Klasyczne rozwody lat 90., dla których ludzie wciąż są w toku

Naiwni obywatele postsowieccy stanowili doskonały cel dla oszustów w latach 90. Współcześni Rosjanie zostawili ich jednak daleko. W rzeczywistości oszukańcze plany tamtych czasów wciąż działają, zmieniły się tylko nieznacznie - nazwy, marki, nazwy uległy zmianie ... Ale stary dobry przekręt jest żywy i dobrze.

Zapamiętajmy razem klasyczne "rozwody" z lat 90., które z powodzeniem przeszły na teraźniejszość.

(Łącznie 6 zdjęć)

Źródło: eg.ru

Millionaire z Limpopo

"Listy nigeryjskie" lub "Oszustwo 419" (nazwane odpowiednim numerem nigeryjskiego kodeksu karnego) pojawiły się pod koniec lat 80. w Stanach Zjednoczonych. W Rosji "listy nigeryjskie" włamały się na początku lat 90-tych. Za pierwszym razem wiadomości przychodziły do ​​ludzi w zwykłych papierowych kopertach lub faksem. Następnie przez Internet przez e-mail.

Te listy koniecznie opowiedziały jakąś żałosną historię nigeryjskiej księżniczki, bogatego spadkobiercy, milionera z Limpopo itd. W rzeczywistości pisali zwykłych oszustów. List ten zakończył się prośbą o przekazanie pieniędzy.

W tym samym czasie odbiorcy otrzymali znaczny procent kwoty tego transferu. I nie daj Boże, człowiek zakochał się w przynęcie: stopniowo zwiększano mu pieniądze na inne, ale "ważne" cele..

Oto jeden z najbardziej jaskrawych przykładów "nigeryjskiej litery":

Nazywam się Bacare Tunde, jestem bratem pierwszego nigeryjskiego kosmonauty, majorem lotnictwa Nigerii Abaka Tunde. Mój brat został pierwszym afrykańskim kosmonautą, który wyruszył w tajną misję do sowieckiej stacji Salyut-6 w 1979 roku..

Później wziął udział w ucieczce Związku Radzieckiego Sojuz T-16Z do tajnej radzieckiej stacji kosmicznej Salyut-8T. W 1990 roku, kiedy upadł ZSRR, był właśnie na stacji. Wszyscy rosyjscy członkowie załogi mogli wrócić na ziemię, ale mój brat nie miał wystarczająco dużo miejsca na statku..

Od tego czasu do dzisiaj musi znajdować się na orbicie, a tylko rzadkie statki towarowe Progress zapewniają mu niezbędne. Mimo wszystko mój brat nie traci przytomności, ale chętnie wraca do domu do swojej rodzimej Nigerii. Przez wiele lat spędzonych w kosmosie jego stopniowo rosnące zarobki wyniosły 15 000 000 USD.

Obecnie kwota ta jest przechowywana w banku w Lagos. Jeśli uda nam się uzyskać dostęp do pieniędzy, będziemy w stanie zapłacić wymaganą kwotę Roskosmos i zorganizować mojemu bratu lot na Ziemię. Kwota żądana przez Roscosmos to 3 000 000 USD.

Jednakże, aby otrzymać tę kwotę, potrzebujemy twojej pomocy, ponieważ my, nigeryjski urzędnik państwowy, jesteśmy zabronieni we wszystkich operacjach z zagranicznymi kontami. Na zawsze twój, dr Bacare Tunde, główny specjalista astronautyki.

Cóż, po prostu thriller akcji! Ale najsmutniejsze jest to, że ludzie byli prowadzeni i wysyłali pieniądze. Niektórzy z powodu własnej chciwości, inni - aby zebrać pieniądze na kosztowną operację ukochanej osobie.

