Irlandia jest kojarzona z Rosjanami z koniczyną, whiskey, piwem, dudami i porywczą zabawą - i najwyraźniej nie na próżno. Alexander Belenky, także macos, opowiada o swoich wrażeniach z nocnego Dublina.
"Kolacja w kościele, burdele, tłumy pijaków, wspaniali włóczęgi i rzeka Guinnessa, a po zmroku irlandzka stolica zrzuca maski przyzwoitości i pokazuje inną twarz, to jest to, co czeka tych, którzy odważą się opuścić hotel, a proponuję, aby odważni poszli na spacer"..
Sponsor postu: Czerwone krawaty
Następnie, po kilku kubkach Guinnessa (oprócz zwykłego, istnieje kilka innych rodzajów tego słynnego stouta), będziesz chciał czegoś niezwykłego. Na przykład obiad w świątyni!
W Rosji tylko jedna myśl o takim podskoku jest praktycznie przestępstwem. W Dublinie - proszę zarezerwować stolik, ludzie będą zatłoczeni.
To prawdziwy katolicki kościół, przebudowany na restaurację. Istnieje nawet działające ciało.
I to pomimo faktu, że Irlandia jest bardzo religijnym i pobożnym krajem. Oni po prostu wierzą, że Bóg nie dba o to, czy ludzie przyjeżdżają tutaj, aby się modlić lub jeść. Najważniejsze jest to, co jest w ich głowie.
Na parterze zamiast wyznać teraz bar z tuzinem rodzajów piwa. A ile tajnych opowieści barman słyszy każdej nocy - nie każdy kapłan ma tak wiele.
Fed tutaj nie jest zły. Pokażę ci mój obiad: filet mignon z puree ziemniaczanym z bekonem i świeżymi małżami z grzankami czosnkowymi.
Było to w przeddzień Halloween, więc jeden z kelnerów postanowił zagrać gości i wyczołgał się ze studni w czarnym prześcieradle. Ktoś się bał, inni się śmiali. Tak, wciąż jesteśmy w kościele.
Po obfitej kolacji należy kontynuować wycieczkę po barach. Miejscowi faceci mają nawet swoją olimpiadę: kto odwiedza kolejne bary wieczorem i jednocześnie stanie na nogach. W każdym z nich musisz wypić minimum kufel piwa "Guinness".
Wszyscy tu chodzą: studenci, prostytutki i okulary. Dobry bar przyciąga społeczeństwo bardziej gwałtownie niż poszukiwanie zewnętrznego wroga.
Jaki jest koniec odwiedzania kilku barów w jeden wieczór? Nie będziesz już pasował na szerokim chodniku, ponieważ twoja firma będzie przytulona, wspierając kilku pijanych przyjaciół w zagłębieniach. W takim przypadku należy głośno krzyczeć piosenki. Te śpiewały kocham cię kochanie.
Turyści, którzy odwiedzili Dublin, mówią o słynnym "Temple Bar". Turyści, którzy odwiedzili Dublin z jakiegoś powodu, mówią, że "Temple Bar" to cała okolica autentycznych tawern, z których każda jest warta odwiedzenia. Ten na zdjęciu nazywa się Głowa Staga. Już o nim pisałem ostatni raz.
Na drugim piętrze pubu wieczorami odbywa się koncert folklorystyczny bez aplikacji: każdy przynosi własną gitarę, skrzypce lub ukulele i odtwarza znajome piosenki na nutach. Tym razem przywiózł tam znajomych, ale, niestety, nie było muzyki.
Zawsze mi przykro z powodu młodych dziewcząt pracujących jako kelnerki w nocnych klubach lub barmanach w pubach. Ale nie od pełnego życia idą tam. No cóż, te kelnerki: mogło być gorzej.
Ale pub to nie tylko rozrywka dla młodych. Irlandzkie staruszki również nie są przeciwne strąceniu z kubka.
Góry pustych beczek z piwa są częstym zjawiskiem na chodnikach w Dublinie. Piją tyle piany tutaj wieczorem, że żaden magazyn ani podwórko nie mogą się zmieścić.
Wybrali przestrzeń między witrynami sklepowymi, ukrywając się przed wiatrem i stopami przechodniów. Więc spędzają swoje noce, wyjeżdżając o świcie.
Paradoks irlandzkich bezdomnych: wielu z nich wygląda na zbyt przyzwoitych, by nawet podejrzewać ich o włóczęgostwo!
Niektórzy nawet wchodzą w garnitury i krawat! Być może zostałem oszukany, ale mówią, że teraz wynajęcie w mieście kosztuje tyle, że ludzie nie mogą sobie pozwolić na normalne mieszkanie i spać w schroniskach socjalnych podczas pracy na przyzwoitych stanowiskach w biurach. Nie mają gdzie pójść po pracy, ponieważ spędzają maksymalny czas na ulicy.
A ponieważ doss house jest bardzo specyficznym miejscem, niektórzy wolą spać na świeżym powietrzu, podczas gdy nie jest on całkowicie zimny..
Dziewczyny wyszły palić i "zaktualizowały zawartość okularów". Chytry hakowanie życia, aby trochę dłużej usiąść w barze, ale nie kupować suplementu.