Tańczcie do upadłego w maratonach tanecznych z lat dwudziestych i trzydziestych

Podczas Wielkiego Kryzysu w Stanach powstała szalona moda zwana "maratonami tanecznymi". Trwały godzinami, tygodniami, a nawet miesiącami. To był dziwny widok - wyniszczeni, ledwie poruszający się ludzie, którzy spali, jedli i, być może, nie wypróżniali się w podróży.

Katastrofa z 1929 r., Która spowodowała Wielki Kryzys, stała się najbardziej znaczącą katastrofą gospodarczą świata przemysłowego. Do 1931 r. Akcje miały wartość tylko 20% wartości nominalnej 1929 r., Produkcja przemysłowa spadła o połowę, jedna osoba na cztery była bezrobotna. W 1935 r. Spustoszono połowę amerykańskich banków i firm. Nawet Ford Motor Company, największy pracodawca w kraju, zamknął biura.

Miliony wędrowały po kraju w poszukiwaniu przynajmniej części pracy, żebrania i kradzieży. "Northern Pacific Railway" oszacowała liczbę wyrzucanych z wagonów samochodów ciężarowych na 683 tys. Osób rocznie! W erze zepsutych nadziei i pustych kieszonek rozkwitła jedna z najbardziej obrzydliwych form przemysłu rozrywkowego - maratony taneczne, które stały się dla niektórych ludzi sposobem oderwania się od cierpienia, patrzenia na innych i na innych - na życie..

Maratony taneczne, "klub nocny biedaka", jak ich nazywano, powstały na początku lat dwudziestych jako niewinna pasja, a także konkursy na największą liczbę zjedzonych ciast. Pierwszy oficjalny maraton taneczny można uznać za "Maraton Audubon Ballroom", który rozpoczął się 30 marca 1923 roku w Nowym Jorku. Tam też była pierwsza płyta - Alma Cummings tańczyła przez 27 godzin.

Na początku lat trzydziestych maratony taneczne stały się bardzo dochodowym biznesem. Jest coś dziwnie fascynującego i atrakcyjnego w obserwowaniu ludzi na granicy - organizatorzy grali w tę miłość na bolesną agonię. Wokół maratonów karmiło się wiele osób - lekarzy i pielęgniarek, kelnerów, muzyków, bramkarzy.

Wielu podróżowało po kraju od jednego maratonu do drugiego, zapewniając w ten sposób ich egzystencję. Niektórzy brali również udział w maratonach z nadzieją, że "łowcy talentów" zauważą ich i zaoferują im kontrakt. Ale takie szczęśliwe jednostki - na przykład June Khovik przyciągnęły uwagę agentów z Hollywood na "Maraton West Palm Beach" w 1934 roku, gdzie tańczyła przez 3600 godzin z niewielkim lub zerowym stopniem.

Maratony były nieskończone, trwały tygodniami i miesiącami, trzeba było tańczyć przez całą dobę. Przez pierwsze sto godzin uczestnicy mogli zwykle odpoczywać 15 minut co dwie godziny, czasem dwie godziny snu. Przez następne sto godzin podawano 15 minut co trzy godziny i tak dalej. Nawet istniała potrzeba tańca - wózki z jedzeniem wytoczone bezpośrednio na parkiet. Sukces osiągnął ten, kto może dłużej pozostawać na własnych nogach i utrzymywać partnera; sam taniec nie był ważny - można by tylko oznaczyć czas. W niektórych maratonach dozwolone było zmienianie partnerów, jeśli twoja własna nie mogła już poruszać nogami..

Szczególną rolę w maratonach tańca pełnił menedżer (Master of Ceremony, MC). Jego głównym zadaniem była rozrywka publiczności, wymyślanie nowych zadań dla zawodników. Najbardziej typową opcją były tak zwane "derby", kiedy po kilkuset godzinach tańca uczestnicy, już na granicy fizycznego i emocjonalnego wyczerpania, musieli biegać wzdłuż torów ciągniętych na podłodze.

