Słynne miasto duchów w Czarnobylu coraz częściej łączy się z otaczającą go okolicą. Natura nieubłaganie wygrywa metr po metrze. Ale nad sowiecką górniczą wioską Pyramid, położoną na archipelagu polarnym Svalbard, czas nie jest potężny. Ludzie opuścili go prawie 20 lat temu. Zimno chroni ich ślady wegetacji.
Źródło: Allday
Wioska w 1910 r. Położyła Szwedów, którzy otrzymali pozwolenie na wydobycie węgla w archipelagu. Swą nazwę zawdzięcza formie najbliższej góry. 17 lat później kopalnia została kupiona przez Arktikugol Trust, a wieś została sowiecką. Na wysokości 1300 kilometrów od bieguna północnego zbudowano domy, szkołę, teatr, bibliotekę, dom kultury, dwa cmentarze (jeden dla ludzi, drugi dla kotów) i kompleks sportowy z najdalej na północ położonym basenem z podgrzewaną wodą..
Aż do rozpadu ZSRR w Piramidzie żyło ponad tysiąc osób. W latach 90. oczywiście nie było pieniędzy na utrzymanie wioski w kręgu polarnym. Ostatni górnicy powrócili na kontynent w marcu 1998 roku.
To miejsce ma swój sekret. Stosy naczyń kuchennych, pościeli, maszyn do pisania, instrumentów muzycznych, a nawet drogiego sprzętu górniczego - ludzie mogli wziąć te rzeczy ze sobą i sprzedać je później. Wszystko to jednak leży na swoim miejscu. Jakby robotnicy pośpiesznie opuścili Piramidę.
W 2007 roku osada została przywrócona do życia w pewnym sensie. Arktikugol zamieniło go w turystyczne miejsce. Odmalowano ściany, odnowiono wnętrze, zorganizowano hotel w jednym z budynków, zbudowano nową elektrownię. Kilka lat temu pojawiło się tu nawet muzeum..
Do Piramidy można dotrzeć łodzią lub skuterem śnieżnym z Longyearbyen, centrum administracyjnego norweskiej prowincji Svalbard. Nie ma zbyt wielu gości, ale od czasu do czasu 30 osób, które mieszkają w wiosce przez cały rok, ma pracę.