Niemcy, uważane za kraj samochodowy, zaskoczyły swoich sąsiadów niespodziewaną decyzją - uwolnić transport publiczny w celu zmniejszenia liczby pojazdów na drogach, a tym samym ograniczenia koncentracji emisji szkodliwych substancji. Od kilku lat emisja gazów cieplarnianych w Niemczech przekracza normy, a Berlin stara się unikać wysokich kar pieniężnych..
"Rozważamy możliwość uwolnienia transportu publicznego w celu zmniejszenia liczby prywatnych pojazdów", powiedział rząd. "Skuteczne zwalczanie zanieczyszczenia powietrza bez niepotrzebnych opóźnień jest dla Niemiec priorytetem.".
Eksperyment z transportem zostanie przeprowadzony do końca 2018 r. W pięciu miastach w Niemczech Zachodnich, w tym w dawnej stolicy Niemiec, Bonn i takich miastach przemysłowych, jak Essen i Mannheim..
Źródło: The Guardian
Komisja Europejska grozi Niemcom pozwem ze względu na fakt, że w wielu dużych miastach Niemiec od kilku lat przekroczony został dopuszczalny poziom tlenku azotu w powietrzu w UE z powodu spalin z pojazdów napędzanych silnikami wysokoprężnymi..
Transport publiczny jest bardzo popularny w Niemczech, ze względu na jego efektywność i względną taniość w porównaniu z innymi głównymi krajami europejskimi - jeden bilet w Berlinie kosztuje 2,90 euro (ponad 212 rubli). W 2017 roku liczba pasażerów przekroczyła 10,3 miliarda, a przed przejściem do bezpłatnej jazdy wymagane będzie poważne planowanie..
W tym przypadku krytycy idei darmowych podróży wskazują na wysokie koszty, a także ich niepraktyczność w najbliższej przyszłości. Przecież roczne przychody firm transportu publicznego w Niemczech wynoszą 13 miliardów euro, a do realizacji takiego projektu potrzeba znacznie więcej personelu i pojazdów.