Istniała również wspólna opcja, w której raz na dwie godziny została włączona konkretna melodia, a wszyscy musieli tańczyć w tym konkretnym stylu - w przeciwnym razie zostali odsłonięci. Dobry steward musiał mieć żelazne nerwy i pewną ilość rzezi - ta "pozycja" wytworzyła zarówno wspaniałych aktorów, na przykład Red Skelton, jak i bardzo odrażających postaci, takich jak Lord Buckley.


Publiczność zaliczyła stoiska do porażki (opłata wejściowa była stosunkowo niska - od 10 do 25 centów), publiczność zwykle wybierała "ulubione" i zakorzenione dla nich - w ogóle atmosfera była jak mecz piłki nożnej. Maratony taneczne były taką samą rozrywką jak musicale - pozwalały im uciec od własnych zmartwień.

Często organizatorzy zatrudniali fałszywe pary, które miały rozpocząć walkę na parkiecie - dodatkową (i często oczekiwaną) rozrywkę dla publiczności. Wielu Amerykanów poszło na maratony, żeby popatrzeć na walkę kobiet. Dodatkowo uczestnicy mogli zostać poproszeni o zaśpiewanie utworu zamówionego przez publiczność (oczywiście bez zatrzymywania tańca).

Partnerzy weselni partnerów zostali powitani przez organizatorów (i zdarzyło się to dość często), ponieważ była to dodatkowa rozrywka dla publiczności - w takich przypadkach organizatorzy zapłacili za sukienkę dla panny młodej, pierścionek i księdza lub przedstawiciela biura burmistrza, co połączyło małżeństwo, które nie przestało tańczyć na parkiecie.

Kilku uczestników maratonów zginęło na parkiecie, ale to nie powstrzymało ani uczestników, ani widzów. Często tancerze zaczęli halucynować, co również zabawiło publiczność - co może być ciekawsze niż oglądanie osoby ścigającej wyimaginowane psy na parkiecie ?! Nawet więcej tancerzy zmarło po maratonach, długi brak snu zebrał swoje żniwo, a ludzie zapadli w śpiączkę, a ponieważ byli zbyt biedni, aby ktoś mógł się nimi zaopiekować, po prostu nie opuścili tej śpiączki.

Rekordem w całej historii maratonów tanecznych był "Million Dollar Steel Pier Maraton" w Atlantic City, który odbywał się od 6 czerwca do 30 listopada 1932 (łącznie 4152 godziny i 30 minut - bez przerwy). Wysokość nagrody wyniosła 1000 dolarów.

Pod koniec lat trzydziestych maratony taneczne stały się naprawdę krwawym biznesem i zostały zakazane w większości stanów. Ale pomimo wszystkich zakazów, nadal je trzymali, dopóki USA nie weszły do ​​II wojny światowej..

Jedyny film, który obecnie pokazuje horror i barbarzyńca maratonów tanecznych (a właściwie jedyny film na ten temat) pozostaje "Strzelają do koni, prawda?" ("Hunted Horses Shoot") Sydney Pollack, nakręcony w 1969 roku. Wysoce zalecane do oglądania, choć jest to zmiękczona wersja znacznie sztywniejszej książki Horacego McCoya, napisanej w 1935 roku..

Teraz są próby ożywienia maratonów tanecznych - w ograniczonym czasie (maksimum - jeden dzień) i szlachetnych celach (takich jak maraton taneczny, który odbył się w lutym 2002 r. Na Uniwersytecie w Idaho na rzecz "Czerwonego Krzyża"). Tylko ta myśl mimowolnie wkrada się: taneczne maratony lat dwudziestych również trwały tylko dwa dni ...

Czy podoba ci się to? Chcesz być na bieżąco z aktualizacjami? Subskrybuj naszą stronę w Facebook i kanał w Telegram.