Wiedźma Schindlera to kobieta, która uratowała setki istnień.

Uważano ją za czarownicę, ale właśnie z tego powodu uratowała setki ludzi przed pewną śmiercią. Tak wcielone zło stwarza bardzo prawdziwe dobro!

Populacja Rwandy, małego państwa w Afryce Wschodniej, jest mniejsza niż w Moskwie. Trudno uwierzyć, że właśnie tam miały miejsce najokropniejsze i najbardziej krwawe wydarzenia na świecie. Ludobójstwo z 1994 r. W Rwandzie jest uważane za najbardziej przerażające.

(Łącznie 12 zdjęć)


Źródło: cosmo.ru

W Ruandzie żyły dwie grupy etniczne: Tutsi i Hutus. Hutu, zarówno wtedy, jak i teraz, stanowiła liczbową większość populacji. Różnica między nimi jest prawie niezauważalna. Hutu jest nieco krótszy i ma ciemniejszą skórę niż Tutsi. Kiedy Tutsi byli rządzącą elitą arystokratyczną - byli bardziej szanowani i bogatsi.

6 kwietnia 1994 r., Po śmierci prezydentów Rwandy i Burundi, zaczęły się masakry w Tutsi.

W ciągu trzech miesięcy zginęło około miliona osób - szybkość i okrucieństwo zabójstw polegało na tym, że ludobójstwo w Rwandzie przekroczyło niemieckie obozy śmierci. Media, radio i gazety podsycały nienawiść jednej grupy etnicznej do drugiej. Setki tysięcy Hutu - od chłopów, robotników i gospodyń domowych prawników, nauczycieli i kapłanów - podjął maczety i broń i wysłał do zabicia dawnych sąsiadów i przyjaciół.

Ale nawet w takim piekle byli ludzie, którzy byli gotowi zaryzykować i walczyć z krwawym samochodem..

Nazywała się Zula Karukhimbi. Teraz musi mieć 92 lata, ale nie wiemy, czy ona żyje, prawie nic o niej nie wie, a jedynym symbolem jej miłosierdzia jest drzewo w Ogrodzie Sprawiedliwych w Padwie we Włoszech.

Był to rzadki przypadek, w którym afrykańskie przesądy trafiły w ręce tych, którzy chcieli być zbawieni. Zulu miał sławę wiedźmy - i bali się jej. Odepchnęła bojowników Interahamwe (organizacji Hutu) z jej domu, gdzie ukrywali się ludzie, których nazwisk nawet nie znała. Niektórzy spędzali dni w ciasnej, gorącej piwnicy, przykrytej suchymi liśćmi i koszami, inni pod łóżkiem lub na strychu, inni siedzieli wśród gałęzi śliwy w pobliżu domu..

Kiedy przyszli bojownicy, Zula rozsmarowała dłonie sokiem trujących roślin i dotknęła nagiej skóry najeźdźców - owinęli je wrzodami. „Oni nie rozumieją, co się dzieje, i myślałem, było ich przekleństwem - mówi. - Potem poszedłem do domu i nic nie brzęczały dołączonej do rąk, a bojownicy powiedział, że był zły duchy Kiedy oskarżony. że ukrywam Tutsi, odpowiedziałem: "Jestem czarownicą, wszyscy się mnie boją, nikt nie idzie do mnie" ".

Raz spróbowali podpalić jej dom, innym razem strzelali do niej. Ale za każdym razem, gdy udało jej się zastraszyć bojowników, fakt, że gniew duchów spadnie na ich rodziny, i wycofają się.

Zula Karukhimbi uratowała wielu ludzi: ponad 100 Tutsi, około 50 hutów i trzech białych.

W 2006 roku Zulu Karukhimbi otrzymał medal za udział w walce z ludobójstwem. Przedstawił go Prezydent Rwandy, Paweł Kagame, który - jak dziwnie tworzy się życie - ocalił także Zula podczas wybuchu przemocy w 1959 r., Kiedy miał zaledwie dwa lata. Jego rodzina mieszkała w pobliskiej wiosce. „Kiedy nie atak na Tutsi, ja zdjęła naszyjnik i dała matce i nakazał dziecku splot koraliki we włosach, a wszyscy mówią, że jest to dziewczynka następnie zabity tylko chłopcy, i tak przeżył.” - powiedziała. Później Paul Kagame został dowódcą Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego, którego armia położyła kres ludobójstwu.

Zulu Karuhimbi została zaproszona do Padwy we Włoszech, gdzie zasadziła swoje drzewo oliwne w Ogrodzie Sprawiedliwych - na jej cześć została otwarta stela. Ale Zula nie umie czytać, więc teraz nie może nawet zapamiętać nazwy kraju, które odwiedzała..

Zula żyła sprzedając warzywa ze swojego ogrodu na lokalny rynek. Ale teraz nie ma już na to siły i zarabia pieniądze na jedzenie w taki sam sposób, jak jej przodkowie, dziedziczni uzdrowiciele. Zule nie lubi być nazywanym czarownicą, woli słowo "uzdrowiciel". Mówi, że wie, jak uwarzać mikstury, które wyleczyją ból głowy, skorygują brak wyglądu lub pomogą znaleźć pracę. Trawa schnie na słońcu przed swoim domem.

Jednak przybywa do niego coraz mniej kupujących. Częściowo wynika to z rozpowszechnienia edukacji - ludzie ufają lekarzom bardziej niż wiejskie czarownice.

Ale jest gorszy powód: podobnie jak w całej Afryce, polowanie na czarownice coraz bardziej rozprzestrzenia się w Rwandzie. Wielką rolę w tym odgrywają kaznodzieje kościołów chrześcijańskich, którzy wzywają do egzorcyzmów lub zabijania czarownic i czarowników. Jest to duży problem dla wszystkich krajów trzeciego świata..