Cześć wszystkim! Tajski człowiek, który został zatrudniony sześć miesięcy temu, rzucił pracę i wrócił do domu.

Sarokn Sachiva, 44-latek z Sisaket, wrócił do domu po dwóch latach pracy na łodzi rybackiej w innej części kraju. W tym czasie nigdy nie dzwonił do swoich krewnych, więc nie oczekiwał ciepłego powitania. Ale wciąż nie wyobrażał sobie, że spotka go jak duch. I tak właśnie się stało, gdy Sachiva weszła do domu 17 grudnia. Rybak był zaskoczony, gdy dowiedział się, że nie żyje od siedmiu miesięcy..


Źródło: Oddity Central

W maju policjant z Bangkoku skontaktował się ze swoimi krewnymi i powiedział, że Pan Sászcza zmarł w wyniku choroby jelit. Oficer poprosił ich, aby przyszli, aby zidentyfikować i zebrać ciało. Rodzina przybyła do stolicy, gdzie otrzymała odpowiednie dokumenty i udała się do kostnicy w celu identyfikacji..

Pokazano im spuchnięte ciało, które trudno było zidentyfikować. Kuzyn "zmarłego" zauważył jednak, że zwłoki miały dwa zęby przednie i brata, którego brakowało. Opowiedziała o tym urzędnikowi, ale szczególnie poprosił, aby nie rozmawiać, ale po prostu odebrać ciało. W końcu dokument znaleziony w kieszeni nie dawał powodów do wątpliwości. Krótko mówiąc, krewni ze złamanym sercem zabrali ciało do ojczyzny i zostali poddani kremacji. W międzyczasie pan Sachiva kontynuował pracę na statku. Na początku grudnia porzucił pracę i pojechał do domu..

Słysząc historię swojej śmierci, rybak przypomniał, że kilka miesięcy temu kolega ukradł jego dowód tożsamości i odparował. Jednak Sachyva napisał oświadczenie o zniknięciu dokumentu, a nie o kradzieży. Wkrótce otrzymał nową kartę i nie mógł myśleć, że ktoś użyłby jego osobowości.

Teraz biedak martwi się, jak przywrócić jego prawa po tym, jak oficjalnie uznano go za zmarłego. Policja ma również coś do zrobienia. Muszą ustalić tożsamość tego skremowanego oszustwa. To powinno pomóc w analizie DNA jego szczątków..