Na skraju wyginięcia w tej hiszpańskiej wiosce pozostały ostatnie dwaj mieszkańcy

Problem wyginięcia wsi dotyczy nie tylko ogromnej Rosji: zdarza się to nawet w krajach starej Europy. W Hiszpanii odpływ ludności czynnej zawodowo do miast prowadzi do wyginięcia wielu osad, chociaż nie ma takich niedogodności, jak klimat czy słaba dostępność komunikacyjna..

Elvira Parada i Antonio Rodriguez mają 87 lat i są jedynymi mieszkańcami wioski Pradelas w hiszpańskiej prowincji Lugo. Ta wioska zaginęła w górzystym obszarze na południu prowincji, części autonomicznej wspólnoty Galicji. W ostatnich latach miejsca te najbardziej ucierpiały w Hiszpanii od odpływu ludności wiejskiej do dużych miast..

(16 wszystkich zdjęć)

Sponsor post: Sklep internetowy ELEKTRIKA.ua to wysokiej jakości niezawodne produkty wiodących marek, najlepsze warunki pracy, niskie ceny i szybka dostawa!
Źródło: Vice

Pewnego razu w tej wiosce życie było pełne. Sąsiedzi spotykali się, by rozmawiać i spacerować po wzgórzach, aranżować wakacje. Wszyscy byli zaangażowani w rolnictwo i hodowlę zwierząt i byli bardzo zadowoleni, że sami zapewniają sobie zasoby, kontynuując życie w bliskim związku z naturą. Teraz z tego życia nie ma śladu. Gdyby to - Elvira z Antonio nawet nikt nie pomoże. Wiele lat temu wszystkie domy były mieszkalne, a reszta budynków służyła do przechowywania siana dla zwierząt..

Od kilku lat Antonio cierpi na problemy z narządami oddechowymi i nie może się pochwalić dobrym stanem zdrowia. W rzeczywistości nie może żyć bez butli z tlenem. Jeden z jego synów nieustannie przybywa, by przynieść główne produkty i niezbędne leki. "Prawie nie wychodzimy z domu, mamy mały ogródek, ale ponieważ jest bardzo zimno i jesteśmy starzy, to jest w ruinie. Mieliśmy dużo zwierząt, ale nie możemy dłużej trzymać zwierząt".

Elvira mówi, że kilka lat temu, kiedy odpoczywali razem z mężem w salonie, w środku nocy piorun trafił w dom i zostali pozostawieni bez światła. W tym momencie Antonio był podłączony do butli z tlenem. Elvira tak się martwiła, że ​​nie mogła o niczym pomyśleć i próbowała zadzwonić po ambulans, ale telefon też nie działał. Musiała iść w ciemności na wzgórzach do najbliższej wioski, A-Porbra-do-Brolion. Stamtąd udało się wezwać ambulans i na szczęście dotarła na czas. Elvira prawie stała się wdową.

Kobieta jest zirytowana faktem, że jej rodzinna wioska stała się bezludną wyspą pośrodku lasów i wzgórz hiszpańskiej północy. Dla niej to nie jest życie, zresztą elektryczność może być w każdej chwili wyłączona i tym razem wszystko może się nie skończyć tak dobrze jak w przeszłości. To jest minus życia w samotnej wiosce, gdzie nie ma nawet podstawowych usług. Cała wioska należy tylko do nich, nikt nie jest tutaj. "Nawet piekarz nie przychodzi już do nas, a jeśli chcemy kupić artykuły spożywcze, musimy przejść godzinę do sąsiedniej wioski" - mówi Elvira.

Młodzi ludzie urodzeni w Pradelas odeszli tak szybko, jak tylko mogli. Prawdopodobnie młodzi ludzie nie mają poczucia obowiązku wspierania życia w swoich rodzinnych miejscach. Może nikt nie myśli o życiu w środku niesamowitej natury kosztem rolnictwa. Może nie wszyscy są do tego zdolni..

Problem polega na tym, że w Galicji liczba wymarłych osad rośnie z każdym tygodniem, a teraz jest ich już 3562. Głównymi czynnikami, które się do tego przyczyniają, są demograficzne dołki i starzejąca się populacja. Ale są też inne powody..

Po co żyć samotnie, skoro możesz iść do dzieci w mieście? "Kontynuujemy życie w górach, ponieważ Antonio, pomimo poważnej choroby, nie chce opuścić wioski, gdzie pobraliśmy się i założyliśmy rodzinę.To jest nasz dom, a on chce, żeby pozostał tak długo aż do śmierci" - skarży się Elvira..

Chciałaby pójść do swojego syna w Pontevedra, aby opiekowała się nim i nie musiała cierpieć z powodu osobliwości życia na górzystym terenie. Ale nie może opuścić jej jedynego partnera. "Jeśli weźmiesz Antonio ze swojej ukochanej wioski, wpłynie to na jego zdrowie jeszcze gorzej".