Bloger podróżujący David Vartumashvili mówi: "Istnieje pewien wzór: im niższy poziom wykształcenia w społeczeństwie, tym więcej uprzedzeń. Teraz wyobraź sobie miasto z milionową populacją, którym jest Ndżamena, z której dobra połowa absolutnie nie jest piśmienna ludzi należących do różnych plemion i grup etnicznych, pod wieloma względami pokrewnymi, ale wciąż innymi. Główne afrykańskie uprzedzenie, że biały człowiek jest z pewnością bogaty i musi dzielić to bogactwo z wszystkimi czarnymi, jest tutaj zaskakująco nieobecne, co niewątpliwie jest dobre dla podróżnych. Ale druga poważna uprzedzina, że każdy biały fotograf jest złodziejem duszy, zabójcą upraw, który ma szkodliwy wpływ na potomstwo bydła, przybrał niewiarygodne proporcje tutaj. Konsekwencją tego, a może wręcz przeciwnie, był całkowity zakaz fotografowania w stolicy. Dlatego wszystko, co przedstawiono poniżej zostało sfilmowane niemal na chytrym, aż nikt tego nie widzi. Chociaż kilka razy ludzie zauważyli kamery i zareagowali gwałtownie i agresywnie. "
(48 wszystkich zdjęć)
Źródło: ЖЖК /vartumashvili
1. Historia miasta jest typowa dla wielu krajów, które były koloniami. Od czasów średniowiecza państwo Bornu istniało na obszarze wokół Jeziora Czad, którego głównym źródłem dochodów była hodowla bydła i handel niewolnikami..
W 1893 roku został podbity przez sudańskiego watażkę Rabih al-Zubayra i stał się częścią jego imperium. Przez siedem lat udało mu się zachować kontrolę nad krajem i handel niewolnikami, ale w 1900 roku jego interesy przecinały się z interesami Francji, która prowadziła wojny podboju tych części w celu zjednoczenia ich posiadłości w środkowej i zachodniej Afryce. Rywalizacja wyraźnie nie była równa, aw bitwie pod Kusseri (satelitarne miasto N'Djamena po stronie kameruńskiej, wspomniałem o tym w pierwszej części) 22 kwietnia 1900 r. Rabih został zabity i ścięty (jest zdjęcie, jeśli jesteś zainteresowany). Strona francuska poniosła poważne straty, w szczególności jeden z dowódców wojsk, Amedé-Francois Lamy, został zabity. Dzięki temu zwycięstwu Francja znacznie rozszerzyła kolonię, a już 29 maja przyszłą stolicę Czadu założono na przeciwległym brzegu Cusseri, aby kontrolować żeglowną część rzeki Shari i jej dopływowy Logone. Osada została nazwana na cześć zabitych w rzezi Amed-Francois.
Co ciekawe, doszła tu II wojna światowa. Lokalne lotnisko francuskie służyło do transportu ładunków. A w 42 roku został nawet zbombardowany przez niemieckie samoloty, niszcząc kilkanaście samolotów i zapasy paliwa. W latach 40. XX w. W Fort Lamy mieszkało nieco ponad 10 000 osób. Wzrost populacji miasta nastąpił dopiero po 1960 roku, kiedy Czad uzyskał niepodległość. W 1973 roku Fort Lomi, na fali Afryki, rozpoczętej przez ówczesnego prezydenta Francois Tombalbai, został przemianowany na N'Djamena, po sąsiedniej wiosce. Z języka arabskiego nazwa oznacza "miejsce do odpoczynku".
Kilka razy w ciągu najnowszej historii stolica została poważnie zniszczona, z ofiarami i zniszczeniem. Po pierwsze, podczas wojny domowej w latach 1979-80, a następnie podczas okupacji libijskiej (1980-1981). Ostatnie 10 lat trudno nazwać spokojem, w 2006 i 2008 r. Doszło do walk z rebeliantami Zjednoczonego Frontu na rzecz Demokratycznej Zmiany. Teraz wydaje się być cicho, ale napięcie jest odczuwalne, a wschodnia granica (bojownicy przybyli z Sudanu) jest silnie strzeżona.
2. Rzeźba miejska. Moje pierwsze zdjęcie w N'Djamena, zrobione w drodze z lotniska. Generalnie w mieście znajduje się zaskakująco wiele zabytków i rzeźb o dość przyzwoitym poziomie według afrykańskich standardów.
