Francuski rząd szuka kandydatów, którzy są gotowi osiedlić się na maleńkiej pustynnej wyspie Kemenes w pobliżu wybrzeża Bretanii. Stara para, która mieszkała na wyspie od dziesięciu lat, planuje przenieść się na stały ląd.
Źródło: BBC
Kemenes to mała wyspa o długości 1,5 km w archipelagu Mohlens. Tutaj żyją foki, króliki i stado czarnych karłów z rasy Wessian. Ale nie ma ludzi. Ta wyspa była zamieszkana przez co najmniej tysiąc lat, ale ostatni mieszkańcy opuścili ją 25 lat temu. Następnie Francuska Agencja Straży Przybrzeżnej (Conservatoire du Littoral) postanowiła kupić Kemenesa.
Agencja mogłaby po prostu stworzyć rezerwę na wyspie, ale zrobiła to inaczej. Konserwatorium du Littoral postanowiło ocalić farmę i zaczęło szukać wolontariuszy, którzy mieli mieszkać na wyspie i wykonywać prace domowe.
W 2007 roku David i Suazik Cuisnier dostali chyba najbardziej romantyczną robotę: żyli na bezludnej wyspie i obserwowali go. Dziesięć lat później rodzina, która już zdołała zdobyć dzieci, chciała przenieść się na stały ląd, ponieważ wierzy, że dzieci powinny żyć bliżej szkoły..
Teraz władze wybierają 20 kandydatów, którzy przeprowadzą się na wyspę w 2018 roku. Według Davida i Suazika, wybrani kandydaci mają wspaniałe życie..
"Gdybyśmy nie skorzystali z tej rady dziesięć lat temu, nigdy byśmy nie zrobili tego kroku, ruch tutaj był szalony, ale przerodził się w cudowną przygodę, gospodarstwo stało się udanym biznesem, wychowaliśmy dzieci - to jest niezapomniane".Głównym warunkiem pozostania na wyspie było to, że para zarabia na życie. Przez dziesięć lat Cuisnier odnosił sukcesy w różnych dziedzinach. David i Suazik uprawiali ziemniaki, sprzedawali je przez Internet i wysyłali pocztą z sąsiedniej wyspy. Zabrali również turystów do pensjonatu, hodowali owce i zbierały jadalne wodorosty..
Para używała tylko tych zasobów, które zapewnia wyspa. Energię elektryczną wytwarzały wiatraki i panele słoneczne, wodę pobierano ze studni, którą uzupełniano deszczówką. "Pokazaliśmy, że możesz prowadzić normalne życie, używając tylko tego, co daje natura. Mamy wszystko, czego potrzebujemy: gadżety, a nawet elektryczny wózek, którym jeździmy po wyspie" - powiedział David.
Wieczór z rodziną Cuisnier - niekończące się opowieści o wyspie i ich przygodach. Pewnego dnia, idąc z dziećmi, Suazik znalazł duży balon w krzakach. Do wiadomości dołączono notatkę od pary z Dublina, która straciła dziecko, które zmarło na chorobę genetyczną. Quincy napisał tę parę i nadal utrzymuje kontakt.
Kyuisnie upiera się, że nie są robinami i nie są odcięci od świata zewnętrznego..
"Żyjemy we współczesnym świecie, ląd i inne zamieszkałe wyspy są widoczne z naszej wyspy, mamy internet, goście przychodzą do nas, nigdy nie czuliśmy się samotni".