Był ostatnim z jego plemienia, którego członkowie zostali zabici przez belgijskich żołnierzy. Pomimo faktu, że niewolnictwo w Stanach Zjednoczonych od dawna było zakazane, wszedł do klatki w amerykańskim zoo, gdzie został pokazany jako "małpi-mężczyzna". Pigmej Ota Benge - ludzka ekspozycja i tragiczny przykład nieszczęśliwego, który został zabrany do domu.
Jeden z okresów rozwoju człowieka słusznie nazywany jest "mrocznym średniowieczem" z powodu uprzedzeń i dzikości, które panowały w tym czasie. Okazało się, że niektóre przejawy tej dzikości "bezpiecznie" migrowały do XIX i XX wieku. Jednym z przykładów jest dramatyczna historia kongijskiego pigmeju od mieszkańców Mbuti - Ota Benga, którego imię tłumaczy się jako "przyjaciel".
Książka "The Origin of Man" Charlesa Roberta Darwina wywołała spore poruszenie w środowisku naukowym. Ewolucyjni naukowcy zaczęli aktywnie szukać możliwych pozostałości małp człekokształtnych. Jednak niektórzy z ich pseudokompani stanowczo wierzyli, że istnieją również żyjący przedstawiciele pośredniego etapu rozwoju małpy u człowieka. Początek XX wieku upłynął pod znakiem nowego wybuchu entuzjazmu w poszukiwaniu żywych przedstawicieli formy przejściowej, która czasami dochodziła do absurdu..
Pigmeje
Niektóre źródła twierdzą, że Benga uwolnił misjonarza Samuela Phillipsa Wernera z niewolnictwa handlarzy Kongo, kupując go za funt soli i kawałek materiału. Według innych danych, niefortunny pigmej został przymusowo schwytany przez tego samego "badacza ewolucjonisty" w 1904 r..
Pigmej Ota Benga, który miał 23 lata, był żonaty i miał dwoje dzieci - wydawało się, że wszystko jest jak zwykli ludzie. Kiedyś poszedł na polowanie, a kiedy wrócił, odkrył, że całe jego plemię, w tym jego rodzina, zostało zabitych przez belgijskich żołnierzy..
Misjonarz Werner odmówił uznania Pigmejów za pełnoprawnych przedstawicieli rasy ludzkiej i był bardzo szczęśliwy mogąc spotkać plemię "małp", które jeszcze nie "przeszło" etapu ewolucji na drogę do współczesnego człowieka..
Ota Benga (drugi od lewej) z plemionami
Mały Beng, którego wzrost wynosił 140 cm i waga 46 kg, został przykuty i umieszczony w klatce. W rzeczywistości stał się niewolnikiem, mimo że dwór był w XX wieku. Został wysłany do amerykańskiego miasta St. Louis ze stanu Missouri na Wystawę Światową, gdzie stał się częścią ekspozycji antropologicznej jako "żywy eksponat" wraz z różnymi gatunkami małp. Tam starali się przedstawić go jako "przejściową formę ewolucyjną" najbliższą współczesnym ludziom..
Wystawa światowa w St. Louis 1904
W 1906 roku w Bronksie w Nowym Jorku musiał wystąpić na wystawie "ludzkiego zoo". Razem z nim w obecnej małpie były szympansy, goryle i orangutany. Na ich tle przedstawiano go jako żywy okaz starożytnego przodka człowieka. Tysiące ludzi pojawiło się na wystawie w nadziei zobaczenia dziwnego "zwierzęcia", a okoliczni ludzie traktowali to jak zwierzę..
Media o rasistowskich poglądach, które mocno wierzyły w niepodważalną wyższość białych, z przyjemnością publikują raporty o Ota Beng - brakującym ogniwie znalezionym w postaci pół-małpy-pół-człowieka.
Kierownik parku zoologicznego, ewolucjonista William Hornedy, w swych "ognistych" przemówieniach twierdził, że jest to wielki zaszczyt dla jego instytucji, aby mieć do dyspozycji taki przykład, uosabiający "przejściową formę" od małpy do człowieka.
Ze względu na to, że Ota miał zaostrzone zęby, został przedstawiony publicznie jako kanibal.
Ta praktyka była powszechna w tamtych latach. Posiadacze zoo często demonstrowali przykłady "nie-zachodnich" ludzi jako przykłady "wczesnego stadium" ewolucji człowieka. Ale tym razem po raz pierwszy mężczyzna został umieszczony w klatce w amerykańskim zoo. To był prawdziwy średniowieczny barbarzyńca..
Początkowo naiwny, dobroduszny i wesoły Bengu mógł chodzić po parku, aby pomóc opiekować się zwierzętami, ale przez większość czasu przebywał w domu małp. Dostał nawet łuk i strzały, by przyciągnąć nowe tłumy gapiów i zarobić jeszcze więcej pieniędzy z wystawy..
Ota Benga w Zoo Bronx w 1906 roku
Afroamerykanie postanowili pomóc biednemu pigmejowi, o którym wielu pisało w gazetach tamtych lat. Pastor MacArthur, przedstawiciel czarnego kościoła, udało się wyzwolić Ota Benga, a szef sierocińca Howarda, James M. Gordon, wziął pod swoją opiekę pigmej.
Ota Benga zaczęła nosić amerykańskie ubrania i całkiem dobrze uczyła się angielskiego. Z biegiem czasu został zabrany do normalnej pracy. Jednak najbardziej cenione marzenie o "brakującym ogniwie ewolucji" pozostało domem. Niestety, marzenie Oty Bengy nie spełniło się - początek I wojny światowej doprowadził do znacznej redukcji lotów pasażerskich przez Atlantyk, dzięki czemu jego powrót do Afryki stał się niemożliwy. A dowiedziawszy się, ile kosztuje bilet w Afryce, Ota doszedł do wniosku, że nigdy by tego nie zarobił..
Wiele miesięcy minęło, stan depresji zamienił się w głęboką depresję, po której nastąpiło załamanie nerwowe. W rezultacie, w roku 1916 Ota Benga, który w tym czasie miał 32 lata, popełnił samobójstwo, ponieważ myśl o niemożliwości powrotu do domu była dla niego nie do zniesienia. Tak zakończyła się smutna historia wesołej osoby.