Zatrzymaliśmy się w hotelu Le Sahel, gdzie szybki pokój z grzybem na ścianach i bez światła w toalecie kosztuje aż 100 euro, poszliśmy na jedną z głównych ulic N'Djamena - Avenue Charles de Gaulle.
3. Pokój w hotelu gwiazdkowym.
4. Pomimo faktu, że był to normalny dzień roboczy, czwartkowy wieczór, samochody i piesi były praktycznie nieobecne - to nie przypominało zgiełku, do którego przywykłem w krajach afrykańskich. Na końcu ulicy znajdował się kościół z krzyżem - osobliwy widok, zwłaszcza na tle muzułmanów, którzy padli na ziemię podczas wieczornej modlitwy. Poszliśmy do tej dziwnej budowy całkowicie islamskiej Sahary.
5.
6. Po drodze zajrzałem do supermarketu. Chad nic nie produkuje, jedynym produktem wytwarzanym lokalnie na półkach jest jogurt w butelkach, ale istnieje podejrzenie, że nie pochodzi z mleka z Czadu, a może nie z mleka. Ponieważ wszystkie towary są importowane, ich ceny są wygórowane.
7. Aleja Charlesa de Gaulle'a została zbudowana w tym samym stylu, wszystkie partery są wykonane z arkadami, a to jest praktyczne - chroni ludzi przed palącym słońcem - i nadaje całości wygląd ulicy..
8.
9. Tutaj znajduje się dzielnica biznesowa stolicy Czadu: ambasady, banki, biura i biura. Zachodnia część, w której nasz hotel ukryła się na wtórnej ulicy, zwana jest Dzielnicą Europejską, prawdopodobnie z powodu zachowanych kolonialnych budynków.
10. Commercial Bank du Chari
Co ciekawe, w czasach bardzo afrykańskiej, ulica zachowała swoją nazwę. Dlaczego została "zapomniana" zmiana nazwy - być może tajemnica nie chciała dotknąć "świętej" nazwy de Gaulle'a, aby nie drażnić poprzedniej metropolii po raz kolejny..
11. Rzadcy przechodnie
12.
13.
14. Stolica jest dosłownie zalewana takimi jaszczurkami, nie ma ich mniej niż mieszkańców.
Ulica opiera się na kręgu nazwy ostatniego Sułtana Ndżameny Kassera i kończy się dwoma znaczącymi (i według lokalnych standardów i gigantycznymi) budynkami położonymi niemal naprzeciwko siebie.
15. Bank państw Afryki Środkowej (fr. Banque des Tats de l'Afrique Centrale, BEAC)
16. Drugi nie jest jeszcze ukończony, ale już przypomina parkowanie.
17. Tutaj ulica skręca trochę i przechodzi za katedrą, która ma być zamknięta i pusta - wydaje mi się, że jest bardziej dla świty, choć daje pewny widok na miasto. Na drzwiach kościoła znajdowała się kłódka, a jakiś człowiek próbował zobaczyć coś wewnątrz świątyni. Tymczasem jest to jedna z najstarszych budowli miasta, zbudowana we wczesnych latach kolonii. Jeśli spojrzeć na stare fotografie, można zwrócić uwagę na ładny łukowaty dach, który niegdyś okrywał świątynię, został zniszczony w czasie wojny domowej, ale sam cud przeżył.
18.
Naprzeciwko katedry znajduje się Muzeum Narodowe, które nigdy nie było odwiedzane, i trochę z boku - pałac prezydencki, nadziewany bronią wojskową, której nawet nie próbowałem sfotografować. Plac Place de la Nation znajduje się w pobliżu. Kiedy sfotografowaliśmy pomnik na placu (patrz zdjęcie tytułowe), pojawili się strażnicy i powiedzieli, że fotografowanie jest zabronione. Zgodziliśmy się, nie będziemy robić zdjęć - po prostu chodź. Nie, odpowiedzieli, nie rozumieliście, nie wolno tu chodzić. Musiałem słuchać i wyjść z placu. I tutaj złożę hołd wszystkim strażnikom, którzy za każdym razem przypominali nam o najsurowszym najostrzejszym bana. Nikt w kamerze nie spieszył się, nie wymagał napędu flash i nie prosił o usunięcie zdjęć. Ulicy ludzie zachowywali się z powściągliwością, ale byli też raczej negatywnie nastawieni do fotografii, nawet złapali się za ręce kilka razy, syknęli i syknęli.
