Stonka ziemniaczana jako narzędzie propagandowe

W radzieckim folklorze trudno znaleźć owada wachlowanego dużą aureolą tajemnicy niż stonka ziemniaczana z Colorado. Jeśli zapytasz starszego pokolenia o tego szkodnika, najprawdopodobniej usłyszysz fascynującą opowieść o podstępnych amerykańskich dywersantach, ambitnych planach zniszczenia radzieckiego rolnictwa, a także wiele innych ekscytujących, ale kontrowersyjnych informacji. Czym właściwie jest mały pasiasty chrząszcz i jaką rolę odegrał on w długiej zimnej wojnie??

Źródło: Fotochronograf

Stonka ziemniaczana, jak ją nazywali naukowcy - stonkę ziemniaczaną (Leptinotarsa ​​decemlineata), po raz pierwszy skrzyżowana z człowiekiem w 1824 roku, kiedy odkrył je amerykański przyrodnik Thomas Say na rogatym psianku w Górach Skalistych. Znacznie później okazało się, że prawdziwą ojczyzną owada jest meksykańska prowincja Sonoran, ale po niszczącym ataku na pola ziemniaków imigrantów w Kolorado w 1859 roku nikt nie był zainteresowany tymi szczegółami..

W Europie pasiaste szkodniki pojawiły się po raz pierwszy w 1876 roku w okolicach Lipska, gdzie pojawiły się wraz z zagranicznym ładunkiem na statkach. Potem pojawienie się chrząszcza w Starym Świecie rejestrowano średnio raz na dziesięć lat, ale posunięcia podejmowane przez chłopów na czas nie pozwalały mu na trwałe osiedlenie się..

Ale w pierwszej wojnie światowej, kiedy mieszkańcy Europy nie byli entomologami, błąd był w stanie poważnie kopać we francuskim Bordeaux. To właśnie tutaj w 1918 roku chrząszcz z liści zaczął swój zwycięski marsz przez cały kontynent, który z różnym powodzeniem trwa do dziś..

W ZSRR gość zagraniczny został odkryty w 1949 roku. Pierwsze obrażenia od agonii psiankowatych odnotowano w obwodzie lwowskim, a już w 1953 r. Chrząszcz pędził z potęgą i głównym w obwodzie kaliningradzkim, brzeskim, grodzieńskim, a także na Wołyniu.

Rok 1958 był naznaczony masowym lotem chrząszczy z Czechosłowacji na Zakarpacie, gdzie szkodnik nie był jeszcze znany. Jednocześnie fale Morza Bałtyckiego wyrzuciły masę dorosłych owadów na brzegi republik bałtyckich, wśród których, niestety, było wiele żywych okazów.

To ostatnie wydarzenia dały początek historii szpiega, której echa wciąż można usłyszeć na wsi. Zacytowanie oficjalnego stanowiska krajów socjalistycznych w związku z inwazją nieznanej wcześniej katastrofy pomoże cytować prasę czasu:

"Amerykańscy kandydaci na atomowych zbrodniarzy wojennych pokazali dziś próbkę tego, co przygotowują dla ludzkości, tylko mordercy mogą uciekać się do takiego horroru, jak celowe niszczenie pokojowej pracy ludzkiej, niszczenie upraw przez stonki ziemniaczanej".

Machina propagandowa ZSRR umiejętnie wykorzystywała wszelkie fakty w walce ideologicznej, aw krajach Układu Warszawskiego kultywowano prawdziwą histerię związaną z biologicznym sabotażem. Wizerunek sabotażysty przekraczającego granicę w amerykańskim mundurze wojskowym, którego zahaczone palce nie były bronią, ale puszką chrząszczy, był w pełni wykorzystywany przez prasę. Doszło do tego, że latem 1950 r. Ambasador Stanów Zjednoczonych otrzymał oficjalną notatkę protestu, która zawierała ten sam Leptinotarsa ​​decemlineata.

"Tworząc sprzyjające warunki do masowej reprodukcji stonki ziemniaczanej, Amerykanie równocześnie dokonują okrutnych aktów zrzucania chrząszczy w masowych ilościach z samolotów w kilku rejonach Niemieckiej Republiki Demokratycznej oraz w regionie Morza Bałtyckiego w celu zarażenia chrząszcza i Rzeczypospolitej Polskiej. o masowym napływie stonki ziemniaczanej z Bałtyku do brzegów Rzeczypospolitej Polskiej, co jest niewątpliwie wynikiem sabotażu s Anglo-Amerykanie ".

W tym samym roku 1950 naród radziecki i ludy braterskie NRD, Polski, Węgier i Czechosłowacji połączyły siły w walce przeciwko wspólnemu wrogowi. Ivan Benediktov, minister rolnictwa ZSRR, napisał obszerne memorandum skierowane do sekretarza Centralnego Komitetu KPZR (b) Towarzysza Susłowa, który zwrócił uwagę na pilną potrzebę opracowania skutecznych środków w celu eksterminacji stonki ziemniaczanej.

Jednocześnie nalegano na czujność obywateli, zwłaszcza w rejonach przygranicznych, ponieważ według wiarygodnych informacji na granicy Czechosłowacji obserwowano dywersantów ze zbiornikami wypełnionymi chrząszczami..

Walkę ze szkodnikami postawiono na dużej stopie - owady zostały zatrute chemikaliami, zebrane i utopione w nafcie, próbowały straszyć naturalnych wrogów natury. Szczególnie wyróżnieni pionierzy i kolektywni rolnicy nagrodzili nawet nagrody za sukces w walce z bastardem w paski. Nic jednak nie pomogło, a przeklęty amerykański owad uparcie przeniósł się na Wschód.

Na tym tle cała armia sowieckich rysowników, w dzień iw nocy, rozdawała nowe perły. Na karykaturach znajdowały się także chrząszcze, które zostały osobiście skrzywdzone przez prezydenta Trumana i spadochroniarzy ścigających się nad spokojnymi wioskami NRD, a nawet amerykańskie flagi z owadami zamiast gwiazd..

Oczywiście szkodę ze szkodnika dziesiątki razy wyolbrzymiano w mediach i, według prasy ZSRR, szkodnik znajdował się gdzieś między wojną nuklearną a powrotem Adolfa Hitlera do władzy..

Co można powiedzieć o tych wydarzeniach, które dziś powodują tylko smutny uśmiech? Tak, bez wątpienia stonka ziemniaczana jest nieprzyjemnym i trudnym szkodnikiem do zniszczenia. Jednakże, gdyby nie została stworzona straszna broń imperializmu, nie byłoby mowy o paskudnym kultu diabelskim, który miałby wpływ na całe pokolenia..

Amerykański zjadacz liści ziemniaków nigdzie się nie udał i kontynuuje dziś swój "brudny uczynek", ale cała sprawa nie dotyczy chrząszcza, ale w odniesieniu do niego i, oczywiście, technologii politycznych..

Czy podoba ci się to? Chcesz być na bieżąco z aktualizacjami? Subskrybuj naszą stronę w Facebook i kanał w Telegram.