Być może nie powróciłbym do tematu opuszczonych japońskich hoteli, jeśli chodzi tylko o budynki. Jednak dzisiejszy hotel, już w opuszczonym stanie, wielokrotnie zapewniał mi schronienie i jedzenie. Ogromne jadalnie, wyłożone tatami - wspaniałe miejsce do spania samotnego turysty. Właśnie w tych hotelach odkryłem nieotwarte pudełko z wodą mineralną, trzy pudełka zapałek, pudełko mydła i wiele innych użytecznych rzeczy podczas wędrówki. Hotel, a właściwie zespół czterech budynków o różnej architekturze, znajduje się na brzegu małego górskiego potoku, a jego geograficzne położenie pozwala służyć jako brama do zachodniego wybrzeża Japonii. Najbardziej ekstremalny z budynków dosłownie wisi nad wodą, będąc fotografią miejsc.
(Razem 37 zdjęć)
Stanowisko sponsorskie: Wspaniała pomoc prawna: Nasi prawnicy świadczą szeroki zakres usług prawnych w Moskwie i regionie. Pomożemy ci legalnie kompetentnie rozwiązać każdą, nawet najtrudniejszą sytuację! Zapewniamy tylko wysokiej jakości i profesjonalną obsługę prawną..
Źródło: журнал / ralphmirebs
1.
2. W innych budynkach można przejść przez wewnętrzne przejścia, praktycznie niewidoczne z zewnątrz..
3.
4.
5. Wszystkie pokoje we wszystkich budynkach wykonane są w stylu japońskim. Wszystko w nich pozostało, jak było przez cały okres istnienia hotelu, czyli do 2005 roku.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13. Widok z pokoju narożnego na drugim piętrze rzeki
14. Duże sale restauracyjno-koncertowe znajdują się w dwóch z czterech budynków. Krzesła, stoły porządnie złożone wzdłuż ścian. Są również przechowywane różne urządzenia do odtwarzania dźwięku.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21. Schody w różnych budynkach
22.
23.
24.
25.
26. Narożnik administratora. Oprócz ogromnej liczby dokumentów, folderów i biur, istnieje domowa technika zarządzania..
27.
28.
29.
30.
31.
32. Kącik kuchenny i sanitarny.
33.
34.
35.
36.
37. Elektroniczna maszyna do pisania, zrobiona przez wszystkich dla laptopa. Ta maszyna spotykam w zakładach po raz czwarty.
A w tym hotelu trochę przestraszyłem Japończyków. Faktem jest, że idąc korytarzem zauważyłem czerwoną poświatę dobiegającą zza rogu. To było światło autofocus w aparacie, a następnie jasny błysk. Czyhając, usłyszałem ciche głosy - to było kilku lokalnych miłośników porzucenia - po czym, donośnym i gburowatym głosem zapytał po japońsku "Kto tam jest?". Para, słysząc słowa i nie widząc mnie zza rogu, nagle wyrwała się ze swego miejsca i pobiegła na schody. Najwyraźniej ze strachu wzięli mnie za strażnika.