Zaradni Kanadyjczycy

"Kanadyjska firma hurtowa" - tak zwani sami, którzy za dużo pieniędzy wąchali ludzi w absolutnie niepotrzebnych tanich rzeczach. Sprzedawcy złapali przechodnia przy wejściu do metra lub w innych zatłoczonych miejscach iz szerokim uśmiechem podali mu coś (garnek, długopis, czajnik, brzytwa - cokolwiek chcesz). I, zaczynając od frazy "Masz szczęście dzisiaj", nie dając szansy na odzyskanie, powiedzieli o "przydatnym i potrzebnym" produkcie. Magiczne sztuczki były wyrażeniami: "dziś jest jedyną sprzedażą", "mają czas na zakup kilka razy tańszy niż w sklepie", "to coś wykonuje 1001 funkcji" i takie tam.

A ponieważ kupili. Dopiero gdy wrócili do domu, okazało się, że naczynie do cudów lub super mop ma wadę lub wcale się nie smaży.

Przedstawiciele kanadyjskiej hurtowni (i im podobnych) przestrzegali czterech złotych zasad:

  • Wyjątkowo ładny wygląd: czyste buty, biała koszula, krawat.
  • Rozmowa z potencjalnym nabywcą musi być taka, że ​​odpowiada tylko "tak". Na przykład: "Czy chcesz, aby goście podziwiali wspaniałą hostessę?", "Czy chcesz mieć gładką skórę bez podrażnień?", "Jaka cena ci odpowiada?" 600 rubli jest drogie? "
  • Najważniejsze to oddać towar w ręce człowieka. Wtedy najprawdopodobniej kupi to - w końcu nieświadomie biorąc to poczuje towar z jego własnością i nie będzie chciał go oddać..
  • Inspirować osobę, że jest wybraną osobą, a nie jedną z tłumu. Odbywa się to za pomocą zwrotów takich jak: "Czekam na ciebie cały dzień tutaj!"
  • "Chcesz schudnąć - zapytaj mnie jak!"

    Napis ten został zdobiony na odznakach tysięcy ludzi z torby na zakupy, którzy sprzedali cudowne suplementy diety dla dużych "mani". Chodzi o "Herbalife" - produkt rzekomo zdolny do niszczenia nadwagi, oczyszczania organizmu, odmładzania i leczenia najgroźniejszych chorób..

    Praca w "Herbalife" obiecała przynieść dużą pensję. I tak było z kimś. Zasada jest prosta: za początkowy zestaw produktów musieli Państwo uiścić opłatę wstępną w wysokości 150 USD. Wtedy ten produkt musiał przyciągnąć innych kupujących..

    Jeśli kupujący stali się dystrybutorami "Herbalife", to osoba ta otrzymała procent już od sprzedaży kogoś innego. Okazało się, że jest to rodzaj piramidy - systemu znanego wszystkim, którzy pracowali w Oriflame, Mary Kay, Faberlic lub podobnych organizacjach. Tylko te trzy firmy sprzedają kosmetyki, a Herbalife wytapiała bezużyteczne koktajle odchudzające..

    W Rosji Herbalife trafiło do sprzedaży na 95. miejscu. Pierwsze przesyłki towarów, które trafiły do ​​CIS z Izraela, przeszły w rzeczywistości przemyt, przeważnie spóźniony. Po jakimś czasie media zaczęły publikować dewastujące artykuły na temat produktu, a nawet, że jest to szkodliwe dla zdrowia. Sprzedaż produktów odchudzających spadła. Rozmawiali także o tym, że spotkania dystrybutorów Herbalife były bardziej sekciarskie.

    Ale najciekawsze jest to, że do 2010 roku wciąż byli tacy, którzy szczerze wierzyli w moc Herbalife i bronili jej. Zasadniczo jasne jest, dlaczego takie środki, przy długotrwałym stosowaniu, uzależniają ludzi.

    Produkty Herbalife są nadal w sprzedaży.

    Fakt: założyciel Herbalife (przetłumaczony z angielskiego jako "zioło życia") Mark Reynolds Hughes zmarł w 2000 roku, w wieku 44 lat, cudowny lek nie pomógł mu ...

