Gurungskie plemię w Nepalu zbiera od wieków dziki miód na szczytach himalajskich skał. Dzisiaj istnienie tej starożytnej tradycji jest zagrożone. Komercjalizacja i wzrost zainteresowania turystycznego doprowadziły do tego, że coraz więcej turystów chce wziąć udział w niebezpiecznych połowach i dołączyć do polowania na miód. Fotograf Andrew Newey spędził dwa tygodnie w Centralnym Nepalu wraz z górnikami gurung. W tym czasie udało mu się uchwycić wszystkie niebezpieczeństwa stojące przed kolekcjonerami i poznać umiejętności niezbędne do niebezpiecznego rybołówstwa.
(Łącznie 10 zdjęć)
Łowcy miodnych ryzykują życiem w każdej minucie. W swojej dziedzinie posługują się tylko improwizowanymi drabinkami linowymi i długimi drewnianymi kijami zwanymi "tangami". Większość gniazd pszczół miodnych znajduje się na trudnodostępnych klifach od strony południowo-zachodniej - w tych miejscach pszczoły mogą nie bać się dzikich zwierząt. Co więcej, strona południowo-zachodnia jest bardziej narażona na bezpośrednie działanie promieni słonecznych..
W grudniu 2013 r. Andrew Newey spędził dwa tygodnie w odległej wiosce. Wstąpił do trzydniowego nalotu na miód, który rozpoczął się sześć tygodni później w tym roku w związku ze zmianą klimatu i spadkiem populacji pszczół. Przed rozpoczęciem polowania gurung wykonuje specjalny rytuał, aby ułagodzić bogów gór: mieszkańcy ofiarują owce, kwiaty, owoce i ryż bogom.
Myśliwy przywiera do niewiarygodnej drabiny, czekając, aż dym odstraszy ogromną Apis Laboriosa, największą pszczołę na świecie. Wokół śmiertelnej ciszy napięcie może być odczuwane przez skórę. Dziesiątki mężczyzn pomagają jednemu kolekcjonerowi lub, w sposób lokalny, "Kuichi".
Przyłapany w gęstym, cierpkim dymie, myśliwy losowo wyciąga tanga do przodu, aby zebrać plastry miodu. Jeśli próba się powiedzie, rzuca łupy do kosza, który jest przymocowany do drugiego drążka..
Jednym z najpoważniejszych zagrożeń dla tej tradycji jest rosnąca reputacja dzikiego miodu himalajskiego jako jednego z najskuteczniejszych leków przeciwko infekcjom. Obecnie jest aktywnie eksportowany do Japonii, Chin i Korei. Wiosenny "czerwony" miód jest najbardziej pożądanym produktem: przeciętny kilogram kosztuje około 15 USD. Prowadzi to do tego, że społeczności są wypychane ze skał przez państwo, które zamierza zmonopolizować skały za pomocą dzikich uli, aby ustanowić nieprzerwaną produkcję tego leku. W tym samym czasie, młodsze pokolenie woli pracować w mieście, aby stworzyć niebezpieczne tradycyjne rzemiosło..
Kiedy łowca upada, na jego ciele widoczne są krew, modzele i ślady po ukąszeniach - konsekwencje niebezpiecznych połowów.
Po długim polowaniu i trzygodzinnej podróży do wioski myśliwy rozgrzewa się wokół ognia wraz z kawałkiem plastra miodu, który uczciwie zarobił.
Wydobywane "złoto" jest dzielone między współmieszkańców, a kobiety najpierw parzyły miód herbatę.