Niedawno pojechałem do Niemiec, aby odwiedzić browar Warsteiner i udać się na mecz piłkarski Ligi Mistrzów "Borussia" - "Juventus". Edytor zdjęć Bigpikchi Nikita Evdokimov wyruszył w odpowiedzialną podróż służbową. Oto jego raport z podróży..
Trzy tygodnie przed podróżą poinformowano mnie, że lecę do Berlina do fabryki piwa Warsteiner. Byłem bardzo szczęśliwy: wydostać się z Moskwy na chwilę, lecieć do Europy - to fajne. Kiedy organizatorzy wysłali bilety, okazało się, że nie lecę do Berlina, tylko do Dusseldorfu. Cóż, w przeddzień głównej Bigpikche wspomniałem, że chodzę też do jakiegoś futbolu, "Juventus" wydaje się grać ... Jedna minuta w Google, i, Boże, ja, jak się okazuje, idę do finału 1/8 Ligi Mistrzów, " Borussia "-" Juventus "! Ale najpierw wszystko.
(Łącznie 26 zdjęć)
Zdjęcia: Ilya Valiev i Vlad Schukin
Odlatowaliśmy wcześnie rano z małej firmy blogowej z Moskwy. Przy śniadaniu znaleźli Warsteinera w menu i zdecydowali, że muszą po prostu porównać smak "nas" i "oni" ... Jak się okazało, nie mogli porównać, pedantyczni Niemcy zbudowali wszystko w taki sposób, że przy właściwym przepływie piwa smak jest taki sam w każdym punkcie planety.
W Düsseldorfie duża grupa najlepszych sprzedawców Warsteiner z całej Rosji dołączyła do moskiewskiej firmy blogerskiej i została nagrodzona za ich doskonałą pracę. W autobusie oczywiście wszyscy czekaliśmy na całą małą lodówkę z piwem. Cóż, czego innego można się spodziewać po podróży, gdzie głównym celem jest fabryka piwa i piłka nożna?
Po zameldowaniu się w hotelu udaliśmy się do Warstein, gdzie w 1753 roku rozpoczęła się historia piwa Warsteiner ... I to jest oczywiście niesamowite. Największy prywatny niemiecki browar ma siedzibę w mieście liczącym zaledwie 29 tysięcy mieszkańców. I absolutnie cały personel zarządzający.
Kolejnym niesamowitym odkryciem jest rozmiar szklanki do piwa. Z jakiegoś powodu czekałam na wielkie kubki z litrem ... Ale nie, mieszkańcy piją piwo z kieliszków 0,21 lub 0,31 - więc piwo nie ma czasu na rozgrzanie i wysuszenie.
Wycieczka po zakładzie okazała się nieco pogmatwana, ponieważ Niemcy skrupulatnie przestrzegają standardów, więc osoby postronne mogą być produkowane tylko w wyjątkowych przypadkach. Dla turystów odbywa się półgodzinny rejs po małych przezroczystych wagonach na całym terytorium..
W piwowarstwie, naprawdę wiem, więc tak, więc nie mogę komentować tego, co widziałem profesjonalnie. Wygląda na to - roślina jest po prostu gigantyczna. I całkowicie automatycznie, widziałem tylko kilka osób w lokalnym "centrum kontroli misji" i kilku pracowników w magazynie..
Okazało się, że całe piwo z beczki produkowane jest wyłącznie w tym zakładzie. Gdziekolwiek zamówisz szkło Warsteiner - zostało warzone w Warstein.
Wszyscy mieszkańcy (nie tylko mieszkańcy Warstein, ale także całego regionu) są strasznie dumni ze swojego piwa. Loga i flagi dosłownie na każdym kroku. Cóż, w rzeczywistości jest coś, z czego można być dumnym. Po pierwsze, jest to rodzinny browar: teraz firma jest zarządzana przez Katharinę Kramer, jest to dziewiąte pokolenie rodziny Kramerów.
Po drugie, Warsteiner urósł do rangi największego prywatnego browaru w Niemczech i jest czwartym co do wielkości producentem piwa w kraju - nieźle jak na rodzinny biznes..
I po trzecie, jakość składników i możliwości produkcyjne całego procesu. Roślina zasilana jest wodą ze źródła naturalnego, przy użyciu wyłącznie wybranych jęczmienia i chmielu jęczmienia niemieckiego i francuskiego. Codziennie pracownicy zbierają około 5000 próbek i przeprowadzają 16 000 testów..
Kolejny powód do dumy - Warsteiner został pierwszym "piwnym" sponsorem "Formuły 1".
Ponadto pod względem podróży była klasa mistrzowska "jak nalewać piwo". Wydawałoby się, że otworzył kran, nalał piwa, zamknął kran. Ale nie tak łatwo! Smak i smak napoju zależy od ogromnej liczby parametrów, które należy odpowiednio ustawić (temperatura beczki, jej położenie względem kranu, ciśnienie gazu, czystość szkła itp.). Po mistrzowskiej lekcji każdy mógł wylać swoje idealne kieliszki (choć nie ograniczałem się do jednego, wciąż szklanki 0,21, można sobie pozwolić na trochę wygłupów :)).
I rzeczywiście, był to najsmaczniejszy Warsteiner przez całą podróż. Aby uzyskać odpowiednią piankę, należy przelać dwie porcje: najpierw, trzymając szklankę pod kątem, całkowicie ją napełnić, a następnie odczekać kilka minut na upadek pierwszej pianki, a następnie wlać ją "pod pokrywkę" - otrzymasz mały, gęsty i bardzo smaczny kapelusz z pianki. Kran musi zostać otwarty i zamknięty gwałtownie, w przeciwnym razie jedna piana wleje się do szklanki.