19. Tył kompleksu można było sfotografować tylko z daleka..
Po wędrówce przez rozproszone centrum miasta wróciliśmy do alei Charles de Gaulle.
20. Analiza gruzu w centrum
21. Budynek ONZ
22. Suszenie spodni na ogrodzeniu pomnika bohaterów
23. Do określonego kraju, konkretnego prezydenta. Idris Déby Advertising.
24. Transport publiczny
Wieczór zakończył się przypadkową chińską restauracją. Personel jest chiński, kuchnia chińska, menu chińskie. Byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że Chad produkuje własne piwo, którego jednak nie można znaleźć poza stolicą. I nawet nie sprzedawane w tym samym supermarkecie. Kolejna ważna obserwacja - w restauracji była wieprzowina.
25. Byliśmy zaskoczeni, że spotkaliśmy tu chińską restaurację, Chińczycy byli dla nas zaskoczeni..
Wrócili do domu po ciemku, ludzie na ulicy stali się jeszcze mniejsi, kupcy leżeli na ziemi. Wygląda na to, że nawet nie myśleli o pójściu gdzieś na noc i odebraniu swoich towarów..
26. Znak drogowy
27. Arcade - charakterystyczny element N'Djamena
28. Zobacz, jak czyste
29.
30. Nocne obracanie orzeszków ziemnych
31. N'Djamena
32. Przed pójściem spać spojrzałem na światło do straży naszego hotelu, zainteresowałem się dziwnym, brzydkim posiłkiem w jego talerzu. Zidentyfikowałem tę niezwykłą roślinę okopową jako maniok lub maniok. Strażnik zaproponował, że podzieli się z nim skromnym posiłkiem, pokazując, jak zmywać grubą, grubą skórę. Smak tych okropnych korzeni przypominał zwykłe ziemniaki, przyprawione mieszanką soli i papryki, okazały się smaczniejsze niż to, co jedliśmy w chińskiej jadłodajni godzinę temu..
33.
W nocy ktoś mnie ugryzł. Kiedy się obudziłem, znalazłem kilka dużych zaczerwienionych ugryzień, ale nie było w pobliżu komarów, może trochę roztoczy w łóżku ...
O wpół do siódmej po tradycyjnych jajecznicach opuściliśmy hotel. Usiadłem osobno przed Hassanem, żeby nie słuchać jego opowieści o zakazie strzelania do wszystkiego, tyle tylko, że nie było to interesujące. Gdy tylko dżipy skręciły w główną drogę, wpadający w mundury wojskowi wpadli w oczy. Nie, to nie były zwykłe luźne buty w tenisówkach na boso i w parodii mundurów, które widzieliśmy wystarczająco wczoraj. To stali prawdziwi żołnierze. Początkowo myślałem, że prezydent Irbis Derby zdecydował się na zwykłe odejście z łaźni do restauracji, pamiętając, jak niegdyś dotarł na stację kawalerii prezydenta Gambii, która obejmowała kilka ulic ... W pewnym momencie samolot lądujący przeleciał nad jego głową, ale wszystko się zmieniło. poważniejsze niż sądziliśmy. W konflikcie zbrojnym w sąsiednim Mali zginęło 30 żołnierzy Czadu, dziś ich ciała powinny zostać przyniesione do domu. Z tego samego powodu nie udało nam się dostać do Wielkiego Meczetu, ulica była zablokowana. Sądząc po absolutnie pustej Avenue Charles de Gaulle, całe miasto poszło do meczetu. Być może powinny być jakieś wydarzenia żałobne. Ten mały przypadek zmiął się trochę.
34.
Poszliśmy do jeziora Czad (o tym w następnej części) i wróciliśmy do stolicy ponownie. Hassan, jakby przesadzając mój podstępny plan, postanowił w połowie drogi zamienić samochody z miłym chłopakiem, który jeździł naszym SUV-em, i znów znalazł się obok mnie, rzucając dezaprobujące spojrzenia na moją kamerę.
Poza centrum Ndżameny zbudowano domy z błota z blaszanymi dachami. Ale są kwatery z bogatymi rezydencjami.