    Nie losowy przechodzień

    Na początku lat 90. na ulicach stały tak zwane bębny loteryjne - urządzenia rzucające piłki o zwycięskich numerach. Dziennikarze Moskowskiego Komsomołu w swoim artykule na temat oszustwa nazywają ten przypadek oszustwem. Tak więc pojawiło się to słowo, zwane dalej "układem".

    Teraz o najbardziej ulicznym "oszustwie". Oszuści rozdawali przechodniom bilety na "bezpłatną" loterię (chociaż w pierwotnej wersji trzeba było zapłacić, ale dosłownie grosza). Zagrał w nim z reguły jakiś sprzęt gospodarstwa domowego. W pobliżu znajdowało się jasne pudełko spod tej jednostki, ale to, co było w środku, nie było widoczne.

    Następnie człowiek opuścił zwycięski bilet. Jednak od razu okazało się, że dosłownie to samo trafiło do jakiegoś "przypadkowego przechodnia"..

    Organizatorzy loterii zaczęli przepraszać osobę (nagrodą jest jedna) i zaproponowali, że odbędzie się aukcja między nim a "przypadkowym przechodniem" - ktokolwiek daje najwięcej, bierze zarówno nagrodę, jak i przegraną.

    I tu jest zbieg okoliczności: "przypadkowy przechodzień" wyglądał na biednego, jakby przez przypadek mógł powiedzieć, że miał tylko tysiąc rubli lub otworzył portfel, gdzie było bardzo mało pieniędzy. Naturalnie, ten, kto dobrowolnie wszedł do loterii, zauważając to, zgodził się na licytację.

    Dalszy rozwój sugerował kilka opcji. W pierwszym, "prawdziwi" i "przypadkowi" przechodnie wkładają swoje pieniądze do kopert i przekazują je organizatorom "oszustwa".

    Pieniądze ofiary niepostrzeżenie dodano do kwoty "przechodnia". Dlatego, otwierając koperty, zawsze okazało się, że "losowe" pieniądze miały więcej pieniędzy i wygrał.

    W drugiej opcji aukcja odbywa się ze wzrostem stóp za każdym razem dwukrotnie. Ale obaj uczestnicy natychmiast rozdają organizatorom pieniądze..

    Według innego scenariusza sprzęt gospodarstwa domowego w pudełku był rzeczywiście, ale wadliwy i bardzo tani. Ludzie głupio rozcieńczeni przez podekscytowanie. W rezultacie nadpłacali za to czasami.

    "Ściąłeś mój samochód!"

    Bardzo często w latach 90. były automatyczne podpory, bardziej jak wymuszenia. Wyobraź sobie: niczego nie podejrzewasz i jedziesz wzdłuż swojej linii, gdy nagle zauważysz za sobą samochód. Aktywnie próbuje doprowadzić twój samochód do następnego pasa: migające światła, "piszczenie".

    W rezultacie ustępujesz. W tej chwili drugi samochód niespodziewanie pojawia się przed tobą lub z tyłu "w ciemno" strefy, w którą naturalnie rozbicie.

    Pierwszy samochód szybko odjeżdża, a z drugiego samochodu trafia się samochód, który jest przestępcą. Arogancko wyjaśnia, ile kosztuje naprawa jego fajnego samochodu. Z reguły samochody do takiego oszustwa były używane przez naprawdę drogie marki - "Mercy", "Audi", "Behi" itp. Tylko wewnątrz takich wraków.

    W ten sposób nie miałeś innego wyboru, jak dać pieniądze na naprawę samochodu. W przeciwnym razie oszuści nazywali fałszywych gliniarzy.

    Oszuści wybierają osoby z klasy średniej lub niedoświadczonych kierowców jako ofiary. Szczególnie często takie rzeczy zdarzały się na Obwodnicy Moskwy.

    Po pojawieniu się obowiązkowego ubezpieczenia OC komunikacyjnego (MTPL), jest o wiele mniej takich przypadków na drodze.