Wreszcie jesteśmy w Dortmundzie! Na słynnym stadionie macierzystym "Borussia". Najbardziej zaludniony stadion w Niemczech, uważany za jeden z najgłośniejszych na świecie.
Przed rozpoczęciem meczu otrzymaliśmy wycieczkę po pustym stadionie. Poczułem zawroty głowy, kiedy nagle zaczęli sprawdzać dynamikę, bo hymn Ligi Mistrzów zaczął grać - i stałem na skraju pola. Uczucia są całkowicie nie do opisania. Zaledwie kilka godzin później dojdzie do bitwy o bilet do ćwierćfinału. Zasadniczo jestem raczej obojętny wobec piłki nożnej. Był. Przedtem.
Ponieważ na tym stadionie nie można pozostać obojętnym. Jego pojemność wynosi około 80 tysięcy osób, ale podczas meczów pod patronatem UEFA i FIFA pojemność została zredukowana do 67 tysięcy osób. Faktem jest, że zgodnie z regulaminem tych organizacji piłkarskich wszystkie miejsca na stadionie powinny zostać zajęte. I zazwyczaj na "Signal Iduna Park" (lub BVB-Stadion) podczas meczów Bundesligi cały sektor fanów jest warty.
Świąteczna atmosfera panowała wokół stadionu. Oczywiście piwo i kiełbaski na każdym rogu. Policja nie jest bardzo liczna, ale nie ma powodu do jej zwiększonej obecności. Na przykład kolumna fanów Juventusu z piosenkami i pieśniami szła całkiem spokojnie przez tłum fanów Borussii do głównego wejścia..
Najbardziej oczywiście dla "Borussii". Ale tu i tam natknęli się na ludzi z koszul Juventusu. Przed meczem właściwie uzupełniliśmy zapas currywurst (niemieckie parówki w pomidorach i sosie curry) i Warsteiner, pomalowaliśmy tricolors na ich twarzach.
Do stadionu dotarliśmy bardzo szybko i bez żadnych problemów, krótkiej osobistej inspekcji - miałem ze sobą szklane szkło Warsteinera, ale go nie wzięli (po tym, jak obiecałem nie wyrzucać go na pole) - i to wszystko, w czym jesteśmy poza bramą, obok sektora wentylatorów Juventusu.
Kilka minut później gracze pojawili się na boisku i zaczęli się rozgrzewać. 30 metrów ode mnie Buffon w kółko w pięknych skokach wziął kolejną piłkę. Fani Juventusu szaleli i krzyczeli całą grę. Czy to dlatego, że siedziałem obok ich sektora, czy rzeczywiście było, miałem wrażenie, że krzyczą na Niemców.
Należy zauważyć, że w niemieckim sektorze kibiców oczywiście także szaleli i krzyczeli. Ale wszystkie inne sektory były okupowane przez dość spokojnych Niemców..
Ta gra oczywiście nie była najlepsza. Wciąż nie mogłem zrozumieć, gdzie szukać, a piłka już trafiła do bramki "Borussia". Trzecia minuta! Co za rozczarowanie!
"Borussia", oczywiście, grała strasznie. Na macierzystym stadionie musiała pokonać Juventus. Zwłaszcza po przegranej 2: 1. Ale to się nie udało. W pierwszej połowie nawet naprawdę nigdy nie udało się trafić w bramę. Podczas przerwy rodziło się uciążliwe ogólne uczucie..
A w drugiej połowie nadzieje zostały zabite przez drugi gol. Rzadkie niemieckie kibice wyciągnęły rękę. A po trzecim celu - lot był ogromny. To jest oczywiście niesamowite. Kiedy twoja drużyna zginie, musisz jakoś ją wspierać. I nie odchodź. Jestem pewien, że gracze nie mogli nie zauważyć, jak stoją się trupy.
Mecz się skończył, a moja podróż też. Następnego dnia miałem trochę wolnego czasu na spacer po Düsseldorfie ... i to wszystko, powrót do domu. Chcę podziękować firmie Baltika za zaproszenie mnie na tę wycieczkę..
A tak nawiasem mówiąc, teraz nie będzie reklamy, ale szacunek. Dlaczego właściwie "Baltika" woła do Niemiec w browarze Warsteiner? Chodzi o to, że na Bałtyku Warsteiner produkuje butelki na licencji, a to jest ogromny przywilej, ponieważ standardy jakościowe Niemców są poza możliwościami większości fabryk piwa. Oprócz Baltika, tylko trzy rośliny na planecie są warzone przez Warsteiner na licencji.
P.S. I wielkie podziękowania dla Ilyi Valiev i Vlad Shchukin - chłopaki dali mi swoje zdjęcia, abym mógł zilustrować ten post ... ponieważ moja karta flash z wszystkimi moimi zdjęciami wymarła, ledwie mając czas na powrót do Moskwy (a nawet odmówiła odzyskania za dużo pieniędzy w rękach najfajniejszych profesjonalistów). Najwyraźniej nie mogła znieść tak szybkiej zmiany stref czasowych. Cóż, albo anomalny błysk na słońcu?
Aż do nowych spotkań i nowych wycieczek, przyjaciół!
Zobacz także - Niemcy w HDR-zdjęciach Daniela Mennericha