich zwrócić lub nie mogła znaleźć pieniędzy. Ich los jest nieznany.
Jeśli chodzi o rosyjskich gangsterów, eskortowano ich do Federacji Rosyjskiej. Tam mieli znowu stanąć przed sądem. Początkowo planowano, że zostaną skazani za porwanie samolotu. Za to przestępstwo, zgodnie z rosyjskim prawem, mogli otrzymać nawet 15 lat więzienia.
Jednak później postanowiono nie oceniać przestępców dwa razy za to samo przestępstwo. Rosyjscy funkcjonariusze organów ścigania uznali, że czas spędzony w pakistańskich więzieniach powinien być wystarczającą karą. Ale ich poprzednie zbrodnie, odpowiedzialność, za którą chcieli uniknąć, porwanie samolotu, nie zostały odwołane. Dlatego też wszyscy, którzy wrócili, byli skazani w starych sprawach i otrzymywali wyroki w zależności od ciężkości zbrodni..
Drodzy czytelnicy!
Chcesz być na bieżąco z aktualizacjami? Subskrybuj naszą stronę w Facebook i kanał w Telegram.