Na Placu Czerwonym w kapciach, gdy w GUM znajdowały się komunalne mieszkania

Wraz z nadejściem kapitalizmu, State Universal Store na Placu Czerwonym zmieniło swój status. Teraz jest śmietana społeczeństwa, gdzie w czasach radzieckich był to prawdopodobnie najpopularniejszy dom towarowy w kraju. Ludzie przychodzili do GUMA nie tylko na zakupy, ale także do słuchania koncertu lub po prostu spacerowania po pięknie urządzonych galeriach..

I raz wśród odwiedzających można było zobaczyć ludzi w ubraniach domowych. Do lat 50. na drugim i trzecim piętrze GUM znajdowały się komunalne mieszkania zamieszkałe przez zwykłych Moskali..

(Łącznie 12 zdjęć)

Źródło: ЖЖ Журнал / masterok

W latach dwudziestych brakowało mieszkań w stolicy. Dlatego też pomieszczenia magazynowe na wyższych kondygnacjach GUM (uruchomione pod rządem carskim w 1893 r.) Postanowiły przebudować je jako mieszkania komunalne. Życie w nich nie było takie słodkie. Podczas parady mieszkańcom nie wolno było zbliżać się do okien. Nie było wspólnych kuchni - gotowały się w pokojach. Jeśli ktoś przyszedł do kogoś, musiał zgłosić to do biura komendanta..

Niemniej jednak lokatorzy czuli się w uprzywilejowanej pozycji. Mogli podziwiać widok fontanny pośrodku budynku i odgłosy orkiestry dętej. W sali dla pracowników Centralnego Komitetu KPPW często odbywały się koncerty i pokazywały film. Mieszkańcy GUM byli wśród gości tych wydarzeń. Co więcej, mogli spacerować po Placu Czerwonym i Ogrodzie Aleksandrowym w każdej chwili i co minutę, aby cieszyć się poczuciem życia w sercu Moskwy.

Eleonora Garcznova, nauczycielka hiszpańska, mieszkała w komunalnym mieszkaniu w GUM przez pierwsze 25 lat swojego życia, od 1928 do 1953 roku. Jej historia jest podana w książce "Główny dom towarowy".

"W latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku GUM jako jedna rzecz nie istniała, był to komplet zupełnie różnych podmiotów, zebranych pod jednym dachem, po pierwsze, handel: zawsze były sklepy, ale znajdowały się tylko na 1 piętrze Druga i trzecia linia: Handlowali różnymi materiałami (tkaninami), artykułami papierniczymi, z Nikolskaja był sklep spożywczy, w połowie zajmował się specjalnym dystrybutorem Tsekovsky'ego, a druga połowa była zwykłym sklepem.

O ósmej rano, gdy drzwi się otworzyły, cały GUM usłyszał trampę na nogach, ludzie dyżurujący z nocy spieszyli się, by skręcić w działach - nawet w naszym pokoju było słychać. Czas określiliśmy tym hałasem (a także dzwonkami kremlowskimi widocznymi z okna). Ale w tym czasie nie było żadnego zmiażdżenia. Po wojnie wiele rzeczy można było kupić bez kolejki..

Na drugim i trzecim piętrze lokale były wynajmowane przez różne organizacje - były na przykład obce kursy językowe (kiedy wszedłem do inyaz, nawet odwiedziłem je, aby wyciągnąć mój hiszpański), już wspomniałem o klinice, była też drukarnia na pierwszym piętrze na róg Ilinki i Vetoshny.

Od początku wiosny zaczęła działać fontanna, a na balkonie grała orkiestra dęta, jak w miejskich parkach. Nawiasem mówiąc, jeden ze sklepów przy fontannie był prowizją, z wszelkiego rodzaju produktami z metali szlachetnych. Według pogłosek sprzedawano w niej własność "wrogów ludu". Kiedyś kupiłem srebrną łyżeczkę jako prezent dla mojej matki, w zwykłych sklepach nie było czegoś takiego.

W Sali Demonstracyjnej mieściła się sala konferencyjna, gdzie często organizowali koncerty i filmy, w tych przypadkach my, mieszkańcy GUM, również tam byli dopuszczani. Kiedy pogrzeb Nadieżdy Alliłowiej był w 1932 roku, mieszkańcy GUM mieli coś do zrobienia. Później widziałem u naszych sąsiadów bardzo piękne kwiaty w donicach i na moje pytanie, skąd się wzięły, powiedziano mi, że po zabraniu trumny Allelujewy na cmentarz, kwiaty z korytarza mogły być sortowane według pokoju..

Bliskość Kremla naprawdę mi wtedy nie przeszkadzała, wszystko wydawało się naturalne. Ilyinka była autostradą rządową, w nocy czasami budziłem się z faktu, że nad Bramą Spassky'ego zadzwonił dzwonek, a pojazdy rządowe wyjechały z Kremla, pod oknami przesuwały się w kierunku Centralnego Komitetu na Starym Rynku, albo słychać było stukot kopyt konnej policji. Dlatego na ulicy zawsze byli na służbie "towarzysze w cywilnym ubraniu", znałem ich wszystkich z widzenia, a oni - ja. Pewnego razu moja matka położyła moje filcowe buty na parapecie, żeby wyschły, i zostały zestrzelone - przerażeni "towarzysze" natychmiast pobiegli sprawdzić, moja matka musiała nawet napisać notatkę wyjaśniającą..

Od 1936 roku, podczas parad na Placu Czerwonym, czyli kilka razy w roku, z pewnością w naszym pokoju siedział żołnierz, jego obowiązkiem było dopilnowanie, by żaden z dorosłych nie zbliżył się do okien. Ale byłem mały - i zawsze pozwalali mi szpiegować: położyłem się na parapecie i spojrzałem w moje oczy, gdy Woroszyłow opuścił Bramę Spasską na białym koniu.

Nikt nie był zaskoczony, że mieszkam w GUM. I w latach trzydziestych, a zwłaszcza po wojnie w Moskwie, gdzie tylko ludzie nie żyli pod każdym względem. Nie można było nikogo zaskoczyć obudową w GUM. Moi przyjaciele uwielbiali nas odwiedzać, moja matka organizowała takie ciekawe wieczory. A goście nie zawstydzili się, że toaleta publiczna i gospodyni prosi tam również o zdobycie wiadra z wodą ".

W 1953 roku, gdy GUM zdecydował się całkowicie zrezygnować z domu towarowego, w domu żyło 22 rodzin - nie mniej niż 85 osób. Wszyscy zostali przesiedleni do innych domów..