35. Domy miejscowych bogatych zostały przekazane rebeliantom, którzy kilka lat temu zdobyli stolicę i zostali poważnie dotknięci napadami..
36. Reklama miejska
37. Jeden z pomników przypominający miasto Grozny, pełen podobnych tematów.
38.
39. Ulica w stolicy
40. Wracając do Ndżameny, okazało się, że aleja Charles de Gaulle wyginęła, nie było ludzi, tylko strażnicy drzemali i leżeli na swoich krzesłach. Tak, lokaje z toli, paliwo do trolli w telefonie krążyło wśród rzadkich samochodów, oferując swoje usługi.
41.
Podczas gdy czekaliśmy na naszych towarzyszy, którzy przylecieli z Somalii, zostaną przywiezieni z lotniska, poszedłem trochę dalej wzdłuż znanej ulicy. W pewnym momencie moja kamera została zauważona przez dwóch obywateli na motocyklu. Wznosząc mnie z okrutnym okrzykiem, minęli ich, ale wkrótce wrócili i kilka bloków poszło na wyższy poziom, tłumacząc mi coś po francusku. Wygląda na to, że zdecydowali, że są w kadrze, chociaż w ogóle ich nie zastrzeliłem.
42. Dzień sprzedaży orzeszków ziemnych
Po prawie dwóch tygodniach wróciliśmy do Ndżameny, wyczerpanej długą podróżą i znów wpadłem w ręce zapalonego Hasana. Przywołując, że obiecali pokazać Wielki Meczet i rynek, załadowałem rzeczy do jego Patrolu Nissana i usiadłem na przednim siedzeniu. Hassan mruknął trochę o czasie i drodze na lotnisko i zapytał, dlaczego tak bardzo interesuje mnie ten meczet. Odpowiedziałem na coś o nieopisanym pięknie przykładowej islamskiej architekturze i głównej atrakcji stolicy, nie widząc nawet, że nie twierdziłbym, że byłem w Czadzie. Doszliśmy do głównego rynku, wędrowaliśmy między rzędami - nic ciekawego, typowy polar z chińskimi ubraniami. Hassan natychmiast poprosił o nie aparat fotograficzny, więc nie ma żadnych zdjęć, jednak nie było tam nic do robienia zdjęć. Zastanawiałem się, czy są tu jakieś pamiątki, ale okazało się, że rynek turystyczny jest po drugiej stronie.
Zbudowany zaledwie kilka lat temu Wielki Meczet w Ndżamenie nie jest oczywiście takim przykładem architektury, ale nadal jest to główny budynek religijny w kraju i warto było na niego patrzeć choćby jednym okiem. Meczet znajduje się obok Wielkiego Rynku, to dobrze, życie w dzielnicy jest barwne i fotogeniczne. Ale przed meczetem znajduje się wszędzie posterunek policji i strażnicy, ale to bardzo źle, nie należy oczekiwać niczego poza sesją zdjęciową, ale nawet na spacer. "Hassanie", zapytałem, "Naprawdę chcę zrobić zdjęcie tego miejsca i pokazać je w moim kraju, pomóż mi." Wydaje się, że właśnie tego chciał - poczuć, że biały człowiek potrzebuje go i jest całkowicie zależny od jego woli. Po tej małej prośbie, mój towarzysz wydawał się być zastąpiony, jakby został wspólnikiem i zaczął udzielać mi zaleceń, kiedy powinienem wziąć aparat, a od której strony oficer wojskowy lub policyjny. Jechaliśmy dookoła meczetu w kółko, skręciliśmy w inną ulicę de Gaulle'a, obróciliśmy się koło bazaru i pojechaliśmy na lotnisko, szukając drogi na targ pamiątek zaśmiecony zwykłymi afrykańskimi śmieciami: podróbki na temat motywu Dogon, teczki z krokodylej skóry, maski tego samego rodzaju i żywe obrazy przedstawiające czarne kobiety topless w domach z okrągłym dachem krytym strzechą.
43. Minarety Wielkiego Meczetu
44.
45. Kolejna ulica o imieniu de Gaulle
46. Pomnik na Place de l'Etoile (Pl. De L'Etoile)
47. Domy kolonialne
48. Typowa ulica w centrum miasta
28 lutego, 1 marca 2013 r.